5 bzdur, w które wierzą ludzie

Ludzie są niesamowici. Pomimo tego, że wylądowaliśmy na Księżycu, rozbiliśmy atom i połączyliśmy wszystkie komputery na świecie w globalną sieć, dzięki której możesz czytać ten wpis, to przekonania niektórych ludzi pozostały w ciemnej jaskini w epoce kamienia łupanego. Dla tych, którzy wierzą w chociaż jedną rzecz, którą wymieniłem poniżej proponuję rozpalić ognisko, wsypać magiczny proszek i stanąć na głowie w nadziei, że na ich życie spadnie deszcz pieniędzy i pełnia szczęścia. Powodzenia.

  1. Wszystko się samo jakoś ułoży.
    To jest największa bzdura jaką można sobie wyobrazić. Jakoś? Się? Się samo? Samo się nic nie dzieje. Nawet Ty i ja nie powstaliśmy samoczynnie, chociaż rodzice przez pierwsze lata życia wmawiali Ci, że przyniósł Cię bocian. Pomimo tego, że przekonanie to jest z grubsza optymistyczne, na tym koniec pozytywnych aspektów wiary w tak wierutną bzdurę. Nic się samo nie układa. Każde osiągnięcie jak i porażka są wynikiem działania lub braku działania określonej osoby. Jeśli właśnie straciłeś pracę i popijając zimne piwo wierzysz w to, że kolejna „sama” Cię znajdzie, życzę powodzenia. Zgłoś się do mnie jak opatentujesz technikę przyciągania etatów. Wszystko bierze się z pracy i działania. Pokaż mi chociaż jednego sportowca lub laureata nagrody Nobla, który osiągnął swój sukces dłubiąc w nosie. No cóż. Ciężko przed samym sobą przyznać, że jest się leniem i lepiej zasłaniać się pseudonauką, twierdząc, że pewnego dnia obudzisz się mając na koncie będzie milion dolarów.
  2. On/ona się zmieni.
    Kolejna bzdura, tym razem w kwestii relacji damsko-męskich. W większości przypadków nie wierzę w to, że ludzie się zmieniają. Kropka. Wchodząc w kimś związek, bierzesz kogoś takiego jakim on FAKTYCZNIE JEST. Nie to kim będzie za 5 czy 10 lat. Nie to kim jakim Ty go sobie wyobrażasz. Jeśli Twój kochany miś stawiał brudne skarpetki po prawej stronie łóżka tuż przed zaśnięciem – nie licz, że nagle zacznie stawiać je po lewej stronie. Ludzie składają się z setek różnej maści nawyków, które kształtują się przez całe życie. Lenistwo, fakt nie sprzątania po sobie, brak ambicji, brak umiejętności okazywania uczuć, brak umiejętności rozwiązywania problemów to cechy, które rosną w człowieku od małego dziecka. Jeśli kobieta, z którą aktualnie jesteś obraża się za byle gówno i oczekuje przeprosin jeśli to jej wina – wiedz, że po ślubie będzie już tylko gorzej.
  3. Wygląd nie ma znaczenia.
    Następnym razem wyrzuć z koszyka produkt, który „ładnie” wygląda, nie oglądaj się za seksownym tyłkiem, broń Boże nie uśmiechaj się do atrakcyjnego osobnika płci przeciwnej. Musisz kierować się twardą logiką – LICZY SIĘ WNĘTRZE. Nie patrz na fizyczność – to powierzchowne. Podejdź i zapytaj o ostatnie badania wątrobowe – jeśli wyszedł mu zbyt duży ALT i AST, nie ma wartościowego wnętrza –  za dużo żłopie piwa i ma popsutą wątrobę.Kiedy ludzie w końcu zaczną otwarcie mówić, że wygląd jest tak podświadomym i biologicznym czynnikiem na podstawie którego oceniamy ludzi? Skończ z tą obłudą. Jesteś oceniany/-a setki razy dziennie kiedy jedziesz autobusem, ćwiczysz na siłowni czy kupujesz cebulę w dyskoncie spożywczym. Tup nogami, wywieś transparent przeciwko ocenianiu po wyglądzie, wyrwij sobie wszystkie włosy z głowy formując z nich włochatą kulę, ale to i tak nic nie da.
  4. Moje beznadziejne położenie to wina genów/rządu/rodziców/sytuacji ekonomicznej w kraju
    Kiedy ktoś zaczyna mówić: „to wszystko przez…” mam ochotę powiedzieć mu jedno – skończ pierdolić. Po czym poznać mentalność przegrańca? Osoba ta zrzuca odpowiedzialność na wszystkich innych tylko nie na siebie. To, że wpierdala codziennie po pracy kilogram czekoladowych ciastek nie jest przyczyną otyłości. To genetyka! Patrz na jej mamę, też jest gruba. Aha. Ale też wpierdala ciastka – to już nie jest tak istotne jak geny.Krótka lekcja dorosłości – ten kto dużo zarabia, zazwyczaj dużo zapierdala. Ten kto świetnie wygląda, wypocił setki litrów potu na siłowni. Ten kto perfekcyjnie gra na pianinie – połamał sobie kilkukrotnie palce podczas gry na pianinie.
  5. Jestem już na to za stary.
    Nie zamierzam tu przytaczać oklepanych jak bajkę o trzech świnkach historyjek motywacyjnych. Przytoczę jedynie twarde, niezbite fakty, które mówią same za siebie. Jest udowodnione naukowo, że żeby być w czymś ekspertem, potrzebujesz 10.000h praktyki. Jeżeli od dziś, spędziłbyś 3h na dowolnej czynności – czy to gra na pianinie, czy nauka języka obcego czy nauka programowania, doszedłbyś do poziomu eksperckiego w około 9 lat. Sporo. Jednakże genialny Josh Kaufman, osoba, która specjalizuje się w badaniu tego jak się uczymy twierdzi, że stopień amatorski jesteśmy w stanie osiągnąć już po 20h intensywnej nauki. Więcej w tym linku. Mi dało to do myślenia.Na początku myślałem, że gość ściemnia, ale kilka lat temu doświadczyłem tego na własnej skórze. W niecały miesiąc nauki a dokładnie w około 30h, nauczyłem się języka hiszpańskiego na tyle, aby w połamany sposób dogadać się z kierowcą samochodu dostawczego gdzieś 70 kilometrów od Barcelony. Udało mi się załatwić podwózkę za darmo, dostać zaproszenie na obiad, dowiedzieć się, że ma żonę i dwójkę dzieci i na koniec otrzymać zniżkę w wysokości -10% na usługi jego firmy – robił reklamy outdoorowe. Da się? Da się.

Lektura uzupełniająca:

Polecane książki

18 comments add your comment

  1. Polemizowałabym z punktem 2, ale tylko częściowo. Zmiana może zajść (oczywiście mówimy tu o poważnych nawykach) tylko na początku związku, kiedy ludzie mają różowe okulary, są oczarowani swoją drugą połówką, która wywiera dosyć silny wpływ. Teoretycznie w kolejnych etapach – również partner może się zmienić, ale raz, że zdarza się to rzadko, dwa – potrzeba zmiany musi wyjść z niego. Pod całą resztą się podpiszę : )

    • ja również uważam że dana osoba jak bardzo tego chce to się może zmienić, wiadomo że nie zmieni całkiem siebie ale może bardzo dużo jeśli naprawdę jej zależy. 4 punkt najbardziej mi się podoba i jest taki prawdziwy!

  2. Sama prawda.
    „Wygląd nie ma znaczenia” to jakby powiedzieć – „nie martw się, to że jesteś brzydka nie znaczy, że nikt Cię nie chcę.”

    pozytywna-wibracja.blogspot.com

  3. Polemizowałabym z 3 punktem. Oczywiście wygląd ma znaczenie i to pierwszy czynnik który często sprawia czy chcemy kogoś poznać czy nie. Jednak to dopiero „badanie wątroby” sprawia czy chcemy z kimś spędzić resztę życia czy nie 🙂 Do tego na atrakcyjność wpływa wiele czynników poza samym wyglądem takich jak: sposób poruszania, postawa, głos, wreszcie inteligencja, poczucie humoru, podejście do życia. Zwłaszcza dla kobiet na atrakcyjność wpływa więcej czynników. Osoba która sugeruje się tylko samym wyglądem, zazwyczaj przegrywa.

  4. Nie każdy ma czas się realizować, to co się chce robić a to co musisz to dwie różne historie. Warto pamiętać i dążyć do marzeń ale nie wszyscy mają taką możliwość i z tego rezygnują, bo ciężko karmić się lepszym życiem, kiedy nie masz na chleb i zbierasz puszki, żeby kiedyś dotknąć swoich pragnień.
    http://www.grabarzchaosu.pl
    Pozdrawiam

  5. Patrze na twoje wpisy i jestem bardzo zainteresowana co znajdę w następnych notkach. Piszesz bardzo mądrze i prosto z mostu. Masz u mnie duży plus. Również prowadzę można powiedzieć „motywującego bloga” Tylko, że mój istnieje od przedwczoraj i nie jest tak profesjonalny jak twój. Czy mogłabym udostępnić Twojego bloga na swoim blogu w zakładce „polecam”? Chciałabym aby ludzie poczytali twoje posty.

  6. Niestety drugi punkt często dotyczy kobiet z rodzin, w których przemoc jest na porządku dziennym. Kobiety nie chcą się przyznać przed samą sobą, że ich związek jest porażką oraz wierzą w metamorfozę małżonka. Niestety ma ona miejsce bardzo rzadko.

  7. W większość tych bzdur ludzie wierzą, bo tak jest po prostu wygodniej. A co do numeru 5, to niestety często inni nam to wpierają. Sama wielokrotnie usłyszałam, że jestem za stara, by zrealizować swoje marzenia. Ale nie powstrzymało mnie to i jestem coraz bliżej. Zresztą zapraszam do siebie 🙂 http://www.ritaraga.blogspot.com

  8. Sam od kilku lat interesuję się podobną tematyką. Zgadzam się z tym co napisałeś, ale od siebie dorzuciłbym jeszcze, że kiedy zacząłem podróżować, zdałem sobie sprawe z tego, że wiara w lepsze jutro, w to, że się ułoży samo i wszechobecne narzekactwo i obwinianie innych jest chyba naszym sportem narodowym i mamy to w genach. Dopiero jak zaczniesz poznawać inne kultury i zachowania ludzi żyjących w innych krajach zaczynasz to dostrzegać. By the way zapraszam do mnie, dopiero zaczynam, ale mam zamiar poruszać wątki z podobnych obszarów – http://www.gotowynasukces.pl/ , Pozdrawiam

  9. Wydaje mi się, że wszystkie te punkty, to efekt pewnych stereotypów i paradygmatów, które społeczeństwo wytwarza wokół siebie. Wpajamy sobie bezradność i brak jakiegokolwiek wpływu na otoczenie. Najgorsze jest to, że przekazuje się to dzieciom, które zaczynają wierzyć, że są jedynie trybikiem w całym mechanizmie. Jak długo, jak nasza kultura i społeczność będzie na takim etapie rozwoju jak jest teraz, takie mity będziemy sobie powtarzać. Przy okazji, zapraszam Cię na mojego bloga https://krokposzczescieblog.wordpress.com/ 🙂 Może znajdziesz kilka ciekawych artykułów 🙂

  10. Przyznam się, że kiedyś też taka byłam, ale skończyłam pierdolić i wzięłam się do roboty. Ciężko zapierdalam na swój sukces. Staram się zawsze być dobrze przygotowana na studia, w dzień w dzień poświęcam czas na czytanie artykułów, dokładnie je analizując, aby kiedyś móc pracować w tym czasopiśmie. Od maja zapisuję się do szkoły zaocznej żeby mieć zawód fotografa. Uff… jeszcze mnie czeka wgłębienie się w tajniki informatyki i nauka kilku języków obcych, którą już rozpoczęłam. Wszystko idzie jak na razie po mojej myśli tylko, no wiadomo, miłości do jedzenia nie da się usunąć z mojego serca xDDD Masz rację, te stereotypy to gówno, ja również nienawidzę narzekania grubych ludzi, no chyba, że ma chorą tarczycę i się leczy. Na twojego bloga trafiłam przypadkiem, szukałam czegoś dobrego o motywacji bo mam do napisania pracę na ten temat. TWÓJ BLOG TO SKARBNICA WIEDZY. Super. Jesteś świetny 😉

  11. Zgadzam sie z wszystkim. Najgorsze jest to, ze tak nas ucza w Polsce. Mieszkalam przez 3 lata w Anglii i w mojej firmie pracowalo bardzo wielu polakow. Mieli oni niesamowita wiedze, ale bali sie podejmowac wyzwan, trudnych projektow. Natomiast moi znajomi z pracy anglicy, ktorzy nie potrafili poradzic sobie z najprostszym problemem, sami zglaszali sie do projektow i brali na siebie ogromna odpowiedzialnosc. Wydaje mi sie, ze jest to kwestia kultury. W Anglii czy Stanach ludzie poprostu wierza w siebie, w to, ze moga osiagnac sukces. W Polsce ucza nas, ze nie powinnismy sie wychylac. Takie jest moje zdanie. Przepraszam za brak polskich znakow, ale mam hiszpanska klawiature 😉 Pozdrawiam

  12. Narzekanie to nasz narodowy nawyk…każdy znajdzie wymówkę byleby tylko nie wziąć się do pracy, a jak ktoś do czegoś dojdzie to trzeba go nazwać złodziejem i cwaniakiem.

Leave a Comment