Jak wygląda ścieżka rozwoju osobistego?

stop dreaming start actionW przeciągu ostatnich kilku lat tematyka samodoskonalenia, motywacji oraz osiągania sukcesu stała się na tyle popularna, że chyba każda ambitna osoba miała styczność z motywacyjną książką albo chociażby artykułem, który był poświęcony rozwojowi osobistemu. Po przeprowadzeniu kilkudziesięciu rozmów z osobami, które również tak jak i ja – weszły w świat rozwoju osobistego nasuwają mi się pewne wnioski. Wnioski co do tego, iż drogę przeciętnego adepta rozwoju osobistego można podzielić na kilka faz.

Faza 1 Zaciekawienie/Hurraoptymizm

Pierwszą moją przeczytaną książką była książka Tonego Robbinsa „Obudź w sobie olbrzyma”. Ach mój Boże. Pamiętam jak dziś jak ogromna ogarnęła mnie fala hurraoptymizmu. Wszystko było genialne, wspaniałe, takie inne. Wszystkiego można dokonać, wystarczy w to bardzo oddanie wierzyć. Książka ta pokazała mi, że można być szczęśliwym tak po prostu, bez powodu i toteż starałem się czynić. Będąc w dobrym humorze, z uśmiechem na twarzy zapisywałem poszczególne wnioski z książki w swoim komputerowym pamiętniku. Założyłem sobie również dziennik samorozwoju, aby na bieżąco obserwować swój rozwój. Przez kilka pierwszych dni w tracie i po przeczytaniu książki, moja energia była niesamowita. Miałem więcej werwy, sił, motywacji i zapału do pracy. Wydawać by się mogło, że ogromnego płomienia motywacji nie zgasi żadna siła, lecz z czasem poziom mojego hurraoptymizmu zaczął opadać.

Faza 2. Rozwijać się, rozwijać się i jeszcze raz się rozwijać, czyli apetyt na książki.

Kiedy poziom mojej motywacji spadł uświadomiłem sobie, że zapewne chodziło o to, że jeszcze mało na ten temat wiem – bo to dopiero pierwsza książka i wraz z ilością przeczytanych książek mój poziom motywacji się ustabilizuje. Przez ponad pół roku w moim życiu liczyły się tylko i wyłącznie książki, audiobook’i, video ze szkoleń motywacyjnych. Apetyt na wiedzę wydawał się być nieskończony i tak też poprzez czytanie książek starałem się go chociaż w małym procencie zaspokoić. Przyswoiłem masę ciekawej, naprawdę wartościowej wiedzy, doszedłem do wielu interesujących przemyśleń, jednak proces jaki występował w fazie pierwszej cały czas się powtarzał. Po przeczytaniu książki czułem „motywacyjnego kopa”, który wraz z czasem wygasał. Dowiedziałem się, że mój przypadek nie odbiega od normy i jest jak najbardziej powszechny. Wielu ludzi, którzy interesują się tematyką samorozwoju ciągle czyta coraz nowsze książki, aby utrzymywać swój poziom motywacji na wysokim poziomie. Porównałbym to do takiego małego nałogu i warunkowania się. Przeczytam motywacyjną książkę – jestem zmotywowany. Nie przeczytam – nic mi się nie chce. Doszedłem do wniosku, że takie postępowanie nie ma sensu i trzeba coś z tym zrobić…

Faza 3. Otrzeźwienie. Wybiórcza ignorancja. Życiowa mądrość. 80% :20%

Złapałem się na tym, iż tkwiłem w „sidłach”, które można nazwać pułapką teoretyka. Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że poza „kopniakami motywacyjnymi” i pewnej podstawowej wiedzy książki w zasadzie mi niewiele dają. Pomimo tego, że wykonywałem praktycznie każde ćwiczenie jakie było w książce odnośnie zapisywania swoich celów, nie zarabiałem więcej(to było moim celem nr.1). Teoretycznie wszystko było jak należy. Wyznaczony cel, afirmacje, wiara w siebie, ale pieniędzy jak nie było tak nie ma. Dziś z perspektywy czasu wiem, że moje myślenie było naiwne. Brakowało mi działania i praktyki.

Zobacz, można mówić o sukcesie, a można osiągać sukces. Można pisać o podrywaniu kobiet, a można je podrywać. Można mówić o zarabianiu pieniędzy a można je po prostu zarabiać. To co odróżnia mówienie o czymś od zrobienia danej rzeczy to brak praktyki.

Uświadomiłem sobie najważniejszą rzecz, której do dziś się trzymam. Praktyka jest najważniejsza!

Postanowiłem zaprzestać czytania motywacyjnych książek, udałem się w pewnym sensie na dietę informacyjną; część czasu, który wcześniej przeznaczałem na czytanie motywacyjnych książek teraz przeznaczyłem na czytanie normalnych powieści, naukę języka hiszpańskiego oraz normalną pracę zarobkową.

Dużo ludzi myśli (łącznie ze mną na początku), że ciągłe czytanie motywacyjnych książek robi z nich ludzi troszkę lepszych od innych. Ty wiesz jak się zmotywować, Ty wiesz jak osiągać cele, Ty wiesz, że trzeba się rozwijać, ale… dlaczego stoisz w miejscu?

Dlaczego cele nadal pozostały celami, dlaczego nie wziąłeś się za to co obiecałeś sobie już rok temu? Dlaczego poświęcasz praktycznie 100% czasu na to, żeby wiedzieć więcej zamiast działać?

Ja obrałem taktykę; 20% teorii 80% praktyki. W każdej dziedzinie. Dlaczego aż takie proporcje na korzyść praktyki? Rozważmy dwa przypadki.

W pewnej wsi mieszka dwóch chłopców. Maciek i Zbyszek. Chłopcy chodzą do jednej szkoły, mają tyle samo lat, podobnie się uczą, jednak różni ich troszeczkę mentalność i podejście do załatwiania spraw. Maciej jest typem bardziej człowieka ostrożnego, zrównoważonego, trochę teoretyka. Jeśli chce podjąć się jakiegoś zadania, najpierw przeczyta o tym kilka książek dopiero później się zabierze do działania. Zbyszek jest zaś porywczy i wszystko robi instynktownie.

Pewnego dnia chłopcy założyli się to kto szybciej wejdzie na najwyższe drzewo w pobliskim lesie. Maciej zgodnie ze swoim temperamentem udał się do pobliskiej biblioteki, aby zgłębić całą dostępną wiedzę na temat wspinaczki po drzewach. Od potrzebnego obuwia zaczynając, poprzez rodzaje drzew, a na samej psychologii wspinaczki kończąc. Maciek przeznaczył ponad 3 dni na czytaniu, dopiero później odważył się przełożyć swoją wiedzę na praktykę. Wiedział od strony teoretycznej jak się do tego zabrać, ale kiedy udał się do lasu, doszedł do wniosku, że w teoria lekko odbiega od praktyki. W końcu po kilku dniach prób i błędów wszedł na wyznaczone drzewo. Łącznie z wiedzą teoretyczną, przedsięwzięcie zajęło mu równy tydzień. Maciek uświadomił sobie, że czytając książki o wchodzeniu na drzewa, niewiele można nauczyć się czytając o stawianiu kroków na kolejnych gałęziach. Trzeba to wyćwiczyć.

Zbyszek obrał inną taktykę. Przypomniał sobie, że kiedyś jak był mały obserwował w jaki sposób jego starszy brat wchodził na małe drzewa, kiedy piłka utkwiła na jednej z gałęzi. Świtało mu, że brat najpierw obszedł drzewo dookoła, a później jakoś wszedł. Z racji swojego żywego temperamentu udał się do lasu i postanowił spróbować wejść na przysłowiowego „czuja”. Po kilku godzinach chodzenia dookoła drzewa, podskakiwania, łapania się za gałęzie zaczynał rozumieć w jaki sposób należy to robić. Po intensywnym dniu prób wejścia na drzewo, wszedł już do połowy. Pod koniec drugiego dnia jego upór i porywczy temperament nie pozwolił mu przegrać – wszedł na całe drzewo.

Wynik? 7dni do 2. Kiedy chłopcy się spotkali urażony przegranym zakładem Maciek skwitował: „Pierwszego dnia to ja wiedziałem jak wejść na drzewo”. Zbyszek odpowiedział mu: „Ty wiedziałeś jak to zrobić, a ja to po prostu robiłem aż w końcu mi wyszło i dzięki temu wygrałem”

Tak to właśnie działa. Możesz chwalić się, że wiesz w jaki sposób zarabiać pieniądze, ale w tym samym momencie może podejść do ciebie biznesmen i powiedzieć.

„Ty wiesz jak to się robi, ja to po prostu robię. ”

Działaj zatem!

Polecane książki

1 comment add your comment

  1. Nie tyle jest to opis ścieżki rozwoju osobistego – jest to schemat wszystkich momentów w Twoim życiu, którymi zacząłeś się interesować. Od sportu po dziewczynę/chłopaka, projekt portalu internetowego, firmy lub czegokolwiek innego – czym aktualnie się zajarałeś.

    Prawda uniwersalna – a końcowy cytat to kropka nad i

    Ps. zapraszam na http://www.cetlin.pl – sklep z książkami rozwojowymi.

Leave a Comment