Liczysz się tylko Ty.

Dawno, dawno temu… Kiedy dzieci bawiły się grzecznie na boisku do koszykówki, a świat kręcił się bez smartfonów i Internetu, żył pewien gówniarz. Była to moja nieskromna osoba w czasach, kiedy mój wiek nie przekraczał średniej długości męskiego członka wyrażonej w centymetrach. Moje nastoletnie romantyczne serce nosiło w sobie pewną ideę, której nie powstydziłby się niejeden rycerz – byłem święcie przekonany, że chcę naprawić świat. Och, jak było mi źle, kiedy włączałem telewizję i patrzyłem na ludzką krzywdę w minionym dniu. Kolejna kartka z kalendarza, kolejny huragan uderzył w amerykańskie miasto. Jakaś firma ogłosiła bankructwo. Nastolatek zadźgał się naleśnikiem, ponieważ jego internetowa wybranka nie odpisała mu na SMS’a. Ileż ja bym dał, by móc pokonać całe zło, które dzieje się każdego dnia na świecie. Moja dusza łkała, a waleczne serce mówiło: „Zrób coś z tym!”

Na szczęście z tego wyrosłem. Wytrzeźwiałem z jednego najmocniejszych drinków o nazwie „wierzę w idealny świat” i z niemiłosiernym kacem spojrzałem na niego po raz drugi i dostrzegłem jaki jest naprawdę. A jaki jest? Nijaki. Ani dobry, ani zły – kwestia interpretacji.

Byłem nieprzeciętnym idiotą. Z jednej strony umiałem wykonywać działania na liczbach pierwszych, znałem tabliczkę mnożenia do 100 na pamięć, a z drugiej kompletnie niepoukładany wewnętrznie, zakompleksiony nastolatek, który chciał szerzyć misję pokojową na świecie. Zajebisty plan. Prawie jak osuszanie oceanu stołową łyżką. Gdybym postawił siebie sprzed 10 lat obok siebie, nie chciałbym ze sobą rozmawiać.

Lekcja szczerości

Ludzie to pierdoleni hipokryci. Ja też nim byłem. Co ja wiedziałem o sukcesie, kiedy zakładałem swojego pierwszego bloga motywacyjnego w wieku 18 lat? Gówno. Przeczytałem kilka książek i uznałem, że pozjadałem wszystkie rozumy. Najmądrzejszy nastolatek w całym powiecie, a jakże! Chyba każdy przez to przechodził. Miałem ogromne poczucie misji – szerzyć rady rozwoju osobistego w świat, chciałem by każdy był szczęśliwy, sam nie będąc do końca szczęśliwym.

To dopiero hipokryzja, co? Tak jak Pani dietetyk, która wpieprza ciastka i zapija podwójną latte wmawiając Ci, że spożywasz za dużo cukru. Dojrzałem, nabrałem pokory, a życie strzeliło mi lewym sierpowym prosto w twarz i sprowadziło na ziemie. Zrozumiałem najważniejszą lekcję do tej pory w życiu. Zapisz ją sobie, zapamiętaj albo wydeptaj jej treść na śniegu przed swoim domem podczas nadchodzącej zimy.

Jeśli chcesz porządku na świecie, najpierw uporządkuj sam siebie.

Skończ wreszcie pierdolić, że to świat jest zły. Skup się na sobie i nie wylewaj wiadra pomyj na głowę całemu światu dookoła. Ja wiem, najłatwiej oczernić osobę stojącą obok.

Że krzywo stoi. Że gruba. Że chujowo się ubiera. Że zęby krzywe. Ale jak w tym wszystkim prezentujesz się Ty?

Czy jesteś godną osobą do naśladowania? Mam radę dla osób, które uważają, że w kraju powinno zrobić się coś z bezrobociem czy pracą. Załóżcie własną firmę i zatrudnijcie człowieka. Nie zwalaj tego na rząd, bo rząd miał, ma i będzie miał to głęboko w dupie.

To ludzie tworzą środowisko w którym przebywasz. Jeśli narzekasz na gnuśność, narzekactwo i marazm, powinieneś szczerzyć zęby do każdego przechodnia by z tym walczyć. Polacy są idealni w wytykaniu błędów, ale mało kto potrafi świecić przykładem.

Radzić i teoretyzować potrafi każdy. Przecież wujek Staszek po wypiciu kilku piw zawsze ma dobre rady na temat biznesu. Mniejsza o to, że sam zarabia mniej niż średnia krajowa, ważne, że się zna bo czyta „Parkiet” i sekcję biznes na onecie.

Często dostaje e-maile odnośnie diety i odchudzania. Nie odpisuję Wam, ponieważ sam mam jeszcze kilka kilogramów do zrzucenia. Nie będę radzić dopóki sam nie będę świecić przykładem. Zresztą, rady są kiepskie. Jeżeli będę przykładem na to by pomóc, to napiszę książkę w której opisze metody, które działały w moim przypadku. Bez radzenia. Bez motywacji. Bez zbędnego klaskania przybijania sobie „piątek” i wmawianiem sobie, że Ty też potrafisz. Tyko suche fakty, liczby i wykresy. Jak zaczniesz zapierdalać na siłownie to owszem, dasz radę. Jeśli nie – pozostaniesz grubasem. Jak ja przez ostatnie kilka lat swojego życia.

By osiągnąć sukces, trzeba mieć jaja, by stwierdzić przed samym sobą, że jeszcze go nie osiągnąłeś. Zacznij dziś. Teraz. Z pokorą i pełną determinacją by to zmienić.

 

Polecane książki

7 comments add your comment

  1. Michale duży szacunek dla Ciebie, za to co napisałeś,bo najgorzej tak naprawdę jest przyznać się przed sobą samym, przed ludźmi również, ale to w tym przypadku jest sprawą drugorzędną. Wiem, że nie piszesz tego, żeby komuś było miło, niemniej jednak mi jest miło. A może łatwiej wiedząc, że osoba, której blog był dla mnie takim odkryciem i kopem w inną stronę samorozwoju, a także artykuły tymi najbardziej wyczekiwanymi, ma podobnie.. Ja może i nie piszę bloga, ale robiłam, to przez rozmowy, czułam, że wszystko czego dowiedziałam się na te tematy i co przynosiło wiele dobrego powinnam przekazywać dalej, jak największej liczbie osób, by inni też byli szczęśliwsi i wiedzieli m.in. że życie każdego z nas zależy przede wszystkim od naszych dominujących myśli, przekonań i że sami pracujemy sobie na dobry, bądź zły los, bo nikt nie jest temu winien (nie mówię o ludziach naprawdę krzywdzonych przez czyjeś okrucieństwo). Zrozumiałam stosunkowo nie dawno, że ze mną też tak w porządku nie jest i niej jestem, aż tak szczęśliwa jakbym mogła. Tak naprawdę widziałam to wcześniej, ale sumiennie zagłuszałam. Życzę, samych sukcesów i dziękuję, że jesteś:)

    • Cieszę się, że doszłaś do tak ważnych wniosków. Tak trzymaj. 🙂

  2. Mam wrażenie, że w przeszłości poruszałeś już na tym blogu podobny temat.

    To jest dla mnie klucz:
    „By osiągnąć sukces, trzeba mieć jaja, by stwierdzić przed samym sobą, że jeszcze go nie osiągnąłeś. Zacznij dziś. Teraz. Z pokorą i pełną determinacją by to zmienić.”

    Trzeba mieć jaja, by samemu sobie przyznać że jesteś słaby, na żenująco niskim poziomie, chu***y. Gdy pogodzisz się z tym, wtedy możesz wszystko.

    Zauważyłem, że wiele osób gra, by grać. Balansuje pomiędzy przeciętnym ale również w miarę zadowalającym życiem, a kryzysowymi momentami, gdy pragną jedynie wrócić do przeciętności. Wtedy mówią sobie, że przecież są dobrzy i inni mają gorzej. Boją się podjąć działania, które mogą zburzyć ich wizerunek. Zabawne:)

    Podzielę się moim wpisem, który jest związany tematycznie z Twoim.

    http://www.jonricc.pl/181/

  3. Ksiazka ktora byla kluczem do twojego rozwoju osobistego to arkana seksu – ekstaza i jednosc? Takie reklamy pokazuja sie na twoim blogu 🙂

    • Ups, straciłem kontrolę nad tymi reklamami. Dzięki za uwagę 😀

  4. Skąd ja to znam… „Psiapsióła dobra rada”, która dla wszystkich miała odpowiedź, która wszystkim chciała pomóc, kiedy tak naprawdę z własnymi problemami i emocjami nie radziła sobie wcale. Tak, hipokryzja, ale ja chyba nadal z tego nie wyrosłam. Nie rzucam się już jako pierwsza, żeby podać rękę, jednak wciąż staram się wysłuchać i jeżeli mam coś do powiedzenia, to mówię. Zrobiłam jednak najważniejszą rzecz o której piszesz – poukładałam sobie w głowie i uporządkowałam szuflady w swoim życiu. Na swoim blogu chcę, żeby ludzie dostrzegali właśnie to piękno świata i życia codziennego a nie skupiali się na nijakości życia. Dlaczego? Bo uświadomienie sobie, że życie jest nijakie, prowadzi do depresji. Wolę wierzyć w dobro i dobry świat, a przy tym się uśmiechać i mieć cel, niż użalać się nad nijakim losem – http://www.slodkarutyna.pl

Leave a Comment

Previous Post:

Next Post: