kobiete

W ostatnich latach temat uwodzenia i podrywania jest bardzo popularny. Przeglądając materiały wyszukane poprzez Google zauważyłem, że są to rady głównie dla facetów. Najwyraźniej największe problemy z podrywaniem mają faceci. A co z biednymi kobietami? Najwyraźniej nikt nie chciał wcześniej podjąć tego tematu, więc oto jestem. Chodzący poradnik podrywania dla kobiet w pigułce. 🙂 A tak na serio to, z racji tego, że jestem facetem chętnie podzielę się swoim spojrzeniem na zagadnienie podrywania przez kobiety.

Na początek zimny prysznic

Bardzo wiele kobiet, które mają za sobą spore doświadczenie w relacjach damsko-męskich twierdzi, że mogą mieć każdego faceta. Szczególnie te co bardziej atrakcyjne, wydające 1/3 swojej wypłaty by być piękną sądzą, że nie ma faceta nie do zdobycia. Cóż.. Być może kiedy zakładasz konto na portalu społecznościowym lub idziesz do klubu gdzie faceci kleją się do Ciebie jakbyś była miss universum. Tylko co z tego? Z obserwacji tych oto końskich zalotów zauważyłem, że zdecydowana większość kolesi, którzy zagadują do kobiet przez internet/w klubie zostaje zlewana z automatu.

Najprawdopodobniej przez ilość zagadujących Cię facetów zyskujesz pewność co do tego, że faceci są łatwi do zdobycia i każdy może być Twój. Niestety. Tak samo jak żaden mężczyzna nie może mieć każdej kobiety, tak i żadna kobieta nie może mieć każdego mężczyzny.

Możesz być najpiękniejszą kobietą na świecie, ale być może ten akurat facet, który Cię intryguje lubi grube i brzydkie dziewczyny. To dość nielogiczne, ale różne ludzie mają gusty i trzeba do uszanować. Piszę to dlatego, ponieważ jest sporo kobiet, które z racji powodzenia u facetów są zbyt pewne siebie. W momencie kiedy trafiają na osobnika, który im się spodobał – lecz bez wzajemności – widzę liczne wpisy na facebooku, żeby wystrzelać wszystkich facetów jak kaczki.

Rola kobiety w podrywaniu (w szczególności w Polsce) ogranicza się do tego, że po prostu jest. To facet podchodzi do Ciebie w klubie, zagaduje na ulicy, zaprasza na kolację czy do kina. W krajach zachodnich kobiety nie widzą przeszkód by zagadywać facetów np. w metrze. Czy jest to fajne czy też nie – kwestia sporna. Mi osobiście bardziej podoba się rola 'myśliwego’, niż 'ofiary’. To jednak nie stoi na przeszkodzie, żebyś to Ty była myśliwym – niektóre kobiety to lubią.

Co możesz zrobić, aby facet Cię zauważył?

Chyba ameryki tutaj nie odkryję, ale w zasadzie jedyne co możesz zrobić to dobrze wyglądać, dobrze się bawić(jeśli to klub) i wzbudzać pozytywne emocje. Tyle. Nie będę tutaj doradzał w jaki sposób powinny ubierać się kobiety, bo to bez sensu. Każdy ma inny gust i tak jak Tobie nie podoba się pewien typ facetów, tak facetom nie podoba się pewien typ kobiet. Life is brutal.

Co jednak w momencie kiedy pewien amator sobotnich imprez chwiejnym krokiem przysiada się do Ciebie w klubie i zaczyna swój 30minutowy monolog, czyli…

Jak spławić nachalnego gościa?

Gdybym stał obok Ciebie w klubie i zanudzał Cię swoimi opowieściami z życia wziętymi a Ty chciałabyś mnie spławić, masz na to kilka sposobów:

  • Zachowuj się jak księżniczka, pokazuj jaka jesteś fajna, traktuj kolesi jak śmieci, czerp wartość z tego, że obniżasz czyjąś wartość.
  • Pisz milion SMS’ów zachowując się przy tym jakbyś sprzedawała akcje na nowojorskiej giełdzie.
  • Stojąc ze swoją przyjaciółką, skupiaj się w 90% na przyjaciółce olewając kolesia.
  • Cały czas przytakuj nie miej swojego zdania i ze wszystkim się zgadzaj.
  • Musisz mieć ponurą minę jakbyś była na pogrzebie – w końcu jesteś w klubie, tu się nie można dobrze bawić, nie?
  • „yhym” „aha” „ok”

Co zrobić, żeby wziął ode mnie numer telefonu i zaprosił mnie na randkę?

  • Słuchaj go. Każdy lubi jak się go słucha. Faceci też. Mężczyźni zazwyczaj wolą rozmawiać na inne tematy niż kobiety co często jest odbierane jako zanudzanie. No cóż, w zasadzie tak mamy zakodowane w głowie. My mamy być ochronnym ramieniem dla kobiety, dlatego też zagadnienia pracy, kariery, pieniędzy czy samochodów są dla nas ważne. Kobiety mogą nudzić się niemiłosiernie podczas słuchania wykładu nt. pracy, ale wydaje mi się, że poza odsetkiem gości, którzy po prostu się chwalą zdecydowana reszta mężczyzn chce pokazać kobiecie: „Jestem odpowiedzialnym, pracującym, normalnym gościem. Przy mnie możesz czuć się bezpieczna.”
  • Pozwól mu się dotykać. Nie odbierz mnie źle – chodzi tutaj o normalny, aseksualny dotyk. Jeżeli chce złapać Cię za rękę, chce odgarnąć Ci włosy, dotknąć Twojej twarzy – nie bój się. Raczej Cię nie zgwałci.
  • Bądź ciekawa jego osoby. Skoro Cię intryguje, dlaczego nie zadasz mu pytań odnośnie tego co robi w życiu, dlaczego dziś jest akurat tutaj.
  • Kontakt wzrokowy. Nie bój patrzeć mu się w oczy, ponieważ dłuższy kontakt wzrokowy sygnalizuje zainteresowanie. Tak samo w tańcu. Nic nie demotywuje mnie bardziej niż wbite w ziemie spojrzenie kobiety. Zastanawiam się wtedy WTF? Jest tu na siłę, czy jest nieśmiała?

Jak dla mnie to chyba tyle. Miłe Panie, faceci trudni w obsłudze nie są, także kwestia wprawy i z pewnością mężczyźni waszych marzeń zaczną prosić was o numery. 🙂

Wszelkie porady sercowo-miłosne można zostawiać również w komentarzu, niechaj korzysta kto może. 🙂

Moi mili państwo, wszem i wobec uroczyście ogłaszam, że jakieś 10 dni temu skończyłem czytać Męskość – S. Biddulph’a. Zgodnie z moimi wcześniejszymi założeniami, po każdej przeczytanej książce będę wcielał się w rolę krytyka literackiego i opiszę świeżo przeczytaną lekturę. Tak też stanie się i dziś. Na chwilę obecną czytam biografię Steve Jobs’a, „W teatrze życia codziennego” zostawiłem sobie na później. Continue reading →

 

Nie będzie to piękny elaborat. Nawet nie wiem dlaczego piszę tego maila. Mam na imię Mikołaj. Za 2 tygodnie kończę 20 lat i właśnie tu zaczyna się mój problem. Konkretnie ja. Ja jestem swoim największym problem. Komputer – mój nałóg numer jeden. Gry, internet… to mnie dręczy. Najgorsze jest to, że zdaję sobie z tego sprawę ale nie potrafię sobie tego odmówić. Jestem świeżym studentem i przez mój ukochany cud techniki prawie bym się żegnał z budownictwem.Często miewam okresy, że chcę się zmobilizować. „Jutro po powrocie z uczelnie nie włączę komputera póki się czegoś nie nauczę”… i na tym się kończy. Jak mam podejść do tej sprawy bym sam sobie mógł pomóc? Druga rzecz – moje stosunki damsko-męskie. Nie byłem w związku. Żadnym. Jestem strasznie skrępowany gdy zostaję sam na sam z jakąkolwiek dziewczyną. Oczywiście ma wpływ na to moja nieśmiałość jak i tuzin kompleksów, a podobno jestem przystojny :hahaha: Kilkukrotnie miałem okazję poznać dziewczyny, przed którymi potrafiłem się jakby bardziej otworzyć. Jednak w ogólnym rozrachunku, zawsze potrafiłem znaleźć coś co w tej dziewczynie mi nie pasowało. Dosłownie unikam czegoś więcej niż tylko koleżeńskiej znajomości. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem czemu to robię. Skazani na samotność jak to było w jakiejś piosence… ale nie, ja uważam, że człowiek jest kowalem swojego losu i to on jest odpowiedzialny za swoje życie, a wiecznie sam być nie chcę. Najwyraźniej nie wiem tylko jednej, małej rzeczy. Jak używać młota i kowadła.

 

Witaj Mikołaju.

Przede wszystkim dzięki za list.

Za 2 tygodnie kończę 20 lat i właśnie tu zaczyna się mój problem. Konkretnie ja. Ja jestem swoim największym problem.

Przede wszystkim musisz uświadomić sobie, że nie Ty tutaj jesteś problemem. Problem leży w Twoich nawykach, charakterze, działaniu, a 'to’ nie jesteś ty. To zaledwie część Twojej osobowości. „Ja jestem swoim największym problem.” Ałć. Od tego zdania bije straszna frustracja i niechęć. Tak jakbyś siebie sam nienawidził. Czy tak jest? Jeśli tak, zmień to. Tak jak napisałem powyżej – nie Ty jesteś problemem. Problemem są Twoje nawyki, działania, jakość i skala myślenia. Spokojnie to wszystko da się zmienić – kwestia tego czy zechcesz. Proponuję Ci, abyś zaczął od najważniejszych podstaw, czyli od akceptacji siebie. Zmieniaj się na lepsze, dąż do doskonałości, ale niezależnie od tego co robisz, myślisz i jakie działania podejmujesz – kochaj siebie. „Jeśli chcesz aby inni Cię szanowali, najpierw musisz szanować siebie”

Komputer – mój nałóg numer jeden Gry, internet… to mnie dręczy. Najgorsze jest to, że zdaję sobie z tego sprawę ale nie potrafię sobie tego odmówić. Jestem świeżym studentem i przez mój ukochany cud techniki prawie bym się żegnał z budownictwem.

Wow. Gratuluję tego, że potrafisz się przyznać, że komputer to Twój nałóg. Zazwyczaj osoby uzależnione czy to od alkoholu, komputera czy pornografii mało kiedy się do tego przyznają, więc najważniejszy krok jest już za Tobą.

Dlaczego wybrałeś akurat ten kierunek? Podobał Ci się, czy raczej poszedłeś tam bez większego przekonania? Czy nauka sprawia Ci przyjemność? Ciekawi Cię to czego się tam uczysz? Jeżeli uważasz, że w zasadzie studiujesz tam bo ‘tak wyszło’ to zastanów się co by było gdybyś się pożegnał z tym kierunkiem? Istnieje takie pojęcie jak twórcza destrukcja, mianowicie czasem w życiu jest tak, że to co odbieramy za naszą największą porażkę, z perspektywy czasu ocenimy jako coś co zmieniło nasze życie na lepsze. Zobacz jak dużo jest ludzi, którzy muszą wylecieć z pracy/popaść w picie alkoholu/być na skraju spirali kredytowej/przytyć do 150kg aby wziąć życie w swoje ręce i się ogarnąć. Stwórz czarny scenariusz. Co będzie jak wylecisz z uczelni? Za co będziesz żył? Jaki będziesz masz pomysł na siebie w tym momencie? Ukształtuj w sobie przekonanie pt: „Oczekuj najlepszego, ale bądź przygotowany na wszystko”

Często miewam okresy, że chcę się zmobilizować. „Jutro po powrocie z uczelnie nie włączę komputera póki się czegoś nie nauczę”… i na tym się kończy. Jak mam podejść do tej sprawy bym sam sobie mógł pomóc?

Chcę, ale nie potrafię to jedna z największych wymówek. Przestańmy się oszukiwać – jeśli ktoś czegoś bardzo mocno chce to to zrobi, czyż nie? Gdybyś bardzo mocno chciał się zobaczyć z kobietą, w której jesteś zakochany po uszy to pobiegłbyś do niej w środku nocy w mróz -20 i śnieżycę. Taka prawda.

Weź kartkę papieru. Wypisz na niej jak najwięcej rzeczy, które chcesz zrobić. Niech będzie to lista rzeczy do zrobienia. Najlepiej gdybyś pogrupował sprawy na takie, które możesz zrobić od razu, krótkoterminowe i długoterminowe. Więcej podziałów robić nie musisz. W Twoim przypadku z pewnością na Twojej liście musi się znaleźć pozycja: „Zrezygnować w zupełności z gier. Ograniczyć czas spędzany przed komputerem do absolutnego minimum. Nie traktować komputera jako rozrywkę – rozrywki off-linowe są ciekawsze”.

  • O czym marzyłeś?
  • Czego chciałeś zawsze dokonać?
  • Czym byś się zajął, gdybym Ci zabrał komputer i telefon na miesiąc?

Powieś kartkę w widocznym miejscu i patrz na nią jak najczęściej. Twórz wizję, snuj plany, myśl, rozwijaj się.

Poza tym, przeczytaj koniecznie ten artykuł >> http://motywacja.mintshost.com/2011/07/25/najwiekszy-ponadczasowy-motywator/

Druga rzecz – moje stosunki damsko-męskie. Nie byłem w związku. Żadnym. Jestem strasznie skrępowany gdy zostaję sam na sam z jakąkolwiek dziewczyną. Kilkukrotnie miałem okazję poznać dziewczyny, przed którymi potrafiłem się jakby bardziej otworzyć.

Uwierz mi, że nie jesteś wyjątkiem. W dobie komputerów problem nieśmiałości jest bardzo powszechny. Ja też kiedyś byłem nieśmiały o czym pisałem kilka tygodni temu we wpisie ’kryzys męskości’. Jedno jest pewne – tragedii nie ma. Wszystko da się zmienić, jeśli zechcesz. Pamiętaj dla chcącego nic trudnego!

Na samym początku radziłbym Ci skupić się na poznawaniu ludzi. Czy masz przyjaciół? Prawdziwych kolegów? Koleżanki? Przyjaciółki? Najpierw musisz być swobodny w normalnych rozmowach, dopiero później myśl o szeroko pojętym podrywaniu 😉 Zdradzę Ci sekret – kobiety nie gryzą. Serio! Jak jesteś z nią sam na sam i Ty się krępujesz to wiesz co? Ona to widzi. I wiesz co? Ona też się krępuje. Niestety. Kobieta, której się podobasz będzie szukać winy w sobie: „Nie podobam mu się? Dlaczego on się mnie boi? Pewnie myśli o swojej byłej. Chyba go znudziłam swoją osobą. Jestem nieatrakcyjna!!  Itp. Etc” Ty z pewnością na to nigdy nie zwracałeś uwagi, ale uwierz mi że kobiety też się krępują.

Sytuacja sam na sam z kobietą każdego na początku krępuje. Pamiętam jak w wieku 16 lat bałem się pocalować dziewczynę z którą się spotykałem. O mój Boże. To było ciężkie. Ale wiesz co? Pewnego razu zabrałem ją na spacer i przez ponad 30 minut obmyślałem strategię jak ją pocałować. W pewnym momencie mój umysł się przegrzał od tego myślenia i się wyłączył. Wiesz co zrobiłem? Zatrzymałem się. Spojrzałem w oczy. Uśmiechnąłem się  i… pocałowałem ją! Raz kozie śmierć, najwyżej by mnie pobiła i wyśmiała. Rada ode mnie: Mniej myśl, więcej rób. Nie myśl o tym co zrobić żeby czuć się swobodnie. Po prostu poczuj się swobodnie myśląc o czymś przyjemnym, ciesząc się chwilą spędzaną z obecną kobietą. Życie jest zbyt krótkie, żeby się spinać w takich sprawach.

Oczywiście ma wpływ na to moja nieśmiałość jak i tuzin kompleksów, a podobno jestem przystojny :hahaha:

Wypisz wszystkie możliwe kompleksy jakie uważasz, że posiadasz. Co Ci nie pasuje? Co chciałbyś zmienić? W jaki sposób możesz tego dokonać? Być może jesteś przystojny, tylko sam sobie robisz kuku wmawiając sobie ‘wyglądam gorzej niż kupa’.

Jednak w ogólnym rozrachunku, zawsze potrafiłem znaleźć coś co w tej dziewczynie mi nie pasowało. Dosłownie unikam czegoś więcej niż tylko koleżeńskiej znajomości

Najwyraźniej czegoś się obawiasz. Ale czego? Kobiety nie gryzą. SERIO! Nawet nie biją tak chętnie bo też się boją, że mogą skrzywdzić biednego chłopca! Przez swój strach wymyśliłeś z pewnością najbardziej abstrakcyjny powód z możliwych np. ona jest zbyt piękna dla mnie i wróciłeś do swojego świata on-line. Musisz być facetem. Jeśli ci się podoba, weź ją za rękę, pocałuj, powiedz że jest śliczna, zabierz na randkę. Jeśli nie, poszukaj innej. Tylko proszę, nie na redtube.com

Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie wiem czemu to robię. Skazani na samotność jak to było w jakiejś piosence… ale nie, ja uważam, że człowiek jest kowalem swojego losu i to on jest odpowiedzialny za swoje życie, a wiecznie sam być nie chcę. Najwyraźniej nie wiem tylko jednej, małej rzeczy. Jak używać młota i kowadła.

Robisz to bo zamiast być kapitanem swojego życia, zachowujesz się jakbyś był dryfującą małą łódką bez sterów i żagli. Akceptujesz to gdzie popłyniesz i wmawiasz sobie, że w zasadzie nie jest to takie złe. Jeżeli będziesz samotny do końca życia – sam się skazałeś na samotność. Kto Cię niby skazał? Rodzice? Otoczenie? Bóg? Nikt z nich.. poza tobą samym.

Skoro nie chcesz, to weź się w garść, zrób listę celów, zobacz co trzeba w Twoim życiu poprawić i do dzieła! Nie zostaniesz kowalem swojego losu dopóki nie weźmiesz tych narzędzi w swoje ręce. Jak na razie – leżą gdzieś z boku, zbierają kurz i rdzewieją. Zmień to! 🙂

 

Za oknem właśnie zawitała wiosna a wraz z nią pierwsze ciepłe promienie słońca. Na chodnikach pojawiły się pierwsze „miejskie przebiśniegi” a dodatnia temperatura zachęca do pieszych wędrówek. Tak to właśnie moja ulubiona pora roku wkroczyła do naszego kraju. Mam dla Ciebie czytelniku garść przydatnych informacji. Wiosna to czas zmian, wszystko budzi się do życia po mroźnej zimie. Blog również kontynuując swój rozwój zmieni się w kilku kwestiach:

Jakie zmiany ujrzysz w najbliższych tygodniach?

  1. Wpisy będą pojawiać się 2x w tygodniu.
    Nie jestem w stanie pisać częściej, ponieważ trudno jest mi pogodzić życie prywatne, studia, kobietę, pracę i bloga jednocześnie. Jeśli jest tu ktoś kto sądzi, że napisanie notki zajmuje 5 minut, niechaj pierwszy rzuci kamień. Jakość publikacji pozostanie bez zmian – nadal będę dawać z siebie tyle ile mogę, abyś czerpał z moich publikacji jak najwięcej.
  2. Możliwość wpisów gościnnych.
    Niniejszym uroczyście ogłaszam możliwość publikacji wpisów gościnnych. Na razie uruchamiam taką możliwość w formie testu – zobaczymy jakiej jakości wpisy będą pisać autorzy gościnni. Zastrzegam sobie prawo do odrzucenia artykułu ze względu na niską jakość/złe przekonania/własne widzi misie. Po więcej informacji zapraszam na maila.
  3. Nowy cykl wpisów – 30dniowe wyzwanie.
    To, że prowadzę bloga motywacyjnego wcale nie musi oznaczać, że sam nie potrzebuję czasami motywacji 🙂 Wręcz przeciwnie! Pomyślałem sobie, iż będę wam świecić przykładem podejmując się raz na jakiś czas jakiegoś wyzwania. Będę opisywać swoje przemyślenia, efekty i samopoczucie. Pierwsze wyzwanie jakie planuję będzie pod koniec marca lub na początek kwietnia. Jakie? Niebawem się przekonasz.
  4. Nowy cykl wpisów „Cele”.
    Mniej więcej raz na kwartał (a może częściej) będę publikować swoją listę celów co chcę osiągnąć i raport co udało mi się zrealizować a gdzie dałem ciała. Mnie osobiście takie wpisy bardzo motywują, więc chciałbym, żebyś i Ty na tym skorzystał(a).
  5. Nowy cykl wpisów „Recenzje”.
    Jeżeli pójdę do kina i obejrzę film, który przewróci mój światopogląd o 180stopni i sprawi, że przez kolejne kilka dni będę chodził jak zahipnotyzowany – z pewnością o nim napiszę. Jeśli w moje ręce wpadnie książka, którą uznam za wartościową chętnie ją zrecenzuję. Jeżeli jesteś autorem ebooka, książki, czegokolwiek i chciałbyś, abym wystawił Ci recenzję – skontaktuj się ze mną.
  6. Nowy cykl wpisów „Na luzie”.
    Doszedłem do wniosku, że na blogu jest zbyt dużo poważnych wpisów, merytoryki a za mało luźnych wpisów. Poznasz moje specyficzne poczucie humoru, spojrzenie na niektóre rzeczy. Zobaczysz co mnie śmieszy, a co nie.
    PS. Uwielbiam suchary.

W zasadzie to by było na tyle. Jak właśnie zauważyłeś w najbliższych tygodniach/miesiącach będzie się sporo działo. Mam ambitne plany co do tego bloga – co z tego wyjdzie, zobaczymy. 🙂

Kiedy słyszy się frazy takie jak “sukces” “szczęście” czy “motywacja” zdecydowana większość osób kojarzy te słowa jako czynniki zewnętrzne. Pod pojęciem czynniki zewnętrzne rozumiem – sukces = pieniądze, szczęście = podwyżka w pracy, motywacja = prowizja za dobrze wykonaną pracę. To wszystko ma to do siebie, że może do Ciebie przyjść jak i odejść. Dziś jest – jutro nie ma. O ile na temat pieniędzy, dóbr materialnych czy innych ‘dodatkach sukcesu’ zostało napisane już setki pozycji o tyle niewiele osób tak naprawdę zajmuje się najważniejszym aspektem, bez którego prawdziwy sukces nie jest możliwy. Mowa tutaj oczywiście o czynnikach wewnętrznych.

Czynniki wewnętrzne to nic innego niż to jaką osobą jesteś wewnątrz. Jaki masz charakter, jak reagujesz na najróżniejsze sytuacje życiowe, jakie masz wierzenia czy przekonania. Niezależnie od tego ile masz w tej chwili pieniędzy, jakie masz wykształcenie, ilu masz znajomych, Twoje przekonania, charakter i wierzenia zawsze są na swoim miejscu. Różnica jest tylko w ich jakości.

Człowiek to istota wybitne egoistyczna i zazwyczaj kiedy coś idzie nie po naszej myśli ‘spychamy’ całą odpowiedzialność za dane niepowodzenie na innych.

  • Nie masz pracy, bo rząd nieodpowiedzialnie realizuje politykę gospodarczą.
  • Nie masz dobrych ocen na uczelni, bo wykładowca się na Ciebie uwziął.
  • Nie potrafisz znaleźć kobiety, bo kobiety tylko lecą na kasę.

Takie pustosłowie i dorabianie ideologii, które dokonuje się w naszych głowach każdego dnia powoduje, że co prawda uśmierzamy ból związany z porażką, aczkolwiek blokuje nam to drogę to poznania prawdziwej przyczyny zdarzeń.

Jasne, zrzucanie odpowiedzialności za Twoją niedolę materialną na polityków czy rząd jest wygodne. Przestajesz winić siebie, nie jest Ci głupio. Masz dowód społeczny w postaci wysokiego bezrobocia i uznajesz, że na tym pora zakończyć. No trudno, nie ma pracy to nie ma. Czy tak ma jednak to wyglądać? Czy szukasz pracy po to, żeby ją znaleźć, czy żeby poddać się po wysłaniu kilku aplikacji i stwierdzić: “Nie ma nic dla mnie, jest wysokie bezrobocie”. Zastanów się nad tym.

Co by było gdybyś spojrzał na na siebie z zupełnie z innej, krytycznej strony? Zapytaj sam siebie:

  • Czy jest we mnie coś co przyczynia się do porażek na rynku pracy?
  • Dlaczego nie zapraszają mnie na rozmowy?
  • Czy nie mam przypadkiem zbyt niskich kwalifikacji?
  • Czy nie móglbym podciągnąć swojego angielskiego?
  • Czy nie mógłbym zrobić dodatkowych kursów?
  • Czy nie mógłbym CV zanosić osobiście zamiast wysyłać mailowo?

Żyjemy w iluzji, że jesteśmy małym trybikiem w wielkiej maszynerii i wszystko dzieje się poza naszą kontrolą. Z takim podejściem z pewnością życie jest dla Ciebie udręką, ciągłym zmaganiem się i wieczną porażką. Czujesz się jak niewolnik, nienawidzisz swojej pracy, a Twoja partnerka Cię nie rozumie. Czy wszystko jest tak beznadziejne i nie da się nic z tym zrobić? Oświecę Cię. Da się. Musisz tylko zmienić swoje przekonania.

Cały proces opiniowania, etykietowania czy dorabiania ideologii ma początek w naszej głowie. To ty sam decydujesz o tym, czy drażni Cię kiepska pogoda za oknem, korki w drodze do pracy czy tymczasowy brak prądu. Ty zarządzasz całym procesem ‘złości’. Jeżeli uważasz, że złoszczenie się na pogodę coś da; że po kilku Twoich przekleństwach nagle wyjdzie słońce, z pewnością będziesz krytykował tę biedną pogodę ile się da. Szkoda tylko, że nie odnotowano przypadków zmian pogody za pomocą słów. Muszę Cię zmartwić – całe Twoje wysiłki pójdą na marne. Ty się rozzłościsz, wyprowadzisz się z równowagi i nic z tego miał nie będziesz. A czy nie można tego po prostu zaakceptować?

Cały sekret szczęścia czy sukcesu w głównej mierze opiera się na tym, że TY decydujesz co Cię rozdrażni, a co Cię uszczęśliwi. Być może chciałbyś mieć nowy samochód, willę z basenem czy nowy model telefonu aby powiedzieć sobie “Tak jestem szczęśliwy”. Twoje kryteria mogłyby znacząco się obniżyć i mógłbyś śmiało powiedzieć sobie sam wprost, że jesteś szczęśliwy codziennie, przez 24h. Kąt widzenia zależy od punktu siedzenia.

 

“Jeżeli masz jedzenie w lodówce,
ubranie na grzbiecie, dach nad głowa i łóżko do spania…
To jestes bogatszy niż 75% ludzi na świecie
Jesli masz pieniadze w banku i trochę
drobnych w portfelu…
To należysz do 8% najbogatszych ludzi na świecie“

To co dla Ciebie może być rutyną i znudzeniem, dla innych może być szczytem marzeń. Pewna praca na etacie, comiesięczne przelewy, płatny urlop. Uwierz mi, że jest masa osób, które chętnie by się z Tobą zamieniły.

Działaj mądrze i bądź proaktywny. Jeżeli coś Ci się nie podoba, zmień to. Przestań obwiniać osoby trzecie, bo w ten sposób świat będzie ciągle stał w miejscu. Kiedyś myślałem podobnie. Myślałem, że jestem małą cząstką tego świata i nie mam na nic wpływu. To gdzie będę mieszkać, to z kim spędze resztę swojego życia, jakie skończę studia – miałem poczucie, że wszystko jest odgórnie zaplanowane i nie mogę w żaden sposób w to ingerować. Całe szczęście zrozumiałem, że jestem w błędzie.

Nieważne z kim jesteś i ile masz lat, wszystko zaczyna się od myśli. To myśli sprawiają, że powstały samochody, wysokie wieżowce czy elektryczność. Gdyby wszyscy twierdzili, że się czegoś “nie da” nie powstałoby tyle wspaniałych rzeczy. Nie oczekuj, że świat nagle stanie się lepszy. Ty stań się lepszy, dawaj przykład innym i działaj zgodnie z zasadą:

 “Bądź zmianą, którą chcesz widzieć w świecie”

Wiele ostatnimi czasy mówi się o kryzysie męskości. Podobno faceci coraz bardziej zaczynają upodabniać się do kobiet, ponieważ ich męskie geny po prostu zanikają. Naukowcy rozkładają ręce a kobiety lamentują wstawiając na facebooka frazy pokroju: “Gdzie Ci mężczyźni, prawdziwi tacy?” Z początku myślałem, że z tymi genami to nic innego jak sensacja w stylu serwisu plotkarskiego, aczkolwiek problem ten wydaje się być prawdziwy. Zresztą, nie trzeba być genetykiem ani biotechnologiem, żeby zobaczyć, że mężczyźni stają się mniej męscy. Continue reading →

Na pewno wiele razy w swoim życiu spotkałeś się z pewnym fenomenem. Znasz wspaniałą dziewczynę. Masz o niej takie zdanie, nie dlatego że jesteś w niej zakochany albo co gorsza biegasz za nią z wywieszonym jęzorem, lecz uważasz ją za wspaniałego człowieka. Jest atrakcyjna, ciekawa, znakomicie dogaduje się z ludźmi, a wszędzie gdzie się pojawia ludzie nagle zaczynają się uśmiechać. Załóżmy nawet, że jesteś atrakcyjnym facetem i byłeś już z nią w nie jednej sytuacji wymagającej zaledwie jednego kroku, aby skończyła się namiętnym, ale jakże ostrym seksem. Jest jednak pewna rzecz, której nie potrafisz o niej zrozumieć. Jej aktualny mężczyzna. Bardzo często ty lub wasi wspólni znajomi wypowiadacie zdanie w stylu: „nie wiem co ona w nim widzi” lub „jak ona może być z takim palantem?”. Jestem praktycznie pewny, że każda osoba czytająca ten artykuł doświadczyła tej sytuacji chociaż raz. Wiem, gdyż sam także je widziałem, a nawet więcej – sam często zadawałem takie pytania. Nie rozumiałem jednak pewnej bardzo ważnej rzeczy o ludziach.

Od tamtego czasu przez moje życie przewinęło się wiele przemyśleń, relacji z kobietami, ludzi, a także sytuacji, o których zwyczajny człowiek wstydziłby się opowiedzieć dziewczynie w klubie ze striptizem. W tym momencie, wiem już dokładnie co sprawia mi największą przyjemność w związku z kobietą, a przede wszystkim co najbardziej mnie w nich fascynuje. Jeżeli, myślisz że mówię tu o dobrym seksie to masz rację. Aczkolwiek nie jest to tak proste jak się wydaje. Ponieważ jest to temat na osobny artykuł, a raczej krótką książkę, tutaj poruszę tylko mały element układanki. Wspomnę jeszcze tylko, że wszystko co opisuję poniżej czytasz na własną odpowiedzialność i jeżeli okaże się, że zmienisz swój pogląd na pewne kwestie sam ponosisz konsekwencje za to co z nimi zrobisz. Ja jedynie udzielam informacji i opisuję swoje doświadczenia. Dodatkowo, jeżeli masz krzywe spojrzenie na kobiety, nie lubisz ich lub sprawia ci przyjemność krzywdzenie innych ludzi, proszę cię o niekontynuowanie czytania.

Co zwykle czujesz, gdy znajdujesz się w opisanej wcześniej sytuacji? Współczucie? Zażenowanie? Aprobatę dla gościa, że ludzie mówią o nim „palant”, a on i tak zalicza fajną dziewczynę? Nie wiem, które z wymienionych, jednak mogę ci zagwarantować jedno. Czujesz emocje. Czujesz je zawsze i w stosunku do wszystkiego. Uczucia są błogosławieństwem ludzkiego umysłu. Są wspaniałe, dlatego że nikt nie potrafi ich w pełni kontrolować. Jeżeli podoba ci się pomysł zostania buddyjskim mnichem i przez piętnaście lat rąbania kawałków drewna w Shaolin to być może nauczysz się je stłumiać. Możesz także kupić dwudziesto kilogramową książkę o psychologii, hipnozie, itp. i wypierając sobie głowę wykreować schematy wywoływania pewnych stanów. Jednak nigdy nie nauczysz się kreowania prawdziwych emocji. Wynika to ze wspaniałej osobliwości uczuć. Są one tworzone przez twoją podświadomość, najczęściej w wyniku bodźców zewnętrznych, a w większości, po prostu innych ludzi. Są zaskoczeniem i atakują, kiedy się tego nie spodziewasz. Właśnie dlatego, nigdy nikt nie jest w stanie świadomie wytworzyć prawdziwych uczuć w samym sobie.

Emocje są neutralne. Bardzo często spotykana kategoryzacja na „złe” i „dobre” jest bardzo mylna, a wynika z niekompetencji osób ją stosujących. Jeżeli nie zgadzasz się ze mną w tej kwestii, zastanów się w jakie pudełko wsadzić emocję „zdziwienie”. Nie jest ani dobre, ani złe. Może też ci się wydawać trochę dobre i trochę złe zarazem. Osobiście mocno uciekam od kategoryzacji całej tej kwestii. Jedno wiem na pewno – nie ma złych, ani dobrych emocji. To że coś boli, nie znaczy że jest złe. Tak samo jak to, że coś cię cieszy nie znaczy że jest dobre.

Ostatnia i najważniejsza kwestia. Każdy potrzebuje uczuć. Wszyscy chcemy być szczęśliwi. Dobrze jednak wiesz, że nie byłbyś w stanie tego odczuć, gdyby zawsze tak było. Oprócz ekstazy, radości czy podniecenia, potrzebujesz jeszcze złości, poniżenia i bezsilności. Na pewno bez zaciekawienia i inspiracji, też byś nie mógł żyć. Wszystko na świecie potrzebuje balansu, gdyż jest on wynikiem różnorodności, a ta z kolei jest nieodłączną cechą rzeczywistości.

Kobieta, jak każda inna istota ludzka ich potrzebuje. Osobiście nie jestem w stanie sobie wyobrazić jak życie wyglądałoby bez uczuć, jednak z przykładu własnej znajomej wiem, że im mniej stara się przeżywać, tym nudniejsze jest jej życie. W obawie przed „zranieniem” wciąż naraża się na inne emocje przynoszące ból, takie jak nuda czy samotność. W esencji, całe życie zarówno kobiety jak i mężczyzny krąży wokół uczuć.

O ile byłeś kiedykolwiek w naprawdę poważnym związku to na pewno znasz sytuację, w której zabiera on coraz więcej czasu i siły. Może to być dla ciebie zarówno dobre jak i złe, jednak pewne jest że się to dzieje. Im silniejszy jest związek tym częściej, zarówno ty, jak i twoja partnerka macie coraz mniej kontaktu z ludźmi poza nim. Może nawet się okazać, że w ogóle go nie macie i jest wam z tym zupełnie dobrze. Jak to możliwe? Jeżeli związek zapewnia obojgu wam cały wachlarz emocji, zarówno te przynoszące ból jak i te przynoszące przyjemność, twoim jedynym czynnikiem zewnętrznym powodującym uczucia staje się twoja kobieta i daje ci ona wszystko. Oczywiście nie uważam, że izolacja od ludzi z zewnątrz jest dobra, jednak punkt w tym że twoja partnerka dostarcza ci wszystkich emocji jakich potrzebujesz.

Kiedyś byłem w związku z pewną kobietą. Było to na etapie, kiedy dopiero eksperymentowałem z poruszaną w tym artykule kwestią i wyrabiałem swoje zdanie. Jednego późnego wieczoru postanowiłem dać jej uczucie, którego żaden inny facet nigdy jej nie dał. Mieliśmy wcześniej poważną rozmowę na temat naszego związku i zupełnie naturalnie jej stan zaczął sprzyjać całej sytuacji. Widziałem już po niej, że zaczyna być podenerwowana całą rozmową. Najpierw ustaliłem z nią kwestie i postanowienia, które miały mieć realny, przyszły wpływ na nasz związek, a potem gdy było to już jasne, dałem jej to uczucie. Doświadczenie, jakiego nikt inny jest nie dał i pewnie nigdy już nie da. Byliśmy w wąskim, lecz długim korytarzu z kilkoma stopniami mniej, więcej w połowie. Kazałem jej stanąć tyłem do ściany, tak aby czuła na plecach jej dotyk, jednak nie opierała się, po czym zgasiłem światło i poszedłem do łazienki na końcu holu. Załatwiłem swoje potrzeby, a wychodząc zgasiłem światło w łazience, tak że nastała kompletna ciemność. Powoli zamknąłem drzwi, a w powietrzu rozległ się długi, skrzypiący dźwięk. Trzasnąłem na samym końcu. Powoli zacząłem kroczyć w jej stronę pozwalając deskom kontynuować przyprawiającą o ciarki melodię rozpoczętą przez drzwi. Po dojściu do stopni, powoli zszedłem, jeszcze bardziej zwalniając krok tak, aby dokładnie wiedziała na którym schodku jestem. Przeszedłem obok niej w milczeniu. Słyszałem jej głęboki, lecz roztrzęsiony oddech, gdy mijałem jej ciało. Wróciłem się i stanąłem bezpośrednio przed nią:

• Boisz się?
• Tak.
• Czego?
• Nie wiem.
• Boisz się że cię zostawię? Boisz się skrzypiących drzwi? Boisz się mnie? – zaszeptałem jej do ucha z zaciśniętymi zębami.
• Nie wiem.
• Dobrze… – odpowiedziałem

W międzyczasie zacząłem delikatnie gładzić jej rękę, a oddech specjalnie przyśpieszyłem. Sytuacja nabierała tempa. Poczułem jak jej dłoń zaczyna się trząść. Złapałem ją za włosy przy nasadzie głowy, lekko, jednak wystarczająco, aby wykręciła głowa i pozwoliła mi mówić bezpośrednio do jej ucha, bez pochylania. Cały czas kontrolowałem co robię.

• Lubisz się bać? – zapytałem, jednak w odpowiedzi usłyszałem tylko szept. Wiedziałem co znaczy lecz było to dla mnie nie wystarczająco.
• Głośniej!
• Tak! – odpowiedziała
• Lubisz być źle traktowana? …
• Głośniej!
• Tak!
• Głośniej!!!
• Tak! – krzyknęła

Gdy odpowiadała na moje pytania, umieściłem swoje kolano pomiędzy jej udami. Ściśle dotykało ono jej strefy erogenne, powodując lekkie trzęsienie ud. Swoją nogą masowałem ją na dole, prawą ręką trzymałem za włosy, a lewą delikatnie gładziłem.
• Lubisz jak tak robię? – zapytałem
• O tak! – odpowiedziała nadal bardzo roztrzęsionym głosem.

Na spodniach poczułem łzy kapiące z jej twarzy, jednak kontynuowałem zabawianie się swoim kolanem. Widziałem, że pomimo strachu, coraz bardziej ją to podnieca.

Cała sytuacja rozegrała się na przestrzeni około półtorej godziny, a zakończyła nieziemskim orgazmem dziewczyny. Zapewniłem, aby sytuacja nie miała żadnego kontekstu w sprawach ważnych w naszym związku. Była to swoista zabawa z mojej strony, która jak się okazało otworzyła zupełnie nowe światło na nasze życie seksualne. Wywołałem w niej uczucie radykalnego strachu, bez konkretnych powodów aby się bać, jednak nadal ekscytujący i zapierający dech. Dodatkowo po umieszczeniu tego w kontekście mocno seksualnym jest to coś czego nie przeżyła nigdy wcześniej z żadnym mężczyzną i pewnie z nikim już tego nie doświadczy.

Jeszcze tego samego dnia, gdy położyliśmy się do łóżka mocno ją przytuliłem i powiedziałem jak bardzo ją kocham. Uświadomiłem, że nigdy nie zrobiłbym jej krzywdy, a to co się stało w korytarzu zrobiłem z dobrych intencji. Następnego dnia zgodziła się ze mną że było to coś wyjątkowego i nigdy żaden mężczyzna nie wywołał u niej tak silnych uczuć. Emocji, których nawet nie potrafi wytłumaczyć. Zakończyła mówiąc: „nie wiem jak ty to robisz”.

Wspominam całą historię, gdyż jest ona przykładem jak emocja powszechnie uważana za złą i powodującą ból, sprawia że życie w związku staje się ciekawsze. Zdecydowanie nadaje mu tempa i różnorodności, a może nawet otworzy nowe perspektywy i przeramuje role kochanków. Odpowiednio wspierana przez wspólne doświadczenia i twoje odpowiedzialne podejście buduje silniejszą więź i zaufanie. W radykalnych sytuacjach, stajesz w punkcie w którym z łatwością możesz mocno wpłynąć na drugą osobę (na przykład głęboko ją zranić), jednak tego nie robisz. Jedno jest pewne, zagwarantuje to niepowtarzalne przeżycia, które ciężko wymazać z pamięci. Dodam na boku, że bardzo podobnie działa postać odgrywana przez Mickey’ego Rourke’a w filmie „9 i pół tygodnia”.

Prawem i podstawową potrzebą każdej kobiety (i mężczyzny) jest przeżywanie całej gamy możliwych uczuć. Ty, dając jej cały ich rozmach, zarówno te które ogólnie postrzegane są jako złe, jak i dobre, stajesz się wszystkim czego ona potrzebuje. Jej motywacją, inspiracją i siłą napędową, aby przeżywać każdy kolejny dzień. Dajesz jej coś, czego nikt inny wcześniej jej nie dał. Rozumiesz, że jest człowiekiem takim jak każdy z nas.

Autorem artykułu jest Artur Moczulski

 

Marzenia. O realizacji marzeń zostało napisanych dziesiątki, setki, jak nie tysiące artykułów publikacji czy książek. Wielu sławnych ludzi sukcesu doradza innym w jaki sposób osiągnąć to o czym tak bardzo marzą. I tak jak to w życiu bywa – jednym się udaje, niektórym nie…

Ale zaraz zaraz… Nie, to nie będzie kolejny wpis o tym, jak zrealizować swoje największe marzenie. Producent znanej wody na polskim rynku – Żywiec Zdrój –  chce pomóc Ci zrealizować Twoje marzenie. Sprecyzuj je, umieść konkretnie w ramach czasowych i jeśli realizacja celu zmieści się w kwocie 10.000zł, masz szansę wygrać.

Doskonale wiem, że wiele osób ma w swojej głowie kilka – jak nie kilkanaście – marzeń, które leżą zakurzone, ponieważ na ich realizację nie wystarcza środków. Cóż, nie sposób się nie zgodzić, że pieniądze nie są potrzebne do realizacji marzeń. Jasne, że są. Dlatego też, jeśli taki konkurs daje szansę tym, którzy mają realne, mierzalne i konkretne marzenia – obowiązkowo trzeba z niego skorzystać. Kto wie, może się uda? 🙂

Podobają mi się takie ideę, ponieważ sam mogę ponieść się wodzy wyobraźni. Wam też radzę!

Na początek pierwsze pytanie.. Na co wydałbym 10.000zł? Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy – podróżowanie. O taak, zdecydowanie! Uwielbiam podróżować i mógłbym się wyrzec naprawdę wielu rzeczy jeśli pomogło by mi to w zwiększeniu możliwości podróżowania po świecie. W podróżowaniu jest coś magicznego.. Sam fakt poznawania nowych ludzi, innych kultur, innego klimatu. Człowiek poszerza swoje horyzonty i czasem stwierdza, że nasza mała Polska wcale nie jest taka zła, bo innym ludziom żyje się gorzej.

Ok, ale zabierzmy się do pracy. Z racji tego, że najpierw chciałbym zwiedzić całą Europę zanim wypuszczę się dalej ( tak swoją drogą, to gdyby budżet był większy od razu rzuciłbym się na Australię) uznałem, że kwota 10.000zł jest zdecydowanie za mała na realizację mojego wielkiego marzenia. Cóż, trzeba próbować małymi kroczkami więc na początek zamiast zwiedzać cały kontynent miasto po mieście i państwo po państwie, zwiedzę dwa skrajnie wysunięte punkty na zachód i na południe.

Punkt położony na północy i wschodzie jakoś nie jest dla mnie atrakcyjny ze względu na stosunkowo niskie temperatury i kiepskie połączenia lotnicze. Być może kiedyś dopnę swego i przemierzę wszystkie cztery skrajnie wysunięte punkty Europy, kto wie?

Kolejny argument przemawiający za punktami wysuniętymi na południe i zachód to fakt, że są to kraje, które chciałem już od dawna zwiedzić. Portugalia i Hiszpania.

Piękne kobiety, wino, dobra piłka, uśmiechnięci ludzie i latynoski akcent. To jest to!

Marzenie przestaje być marzeniem, kiedy zamieniamy je w konkretny cel i zaczynamy sobie uświadamiać, że zrealizowanie nie takie trudne jak nam się wydaje. Rozpisanie wszystkiego na poszczególne etapy i punkty pozwala nam policzyć koszty i ustalić realny plan działania, dzięki któremu znacznie zwiększamy szansę na zrealizowanie swoje marzenia.

Tak więc i ja niewiele myśląc wziąłem kartkę papieru, długopis i zacząłem rozpisywać w jaki sposób widzę swoją podróż. Pozwolę Ci go opisać, zachęcając Cię jednocześnie do tego, abyś i Ty przestał w końcu marzyć i zaczął te marzenia realizować.

Powiedz sam do siebie: ” Ja nie marzę. Ja planuję i osiągam” a z pewnością zrealizujesz swoje największe marzenia.

Ok, jak to wygląda w moim przypadku?

Czas 7 dni, plan na poszczególny dzień rozpisany poniżej.

Dzień 1 23.07

Przelot – Warszawa – Lizbona
7:50 10:05 Warszawa – Mediolan
12:25 – 14:05 Mediolan – Lizbona

Plan: Zakwaterowanie w hotelu, wieczorem spotkanie z osobą poznaną na Coachsurfingu lub samodzielne wstępne zwiedzanie miasta.

Koszty:
Przelot 1400zł
Życie 50E
Nocleg 70E

Dzień 2 24.07

Plan: Lizbona, zwiedzanie miasta, spotkać się z kimś z Coachsurfingu, jeśli nie udać się do informacji turystycznej i usłyszeć co warto zwiedzić. Cały dzień poświęcony podziwianiu tego pięknego miasta. Już widzę ten stos ulotek i dziesiątki zrobionych zdjęć. 🙂

Koszty:
Życie 70E
Nocleg 70E

Dzień 3 25.07

Przejazd Lizbona- Cabo da Roca – czyli do celu mojej podróży. Zwiedzanie tego najbardziej wysuniętego na zachód miejsca. Jedno spojrzenie w stronę zachodu i to już nie jest Europa. Na samą myśl uśmiecham się szeroko 😀
Plan: spędzić tam cały dzień po czym powrót do hotelu z dziesiątkami zdjęć i workiem pozytywnych wspomnień. 🙂

Koszty:
Nocleg 70E
Życie 50E
Bilety 30E

Dzień 4 26.07

Przelot 9:05 Lizbona – 11:25 Malaga
Plan: Zakwaterowanie do hotelu, zwiedzanie Malagi, umówić się z kimś z Coachsurfingu, lub zwiedzać samemu robiąc przy tym duużo zdjęć i szeroko się uśmiechać. 🙂
Koszty:
Nocleg 70E
Przelot 867zł
Życie 50E

Dzień 5 27.07

Przejazd Malaga – Tarifa autobusem
Plan: Zwiedzanie mojego drugiego celu podróży, spędzenie tam reszty dnia, zakwaterowanie się do hotelu. Taka Europa w pigułce. 🙂
Koszty:
Nocleg 70E
Przejazd 50E
Życie 50E
Dzień 6 28.07

Przejazd Tarifa – Malaga.
Plan: Pozostały dzień w Maladze, zwiedzanie, spotkać się z osobą poznaną przez Coachsurfing lub zwiedzać samemu.
Koszty:
Nocleg 70E
Przejazd 50E
Życie 50E

Dzień 7 29.07

Przelot Malaga – Warszawa
Przelot do Warszawy 11:10 – 12:15 Malaga Madryt, 15:20 – 18.45 Madryt Warszawa

Koszty:
Życie 20E
Przelot 2100zł

Koniec podróży. Wieczorem umówić się z moimi znajomymi i opowiedzieć co działo się przez ten wspaniały tydzień, hehe. 🙂

Koszty po przeliczeniu euro=4zł wychodzą około. 8090zł, czyli mieszczę się bez problemu. Koszty uwzględnione są z pewnymi marginesami więc z pewnością wartościowych banknotów mi nie zabraknie.

Skoro cel jest mierzalny, ustalony w konkretnych ramach czasowych oraz ustalone są koszty… Kto wie, może się uda?
W sumie przemierzyłbym prawie 8.000km, zwiedził dwa najbardziej skrajne punkty Europy i przede wszystkim udowodnił sobie po raz kolejny, że marzenia są po to, żeby je realizować.

Ja już postanowiłem zrobić kolejny krok w stronę realizacji swoich marzeń. A Ty?

Spróbuj swoich szans. Kliknij na link poniżej i pokaż, że warto marzyć.

2817eeb43ef09c7be90f80f7d74e392cMatrix System Failure 790112Wynalazki. Każdy z nich w jakiś sposób pomaga i ułatwia życie, ale prawdą jest, że i na swój sposób szkodzi. Samochód – cudowna zdobycz techniki, która zanieczyszcza atmosferę. Cóż, coś za coś. Z pewnością ten kto wymyślił komputer albo co gorsza Internet pewnie nie zdawał sobie sprawy w jaki sposób odbije się to na współczesnym pokoleniu. Continue reading →