Przeczytałeś jakiś czas temu motywacyjną książkę. Poczułeś, że Twoje ciało wypełniło się nieziemską energią. Wyjąłeś kartkę papieru. Spisałeś cele i marzenia, które nosiłeś w sobie od dziecka. Minął miesiąc. Kartka z celami zbiera kurz. W Twoim życiu nic się nie zmieniło. Continue reading →

Społeczeństwo możemy podzielić z grubsza na dwie części. Na tych co chcą przeżyć normalne, szare, skserowane życie pozbawione fajerwerków oraz na tych, którzy chcą rozwijać się i doświadczyć w swoim życiu jak najwięcej. Pierwszą część od razu odrzucam, ponieważ nie jest to grupa docelowa mojego bloga – nie piszę tu przecież poradników na temat tego w jaki sposób delektować się smakiem piwa przed telewizorem. Dla drugiej części wpis ten niech będzie przestrogą, przed radami, jakie mogą dawać Ci inni ludzie, dzięki którym z pewnością się nie rozwiniesz. Continue reading →

Smartfonowy wyświetlacz pokazuje godzinę 4:01 a ja nie mogę spać. Dokuczliwa gorączka, która z jednej strony jest źródłem mojej pobudki, z drugiej strony stymuluje mój umysł do myślenia. Spoglądam przez okno i wszystko wydaje się być w normie. Ludzie śpią, by za kilka godzin założyć krawat i poświęcić kolejne 8h w pogoni za papierowym ekwiwalentem bogactwa – pieniędzmi. Continue reading →

Poradników na temat wyniosłego, fajnego i szczęśliwego życia zostało napisane już wystarczająco dużo. Dziś dam wam uniwersalne, genialne rady jak stać się przeciętnym, zgnuśniałym, zarozumiałym, chamskim, wrednym i podejrzliwym polaczkiem. Wciel poniższe zasady w życie, a z pewnością taki się staniesz. Continue reading →

Jesteś człowiekiem. Posiadasz zbiór określonych przekonań, wierzeń, upodobań, celów i planów. Prowadzisz swoje życie wykonując określone czynności każdego dnia. Nie ważne kim jesteś, milionerem, studentem, etatowcem, bezrobotnym – Twoje życie z biegiem czasu zaczyna przypominać określony schemat, którym podążasz.

Mrówczy szlak

Wyobraź sobie, że jesteś małą mrówką, która rodzi się i dojrzewa pośród innych mrówek. Od samego początku Twego mrówczego żywota jesteś edukowany przez inne mrówki, że w życiu trzeba ciężko pracować, żeby wspólnie z innymi mrówkami zbudować bezpieczne mrowisko, które uchroni Ciebie i całą populację mrówek przed niebezpieczeństwem. Pomimo tego, że w głębi duszy czujesz, że jesteś ambitną mrówką, która chciałaby podjąć samodzielną podróż przez las pełen czyhających przygód, to jest Ci cholernie ciężko zerwać z jednej strony bezpiecznym, ale z drugiej nudnym życiem w mrowisku. Kiedy podczas wędrówki po kolejne zapasy jedzenia na nadchodzącą zimę zerkasz w niebo, w nadziei wyrwania się z życia w mrowisku, inne mrówki napędzane strachem przed śmiercią głodową, poganiają Cię do pracy.

Ludzkie utarte schematy, odtwarzane linią autobusową każdego dnia

Być może uśmiechnąłeś się lekko czytając poprzedni akapit wcielając się na chwilę w rolę kilkumilimetrowego owada, żyjącego w mrowisku. Pomimo tego, że człowiek jako istota jest tysiąckroć razy większy od mrówki, jego życie jak na ironię bardzo przypomina życie pracowitej mrówki. Zaszczepiony strach przed popełnianiem błędów i poniesieniem ryzyka, w perspektywie kilkunastu lat zamienia cię w harującą mrówkę, która chce jedynie przetrwać.

Kończysz studia, stajesz się dorosły, idziesz do pracy, wmawiasz sobie, że marzenia są dla dzieci. Umarłeś za życia.

Scenariusz skopiowany setki razy

Scenariusz, w którym wpisane jest bezpieczne, stabilne, pozbawione ryzyka życie jest opcją, którą wybiera większość jako antidotum na strach przed porażką. To wszystko wygląda tak jakby większość społeczeństwa z automatu sięgnęła po sprawdzone, utarte rozwiązania byleby tylko uniknąć strachu.

Co jeśli mój plan nie wypali?

Co jeśli zwolnią mnie z pracy?

Co jeśli kobieta mnie odrzuci?

Tak, tak. Lwia część społeczeństwa oddałaby rękę za pisemną gwarancję stałej kwoty pieniędzy do końca życia czy dozgonną miłość partnerki. Chcieliby zarabiać więcej, ale wolą zarabiać mniej, bo się boją. Partner czy partnerka z którym mieszkają jest OK, ale w ich sercu gości osoba na myśl o której kobiety dostają wypieków, a facetom napływa krew do niższych partii ciała. Zwykły, szary, przeciętny scenariusz. Może kiedyś w przyszłości firmy ubezpieczeniowe zwęszą w tym biznes i zaczną sprzedawać polisy na „przeciętne życie”. Zainteresowanie byłoby ogromne.

Pytanie – klucz

Czy jesteś szczęśliwy?

Czy wmówiłeś sobie, że jesteś szczęśliwy?

Czy prowadzisz obecnie takie życie z którego jesteś dumny, zadowolony i absolutnie w 100% szczęśliwy?

Jeśli tak –  nie czytaj do końca. Gratuluję.

Jeśli nie – zmień perspektywę.

Poznaj ludzi, którym się udało. Spotkaj się z kimś, kto zarabia 10x więcej od Ciebie. Życzę Ci z całego serca, abyś poznał w ciągu następnych kilku tygodni kogoś, kto wywróci Twój światopogląd do góry nogami. Życzę Ci, żebyś dostrzegł z perspektywy czasu jak głębokie schematy myślenia zostały wyżłobione w Twojej głowie. Każdego dnia zamykasz się w betonowej twierdzy własnych przekonań, przez które ledwo co wpadają świeże promienie słońca. Wpuść je. Odśwież swoje przekonania.

Tak, możesz zarabiać więcej.

Tak, możesz być szczęśliwy.

Tak, możesz mieć lepszą sylwetkę.

Tak, możesz mieć szczęśliwy związek.

O ile marzenia same w sobie stanowią doskonały sposób na to by oderwać się od szarej rzeczywistości, o tyle pozostawanie przez dłuższy okres w strefie marzeń bez konsekwentnej ich realizacji prędzej czy później spotka się z twardym zderzeniem z tym co jest tu i teraz. Pomimo tego, że wszyscy trenerzy rozwoju osobistego mówią o wyznaczaniu celów oraz o konkretnym planie realizacji, niewiele osób to robi.

Doskonałym przykładem na wysyp wszelkiej maści celów oraz postanowień jest Nowy Rok, gdzie większość osób postanawia zmienić coś w swoim życiu? Efekt? Często na mówieniu się kończy.

Moje postanowienie noworoczne

Pokaże Wam na własnym przykładzie w jaki sposób mój noworoczny cel przełożył się na konkretne efekty widoczne już w ciągu pierwszego miesiąca.

Od 1.01.2015 zacząłem się odchudzać. Tuż przed Sylwestrem uświadomiłem sobie, że z roku na rok robię się coraz starszy (tak wiem, bardzo odkrywczy wniosek! 🙂 ). Z racji tego, że lubię sobie coś udowadniać, pomyślałem:

„Jeżeli kiedykolwiek mam mieć idealną sylwetkę rodem z okładki Men’s Health’a to kiedy mogę mieć taką formę? Za dziesięć lat? Za pięć lat? Za dwadzieścia lat? A może w tym roku?”

Nagle coś mnie uderzyło. Uderzył mnie zimny powiew szarej rzeczywistości, który uświadomił mi, że jeśli mam mieć idealną kondycję i sylwetkę muszę tego dokonać jak najwcześniej.

Dlaczego?

Po pierwsze, zbyt długa perspektywa czasowa (2-5 lat) może sprawić, że się po prostu rozmyślę. Im dłużej będziesz coś odkładać na później, tym większa szansa, że się rozmyślisz. Wmówisz sobie, że Twój cel nie był warty realizacji i że lepiej cieszyć się obecną chwilą niż spocić się na siłowni.

Po drugie, jest wysoce prawdopodobne, że w przyszłości zmienią mi się priorytety. Być może w ciągu 5 lat stanę się dumnym ojcem i mężem przez co większą część czasu będę poświęcać najbliższym mi osobom, aniżeli sztandze.

Po trzecie, od dłuższego czasu mam w sobie nawyk, żeby nie rzucać słów na wiatr. Jeśli o czymś myślę – trzeba to koniecznie jak najszybciej zrobić. Po prostu. Dobry nawyk, polecam wszystkim

Cel:

Spadek wagi o 8, 10, lub 12kg w zależności od widocznych efektów, -5cm w pasie, lepsza kondycja tj. przebiegnięcie półmaratonu do końca lipca.

Plan:

  1. Ustalić dietę
  2. Ustalić plan treningowy
  3. Zabrać się za realizację 🙂

Dieta:

Wiele osób rzuca się na odchudzanie jak wygłodniały lew na młodą antylopę, popełniając przy tym MASĘ błędów. Głodzą się, frustrują, nie ćwiczą, a po tygodniu stwierdzają, że ich kiepski wygląd to sprawa genów.

Aby skutecznie i zdrowo się odchudzać, należy ułożyć sensowną dietę pamiętając o tym, żeby było to bezpieczne dla naszego organizmu.

Jak ułożyć skuteczną dietę?

  1. Wylicz swoje BMR – basic metabolic rate
  2. Odejmij od tego 300kcal.
  3. Wystrzegaj się: słodyczy, alkoholu, gazowanych napojów, „białych” węglowodanów.
  4. Zaprzyjaźnij się z: węglowodanami o niskim IG, produktami, które mają w sobie „zdrowe” tłuszcze, wagą kuchenną w celu dawkowania odpowiedniej porcji posiłków, aplikacją do liczenia kalorii – ja używam My Fitness Pal.

Dodatkowo rozpisując sobie konkretną dietę, zmieniłem swoje przekonanie odnośnie jedzenia. Nie jem dlatego, żeby czerpać przyjemność z jedzenia, ale jem dlatego, żeby być zdrowym.

W kwestii treningu u mnie wygląda to tak:

  • 2x w tygodniu pływanie na basenie – nie dlatego, że jest super skuteczny, ale dlatego, bo lubię. 🙂
  • 2x w tygodniu bieganie – tu akurat udało się pogodzić przyjemne z pożytecznym – bieganie jest skuteczne oraz sprawia mi przyjemność.
  • Założenie „ruszania się” w ogóle. W smartfonie, z którego korzystam posiadam aplikację, która liczy mi kroki. Ustaliłem sobie cel – pokonać 10.000 kroków każdego dnia. Niby proste, ale 10.000 kroków to około 8km.

Efekty:

W ciągu 29 dni udało mi się zrzucić 4kg –  około 1kg tygodniowo. W pasie zrobiło się 2 cm mniej.

Dalsze założenia i plany:

  1. Dalsza konsekwentna realizacja planu treningowego ustalonego w styczniu.
  2. Rozpoczęcie treningu siłowego od połowy lutego-początku marca.

Podsumowanie:

Gdybym powiedział Wam, że wszystko przyszło mi lekko, łatwo i przyjemnie, z pewnością nie uwierzylibyście mi na 100%. Chciałbym, żebyście wiedzieli, że z początku nie było łatwo. Przejście z chaotycznego trybu żywienia na dokładnie zaplanowany było ciężkie. Przez kilka pierwszych dni swojej diety myślałem, że zemdleję i miałem myśli, żeby się poddać. Kiedy pierwszy raz ubrałem dres i wyszedłem biegać, myślałem, że wypluję płuca, przebiegając jedynie połowę zaplanowanej trasy.

Pierwszy tydzień był okropny, ale nie poddawałem się. Miałem przed oczami jeden cel i nie widziałem nic poza nim. Wiedziałem, że nie mogę się poddać. Wiedziałem, że będę musiał stawić czoła najgorszemu z możliwych wrogów, który będzie mnie sabotował na każdym kroku – samego siebie. Wiedziałem również, że na każdy sukces trzeba zapracować dlatego pokornie przetrzymałem pierwsze siedem dni.

Drugi tydzień był łatwiejszy. Pierwszy kilogram w dół, kolejny kilometr postępu w kwestii biegania.

W trzecim i czwartym tygodniu, plan, który założyłem zaczął stawać się integralną częścią mojego życia i konsekwentnie realizuję go aż do dziś.

Tak, miałem chęć przerwać mój plan.
Tak, było momentami ciężko.
Tak, było warto.
Nie, nie poddam się.
Tak, osiągnę swój cel.

Tego Ci życzę.

 

Dawno tego nie robiłem, lecz dziś postanowiłem powrócić do swoich starych nawyków. Wkładam sportowe obuwie, dres, zamykam drzwi na klucz – idę biegać. Początkowe metry są najgorsze. „Po co Ty to robisz, jest zimno, wracaj do domu” – oto jak mózg próbuje mnie przekonać, abym wrócił do ciepłego mieszkania. Nic z tego. I to jest piękne. Nie poddawać się. Continue reading →

Skup się na sobie!

Kiedy miałem lat 15 zastanawiałem się, dlaczego na świecie jest tyle zła. Młodzieńczy umysł nie mógł zrozumieć licznych wojen, gwałtów i głodu w Afryce. Nocami, patrząc w sufit swego pokoju marzyłem o tym by zostać na tyle wpływową osobą, która raz na zawsze mogłaby wprowadzić pokój na świecie. Wraz z upływem lat zrozumiałem, że moje myślenie było błędne. Trafiłem na tematykę rozwoju osobistego i wpadłem w manię nawracania każdego na jedyną słuszną drogę, drogę rozwoju osobistego. Ludzie patrzyli na mnie jak na dziwaka i sekciarza nafaszerowanego marketingowym bełkotem wyczytanym w poradnikach w stylu: „365 cytatów motywacyjnych na każdy dzień”. W końcu z czasem przestałem się interesować kompletnie losem innych ludzi i skupiłem się na sobie.

„Ale innym przecież trzeba pomagać!”

To przekonanie było we mnie silnie zakorzenione od lat. Każdy z nas przecież chce być postrzegany jako dobra osoba i na myśl o tym, że mógłbyś w jakiś sposób pomóc innym ludziom od razu robi Ci się cieplej na sercu. Niestety, prawda jest bardzo bolesna. Większość ludzi nie chce pomocy. 

Kolega, który bez przerwy mówi Ci o tym, że chciałby znaleźć sobie lepszą pracę i dziewczynę wcale tego nie chce. Jedyne czego chce to Twoich słów współczucia dla jego biednej pozycji. Brutalne? Tak, ale szczere i prawdziwe.

Od zawsze zastanawiał mnie fakt tego, że ludzie wolą rozmyślać nad rzeczami wielkimi i nieistotnymi, niż małymi i istotnymi.

Ilu znasz specjalistów od polityki, którzy zagorzale twierdzą, że gdyby tylko mogli dorwać się do fotela prezydenckiego to Polska stałaby się krainą mlekiem i miodem płynącą? Mnóstwo.

A ile znasz osób, które otwarcie przyznają się przed samym sobą, że nisko opłacana praca jaką w tej chwili wykonują jest konsekwencją tylko i wyłącznie ich niskich kompetencji? Kto otwarcie wypowie takie słowa: „Zarabiam mało, bo jestem niewykształcony, nie mam odpowiedniego doświadczenia”. Nikt. Usłyszysz za to: „To wszystko wina gospodarki, rządu, polityków.”

No cóż. O wiele wygodniej jest narzekać na wszystko wokół niż wziąć się za siebie, zrobić odpowiedni kurs zawodowy, przeprowadzić się do większego miasta i ulepszyć CV.

Zaczynasz rozumieć?

My Polacy, uwielbiamy narzekać. To nasz sport narodowy. Na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że nasze wszechobecne narzekanie wydaje się być usprawiedliwione beznadziejną polityką kraju, ale czy za tym idą jakieś czyny mające na celu wprowadzenie zmian na lepsze? Nie. W Belgii podniesienie wieku emerytalnego zaowocowało licznymi strajkami. U nas w Polsce wszyscy przyjęli wiadomość wylewając jedynie wiadro pomyj w Internecie na nasz rząd.

Osoby, które narzekają w zdecydowanej większości przypadków nie chcą pomocy. Kiedy jeszcze pragnąłem „nawracać” ludzi na jedyną słuszną drogę rozwoju osobistego, rozmowa ze znajomym wyglądała mniej więcej tak:

– Nie mam pracy, dziewczyny, pieniędzy
– No to zrób coś z tym, poszukaj pracy, wyślij kilka CV. Odezwij się do swoich dawnych znajomych, wyjdź z nimi na miasto
– Ale żeby znaleźć pracę to trzeba mieć znajomości.. A dziewczyny lecą na facetów, którzy mają kasę, a ja nie mam
– Spróbowałeś chociaż wysłać kilka CV?
– Nie.
– To skąd wiesz, że nie ma dla Ciebie pracy?
– W sumie to nie wiem… Wiesz, wszyscy tak mówią.
– No to wyślij kilka CV, na pewno coś znajdziesz.
– No nie wiem, pomyślę..

Dziś za nic w świecie nie poszedłbym w taką rozmowę. Byłem naiwny i głupi myśląc, że optymistycznym podejściem do świata zarażę, osobę, która sama nie wie czego chce. Na szczęście z tego wyrosłem.

Skup się na sobie, świeć przykładem

Jeżeli chcesz naprawiać świat, zacznij od siebie. Nie myśl o tym w jaki sposób zwalczyć biedę i ubóstwo na świecie, ale najpierw sam stań się bogaty. Nie wmawiaj wszystkim wokół, że powinni się zdrowo odżywiać, lecz sam przestań jeść fast-foody i pokaż, że warto to robić.

Łatwo jest nam mówić, trudniej zrobić, ale tylko działanie się liczy.

Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się i przeżywasz całe swoje życie jako niesamowicie atrakcyjna kobieta. Cała historia zaczęłaby się szczęśliwie od samego faktu, że moi rodzice – silne jednostki – przekazaliby mi najlepsze z możliwych genów. Urodziłbym się piękną, zdrową, atrakcyjną kobietą o której marzy większość facetów.

Szczęśliwy los na genetycznej loterii

Jesteś wygrany już na starcie. Od początku Twojego poczęcia, wszyscy dookoła mówią Ci, że jesteś piękna. Rodzice, kuzyni, nauczyciele, dziadkowie. „Cóż za piękna dziewczynka!” „Ale Ty masz śliczne włosy” „Jakie Ty masz śliczne oczy”. Patrząc w lustro w wieku lat kilku, jeszcze nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo szczęśliwy los na loterii wygrałaś. W przedszkolu chłopcy kokieteryjnie ciągają Cię za włosy, klepią w ramie, Pani faworyzuje, a Twoja mama codziennie mówi Ci, że jesteś najpiękniejsza. Już od szkoły podstawowej rozsiewasz wokół siebie magiczną aurę kobiecości, która zawstydza chłopców z całej klasy. Na dyskotece szkolnej każdy chciałby z Tobą zatańczyć, ale nie każdy ma na tyle odwagi, żeby podejść. Patrzysz w lustro i myślisz: „Jestem piękna. Chcę mieć księcia z bajki!”

Czasy gimnazjum, czas pierwszych uniesień miłosnych. Chłopcy podrzucają Ci miłosne liściki, proponują chodzenie, zaczynają się Tobą interesować na poważnie. Ty przechodzisz burzliwy okres dojrzewania. Zakochujesz się w najlepszym możliwym chłopaku ze swojej szkoły, bo wiesz, że możesz mieć każdego. Podkochuje się w Tobie pół szkoły, a swoją aurą zawstydzasz nawet tych młodych mężczyzn ze starszych klas. Przeżywasz pierwszy pocałunek, pierwsze beztroskie zakochanie, zalewają Cię SMSy z wyznaniami miłości od innych chłopców.

Możesz mieć każdego

Liceum. Zaczynasz ubierać się bardziej kobieco. W Twojej garderobie pojawiają się buty na wysokim obcasie, sukienki i akcesoria do make-upu. Za pomocą powyższych dodatków zyskujesz na atrakcyjności, a Twoja osoba skupia zainteresowanie starszych mężczyzn. Rzucasz swoją pierwszą miłość z czasów gimnazjalnych, ponieważ zakochany na zabój rówieśnik przestał być intrygujący. Teraz wyzwanie zostaje rzucone w stronę starszych, bardziej męskich, lepiej usytuowanych mężczyzn. Koleżanki zazdroszczą Ci powodzenia wśród mężczyzn, ale przyjaźnią się z Tobą w nadziei, że dzięki Twemu kobiecemu blasku one też „ugrają” coś dla siebie. Dostajesz kilkanaście zaproszeń na studniówkę od kolegów, którzy podkochują się w Tobie od dłuższego czasu. Jesteś w kwiecie swojej atrakcyjności. Jesteś pewna siebie.

Zakładasz konto na portalach społecznościowych. Wrzucając #selfie na instagram czy facebooka otrzymujesz masę komentarzy oraz lajków. „Jesteś piękna” „Ale ślicznotka” „Umówisz się ze mną?” – Twoja skrzynka jest zalewana przez wiadomości tego typu. Przez chwilę masz wrażenie, że nie ma faceta, którego nie byłabyś w stanie sobą zainteresować.

Masz wokół siebie wianuszek mężczyzn, dzięki którym masz różne korzyści. Kolega informatyk – kiedy popsuje się komputer, kolega z samochodem – kiedy nie mam jak wrócić z imprezy, kolega przyjaciel – kiedy jest mi smutno i czujesz się gorzej, kolega kujon – kiedy nie chce Ci cię odrabiać pracy domowej, a wiesz, że on zrobi to za Ciebie. Większość facetów wstydzi się wyznać Ci, że im się podobasz, a Ty wykorzystujesz to w ramach „jesteśmy dobrymi kumplami, prawda?”. Przytakują, świadcząc Ci różne – z korzyścią dla Ciebie usługi. Twoja pewność siebie rośnie wraz z liczbą otrzymanych propozycji spotkań od facetów. Jest Ci ciągle mało. Chcesz więcej.

Idziesz na studia. Wyrywasz się z małego miasta, gdzie nie do końca mogłaś korzystać ze swojego życia, gdyż każda Twoja relacja damsko-męska była zauważona przez dość hermetyczne otoczenie. Tu jest inaczej. Nie ma rodziców, którzy kontrolują Twoje zachowanie. Nie ma czujnego oka mamy, która wie z kim aktualnie randkujesz.

Na studiach po raz kolejny utwierdzasz się w przekonaniu, że możesz zdobyć wszystko tylko dlatego, że jesteś ładna. Zaproszenia na imprezy? Notatki? Podwózka na imprezę? Drinki przy barze? Masz to wszystko bo… jesteś ładna.

Chcesz mieć spokojnego, ułożonego faceta, ale sypiasz z dupkami. W końcu trafiłaś na typ faceta, który nie kładzie przed Tobą czerwonego dywanu, nie traktuje jak księżniczkę, lecz jak zwykłą kobietę. Bierze Cię za rękę, zabiera na randkę, lądujecie u niego. Było cudownie. Jesteś niemalże w 100% przekonana, że zadzwoni, bo nie ma innej opcji, żebyś mu się nie spodobała. Olewa Cię. Przeżywasz pierwsze rozterki miłosne –  czy naprawdę jestem atrakcyjna?

Pierwsze imprezy na pierwszym roku studiów. Alkohol, faceci, kluby. Ci mili i niezbyt pewni siebie siedzą grzecznie w kącie i rzucają Ci skromne uśmiechy. Nie interesują Cię, choć w głębi serca chciałabyś mieć takiego chłopaka – normalnego.

Idąc do klubu widzisz, że większość facetów Cię obserwuje. Tańcząc na parkiecie wiesz, że skupiasz na sobie wzrok kilkunastu a może i kilkudziesięciu facetów. Jesteś na topie. Rządzisz. Inne, mniej atrakcyjne kobiety patrzą na Ciebie z zazdrością. Napawasz się atencją mężczyzn i zazdrością kobiet.

Podchodzą do Ciebie faceci składają propozycje. Dostajesz darmowe drinki, oferty pracy jako modelka, propozycje matrymonialne. Przeraża Cię sposób w jaki podchodzą do Ciebie faceci – wszystko sprowadza się do wyglądu. Chciałabyś poznać chociaż kilku normalnych mężczyzn, którzy nie zwariują na punkcie Twojego wyglądu, lecz zainteresują się głębią Twojej osobowości. Niestety. Na randkach patrzą Ci w dekolt, proponują seks, zapraszają do siebie na noc. Z początku jesteś tym przerażona, ale wiesz, że nie jesteś stanie zbyt wiele z tym zrobić.

Stajesz się zimną wyrachowaną suką, która przestała wierzyć w męskie dobre serce. Tęsknisz za miłością z czasów liceum, tak bardzo bezwarunkową, że mogłabyś za nią oddać rękę. Twój pierwszy chłopak już się ożenił i ma dziecko. Ech, mógł być Twoim mężem. Wybrałaś inną drogę, drogę pt: „W poszukiwaniu najlepszego faceta”

Czas tyka. Czas mija. Kończą się studia. Kończą się imprezowe znajomości i zaczyna się normalne życie. Trzeba iść do pracy. W komunikacji miejskiej mijasz młodsze, piękniejsze od siebie kobiety – teraz to na nich spoczywa wzrok wszystkich mężczyzn. Już nie jesteś na topie. Już nie jesteś najładniejsza. Zaczynasz odczuwać niedobór facetów, którzy chcą traktować Cię jak księżniczkę.

Miałaś kilku facetów. A może nawet i kilkunastu. Każdego kolejnego porównujesz do poprzedniego stając się coraz bardziej wybredną i nieszczęśliwą kobietą. Tamten miał samochód. A tamten miał świetną sylwetkę. A poprzedni dobrze zarabiał. A mój pierwszy chłopak tak pięknie mówił mi „Kocham Cię” do snu.

Zaczynasz szukać nierealnego zlepka każdej możliwej najlepszej cechy jednego z Twoich byłych facetów. Ma być przystojny. Ma być inteligentny. Ma być pewny siebie. Ma być spontaniczny. Ma mnie zaskakiwać. Musi mnie rozumieć.

Niestety, takich facetów – jest jak na lekarstwo, a być może w ogóle nie istnieją. Nie uświadczysz ich w klubach z głośną muzyką, którzy odurzeni dawką alkoholu nie są zainteresowani tym jakie masz hobby. Mijają kolejne miesiące, lata a Ty zastanawiasz się gdzie popełniłaś błąd?

Twoja wygrana w genetycznej loterii miała być największym szczęściem jakim podarował Ci los. Niestety, przerodziła się w przekleństwo. Twój czas świetności minął, nie błyszczysz najjaśniejszym blaskiem kobiecości. Faceci interesują się młodszymi od Ciebie, Tobą interesują się nieliczni. Niewielu z nich jest przystojnych. Jeszcze mniej z nich jest inteligentnych. Jeszcze mniej z nich potrafi Cię rozśmieszyć.

Przegrałaś. Będąc w zenicie swojego czasu świetności olałaś go. Tego, który pokochał Cię taką jaką byłaś. Tego, który potrafił Cię zaskoczyć. Tego, który był inteligentny. Tego, który chciał sprawić, że będziesz szczęśliwa. Tego, który mógłby Cię poślubić. Zgubiło Cię Twoje przerośnięte ego i ślepe poczucie, że młodość będzie trwać wiecznie. Zabrakło pokory.

Ech, ciężko by było być atrakcyjną kobietą i nie dać się zwariować na punkcie własnego wyglądu…