Rzuć się z mostu

Czasem są takie dni, że jedyne na co masz ochotę to otworzyć zimne piwo z promocji, które kupiłeś po drodze z pracy, położyć się wygodnie na sofie, którą kupiłeś za jedną z ostatnich wypłat, patrzeć się w sufit i uprawiać nasz polski sport narodowy. Ponarzekać.

„Moje życie jest do dupy. Jestem trybikiem w systemowej maszynerii, która nakazuje mi codziennie rano wstać z łóżka, pokornie wykonywać rozkazy szefa przez 8h, wrócić do domu, opłacić rachunki i zapętlić ten schemat na kolejne kilkanaście lat.”

Skąd to znasz? Pewnie z doświadczenia. Ja też to znam. Każdy to zna.

Nie będziemy dziś narzekać. Dosyć! Po co? Jesteś zwycięzcą, przecież o tym wiesz. I nie śmiej się, bo słowa te kojarzą Ci się z pewnym Panem, który swego czasu był mistrzem YouTube’a. Lepiej mówić sobie codziennie do lustra, że jesteś zwycięzcą, niż pierdolonym przeciętniakiem.

Pamiętasz kiedy byłeś dzieckiem? Nie, nie chodzi mi teraz o to, żebyś przypomniał sobie moment, w którym łapałeś koleżanki za warkocz w nadziei, że pokażesz im kto tu rządzi. Nie mam na myśli również faktu, abyś przywoływał wspomnienia, kiedy czułeś, że możesz bezkarnie schować się za spódnicą mamy, kiedy zbiłeś szybę w szkolnych drzwiach od toalety.

Przypomnij sobie to najważniejsze. Wiesz o czym mówię? O marzeniach.

Dzieci zaskakują. W przedszkolu każdy wie kim chce być. Znajdziemy tam rzeszę lekarzy, prawników, kierowców, właścicieli firm albo co najwyżej następców swoich rodziców. Wszystkie dzieci marzą, bo nie są popsute toksycznym myśleniem, które wpoiło Ci społeczeństwo. Jesteśmy na swój sposób zepsuci. Trzeba zrobić nam aktualizację oprogramowania.

Kto ośmieli się powiedzieć pięciolatkowi, że nie będzie astronautą czy noblistą? Nikt. To byłoby okrutne, jak rozjechanie małego, bezbronnego kota ciężkim, budowlanym sprzętem. Porwanie na strzępy, rozpad na atomy. Ty zabójco!

Pomimo tego, że nie chcesz być okrutnym skurwysynem, wmówiłeś sobie, że Ty nie zrealizujesz marzenia o którym myślałeś przez pierwsze kilkanaście lat swojego życia, bo to „racjonalne”, „logiczne” i „zamiary mierzone na siły”.

Ty okrutny draniu. Zabiłeś swoje marzenia.

Teraz rzuć się z mostu. Nie pozostało Ci nic innego jak wziąć tę okrutną część siebie, dać jej reprymendę i solidnie ukarać – popchnąć z najwyższego mostu w mieście.

Nie, nie chcę żebyś popełniał samobójstwa, bo to zachowanie godne idioty. Chcę, byś uśmiercił w sobie tą „dorosłą”, „logiczną”, „racjonalną” część siebie, która na każdym kroki wmawia Ci, że jedyne na co zasługujesz, to bycie trybikiem w systemowej maszynerii.

Pierdol to. Naprawdę.

Ile masz lat? 20? 25? 30? Niezależnie od tego w jakim wieku jesteś, jedno jest pewne. Negatywne, ograniczające myślenie to pętla, która systematycznie i powoli zawiązuje się na Twej szyi. Pewnego dnia, kiedy będziesz w podeszłym wieku zaciśnie się. Udusi Cię myśl, że nie podążałeś za swoimi marzeniami i jedyne co możesz po sobie zostawić to wór pełen goryczy i niezrealizowanych marzeń.

Masz wybór. Wybierz mądrze.

*- wpis ten nie ma na celu zachęcenia nikogo do popełnienia samobójstwa lub do popełnienia aktu samookaleczenia. „Rzuć się z mostu” jest metaforą do zniszczenia negatywnej części siebie, by odrodzić się niczym Feniks z popiołu. Czytasz na własną odpowiedzialność.

 

Polecane książki

4 comments add your comment

  1. „Jesteś zwycięzcą, przecież o tym wiesz. I nie śmiej się (…) Lepiej mówić sobie codziennie do lustra, że jesteś zwycięzcą, niż pierdolonym przeciętniakiem.” Dobre.

Leave a Comment