leń

Tematyka motywacji to tak naprawdę temat rzeka. Każdy guru motywacyjny ma swoje specjalne techniki i schematy, które są owocem wieloletnich badań, treningów, prób. Wiele osób uważa, że wielcy motywatorzy tego świata zostali obdarzeni ogromną dawką motywacji od urodzenia. Niestety, prawda jest taka, że KAŻDY, absolutnie każdy ma czasem problem, aby się do czegoś zmotywować. Jesteśmy tylko ludźmi i nic co ludzkie nie jest nam obce, włączając w to również brak motywacji.

Jak motywować się do działania?

Czy jednak sytuacja, w której nic nam się nie chce jest na tyle beznadziejna, że nic nie da się z nią zrobić? Nie jest to do końca prawda, ponieważ podejmując określone czynności można w prosty sposób rozpalić w sobie ogień motywacji. Jeśli więc podczas porannego wstawania dopadnie Cię lenistwo, sprawdź dalszą część artykułu.

Chciałbym podzielić się z Tobą 5 prostymi krokami, dzięki którym zwiększysz szanse na rozbudzenie w sobie motywacji. Zanim zaczniesz krzyczeć i tupać nogami, że Twojego lenistwa nie da się pokonać – przeczytaj dalszą część artykułu.

Nic nie jest w życiu tak proste jak nam się wydawało kiedy byliśmy dziećmi. Nie jest to jednak sytuacja beznadziejna, ponieważ przy obecnym poziomie dostępu do wiedzy, jesteśmy w stanie zgłębić wiedzę niemalże z każdej tematyki jaka tylko nas interesuje. Cóż, prawda jest taka, że automotywacji można się tak naprawdę nauczyć tak jak innych czynności. Kwestią sporną jest sposób przeznaczenia energii, którą każdy z nas jest obdarzony. Odpowiedz sobie sam na pytanie: Szukasz wymówek, czy próbujesz w sobie rozbudzić motywację? Energię można spożytkować zarówno produktywnie, jak i nieproduktywnie. Od Ciebie zależy sposób jej przeznaczenia. Proponuję Ci jednak, abyś spróbował 5 poniższych kroków, aby rozpalić w sobie ogień motywacji.

Jak rozbudzić w sobie motywację?

1. Czytaj.
Czytanie jest jedną z najbardziej popularnych form przyswajania informacji. Jak już wiesz z poprzedniego wpisu, nasz umysł potrzebuje informacji do prawidłowego funkcjonowania. Czytanie działa jak miecz obusieczny, ponieważ z jednej strony czytanie odpowiednich, wartościowych, merytorycznych informacji może działać motywująco, z drugiej zaś, zagłębianie się wszelkiego rodzaju katastroficznych newsów, przekrętów, afer, plotek może nas skutecznie zdemotywować. Proponuję Ci zatem, abyś zaprzestał czytania „śmieciowych” informacji i zwrócił uwagę na to co czytasz. Pamiętaj, to co czytasz kształtuje Twój światopogląd. Jeśli czytasz wiecznie o sensacjach na poziomie gazety Fakt, plotkach na poziomie pudelka, jaki światopogląd w sobie kreujesz? Zastanów się nad tym. Zamiast czytać mainstreamowe media, sięgnij po dobrą książkę, ciekawego, niszowego bloga czy wartościowe forum dyskusyjne.

2. Twórz.
Każdy człowiek ma w sobie nieograniczony potencjał twórczy. Nie każdy przejaw twórczości musi być tak widowiskowy jak gra na fortepianie, czy malowanie obrazów. Nie wiem tak naprawdę co lubisz robić. Sam odnajdź w sobie dziedzinę, która Cię interesuje i zacznij to robić. Ja uwielbiam występować przed ludźmi, lubię od czasu do czasu pograć na pianinie, jakiś czas temu pisałem listy i wiersze. Próbkę moich wystąpień przed kamerą powinieneś zobaczyć już niebawem na blogu. 🙂

3. Pisz.
Niezależnie od tego kim jesteś, jakie masz wykształcenie, co przeżyłeś i jakiego jesteś wyznania – powinieneś pisać. Przelewanie swoich myśli na papier to jedna z moich ulubionych form twórczości. Pomimo tego, że piszę naprawdę dużo – nie wszystko publikuję na blogu. Prowadzę zamknięty pamiętnik dostępny tylko dla mnie, mam masę dokumentów z pomysłami. W starym zeszycie z pierwszego roku studiów mam zapisane masę ciekawych myśli do których często wracam. Przestaw się z odbierania informacji – czytanie, oglądanie, słuchanie – na nadawanie informacji – mówienie, pisanie. Pisz o wszystkim co myślisz, co Cię boli, co Cię drażni, jakie masz pomysły. Pisanie to naprawdę fenomenalna sprawa!

4. Myśl.
Być może rada ta brzmi banalnie, ale naprawdę wielu ludzi tego nie robi. Człowiek w erze informacji stał się na tyle leniwy, że nieliczni potrafią myśleć, aby później wyciągnąć własne wnioski. Przecież wszystko można znaleźć w Google, przeczytać w gazecie czy obejrzeć w telewizji. Po co myśleć nad polityką, efektem cieplarnianym czy nowymi podatkami? Od tego są specjaliści, eksperci i dziennikarze – mnie to nie dotyczy. Taka postawa sprawia, że stajemy się coraz głupszym społeczeństwem, które łatwo manipulować. Pomimo tego, że z pewnością i tak Twój umysł przepełniony jest zadaniami, zalecam Ci abyś był ciekawy świata i myślał nad różnymi rzeczami, nawet tymi najbardziej abstrakcyjnymi.

5. Działaj.
Bez pracy nie ma kołaczy. Bez działania nie ma efektu. Możemy zapisać dziesiątki stron w zeszycie, ale niestety samym myśleniem – niewiele zrobimy. Informacja jest najważniejsza, to ona kształtuje Twój światopogląd, modeluje Twoje filtry w głowie, które wpływają na Twoje myślenie. Myśląc mądrze, zaczniesz mądrze pracować. I tego życzę Ci z całego serca.

Czytając temat tego wpisu, pewnie zastanowiłeś się przez chwilę czy autor jest oby na pewno trzeźwy po długiej majówce. Bądź bezmyślny? Jak takie herezje można głosić na blogu rozwojowo-motywacyjnym? Ok, żeby nie przedłużać i nie trzymać Cię czytelniku w niepewności – zacznijmy od początku. Bez zbędnej, czczej gadaniny zadaj sobie szczere pytanie – ile jest spraw, które dostały etykietę 'zrobię to później’, ’zajmę się tym jutro’, ’najpierw odpocznę, później to zrobię’? Z pewnością masz takich spraw kilka, kilkanaście a rekordziści odwlekania pewnie około kilkadziesięciu. Continue reading →

Bardzo dużo osób nie lubi wstawać wcześnie do szkoły czy pracy. Dla większości sam fakt wstania wcześnie rano to istne piekło, który w połączeniu z alarmem budzika przekształca się w negatywny nastrój od samego rana. Próbujesz za każdym razem zoptymalizować czas swojego snu zarówno go wydłużając jak i skracając, ale nic z tego. Nadal czujesz się beznadziejnie zaraz po przebudzeniu. Jak to u licha możliwe, że niektórzy ludzie wstają o 5 czy 6 rano, są pełni życia i energii, a Ty nie potrafisz zwlec się o 8 czy 9 z łóżka? Continue reading →

My Motivation by JazzkaninBrak motywacji, prokrastynacja, zrzucanie odpowiedzialności na siły wyższe. Któż z nas nie ma gorszych dni i nie ma wrażenia, że jego życie prześladuje jakieś fatum? Tak, tak.. Najlepiej zrzucić odpowiedzialność na kogoś, usprawiedliwić swoje lenistwo i nadal nic nie robić ze swoim życiem przesiadując w strefie komfortu. Dziś wpadła mi do głowy pewna fajna myśl, którą chciałbym się podzielić. Continue reading →

Paradoks motywacji

6o50e8zUUqi6wd58RTkV6Gl0o1 500

Dziś kiedy na nowo wróciłem do pracy etatowej uświadomiłem sobie pewien paradoks, który zaobserwowałem już jakiś czas temu. Dawniej myślałem, że posiadając nieograniczoną ilość wolnego czasu mógłbym wykorzystać go niezwykle efektywnie. Pracując przecież na etacie mamy wycięte 8, jak nie więcej godzin dziennie, co automatycznie ogranicza nasze możliwości. Dziś doszedłem do zupełnie innych wniosków. Może jestem ewenementem, ale pracując na etacie jestem… bardziej zmotywowany niż wtedy kiedy nie pracuję.

Continue reading →

Któż z nas chociaż raz nie miał poczucia bezsilności, kiedy patrząc w kalendarz doszedł do wniosku, że pomimo tego, iż zmieniają się dni, jego życie wygląda dokładnie tak samo każdego dnia?

Wstajesz o godzinie 7.00, jesz śniadanie razem z rodziną czytając przy tym gazetę lub oglądając TV. Wsiadając do samochodu już wiesz ile zajmie Ci dojazd do pracy, bo przecież codziennie o tej porze są korki. Z dokładnością co do 5minut szacujesz czas stania w korku i parkujesz w to samo miejsce co wczoraj, przedwczoraj czy miesiąc temu. W pracy masz ściśle ułożony harmonogram zajęć. Najpierw sprawdzasz skrzynkę mailową odpisując na najważniejsze z wiadomości, później wypełniasz raporty i przez cały czas nie możesz się doczekać kiedy dobiegnie końca dzień pracy. Wracasz z biura znów stojąc w korkach, siadasz przed telewizorem i w ten oto leniwy sposób spędzasz resztę dnia. Continue reading →

stop dreaming start actionW przeciągu ostatnich kilku lat tematyka samodoskonalenia, motywacji oraz osiągania sukcesu stała się na tyle popularna, że chyba każda ambitna osoba miała styczność z motywacyjną książką albo chociażby artykułem, który był poświęcony rozwojowi osobistemu. Po przeprowadzeniu kilkudziesięciu rozmów z osobami, które również tak jak i ja – weszły w świat rozwoju osobistego nasuwają mi się pewne wnioski. Wnioski co do tego, iż drogę przeciętnego adepta rozwoju osobistego można podzielić na kilka faz.

Faza 1 Zaciekawienie/Hurraoptymizm

Pierwszą moją przeczytaną książką była książka Tonego Robbinsa „Obudź w sobie olbrzyma”. Ach mój Boże. Pamiętam jak dziś jak ogromna ogarnęła mnie fala hurraoptymizmu. Wszystko było genialne, wspaniałe, takie inne. Wszystkiego można dokonać, wystarczy w to bardzo oddanie wierzyć. Książka ta pokazała mi, że można być szczęśliwym tak po prostu, bez powodu i toteż starałem się czynić. Będąc w dobrym humorze, z uśmiechem na twarzy zapisywałem poszczególne wnioski z książki w swoim komputerowym pamiętniku. Założyłem sobie również dziennik samorozwoju, aby na bieżąco obserwować swój rozwój. Przez kilka pierwszych dni w tracie i po przeczytaniu książki, moja energia była niesamowita. Miałem więcej werwy, sił, motywacji i zapału do pracy. Wydawać by się mogło, że ogromnego płomienia motywacji nie zgasi żadna siła, lecz z czasem poziom mojego hurraoptymizmu zaczął opadać.

Faza 2. Rozwijać się, rozwijać się i jeszcze raz się rozwijać, czyli apetyt na książki.

Kiedy poziom mojej motywacji spadł uświadomiłem sobie, że zapewne chodziło o to, że jeszcze mało na ten temat wiem – bo to dopiero pierwsza książka i wraz z ilością przeczytanych książek mój poziom motywacji się ustabilizuje. Przez ponad pół roku w moim życiu liczyły się tylko i wyłącznie książki, audiobook’i, video ze szkoleń motywacyjnych. Apetyt na wiedzę wydawał się być nieskończony i tak też poprzez czytanie książek starałem się go chociaż w małym procencie zaspokoić. Przyswoiłem masę ciekawej, naprawdę wartościowej wiedzy, doszedłem do wielu interesujących przemyśleń, jednak proces jaki występował w fazie pierwszej cały czas się powtarzał. Po przeczytaniu książki czułem „motywacyjnego kopa”, który wraz z czasem wygasał. Dowiedziałem się, że mój przypadek nie odbiega od normy i jest jak najbardziej powszechny. Wielu ludzi, którzy interesują się tematyką samorozwoju ciągle czyta coraz nowsze książki, aby utrzymywać swój poziom motywacji na wysokim poziomie. Porównałbym to do takiego małego nałogu i warunkowania się. Przeczytam motywacyjną książkę – jestem zmotywowany. Nie przeczytam – nic mi się nie chce. Doszedłem do wniosku, że takie postępowanie nie ma sensu i trzeba coś z tym zrobić…

Faza 3. Otrzeźwienie. Wybiórcza ignorancja. Życiowa mądrość. 80% :20%

Złapałem się na tym, iż tkwiłem w „sidłach”, które można nazwać pułapką teoretyka. Pewnego dnia doszedłem do wniosku, że poza „kopniakami motywacyjnymi” i pewnej podstawowej wiedzy książki w zasadzie mi niewiele dają. Pomimo tego, że wykonywałem praktycznie każde ćwiczenie jakie było w książce odnośnie zapisywania swoich celów, nie zarabiałem więcej(to było moim celem nr.1). Teoretycznie wszystko było jak należy. Wyznaczony cel, afirmacje, wiara w siebie, ale pieniędzy jak nie było tak nie ma. Dziś z perspektywy czasu wiem, że moje myślenie było naiwne. Brakowało mi działania i praktyki.

Zobacz, można mówić o sukcesie, a można osiągać sukces. Można pisać o podrywaniu kobiet, a można je podrywać. Można mówić o zarabianiu pieniędzy a można je po prostu zarabiać. To co odróżnia mówienie o czymś od zrobienia danej rzeczy to brak praktyki.

Uświadomiłem sobie najważniejszą rzecz, której do dziś się trzymam. Praktyka jest najważniejsza!

Postanowiłem zaprzestać czytania motywacyjnych książek, udałem się w pewnym sensie na dietę informacyjną; część czasu, który wcześniej przeznaczałem na czytanie motywacyjnych książek teraz przeznaczyłem na czytanie normalnych powieści, naukę języka hiszpańskiego oraz normalną pracę zarobkową.

Dużo ludzi myśli (łącznie ze mną na początku), że ciągłe czytanie motywacyjnych książek robi z nich ludzi troszkę lepszych od innych. Ty wiesz jak się zmotywować, Ty wiesz jak osiągać cele, Ty wiesz, że trzeba się rozwijać, ale… dlaczego stoisz w miejscu?

Dlaczego cele nadal pozostały celami, dlaczego nie wziąłeś się za to co obiecałeś sobie już rok temu? Dlaczego poświęcasz praktycznie 100% czasu na to, żeby wiedzieć więcej zamiast działać?

Ja obrałem taktykę; 20% teorii 80% praktyki. W każdej dziedzinie. Dlaczego aż takie proporcje na korzyść praktyki? Rozważmy dwa przypadki.

W pewnej wsi mieszka dwóch chłopców. Maciek i Zbyszek. Chłopcy chodzą do jednej szkoły, mają tyle samo lat, podobnie się uczą, jednak różni ich troszeczkę mentalność i podejście do załatwiania spraw. Maciej jest typem bardziej człowieka ostrożnego, zrównoważonego, trochę teoretyka. Jeśli chce podjąć się jakiegoś zadania, najpierw przeczyta o tym kilka książek dopiero później się zabierze do działania. Zbyszek jest zaś porywczy i wszystko robi instynktownie.

Pewnego dnia chłopcy założyli się to kto szybciej wejdzie na najwyższe drzewo w pobliskim lesie. Maciej zgodnie ze swoim temperamentem udał się do pobliskiej biblioteki, aby zgłębić całą dostępną wiedzę na temat wspinaczki po drzewach. Od potrzebnego obuwia zaczynając, poprzez rodzaje drzew, a na samej psychologii wspinaczki kończąc. Maciek przeznaczył ponad 3 dni na czytaniu, dopiero później odważył się przełożyć swoją wiedzę na praktykę. Wiedział od strony teoretycznej jak się do tego zabrać, ale kiedy udał się do lasu, doszedł do wniosku, że w teoria lekko odbiega od praktyki. W końcu po kilku dniach prób i błędów wszedł na wyznaczone drzewo. Łącznie z wiedzą teoretyczną, przedsięwzięcie zajęło mu równy tydzień. Maciek uświadomił sobie, że czytając książki o wchodzeniu na drzewa, niewiele można nauczyć się czytając o stawianiu kroków na kolejnych gałęziach. Trzeba to wyćwiczyć.

Zbyszek obrał inną taktykę. Przypomniał sobie, że kiedyś jak był mały obserwował w jaki sposób jego starszy brat wchodził na małe drzewa, kiedy piłka utkwiła na jednej z gałęzi. Świtało mu, że brat najpierw obszedł drzewo dookoła, a później jakoś wszedł. Z racji swojego żywego temperamentu udał się do lasu i postanowił spróbować wejść na przysłowiowego „czuja”. Po kilku godzinach chodzenia dookoła drzewa, podskakiwania, łapania się za gałęzie zaczynał rozumieć w jaki sposób należy to robić. Po intensywnym dniu prób wejścia na drzewo, wszedł już do połowy. Pod koniec drugiego dnia jego upór i porywczy temperament nie pozwolił mu przegrać – wszedł na całe drzewo.

Wynik? 7dni do 2. Kiedy chłopcy się spotkali urażony przegranym zakładem Maciek skwitował: „Pierwszego dnia to ja wiedziałem jak wejść na drzewo”. Zbyszek odpowiedział mu: „Ty wiedziałeś jak to zrobić, a ja to po prostu robiłem aż w końcu mi wyszło i dzięki temu wygrałem”

Tak to właśnie działa. Możesz chwalić się, że wiesz w jaki sposób zarabiać pieniądze, ale w tym samym momencie może podejść do ciebie biznesmen i powiedzieć.

„Ty wiesz jak to się robi, ja to po prostu robię. ”

Działaj zatem!

indeks

Wielu maturzystów z pewnością zadaje sobie pytanie jakie studia wybrać. Z jednej strony chciało by się przedłużyć jeszcze o kilka lat nasze beztroskie dzieciństwo, z drugiej zaś, trzeba odpowiedzialnie patrzeć w przyszłość.

Z racji tego, że miałem przyjemność studiowania w obu trybach (stacjonarnym oraz niestacjonarnym). Postaram się opisać wady i zalety, oraz swoje subiektywne spostrzeżenia.

Jak wyglądają studia dzienne?

studia dzienne

Od razu po maturze bez chwili zawahania wybrałem studia dzienne. Fakt, muszę przyznać, że przez te 3 lata troszeczkę pozmieniało się w moim światopoglądzie i podejrzewam, że gdybym stał z tą wiedzą i doświadczeniem trzy lata temu – wybór byłby bardziej skomplikowany.

Pójście na studia w moim przypadku wiązało się z przeprowadzeniem się do Warszawy a tym samym odcięciem się od rodziców. Doskonale wiem ilu maturzystów marzy o tym, aby w końcu zamieszkać ze swoim najlepszym kolegą bądź koleżanką i odciąć się od gadaniny rodziców. Tak, tak… też należałem do tej grupy osób. Miałem dosyć swojego miasteczka i dosłownie odliczałem dni do wyjazdu do Warszawy.

Pamiętam swoją radość kiedy spędziłem pierwszą noc w wynajmowanym mieszkaniu. Euforia dosłownie nie pozwalała mi zasnąć, bo przecież od dziś nie muszę już słuchać gadaniny rodziców, mogę robić co chcę, mogę spotykać się z kim chcę i nikt nie będzie mi już na nic zwracał uwagi! To było piękne. 😉

Przeprowadzka w nowe miejsce to ogromna szansa, aby coś zmienić w swoim życiu. Nowi znajomi, nowe miejsce zamieszkania, nowe doświadczenia.. To jest to czego mi było trzeba.

Zapewne zastanawiasz się dlaczego rozpisuję się na temat zmiany miejsca zamieszkania zamiast pisać o samym studiowaniu. Jeśli wyjedziesz na studia to zobaczysz, że to jest to czym tak naprawdę się żyje.

Specyfika studiów dziennych

Jeśli nie wybrałeś nad wyraz ciężkiego kierunku będziesz miał masę wolnego czasu. Zakładam, że utrzymywać Cię będą rodzice, więc nie będziesz musiał iść do pracy. Nie chcę tutaj teoretyzować, ale gwarantuję Ci, że będziesz miał o wiele więcej czasu aniżeli studenci zaoczni.

Jak już wiesz z mojego poprzedniego wpisu, czas jest Twoim najcenniejszym aktywem. Studiując dziennie możesz ten czas marnotrawić albo inteligentnie wykorzystywać – decyzja należy do Ciebie. Co do samej nauki – uczyć się trzeba, to oczywiste, z tym, że mając tyle wolnego czasu można z powodzeniem wszystko pozaliczać.

Czy na studia dzienne chodzi się codziennie?

Dużo zależy od tego jaki kierunek studiujesz. Ja studiowałem finanse i rachunkowość i miałem bardzo luźny grafik. Zajęcia miałem tylko 3x w tygodniu, a pozostałe dwa dni miałem wolne.

Z reguły jak patrzyłem po swoich znajomych to mało kto miał zajęcia codziennie. Zazwyczaj są to 3-4 dni w tygodniu i to też niepełne.

Dzięki temu, że miałem masę wolnego czasu było mi dane poznać wielu, naprawdę wspaniałych ludzi. Przez dwa lata w zupełności mi to odpowiadało, jednak nadszedł czas na zmianę trybu studiów o której za chwilę.

Czy studia dzienne są płatne?

Zazwyczaj nie, ale zależy jak napiszesz maturę. Jeśli uzyskałeś dobry wynik na maturze i dostałeś się na bezpłatne studia dzienne to są one darmowe. Natomiast jeśli na maturze nie uzyskałeś odpowiedniej ilości punktów to istnieje szansa studiowania dziennie, ale płatnie.

W moim przypadku maturę napisałem kiepsko i studiowałem stacjonarnie (dziennie) płatnie. Z perspektywy czasu uważam, że jeśli już masz pójść na studia płatne to lepiej wybrać studia zaoczne (niestacjonarne).

Zalety:
+Dużo wolnego czasu jeśli nie wybrałeś ciężkiego kierunku
+ Przedłużenie młodości
+ Jeśli utrzymują Cię rodzice, brak poważnych zobowiązań np. w postaci pracy

Wady:
– Jeśli jesteś leniwy i przez cały okres studiów nie podejmiesz żadnej pracy, wychodzisz na rynek pracy z pustym CV.
– Czas wolny można niestety źle wykorzystać. To nie żarty, że wśród studentów są osoby uzależnione od alkoholu.
– Jeśli nie masz bogatych rodziców i nie pracujesz odczuwasz brak pieniędzy. Być może głodem przymierał nie będziesz, ale o wystawnym trybie życia raczej można zapomnieć.

Jak wyglądają studia zaoczne?

studia zaoczne

Na studia zaoczne przeniosłem się po dwóch latach studiowania w celu podjęcia pracy w pełnym wymiarze godzin. Miałem dosyć życia na garnuszku rodziców i zapragnąłem w końcu się usamodzielnić. Udało się. Po sesji letniej na drugim roku napisałem podanie z prośbą o przeniesienie na studia zaoczne i oficjalnie zostałem studentem zaocznym. Z szukaniem pracy również nie miałem większych problemów, więc znalazłem ją szybko. Lekkiego szoku doznałem po dwóch pierwszych zjazdach, ponieważ było to zupełnie coś innego niż na studiach dziennych.

Po pierwsze, studenci zaoczni studiują w weekendy, a niekiedy zdarza się, że w grę wchodzą również piątkowe popołudnia, kiedy to od razu po pracy jedziesz na uczelnię.

Po drugie, będąc na uczelni raz na dwa tygodnie ma się nieprzyjemne uczucie tego, że nie wiesz co się dzieje na uczelni. Kiedy dochodzą do tego święta np. Wielkanoc, czy weekend majowy zdarza się, że przerwy od uczelni jest aż miesiąc. Można zapomnieć, że się studiuje, uwierz.

Po trzecie, studenci zaoczni w większości przypadków studiują „dla papierka” tak więc nie licz na to, że znajdziesz tam osoby, które są zafascynowane tym co studiują. Oczywiście nie wszyscy, jednak jest to spory odsetek.

W jakich godzinach są studia zaoczne?

Ja miałem zajęcia cały weekend (sobota, niedziela, a czasem również i piątek).

Wyglądało to tak:

Piątek (bardzo rzadko, ale kilka razy się zdarzyło) – od 18 do 21
Sobota (cały dzień) – od 9-10 do 15-17
Niedziela (cały dzień lub trochę krócej) od 9-10 do 14-16

Zjazdy były zazwyczaj raz na dwa tygodnie, ale zdarzało się również tak, że były co tydzień (szczególnie podczas trwania sesji). Nie ukrywam, że był to bardzo trudny czas, bo wtedy nie masz praktycznie w ogóle czasu wolnego dla siebie.

Z początku naprawdę ciężko było mi sprawnie zarządzać swoim wolnym czasem. Z racji tego, że pracuję na pełen etat czasu wolnego miałem naprawdę niewiele. Musiałem pogodzić się z tym, że nie mogę mieć wszystkiego. Zamiast ogromnej ilości wolnego czasu doszły takie plusy jak: ciekawe doświadczenie zawodowe no i oczywiście comiesięczne przelewy od pracodawcy.

Zauważyłem, że dla sporej ilości osób studia zaoczne to coś takiego przelotnego. O ile na studiach dziennych głównym celem jest zaliczenie sesji i w końcu obrona magisterki o tyle na studiach zaocznych bardziej myśli się o pracy i karierze. Nic dziwnego, skoro praca wypełnia aż 160h w miesiącu.

Jest delikatnie ciężej niż było na studiach dziennych, ale to dobrze. Pogodzenie pracy i studiów wymusiło na mnie ogromną dyscyplinę, efektywne zarządzanie czasem i… umiejętność porannego wstawania. Kiedyś lubiłem spać do 11-12, teraz każda minuta powyżej godziny 9 jest stratą czasu.

Czy studia zaoczne są trudniejsze od dziennych?

Jeśli chodzi o podstawę programową to zazwyczaj na studiach zaocznych realizuje się taki sam lub lekko okrojony program w stosunku do studiów dziennych. Dużo zależy od samych prowadzących przedmiot.

Jedni wykładowcy mieli podejście pozytywne i było nieco łatwiej. Zazwyczaj byli to wykładowcy mocno związani z biznesem, którzy pracowali w korporacjach lub innych firmach. Znali realia rynku pracy więc dla nich praca > studia:

„OK, pracujecie na pełen etat, to bardzo fajnie, że młodzi ludzie idą do pracy tak wcześnie, nie jesteście studentami, którzy zapijają się w akademikach na studiach dziennych, to postawa godna naśladowania, będziemy nieco bardziej pobłażliwi dla Was”

Inni wykładowcy zaś mieli podejście neutralne lub negatywne i nie było żadnej taryfy ulgowej. Zazwyczaj były to osoby akademickie, które nigdy w życiu nie pracowały nigdzie indziej poza uczelnią. Miały głęboko gdzieś biznes i swój przedmiot traktowały jako najważniejszą cnotę:

„A co Wy myślicie, że jak zapłaciliście za studia to dostaniecie magistra? Nie interesuje nas to, że pracujecie na pełen etat, nikt Was nie zmuszał, musicie zdać wszystko tak jak studenci dzienni i żadnej taryfy ulgowej nie ma!”

STUDIA ZAOCZNE ZALETY:

  • Lepsze i więcej Doświadczenia zawodowego. Studiując pracujesz na pełen etat. Na studiach dziennych też można pracować, ale są to dużo mniej ciekawe prace. Po całych studiach zaocznych wychodzisz na rynek pracy mając już 5 lat doświadczenia zawodowego i jesteś znacznie bardziej atrakcyjnym kandydatem do pracy niż Twój kolega ze studiów zaocznych, który ma „czyste CV”
  • Regularne przelewy od pracodawcy. Stabilność dochodów. Jeśli rodzice nie pomagają Ci utrzymać się na studiach to wiesz jak bardzo krucho jest z finansami. Pracując na pełen etat masz stałe źródło dochodu i jest to dużo stabilniejsze niż praca dorywcza na studiach dziennych.
  • Uczysz się szacunku do pieniędzy. Mi rodzice pomagali tylko przez pierwsze dwa lata studiów dziennych, później musiałem utrzymać się sam. Kiedy musisz za swoją wypłatę opłacić studia, rachunki i za to przeżyć zaczynasz bardzo doceniać pieniądze. Uważam, że to bezcenne.
  • Nauczysz się sprawnego zarządzania czasem. Czasu na studiach zaocznych jest jak na lekarstwo (2 wolne weekendy w miesiącu), dlatego też jeśli chcesz zadbać o wszystkie ważne aspekty swojego życia, jesteś zmuszony dobrze wszystko planować. Z perspektywy czasu uważam, że to bardzo dobra umiejętność i przydaje się w życiu zawodowym.

Jeśli jesteś ambitny, chcesz od razu wchodzić w dorosłe życie i jak najszybciej iść do pracy – to studia zaoczne będą dla Ciebie!

STUDIA ZAOCZNE WADY:

  • Mniej wolnego czasu. W tygodniu pracujesz, w weekendy studiujesz. Nie powiem, że jest wtedy lekko. Czasem dopadają takie dni, że człowiek czuje, że tego jest za dużo i miałby ochotę kilka dni nic nie robić. Na szczęście niektóre z wykładów można ominąć 😉
  • Masz więcej obowiązków. Łączenie pracy z wymagającymi studiami to duże wyzwanie. Powiedziałbym, że jest to w pełni dorosłe życie. Niektórych może to przygnieść i wolą stopniowo wchodzić w dorosłość tj. najpierw jakaś dorywcza praca, potem na pełen etat już po zakończeniu studiów.
  • Kiedy nadwyżka obowiązków w pracy i sesja zejdą się w czasie jest ciężko. Niekiedy podczas sesji zjazdy są w piątki więc Twój dzień wygląda tak, że wstajesz rano, idziesz do pracy, potem urywasz się z pracy na uczelnię i wracasz do domu o 21. Na szczęście to są pojedyncze dni kiedy tak jest.
  • Studia zaoczne są płatne. Na większości kierunków dziennych nic się nie płaci. W przypadku studiów zaocznych, zawsze są one płatne.

Podsumowując:

Studia dzienne są fajne, ponieważ  jeśli nie musisz pracować masz naprawdę dużo wolnego czasu. Czas ten można wykorzystać zarówno dobrze jak i źle. Studiując dzienne masz o wiele lepsze warunki do nauki, ciąży na Tobie mniejsza presja, bo niczym innym tak naprawdę się nie martwisz. Studia dzienne traktowałbym jako przedłużenie młodości, no ale to co dobre szybko się kończy. Na wiele osób po ukończeniu studiów spada zimny prysznic w postaci bezrobocia.

Studia zaoczne nauczą Cię sprawnego zarządzania czasem oraz pieniędzmi. Nauczysz się szacunku do każdej zarobionej złotówki, ponieważ sam wiesz ile Cię kosztuje praca. Będziesz w bardziej odpowiedzialny sposób patrzył na życie i – jak dla mnie – szybciej wydoroślejesz.

Decyzja należy do Ciebie.

Czy można się przenieść ze studiów dziennych na zaoczne?

Tak, nie ma z tym najmniejszego problemu. Jeśli przenosisz się w obrębie tej samej uczelni to jest to zazwyczaj formalność, ponieważ program realizowany zarówno na studiach stacjonarnych jak i zaocznych jest bardzo podobny.

Jeśli natomiast chcesz zmienić uczelnię to na 99% ważne będą punkty ECTS, czyli Twoje oceny i zaliczenia zostaną przeliczone na punkty na podstawie których nowa uczelnia powie Ci, czy musisz dodatkowo zaliczać jakieś przedmioty lub nie.

Pamiętaj proszę, że mówię ze swojej perspektywy, a studiowałem już kilka lat temu 🙂

Młodsze pokolenie internautów z pewnością zna serwis demotywatory.pl . Dziś chciałbym wam pokazać kilka fajnych/śmiesznych/ciekawych/wartych uwagi demotywatorów.

Będzie to cykliczny wpis. Postaram się wrzucać 5 najfajniejszych demotów raz w miesiącu.

 

1. Idealne zobrazowanie myśli "Im dłużej zwlekasz, tym trudniej zrobić następny krok". Sam kiedyś z pewnością doświadczyłeś tego uczucia.

1288647317 by oooooo00 500

 

2. "Codziennie buduj samego siebie, by jutro znaleźć się wyżej niż byłeś wczoraj". Dodałbym – im wyżej zajdziesz, tym trudniej zejść, więc buduj mądrze.

 1290007300 by tds1974 500

 

3. Jakże dyplomatyczna wymówka na lenistwo! Nawet powstał taki FanPage na Facebooku i cieszy się sporą popularnością. Achh, leniwe społeczeństwo. 😉

1277044689 by Punol 500

 

4. Prawdziwy motywator? Pomyśl, że tak możesz obudzić się za kilka lat, jeśli nie weźmiesz się za robotę! Gdzieś, gdzie nie spodziewałbyś się być. Nie chciałbyś tego, prawda?

1272469127 by lipek19 500

 

5. "Panować nad sobą to najwyższa z możliwych władz." Nic dodać, nic ująć. Szczera prawda.

1294011424 by Heidan 500

 

A Ty, znasz jakieś motywujące demotywatory?

Z problemem motywacji do pracy spotkał się chyba każdy z nas. Tak na prawdę niewiele osób potrafi się samodzielnie zmotywować i pracować na pełnych obrotach. Podczas jesienno-zimowych dni nasz zapał do pracy zazwyczaj spada i ogarnia nas typowa melancholia. Jak temu zaradzić i sprawić, żeby nasza motywacja w końcu wróciła na dawny poziom?

1. Zaplanuj swój dzień – szczególnie jeśli pracujesz z domu.

Zawsze staraj się zapisywać w swoim terminarzu co będziesz robił następnego dnia. Co to daje? Zapisywanie celów na kartce papieru to dla nas pewnego rodzaju swoista umowa przed samym sobą. Gdy coś zapisujemy, czujemy się bardziej zobowiązani, aby daną czynność wykonać. W momencie w którym masz tę świadomość, że będziesz robił coś ciekawego po pracy, stajesz się bardziej entuzjastyczny. Musisz przyznać, że wizja wizyty na siłowni jest ciekawsza niż spędzenie reszty dnia przed telewizorem.

Planowanie dnia zdecydowanie ułatwia zarządzanie czasem i wspomaga motywację, szczególnie jeśli pracujesz z domu i nie masz nad sobą szefa. Praca z domu wymaga od nas dużo większego poziomu automotywacji i dyscypliny.

2. Jak zmotywować się do pracy w poniedziałek? Czytaj lub słuchaj książki.

Bądź ambitny i staraj się rozwijać z dnia na dzień. Pomimo tego, że jadąc do pracy być może wyglądasz jakbyś jechał tam za karę to jednak spróbuj jakoś oderwać się od tej szarej rzeczywistości słuchając lub czytając jakąś ciekawą książkę. Czytanie wprowadza nas na inny poziom myślenia, rozwija naszą kreatywność i skutecznie motywuje. Jest to dobry sposób na efektywne wykorzystanie czasu, który większość uważa za stracony.

3. Jak zmotywować się do pracy w domu? Pracuj dla siebie!

Być może jest to jedna z najważniejszych wskazówek, która zmieni Twoje podejście do pracy. Za każdym razem kiedy dostaniesz jakiekolwiek zadanie, zapytaj sam siebie: „czego dzięki temu zadaniu się nauczę?” Pamiętaj, że z każdym dniem rośnie Twoje doświadczenie zawodowe oraz Twoja wartość na rynku pracy. Wszystkie umiejętności, które nabyłeś w pracy są tylko Twoje i nikt Ci ich nie zabierze. Zwróć uwagę na to, że być może w przyszłości będziesz otwierał własny biznes i doświadczenie, które zdobyłeś w pracy na etacie mogą być bezcenne.

4. Ucz się jak najwięcej.

Punkt bardzo mocno związany z punktem trzecim. Bardzo dużo osób, uważa, że w momencie w którym dostaną wymarzoną posadkę, mogą stać się leniwi i nie muszą już się niczego uczyć. Firmy na ogół organizują dużo ciekawych szkoleń, kursów, jednak zazwyczaj to pracownikom nie chce się przyswajać nowych informacji. Później winą za zwolnienie można obarczać tylko firmę, która wyzyskuje.  Czy oby na pewno tak jest? Może problemem jest po prostu Twoje lenistwo?

5. Zmień tok myślenia

Wszyscy pracują. Całe społeczeństwo. Policjanci, strażacy, lekarze, prawnicy, biznesmeni. Wszyscy mają
jakieś zadania do wykonania, nikt kto zarabia pieniądze przez cały dzień się nie leni. Często zdarza się, że osoby, które pracują na etacie wytykają przedsiębiorcom: „Temu to dobrze. Ma własny biznes, zarabia krocie, przychodzi do biura kiedy chce i jeździ najnowszym modelem Audi!„. Ale czy oby na pewno wszystko jest takie kolorowe? Czy chciałbyś się zamienić z właścicielem dużej firmy, gdzie wszystko funkcjonuje na nieziemsko wysokich obrotach? Ciągle dzwoniące telefony, spotkania z klientami, a na dodatek musisz pilnować pracowników, żeby wykonywali prawidłowo swoje zadania.. Na dodatek stres i nienormowane godziny pracy. Musisz uświadomić sobie, że nikt nie ma lekko, bo każdy na swój sposób pracuje.

6. Wyrzuć z siebie złe emocje.

Jeśli siedzisz od godziny nad jedną rzeczą i czujesz, że Twoje myśli są strasznie rozbiegane, a na dodatek zbiera się w Tobie frustracja, zrób sobie 10minutową przerwę. Powiedz swojemu przełożonemu, że idziesz się przewietrzyć, ponieważ nie możesz skupić myśli. Wyjdź, ponarzekaj sobie, zrób z siebie męczennika i spróbuj sam siebie dowartościować. Jeśli Ci to pomaga, czemu tego nie robić? Znajdź swój sposób na odstresowanie się, przy czym pamiętaj, aby starać się nie wyżywać się na osobach trzecich. Dodatkowe konflikty nie będą Ci potrzebne.

7. Nie osiadaj na mieliźnie zwanej „zastój zawodowy”.

Dyplom z uczelni, praca w międzynarodowej korporacji i co miesiąc ta sama wypłata. Hurra, właśnie osiągnąłeś swój życiowy cel, ale co dalej? Czy chcesz aby Twój dzień wyglądał tak samo do końca życia? Być może Ci to w pełni odpowiada, ale wiedz, że nie powinieneś na tym zaprzestać. Powinieneś się rozwijać, ponieważ jest to główny cel
ludzkiej egzystencji. Gdyby świat przestał iść do przodu jakiś czas temu, najprawdopodobniej do dzisiaj jeździłbyś do pracy konno, w życiu nie skorzystałbyś z komputera, a wizja wykonania telefonu z urządzenia wielkości 10cm byłaby dla Ciebie fantazją rodem z filmu science fiction. Rzucaj sobie nowe wyzwania, staraj się uczyć codziennie czegoś nowego, a Twoja wartość na rynku pracy będzie stale rosła.

8. Dbaj o kontakty ze współpracownikami.

Wszyscy wiemy, że razem pracuje się lepiej. Niejednokrotnie jest tak, że w zadaniu, które zostało nam zlecone ma pomóc jeszcze jedna osoba. Warto zadbać o relację z nią, ponieważ w zależności od tego jak będzie wyglądało nasze nastawienie, zależy tak naprawdę jakość współpracy. Być może będzie to najlepsza, a może też najgorsza praca zespołowa w jakiej kiedykolwiek miałeś przyjemność uczestniczyć. Bądź serdeczny, staraj się być wyrozumiały – w końcu pracujecie razem.

9. Pieniądze to jedynie efekt uboczny dobrze wykonanej pracy.

O tym, że pieniądze motywują, nie trzeba nikomu mówić. Ludzie są w stanie chodzić przez całe życie do pracy, której wręcz nienawidzą w zamian za regularną wypłatę. Wydaje mi się, że największy problem tkwi w samym człowieku, który wmawia sobie, jak bardzo jego praca jest beznadziejna. Czyżby? Czy nie uważasz, że czasami przesadzasz? Pomyśl, że niektórzy mają gorzej. Jeśli nawet Twoja praca Cię nie satysfakcjonuje, co stoi na przeszkodzie, abyś poszukał nowej? Większość prac z biegiem czasu da się polubić. W każdej czegoś się uczysz. W każdej masz jakieś korzyści. Spójrz na to z innej, bardziej optymistycznej perspektywy!

10. Bądź asertywny w stosunku do współpracowników, którzy działają na Ciebie  demotywująco.

Pogawędki w pracy to normalna rzecz. O ile konwersacja może sprawiać Ci przyjemność, bo masz do czynienia z inteligentnym i ciekawym rozmówcą, o tyle może działać również w drugą stronę. Wieczne narzekanie, wylewanie swoich frustracji na Twoją osobę, ciągłe problemy Twoich współpracowników  i wyręczanie się Tobą – to niestety może Cię spotkać w każdej pracy, jeśli sobie na to pozwolisz. Wiem, w domu nauczono Cię grzeczności, chcesz być lubiany w pracy i w konsekwencji czego nie potrafisz odmówić. Jeśli nie masz najmniejszej ochoty słuchać czyjegoś gadania, po prostu powiedz ze szczerym, serdecznym wyrazem twarzy: „Jest mi naprawdę przykro, że taka okropna rzecz wydarzyła się w Twoim życiu. Chętnie bym z Tobą porozmawiał, ale mam naprawdę dużo pracy, czy ta rozmowa mogłaby zaczekać?”