Ile masz w sobie małego dziecka?

Jeżeli chcielibyśmy znaleźć definicję dorosłości, z pewnością należałoby szukać jej w encyklopediach bądź różnego rodzaju słownikach wyrazów języka polskiego. Według polskiego prawa osoba dorosła to osoba, która ukończyła 18. rok życia. Do napisania dzisiejszego wpisu skłoniła mnie obserwacja zarówno dzieci jak i dorosłych.

Zwykły spacer – niezwykłe przemyślenia

Korzystając ze wspaniałej pogody, która wczoraj łaskawie ukazała się w Warszawie wraz z książką, którą aktualnie czytam wybrałem się na spacer. Wiosenne promienie lutowego słońca naładowały mnie pozytywną energią, toteż przez cały wczorajszy dzień czułem się niezwykle produktywny. Po upatrzeniu sobie odpowiedniej ławki zacząłem pochłaniać wzrokiem lekturę, którą mam zamiar skończyć do końca przyszłego tygodnia. Z racji tego, iż nie tylko ja wpadłem na pomysł wybrania się na popołudniowy spacer nie dało się nie odnotować obecności sporej ilości rodziców z dziećmi. Ćwierkające ptaki, śmiech innych ludzi, wiatr, który psotnie przewracał strony w mojej książce utrudniały mi przebrnięcie przez kolejne akapity tekstu, lecz starałem się dzielnie nie odpuszczać ambitnego zadania polegającego na przeczytaniu kolejnego rozdziału.

W pewnym momencie moje myśli zaczęły rozpraszać się w bliżej nieokreślonym kierunku i przestałem skupiać się nad tym co czytam. Podniosłem wzrok i zacząłem obserwować grupkę rodziców bawiących się z dzieckiem. Przypuszczam, iż była tam mama, tata i mały chłopiec, który emanował pozytywną energią na całą pobliską okolicę. Uśmiechając się, zacząłem się zastanawiać ile dziecka ma w sobie każdy z nas. Pod pojęciem 'dziecka’ mam tu na myśli pozytywne cechy jakimi charakteryzują się małe dzieci.

Beztroska.
Widząc twarz małego dziecka na pierwszy rzut oka pojawia się to określenie – beztroska. Często sami, gdy mamy do czynienia z mniejszymi od siebie obywatelami naszego pięknego kraju, zazdrościmy i przypominamy sobie, jakże piękne było nasze życie gdy nasz wiek mogliśmy policzyć na palcach obu dłoni. Dzieci nie martwią się na zapas, nie analizują tysiąca scenariuszy, nie tworzą problemów tam gdzie ich nie ma. Uważam, że cecha beztroskiej osoby jest w pewnym stopniu godna naśladowania, oczywiście nie popadając w skrajności to znaczy mentalności rozpieszczonej dorosłej osoby, która w ogóle nie dba o swoją przyszłość.

Bezwarunkowa miłość.
Małe dziecko już od pierwszych miesięcy swego życia wyciąga rączki do rodziców, pokazując w ten sposób jeden, najszczerszy i najpiękniejszy komunikat – „Kocham Cię”. Spacerując dziecko samo często wyciąga rękę do rodzica, by czuć się bezpiecznie w otoczeniu osoby starszej, a spojrzenie stęsknionego malca mówi samo za siebie. Dzieci nie wtrącają do miłości procesów analityczno-logicznych. Nie zastanawiają się nad tym czy im się opłaca to mówić, nie wstydzą się okazywać uczyć, nie ograniczają się do ciepłych gestów jednego na dzień, żeby nie pokazać, że za bardzo im zależy. Robią to instynktownie, poprzez czyste i szczere intencje swego serca. Spójrzmy teraz na nas, dorosłych. Jak często nasza „miłość” nie jest bezwarunkowa?

Bycie tu i teraz.
Od zawsze fascynował mnie fakt, że dziecko w ciągu 15 minut jest w stanie się popłakać, zdenerwować, cieszyć się, skakać z radości a zaraz potem jest przygnębione. Cudowna umiejętność przebywania tu i teraz charakteryzuje dzieci, które zachowują się dokładnie tak w jakim stanie emocjonalnym obecnie się znajdują. Jeśli gramy w piłkę, to całą swoją osobą są na boisku i skupiają się tylko na tym by zręcznie umieścić piłkę w siatce. Nie zastanawiają się nad tym co będzie na obiad, o której przyjedzie autobus, czy zaraz nie zacznie padać deszcz i czy starsza Pani, która siedzi obok za chwilę nie skrytykuje tego, że jesteśmy za głośno.

Prawdziwy uśmiech.
Ludzie z reguły często się uśmiechają, ale w większości przypadków czuć, że jest to uśmiech wyuczony. Widać to doskonale w biznesie, kiedy powszechnie akceptowane zasady biznesowego savoir vivre nakazują być miłym i uśmiechniętym. Dziecko nie uśmiechnie się wtedy, gdy nie ma na to ochoty. Nie próbuje przekonać swoich rodziców ładnym uśmiechem, by kupić im nowego iPada (te starsze niestety już tak 😉 ). Umiejętność szczerego uśmiechania się wtedy, gdy całe nasze ciało się raduje jest wspaniałą umiejętnością. Obserwując ludzi często widzę zablokowane w ludziach emocje, tak jakby uśmiech był czymś złym, bo dorosłej osobie przecież nie przystoi beztrosko się uśmiechać.

Zabawa.
Dorośli ludzie niejednokrotnie są na tyle spięci, że bez alkoholu tudzież innych używek nie potrafią się bawić. Nieustanny dialog wewnętrzny, procesy analityczno-logiczne oraz mnożące się w głowie pytania w stylu: „A co jeśli zrobię z siebie idiotę?” zabiją w nas umiejętność zabawy. Małe dziecko nie zdaje sobie sprawy, że ktoś może je ocenić, że komuś może się nie spodobać to, że bawi się w berka z wirtualnym przyjacielem. Taką umiejętność powinien mieć każdy z nas, bo dorosłość nie oznacza permanentnej powagi, spłacania kredytów i myśleniem nad tym, kiedy trzeba będzie wymienić olej w samochodzie. W porządku, dorosła osoba posiada takie obowiązki co jest oczywiste, ale życie tylko i wyłącznie pod naciskiem swoich obowiązków prędzej czy później zrobi z nas automaty wykonujące te same, rutynowe czynności każdego dnia. Kiedy trzeba pracować – pracujmy, kiedy jest czas zabawy – bawmy się zostawiając problemy w domu.

Polecane książki

8 comments add your comment

  1. Hmm aż kusi mnie by napisać, faceci zawsze mają w sobie dużo z dziecka 🙂 Nie obrażając oczywiście to w sumie urocze 🙂

  2. Dzieci z natury są bardzo ufne. Z wiekiem stajemy się coraz bardziej nieufni. Nasza szczerość zmienia się w wyrachowanie i bezwzględność.

  3. Niestety życie zabija w nas dziecko ten głosik który podpowiada nam czasami naiwne pomysły.
    Trzeba się z tym pogodzić takie życie ale masz rację trzeba umieć zostawić stres za drzwiami nie żyjemy dla pracy tylko pracujemy żeby móc się bawić.

  4. Dzieci są beztroskie uśmiechnięte zawsze, bez względu na dzień czy sytuacje a dorosłym zdarza się to raczej sporadycznie, tylko w chwilach całkowitego odprężenia, wolnego od codziennych trosk. Więc Tak, w każdym czasem ujawnia się coś charakterystycznego dla dziecka

  5. Wiem, że stary wpis, ale chcąc przeczytać całego bloga, zaczęłam od początku i tak sobie chronologicznie czytam 🙂 Dodałabym do tego zestawu jeszcze jedną cechę – spontaniczność. Tego i beztroski brakuje mi w moim życiu najbardziej. Właśnie najgorsze jest to, że w podświadomości obawa, że ktoś mnie wyśmieje istnieje, mimo iż głębiej się nad tym zastanawiając dochodzę do wniosku, że w sumie mam to gdzieś. Ta wewnętrzna blokada powoduje często pustkę w mojej głowie, gdy jestem w towarzystwie i chcę się dobrze bawić.

Leave a Comment