kobiete

To zabawne. Kiedy obserwuję ludzi, którzy mają do zrealizowania jakiś konkretny cel, nie mogę się nadziwić, że zaczynają od dupy strony. Przykładem jest zapisanie się na siłownię lub rozpoczęcie uprawiania jakiegokolwiek innego sportu. Często jest tak, że dana osoba kupi najbardziej polecaną przez stałych bywalców siłowni parę butów, modny strój sportowy z rozpoznawalnym znaczkiem, karnet premium/vip/chujwiecojeszcze a dopiero potem zacznie się zastanawiać: „Jak się zmotywować, żeby zacząć ćwiczyć”.

Ty wiesz, że takie coś nie działa. Gdybyś miał zupełnie inne zdanie, nie czytałbyś tego artykułu, bo nie miałbyś z tym problemu, prawda? Mam Cię. OK, ale muszę Ci się do czegoś przyznać. Ja sam kiedyś działałem w ten sposób. Na szczęście wraz z wiekiem przyszła również refleksja, że chyba coś w tym schemacie jest nie halo.

Perfekcyjnym przykładem z mojego życia, kiedy z jednej strony chciałem coś zmienić, ale z drugiej brakowało mi silnej woli by to zmienić, był nałóg palenia papierosów. Na tym blogu znajdziesz co najmniej dwa artykuły, gdzie zarzekałem się, że już nigdy nie będę palić. Ta. Chciałbym w to wierzyć. 😉

Prawda jest taka, że za każdym razem kiedy przeokropnie wkurwiony chciałem raz na zawsze skończyć z nałogiem tytoniowym, wytrzymywałem maksymalnie 1-2 miesiące. Potem twiedziłem, że jestem w stanie to kontrolować i zgadnijcie co. Nie, nie zachowywałem się jak super-bohater o nadprzyrodzonych zdolnościach, który zapanował nad wstrętnym nałogiem. Sięgałem znów po paczkę fajek. Ta sytuacja powtarzała się dobre kilka jak nie kilkanaście razy.

Wiesz dlaczego mi się nie udawało? Tak, bo zaczynałem od dupy strony.

A wiesz dlaczego w końcu udało mi się przyzwyciężyć ten przeokropny nałóg? Tak, bo zacząłem od słusznej strony. Zacząłem od siebie!

Prawda jest taka, że lubiłem tytoń i sam fakt palenia był dla mnie nieziemsko przyjemny. I tu był pies pogrzebany, ponieważ za każdym razem kiedy obiecywałem sobie, że skończę z tym nałogiem, czułem, że coś stracę. Że już nie będę mógł w pracy wychodzić na dwór by zaciągnąć się dymem złożonym z ponad 1000 różnych kancerogennych subtancji. Że nie będę mógł rozpieprzać ponad 200zł miesięcznie na papierosy miesięcznie. Że nie będę mógł dostąpić zaszczytu śmierdzących ubrań i włosów. Tyle stracić!

W głowie poukładało mi się zupełnie niespodziewanie. Był bowiem piękny czerwcowy dzień. 30 stopni w cieniu, nieziemsko urocze kobiety wokół noszące obcisłe szorty, a ja spaceruję powolnym krokiem ulicami Warszawy. Odpalam papierosa. Tego dnia kupiłem sobie paczkę Djarumów goździkowych, które lubiłem. Pierwsze zaciągnięcie się śmierdzącym, tytoniowym dymem i… nie czuję nic.

Poczułem tak potwornie przerażającą pustkę, że z niedowierzaniem upewniłem się dwa razy, czy na pewno końcówka tej tytoniowej pałeczki tli się pomarańczowym żarem. Wszystko było OK. Papieros odpalony, wdycham dym tak jak dziesiątki razy przedtem, ale nie czuję przyjemności. Tak jakbym kupił podrabiany narkotyk od dilera, po którym to spodziewałem się mocnych doznań.

Nie ma nic, co mogłoby wywołać uśmiech na moich ustach. Jest smród, wizja raka płuc w perspektywie kilkudziesięciu lat, marnowanie ekwiwalentu pieniężnego pary fajnych spodni miesięcznie i śmierdzący oddech.

Kurwa. – powiedziałem sam do siebie w myślach wpatrując się w unoszący się dym znad goździkowego Djaruma. Dlaczego ja to robię? Po co ja palę? Czy to jest w ogóle przyjemne? Poczułem, że w tym momencie jestem absolutnie tu i teraz. Wszystkie moje zmysły skupiły się na odpalonym papierosie, a ja stojąc w miejscu urządziłem sobie sesję coachingowych pytań i odpowiedzi.

– Nie będę palił. – mój umysł wyrzucił stanowcze polecenie do reszty ciała, które trwa do dziś.

Historia opisana powyżej miała miejsce 21 czerwca 2015 roku. Nie chciałem jej opisywać wcześniej, bo nie wiedziałem, czy dam radę. Po 8 miesiącach stwierdzam, że tak – dam radę. To jest możliwe. Pod warunkiem, że zaczniesz od dobrej strony. Od siebie.

Nigdy w życiu nie odnajdziesz wewnętrznej siły do zrealizowania celu, który wydaje Ci się bolesny. Spójrz z innej perspektywy.

Praca może być wspaniała.

Siłownia może być częścią Twojego nowego, wymarzonego życia.

Zdrowa żywność może posmakować Ci bardziej niż pizza i słodycze.

Zmień przekonania, zacznij od siebie. Powodzenia.

Lubię obserwować ludzi. Czasem w ramach niedzielnego oderwania się od rzeczywistości siadam na ławkę w parku i patrzę na ludzi. Są różni. Wysocy, niscy. Kobiety i mężczyźni. Grubi i chudzi. Atrakcyjni i mniej atrakcyjni. Wyluzowani i spięci. Jest jedna rzecz, która łączy ich wszystkich. Chcą czuć się akceptowani przez innych. To dotyczy nas wszystkich – mnie, Ciebie czy kierowcę autobusu, którym jeździsz do pracy. Continue reading →

Jesteś człowiekiem. Posiadasz zbiór określonych przekonań, wierzeń, upodobań, celów i planów. Prowadzisz swoje życie wykonując określone czynności każdego dnia. Nie ważne kim jesteś, milionerem, studentem, etatowcem, bezrobotnym – Twoje życie z biegiem czasu zaczyna przypominać określony schemat, którym podążasz.

Mrówczy szlak

Wyobraź sobie, że jesteś małą mrówką, która rodzi się i dojrzewa pośród innych mrówek. Od samego początku Twego mrówczego żywota jesteś edukowany przez inne mrówki, że w życiu trzeba ciężko pracować, żeby wspólnie z innymi mrówkami zbudować bezpieczne mrowisko, które uchroni Ciebie i całą populację mrówek przed niebezpieczeństwem. Pomimo tego, że w głębi duszy czujesz, że jesteś ambitną mrówką, która chciałaby podjąć samodzielną podróż przez las pełen czyhających przygód, to jest Ci cholernie ciężko zerwać z jednej strony bezpiecznym, ale z drugiej nudnym życiem w mrowisku. Kiedy podczas wędrówki po kolejne zapasy jedzenia na nadchodzącą zimę zerkasz w niebo, w nadziei wyrwania się z życia w mrowisku, inne mrówki napędzane strachem przed śmiercią głodową, poganiają Cię do pracy.

Ludzkie utarte schematy, odtwarzane linią autobusową każdego dnia

Być może uśmiechnąłeś się lekko czytając poprzedni akapit wcielając się na chwilę w rolę kilkumilimetrowego owada, żyjącego w mrowisku. Pomimo tego, że człowiek jako istota jest tysiąckroć razy większy od mrówki, jego życie jak na ironię bardzo przypomina życie pracowitej mrówki. Zaszczepiony strach przed popełnianiem błędów i poniesieniem ryzyka, w perspektywie kilkunastu lat zamienia cię w harującą mrówkę, która chce jedynie przetrwać.

Kończysz studia, stajesz się dorosły, idziesz do pracy, wmawiasz sobie, że marzenia są dla dzieci. Umarłeś za życia.

Scenariusz skopiowany setki razy

Scenariusz, w którym wpisane jest bezpieczne, stabilne, pozbawione ryzyka życie jest opcją, którą wybiera większość jako antidotum na strach przed porażką. To wszystko wygląda tak jakby większość społeczeństwa z automatu sięgnęła po sprawdzone, utarte rozwiązania byleby tylko uniknąć strachu.

Co jeśli mój plan nie wypali?

Co jeśli zwolnią mnie z pracy?

Co jeśli kobieta mnie odrzuci?

Tak, tak. Lwia część społeczeństwa oddałaby rękę za pisemną gwarancję stałej kwoty pieniędzy do końca życia czy dozgonną miłość partnerki. Chcieliby zarabiać więcej, ale wolą zarabiać mniej, bo się boją. Partner czy partnerka z którym mieszkają jest OK, ale w ich sercu gości osoba na myśl o której kobiety dostają wypieków, a facetom napływa krew do niższych partii ciała. Zwykły, szary, przeciętny scenariusz. Może kiedyś w przyszłości firmy ubezpieczeniowe zwęszą w tym biznes i zaczną sprzedawać polisy na „przeciętne życie”. Zainteresowanie byłoby ogromne.

Pytanie – klucz

Czy jesteś szczęśliwy?

Czy wmówiłeś sobie, że jesteś szczęśliwy?

Czy prowadzisz obecnie takie życie z którego jesteś dumny, zadowolony i absolutnie w 100% szczęśliwy?

Jeśli tak –  nie czytaj do końca. Gratuluję.

Jeśli nie – zmień perspektywę.

Poznaj ludzi, którym się udało. Spotkaj się z kimś, kto zarabia 10x więcej od Ciebie. Życzę Ci z całego serca, abyś poznał w ciągu następnych kilku tygodni kogoś, kto wywróci Twój światopogląd do góry nogami. Życzę Ci, żebyś dostrzegł z perspektywy czasu jak głębokie schematy myślenia zostały wyżłobione w Twojej głowie. Każdego dnia zamykasz się w betonowej twierdzy własnych przekonań, przez które ledwo co wpadają świeże promienie słońca. Wpuść je. Odśwież swoje przekonania.

Tak, możesz zarabiać więcej.

Tak, możesz być szczęśliwy.

Tak, możesz mieć lepszą sylwetkę.

Tak, możesz mieć szczęśliwy związek.

Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się i przeżywasz całe swoje życie jako niesamowicie atrakcyjna kobieta. Cała historia zaczęłaby się szczęśliwie od samego faktu, że moi rodzice – silne jednostki – przekazaliby mi najlepsze z możliwych genów. Urodziłbym się piękną, zdrową, atrakcyjną kobietą o której marzy większość facetów.

Szczęśliwy los na genetycznej loterii

Jesteś wygrany już na starcie. Od początku Twojego poczęcia, wszyscy dookoła mówią Ci, że jesteś piękna. Rodzice, kuzyni, nauczyciele, dziadkowie. „Cóż za piękna dziewczynka!” „Ale Ty masz śliczne włosy” „Jakie Ty masz śliczne oczy”. Patrząc w lustro w wieku lat kilku, jeszcze nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo szczęśliwy los na loterii wygrałaś. W przedszkolu chłopcy kokieteryjnie ciągają Cię za włosy, klepią w ramie, Pani faworyzuje, a Twoja mama codziennie mówi Ci, że jesteś najpiękniejsza. Już od szkoły podstawowej rozsiewasz wokół siebie magiczną aurę kobiecości, która zawstydza chłopców z całej klasy. Na dyskotece szkolnej każdy chciałby z Tobą zatańczyć, ale nie każdy ma na tyle odwagi, żeby podejść. Patrzysz w lustro i myślisz: „Jestem piękna. Chcę mieć księcia z bajki!”

Czasy gimnazjum, czas pierwszych uniesień miłosnych. Chłopcy podrzucają Ci miłosne liściki, proponują chodzenie, zaczynają się Tobą interesować na poważnie. Ty przechodzisz burzliwy okres dojrzewania. Zakochujesz się w najlepszym możliwym chłopaku ze swojej szkoły, bo wiesz, że możesz mieć każdego. Podkochuje się w Tobie pół szkoły, a swoją aurą zawstydzasz nawet tych młodych mężczyzn ze starszych klas. Przeżywasz pierwszy pocałunek, pierwsze beztroskie zakochanie, zalewają Cię SMSy z wyznaniami miłości od innych chłopców.

Możesz mieć każdego

Liceum. Zaczynasz ubierać się bardziej kobieco. W Twojej garderobie pojawiają się buty na wysokim obcasie, sukienki i akcesoria do make-upu. Za pomocą powyższych dodatków zyskujesz na atrakcyjności, a Twoja osoba skupia zainteresowanie starszych mężczyzn. Rzucasz swoją pierwszą miłość z czasów gimnazjalnych, ponieważ zakochany na zabój rówieśnik przestał być intrygujący. Teraz wyzwanie zostaje rzucone w stronę starszych, bardziej męskich, lepiej usytuowanych mężczyzn. Koleżanki zazdroszczą Ci powodzenia wśród mężczyzn, ale przyjaźnią się z Tobą w nadziei, że dzięki Twemu kobiecemu blasku one też „ugrają” coś dla siebie. Dostajesz kilkanaście zaproszeń na studniówkę od kolegów, którzy podkochują się w Tobie od dłuższego czasu. Jesteś w kwiecie swojej atrakcyjności. Jesteś pewna siebie.

Zakładasz konto na portalach społecznościowych. Wrzucając #selfie na instagram czy facebooka otrzymujesz masę komentarzy oraz lajków. „Jesteś piękna” „Ale ślicznotka” „Umówisz się ze mną?” – Twoja skrzynka jest zalewana przez wiadomości tego typu. Przez chwilę masz wrażenie, że nie ma faceta, którego nie byłabyś w stanie sobą zainteresować.

Masz wokół siebie wianuszek mężczyzn, dzięki którym masz różne korzyści. Kolega informatyk – kiedy popsuje się komputer, kolega z samochodem – kiedy nie mam jak wrócić z imprezy, kolega przyjaciel – kiedy jest mi smutno i czujesz się gorzej, kolega kujon – kiedy nie chce Ci cię odrabiać pracy domowej, a wiesz, że on zrobi to za Ciebie. Większość facetów wstydzi się wyznać Ci, że im się podobasz, a Ty wykorzystujesz to w ramach „jesteśmy dobrymi kumplami, prawda?”. Przytakują, świadcząc Ci różne – z korzyścią dla Ciebie usługi. Twoja pewność siebie rośnie wraz z liczbą otrzymanych propozycji spotkań od facetów. Jest Ci ciągle mało. Chcesz więcej.

Idziesz na studia. Wyrywasz się z małego miasta, gdzie nie do końca mogłaś korzystać ze swojego życia, gdyż każda Twoja relacja damsko-męska była zauważona przez dość hermetyczne otoczenie. Tu jest inaczej. Nie ma rodziców, którzy kontrolują Twoje zachowanie. Nie ma czujnego oka mamy, która wie z kim aktualnie randkujesz.

Na studiach po raz kolejny utwierdzasz się w przekonaniu, że możesz zdobyć wszystko tylko dlatego, że jesteś ładna. Zaproszenia na imprezy? Notatki? Podwózka na imprezę? Drinki przy barze? Masz to wszystko bo… jesteś ładna.

Chcesz mieć spokojnego, ułożonego faceta, ale sypiasz z dupkami. W końcu trafiłaś na typ faceta, który nie kładzie przed Tobą czerwonego dywanu, nie traktuje jak księżniczkę, lecz jak zwykłą kobietę. Bierze Cię za rękę, zabiera na randkę, lądujecie u niego. Było cudownie. Jesteś niemalże w 100% przekonana, że zadzwoni, bo nie ma innej opcji, żebyś mu się nie spodobała. Olewa Cię. Przeżywasz pierwsze rozterki miłosne –  czy naprawdę jestem atrakcyjna?

Pierwsze imprezy na pierwszym roku studiów. Alkohol, faceci, kluby. Ci mili i niezbyt pewni siebie siedzą grzecznie w kącie i rzucają Ci skromne uśmiechy. Nie interesują Cię, choć w głębi serca chciałabyś mieć takiego chłopaka – normalnego.

Idąc do klubu widzisz, że większość facetów Cię obserwuje. Tańcząc na parkiecie wiesz, że skupiasz na sobie wzrok kilkunastu a może i kilkudziesięciu facetów. Jesteś na topie. Rządzisz. Inne, mniej atrakcyjne kobiety patrzą na Ciebie z zazdrością. Napawasz się atencją mężczyzn i zazdrością kobiet.

Podchodzą do Ciebie faceci składają propozycje. Dostajesz darmowe drinki, oferty pracy jako modelka, propozycje matrymonialne. Przeraża Cię sposób w jaki podchodzą do Ciebie faceci – wszystko sprowadza się do wyglądu. Chciałabyś poznać chociaż kilku normalnych mężczyzn, którzy nie zwariują na punkcie Twojego wyglądu, lecz zainteresują się głębią Twojej osobowości. Niestety. Na randkach patrzą Ci w dekolt, proponują seks, zapraszają do siebie na noc. Z początku jesteś tym przerażona, ale wiesz, że nie jesteś stanie zbyt wiele z tym zrobić.

Stajesz się zimną wyrachowaną suką, która przestała wierzyć w męskie dobre serce. Tęsknisz za miłością z czasów liceum, tak bardzo bezwarunkową, że mogłabyś za nią oddać rękę. Twój pierwszy chłopak już się ożenił i ma dziecko. Ech, mógł być Twoim mężem. Wybrałaś inną drogę, drogę pt: „W poszukiwaniu najlepszego faceta”

Czas tyka. Czas mija. Kończą się studia. Kończą się imprezowe znajomości i zaczyna się normalne życie. Trzeba iść do pracy. W komunikacji miejskiej mijasz młodsze, piękniejsze od siebie kobiety – teraz to na nich spoczywa wzrok wszystkich mężczyzn. Już nie jesteś na topie. Już nie jesteś najładniejsza. Zaczynasz odczuwać niedobór facetów, którzy chcą traktować Cię jak księżniczkę.

Miałaś kilku facetów. A może nawet i kilkunastu. Każdego kolejnego porównujesz do poprzedniego stając się coraz bardziej wybredną i nieszczęśliwą kobietą. Tamten miał samochód. A tamten miał świetną sylwetkę. A poprzedni dobrze zarabiał. A mój pierwszy chłopak tak pięknie mówił mi „Kocham Cię” do snu.

Zaczynasz szukać nierealnego zlepka każdej możliwej najlepszej cechy jednego z Twoich byłych facetów. Ma być przystojny. Ma być inteligentny. Ma być pewny siebie. Ma być spontaniczny. Ma mnie zaskakiwać. Musi mnie rozumieć.

Niestety, takich facetów – jest jak na lekarstwo, a być może w ogóle nie istnieją. Nie uświadczysz ich w klubach z głośną muzyką, którzy odurzeni dawką alkoholu nie są zainteresowani tym jakie masz hobby. Mijają kolejne miesiące, lata a Ty zastanawiasz się gdzie popełniłaś błąd?

Twoja wygrana w genetycznej loterii miała być największym szczęściem jakim podarował Ci los. Niestety, przerodziła się w przekleństwo. Twój czas świetności minął, nie błyszczysz najjaśniejszym blaskiem kobiecości. Faceci interesują się młodszymi od Ciebie, Tobą interesują się nieliczni. Niewielu z nich jest przystojnych. Jeszcze mniej z nich jest inteligentnych. Jeszcze mniej z nich potrafi Cię rozśmieszyć.

Przegrałaś. Będąc w zenicie swojego czasu świetności olałaś go. Tego, który pokochał Cię taką jaką byłaś. Tego, który potrafił Cię zaskoczyć. Tego, który był inteligentny. Tego, który chciał sprawić, że będziesz szczęśliwa. Tego, który mógłby Cię poślubić. Zgubiło Cię Twoje przerośnięte ego i ślepe poczucie, że młodość będzie trwać wiecznie. Zabrakło pokory.

Ech, ciężko by było być atrakcyjną kobietą i nie dać się zwariować na punkcie własnego wyglądu…

Sobotni, lipcowy wieczór. Tuż po przejażdżce rowerowej wracam do domu, by zregenerować swoje siły przy dobrym posiłku i lekturze ciekawej książki. Dochodzi godzina 22:00. Po prysznicu, stwierdzam, że nie mam ochoty dziś siedzieć w domu, lecz chcę gdzieś wyjść. Mój humor jest neutralny, nie mam ochoty szaleć na parkiecie ani pić przemysłowe ilości alkoholu. Chcę wyjść do ludzi by ich najzwyczajniej w świecie poobserwować. Continue reading →

Ostatnio coraz częściej dostaję listy od płci pięknej z problemami natury typowo relacji damsko-męskich. Jak zainteresować faceta? Dlaczego nie zadzwonił pomimo tego, że obiecał? Czemu relacja skończyła się na pierwszej randce?

Nie czuję się wystarczająco kompetentny by radzić w kontekście relacji damsko-męskich, jednakże z racji tego, iż jestem mężczyzną, mam pewne określone kryteria oraz cechy, które niesamowicie cenie w kobietach jak i rzeczy, na które jestem uczulony. Jestem ciekaw czy męska część czytelników zgodzi się z moimi kryteriami. 😉

Co lubię w kobietach? Zachowania, które mężczyźni uwielbiają.

  1. Jej atrakcyjność fizyczna powala na kolana.
    Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że faceci są wzrokowcami i pierwszą rzeczą na jaką my – faceci – zwracamy uwagę jest wygląd. Zresztą, nie tylko faceci. Kobiety też zwracają uwagę na wygląd, ponieważ są to podświadome mechanizmy, które są zakorzenione głęboko w nas. Nie bójmy się tego powiedzieć wprost – nikt z nas nie zechce umówić się na randkę z kimś, kto nam się po prostu nie podoba. Możemy kogoś szanować, lubić, ale wielkiej miłości raczej z taką osobą nie będzie. Dla mnie osobiście wygląd zewnętrzny jest podstawowym kryterium, na które można odpowiedzieć jedynie w zero-jedynkowy sposób: TAK/NIE. Imponują mi kobiety, które inwestują w swój wygląd, pokazują mi, że naprawdę zależy im na tym, by wyglądać jak najlepiej. Dla mnie to afrodyzjak. Lubię chodzić na zakupy i doradzić kobiecie w czym wygląda naprawdę dobrze, całkiem miło patrzeć na ładną kobietę w dobrze dobranych ciuchach.
  2. Jest inteligentna.
    Uwielbiam kobiety, które są inteligentne. Niestety, wiele osób mylnie interpretuje inteligencję, wrzucając ją do jednego worka z nabytą wiedzą, oczytaniem czy znajomością wielu wzorów chemicznych. Pod pojęciem inteligencja rozumiem szeroki wachlarz procesów myślowych, które odpowiadają za rzeczy takie jak: „wyłapywanie” ironii, umiejętność rozmowy na każdy temat, umiejętność przedstawiania własnych poglądów, żartowanie z wyczuciem, „wyłapywanie” dwuznaczności, które są podstawą umiejętnego flirtu. Jeśli kobieta potrafi w ciekawy sposób opowiadać mi o swoim życiu, potrafi myśleć nieco szerzej niż większość społeczeństwa – jestem w siódmym niebie. Niestety, takich osobników jest coraz mniej.
  3. Troszczy się i opiekuje – kobiece ciepło.
    Nie wiem, który facet chciałby mieć kobietę, która jest zimna, pozbawiona uczuć i wyrachowana. „Zimne suki” być może i wydają się być intrygujące na początku, o tyle każdy facet, który myśli o relacji długoterminowej, będzie omijał takie kobiety z daleka. Nie wyobrażam sobie być w związku z kimś, kto nie potrafi się „zaopiekować” mężczyzną. Pod pojęciem opiekować, rozumiem tutaj umiejętność okazywania uczuć, wykonywanie drobnych czynności, które świadczą o tym, że kobieta chce za pomocą prostych czynności pokazać, że jesteśmy dla niej ważni np. zrobienie kanapek do pracy. 😉 Przejęcie wszystkich czynności na siebie i zrobienie z kobiety kury domowej jest skrajnością i nie to mam tutaj na myśli. Troska i ciepło są dla mnie niesamowicie ważne, z uwagi na fakt, że jeżeli kobieta jest zimna i wyrachowana w stosunku do mnie, to w taki sam sposób będzie zachowywać się w stosunku do moich rodziców, przyjaciół a przyszłości również i do naszych dzieci. Nie, dziękuję – oziębłym Paniom mówię nie.
  4. Jest niesamowicie kobieca. Jakie gesty uwielbiają mężczyźni? Kobiece!
    Pisząc ten punkt zastawiam się w jaki sposób wytłumaczyć coś, co jest kompletnie nielogiczne. Opisanie za pomocą słów pojęcia „kobiecości” jest równie ciężkie, co zobrazowanie osobie niewidomej jak wygląda kalejdoskop. W taki sam nieprecyzyjny sposób kobiety opisują czasem facetów, którzy im się spodobali – „On miał to coś, był męski”. No właśnie. To działa w obie strony. Faceci uwielbiają kobiece kobiety. Takie, które okazują swoją kobiecość na każdym kroku i w każdym aspekcie. Zachowaniem, mową ciała, ubiorem, słowami, czynami, gestami. To nie mit, że przed taką kobietą facetom czasem miękną nogi, gdy ta spojrzy się na nich i uśmiechnie. Magia.
  5. Ma artystyczną duszę.
    Mam ogromną słabość do kobiet, które mają artystyczną duszę i część swojego życia poświęcają jakiejś formie sztuki. Hobby takie jak: malarstwo, śpiew, taniec, pisarstwo czy fotografia działają na mnie jak magnes. Takie kobiety mają w sobie coś, czego nie mają księgowe czy Panie z urzędu skarbowego. Niesamowita wrażliwość na piękno, umiejętność dostrzegania detali, czerpanie przyjemności z małych rzeczy, chęć tworzenia. Najprawdopodobniej doceniam to dlatego, ponieważ sam dostrzegam w sobie wiele takich cech. Zwykły spacer z osobą, która potrafi cieszyć się chwilą potrafi zamienić się w magiczną podróż przez aleje tulipanów, baniek mydlanych i koncertu okolicznych świerszczy.
  6. Potrafi otwarcie rozmawiać i precyzyjnie komunikować czego potrzebuje.
    Często słyszę od kobiet, że to faceci mają problemy z rozmową. Podobno my – mężczyźni – nie chcemy uzewnętrzniać swoich problemów, często reagujemy emocjonalnie i zamykamy się w „jaskini”, gdy mamy jakiś problem. Zauważyłem, że sporo kobiet ma podobnie reagując w niemalże identyczny sposób na problemy czy gorsze chwile. Umiejętność rozmowy o własnych emocjach, uczuciach czy zachowaniach jest ogromną rzadkością. Nie problem rzucić talerzem czy podnieść głos. Sztuką jest w kontrolowany sposób powiedzieć jak się czujemy, precyzyjny komunikat jakie mamy potrzeby i w czym druga osoba może nam pomóc.
  7. Ma otwarty umysł. Potrafi marzyć.
    Mój ulubiony temat do rozmowy to… brak ulubionego tematu do rozmowy. Co mam tutaj na myśli? Fakt, że rozmowa z osobą, która ma otwarty umysł można rozmawiać na dowolny temat, nawet jeśli końcowe wnioski są mocno abstrakcyjne czy nielogiczne. „Nie, z pewnością tak nie jest”, „To nielogiczne”, „Tak nie jest”, „Ale głupoty opowiadasz”, „Źle myślisz”, „To nie może być prawda” –  nienawidzę takich stwierdzeń, gdyż świadczy to o tym, że mój rozmówca/rozmówczyni ma zamknięty umysł jak słoik zawekowany na zimę. Utarte schematyczne szlaki myślowe – to nie dla mnie.

Czego NIE lubię w kobietach? czego mężczyźni nie lubią w kobietach

  1. Nadmiernie kalkuluje i myśli zbyt logicznie.
    Coraz więcej widuję kobiet, które w zasadzie poza wyglądem fizycznym absolutnie NICZYM nie różnią się od facetów. Są bardzo logiczne, świetnie kalkulują, podejmują tylko racjonalne decyzje. Kiedy rozmawiam z kobietą, która myśli w tak kalkulacyjny sposób, cały czar znika. Logicznie nie da się wzniecić chemii. Logicznie można zarządzać pracownikami w korporacji, ale jeśli mam poczuć chemię, to nie chcę po drugiej stronie czuć faceta. Taka kobieta byłaby świetną przyjaciółką, ale nie chciałbym spędzić z „kalkulatorem” reszty swego życia. Logika jest tylko jednym z narzędzi. Czasem coś czujemy, czasem działamy intuicyjnie, czasem siadamy na ławce w parku i słuchamy śpiewu ptaków nie myśląc o niczym. Bardzo często ludzie zbyt logiczni nie potrafią okazywać uczuć, nie lubią dzieci czy zwierząt, a emocje są im obce. Jesteśmy ludźmi, więc warto zachowywać się jak ludzie, nie roboty.
  2. Z góry uprzedzona i wie lepiej, że chcesz ją tylko wykorzystać.
    Jak poznaję kobietę, która z góry wie lepiej, że „jestem facetem i chcę jednego” – odechciewa mi się. Rozumiem, że ktoś może być po przejściach, czy mieć złe doświadczenia z przeszłości, ale zablokowanie się na samym początku znajomości i snucie podejrzeń co do naszych, męskich zamiarów działa odstraszająco. „Czego ode mnie chcesz?” „Po co chcesz się spotkać?”, „Ty mnie tylko chcesz wykorzystać i zostawić” – sygnał do zaprzestania rozmowy, bo z takim podejściem chemii nie uświadczę nigdy. Prędzej znajdą wodę na Marsie, niż zakocham się w kobiecie, która wmawia mi, że chce od niej tylko „jednego”.
  3. Emocjonalne dziecko – krzyczy, tupie nogami, wymusza, kontroluje.
    Kolejny ważny punkt, który świadczy o tym, czy kobieta jest dobrą kandydatką na długoterminowy związek. Kompletnie nie potrafię zrozumieć facetów, którzy akceptują dziecięce zachowania swoich kobiet. Krzyczą, wyzywają, tupią nogami, robią z nich idiotów i najgorszych złoczyńców. Zupełnie nie potrafię zrozumieć jak można być z kimś, kto bezpodstawnie podnosi głos i potrafi zrobić kłótnię o mało istotne rzeczy. Takim kobietom zalecam wizytę u psychologa, by opanować swoje emocje – żaden inteligentny i opanowany facet nie zwiążę się z furiatką.
  4. Zgrywa twardą, zimną sukę.
    Są kobiety, które lubią nakładać maskę twardej i zimnej suki, szczególnie zaraz po negatywnych doświadczeniach z innymi facetami. Zaskakuje mnie fakt, że niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że maska, którą noszą jest tak widoczna, że aż bije po oczach. Bądźmy sobą. Nie zgrywaj twardej jeśli taka nie jesteś. Asertywność – owszem. Pozorny chłód, udawana twardość i pewność siebie – nie.
  5. Kobieta, przy której zanudzisz się na śmierć.
    Kiedy na propozycję: „Zróbmy A lub B”, kobieta odpowiada „Nie wiem”, wiedz, że coś się dzieje. Kiedy dziewczyna mówi Ci, że nie ma zainteresowań, ogląda seriale, nie lubi swojej pracy i w sumie sama nie wie po co z Tobą tutaj siedzi – wiedz, że koniec spotkania jest bliski.  Uwielbiam dziewczyny, których zasób słownictwa kończy się na: „Tak”, „Nie”, „Aha” i  „Nie wiem”
  6. Kobieta, która nie rzuca mi wyzwań.
    Chcę mieć kobietę, przy której stale będę się czegoś uczyć i przy której będę się rozwijać. Wierzę, że idealny związek to taki nad którym się pracuje i stale dąży do tego, by między dwojgiem ludźmi relacja układała się coraz lepiej. Bardzo często – zarówno mężczyźni jak i kobiety – po wejściu w związek przestają się starać o partnera. Ciepłe kapcie, telewizor i przejście w stan bierny. No tak, mam już kogoś, to nie muszę się starać. Ja tego tak nie postrzegam, starać się, uwodzić, zaskakiwać, flirtować, kokietować, poznawać trzeba przez cały czas. Nie dziwię się, że chemia między ludźmi gaśnie, jeśli przestają się sobą interesować.
  7. Leniwa i mało ambitna, wiecznie niezadowolona z życia.
    „Chodźmy pobiegać” – Nie. „Chodźmy do kina” – Nie chce mi się. „Wyjdźmy na miasto” – Nie chce mi się. „Odwiedźmy moich znajomych” – Ale po co? „Chodź na rower/basen/spacer/cokolwiek” – Nie, posiedźmy w domu. „Chcesz iść ze mną na to szkolenie?” – Nie, mnie to nie interesuje.  Nic bardziej nie demotywuje niż kobieta, której nic nie pasuje, jest leniwa i mało ambitna.

Jakie gesty uwielbiają mężczyźni?

Ja osobiście lubię jak kobieta jest kobieca. Czule patrzy na mężczyznę, opiekuję się nim, daje wsparcie i ciepło. To oczywiście bardzo mocno zależy od faceta, bo nie każdy musi mieć tak samo.

Co mężczyźni lubią w kobietach?

Inteligencję, ciepło, wrażliwość, ambicję, „ogarnięcie”. Tego czego wymagasz od niego wymagaj również od siebie 🙂

Jakie kobiety lubią mężczyźni?

Nie będę pisał tutaj bzdur, że faceci lubią kobiety niedostępne albo zimne i wyrachowane. Prawda jest taka, że faceci tak samo jak kobiety szukają kogoś przy kim będzie miło być sobą i iść przez życie razem. Ja lubię kobiety inteligentne, ogarnięte, mające na siebie pomysł, ciepłe, otwarte emocjonalnie.

W jakich kobietach kochają się mężczyźni?

Myślę, że dla facetów najważniejszy jest wygląd, później dopasowanie charakterologiczne, poczucie humoru i poziom ogarnięcia życiowego. Jeśli on ciężko pracuje, nie dziw się, że nie chce się związać z kimś dla kogo praca jest zupełnie nieważna.

Jak mężczyzna reaguje na piękną kobietę?

Uśmiecha się do niej, jeśli jest odważny i ma ku temu okoliczność – inicjuje rozmowę. Większość facetów robi czytelne zagrania i jeśli mu się podobasz to poprosi Cię o numer telefonu lub Facebooka i się umówi z Tobą na kawę.

Późne lata 90′ XXI wieku. Przez ostatnie kilka dekad świat ogarnęła fala eskalacji wszelkiego rodzaju tolerancji. Dla wyznania, dla preferencji seksualnej, poglądów. Świat ogarnęła mania ideologii „Gender”, która sugeruje, aby nie wychowywać dziecka w stereotypowy sposób dla danej płci. Dziewczynki bawią się samochodami, malując karoserię tuszem do rzęs, a chłopcy bawią się lalkami jeżdżąc nimi jak sportowymi autami.

Różnice pomiędzy płciami zatarły się do tego stopnia, że odgadnięcie płci przeciętnej osoby na ulicy stanowi nie lada wyzwanie. W sklepach z ubraniami zniknęły napisy z określeniem działu męskiego oraz damskiego. W końcówce XXI wieku każdy ubiera się jak chce. Faceci chodzą w szpilkach, kobiety w pantoflach. Wolność! Równość! Tolerancja! -głoszą media głównego nurtu.

Czy taka wizja wydaje się realna? Nie wiem. Wiem tylko, że pewnego dnia nadejdzie dzień, w którym wyginą prawdziwi mężczyźni. Faceci, którzy są silni i sprawni fizycznie, mają twardą osobowość, są pewni siebie, potrafią wyciągnąć rękę i wziąć to co do nich należy. Społeczeństwo zaleje fala osobników płci męskiej o niskim poziomie testosteronu, bardziej przypominających niewinnych chłopców niż facetów. Nie będzie komu wnieść mebli na 4 piętro do mieszkania, bo siła fizyczna przestanie być trendy. Aby wcisnąć obcisłe rurki super-slim-fit, trzeba pozbawić się mięśni a co za tym idzie siły fizycznej.  Zresztą, po co komu sprawność fizyczna siedząc po 12h godzin przy komputerze? Wrzuć kolejne zdjęcie z Instagramu i pokaż światu nową grzywkę! Przystojny zmieni się na ładny. Męski na słodki. Słodki do tego stopnia, że zemdli wszystkie kobiety.

Kobiety w utęsknieniu za prawdziwym samcem alfa, same zaczną się takie stawać. Zimne, twarde, niezależne, pełne brawury i testosteronu. Będą szukać mocnych wrażeń i całkowitego poczucia bezpieczeństwa w sobie samych, bo przecież na samców XXI wieku nie ma co liczyć. Będą mieć dużo facetów-przyjaciół wymieniając się tuszami do rzęs i kolorem torebek, bo przecież wrażliwe, delikatne, romantyczne, zniewieściałe męskie dusze zaczną same się zastanawiać czy to co mają między nogami nie jest dziełem przypadku.

Rośnie nam pokolenie życiowych pierdół. Nie oszukujmy się. To co potrafił zrobić bez problemu Twój ojciec dla Ciebie dziś jest szczytem osiągnięć. Naprawa samochodu? Wymiana uszczelki w kranie? Majsterkowanie w garażu? Po co, przecież przy tym można się ubrudzić, lepiej oglądać koty w internecie. Poradniki w stylu: „Jak poderwać dziewczynę” biją rekordy popularności, bo biedni zakompleksieni faceci przestają być sobą i próbują się maksymalnie dopasować do oczekiwań dziewczyn, kiedy one chcą silnego, zdecydowanego samca, który będzie miał za przeproszeniem w dupie to co ktokolwiek sobie o nich pomyśli.

Facet z wizją, przysłowiowymi jajami, pomysłem na życie, instynktem pozwalającym odnaleźć mu się w każdej sytuacji. Zdolnością obrony, gdy zachodzi taka sytuacja? Przemoc? Jaka przemoc.. Brzydzę się przemocą! Niestety, ale w życiu przychodzi taki moment, kiedy trzeba komuś po prostu dać w mordę. Nie obronisz swojej kobiety? Dziecka? Będziesz negocjował ze złodziejem, który ukradnie torebkę Twojej dziewczynie?

To na ile wartościowy czuję się w oczach innych wyznacza liczba lajków pod ostatnim zdjęciem. Jak to? Nikt nie lubi mojej nowej fryzury? Smuteczek, rozpacz, depresja, usunięcie konta na fejsie, cyfrowe samobójstwo.

Miejmy nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie. Miejmy nadzieję, że ludzie nauczą się słuchać wewnętrznego głosu swego serca, czując się wartościowi takimi jakimi są bez odczuwania potrzeby zyskania walidacji z zewnątrz. Miejmy nadzieję, że ludzie będą mieć poczucie własnej tożsamości pod kątem płci, kultury i przekonań. Miejmy nadzieję, że słowo takie jak honor nie zniknie ze słownika wyrazów języka polskiego a pod pojęciem „prawdziwy facet” nie zobaczymy zdjęcia Justina Biebera.