motywacja

Uderz o dno

Podczas okresu w którym czułem się jak zbita masa nastoletnich kompleksów ubrana w o dwa rozmiary zbyt duży sweter, który kupiła mi mama, byłem absolutnie przekonany, że to co najlepsze miało mi do zaoferowania życie już dawno otrzymałem i wykorzystałem. Jak dwa złote, które raz wrzucone do automatu z kawą, nigdy więcej do Ciebie nie wróci. Nie wiem kiedy wykorzystałem ten kredyt szczęścia. Być może kiedy miałem 3 lata i mogłem beztrosko kreślić bezkształtne figury kolorowymi kredkami na czystej kartce A4 w przedszkolu. Albo na choince szkolnej w czasach wczesnej podstawówki, kiedy mogłem zjeść dwa pączki polane sutym lukrem zamiast jednego. Dziś brzmi to dla mnie tak samo abstrakcyjnie jak dla Ciebie, lecz żeby było zabawniej okres ten miał miejsce równo dziesięć lat temu. Dekada, podczas której nie otarłem się o dno, lecz uderzyłem z ogromnym impetem, niczym spadający kamień na betonowy plac.

Wiecie jak odbiera rzeczywistość młodzieniec, który czuje, że wypchany, pluszowy różowy miś z pobliskiego kiosku ma więcej seksapilu i pewności siebie niż on sam? Czuje się jak śmierdzące, niechciane i omijane szerokim łukiem przez wszystkich gówno. Jak ktoś kto przegrał życie już na starcie, bo miał tylko jeden los na loterii, który już dawno wykorzystał. Jak żywy trup, który najchętniej zaszył by się głęboko w środku lasu, aby nie musieć oglądać swojej ponurej twarzy w lustrze każdego dnia.

Uderzając o dno

Wakacje dekadę temu. Dla niektórych z Was z pewnością był to czas kiedy zakochiwaliście się w pięknych brunetkach czy przystojnych blondynach bawiąc się do białego rana pod gołym niebem w akompaniamencie wina pitego prosto z butelki. Spędzaliście czas smażąc tyłki na Teneryfie, Toskanii czy innym Władysławowie celebrując każdy wieczór stuknięciem szklanek hotelowego drinka. Ja wtedy bezwładnie jak wyrzucona przez okno stara lodówka wypchana po brzegi przeterminowanym żarciem spadałem na dno, czując, jak każdego dnia wstając rano moje poczucie bezsensu jedynie się pogłębia, a myśli nieuchronnie zmierzają w stronę depresji.

I to było najpiękniejsze co mogło mnie spotkać.

Większość ludzi nie rozumie jednej rzeczy. Tego, że aby się zmienić musisz z całej siły uderzyć o dno, rozpaść się na atomy, rozlać po podłodze niczym potrącony łokciem kałamarz, aby uświadomić sobie w jak wielkiej, czarnej i beznadziejnej dupie jesteś. Moment uderzenia to błogosławieństwo, bowiem swoją strefę komfortu zostawiasz tak daleko w tyle, że nie masz odwrotu.  Jeśli nie chcesz, aby pogrzebali Cię żywcem, musisz coś w swoim życiu zmienić.

Z perspektywy czasu widzę, że najbardziej zdradziecki moment jest wtedy, kiedy niby jest Ci niezbyt dobrze, ale nie jest Ci na tyle źle, aby coś z tym zrobić. Coś jak krzesło, na którym brakuje wygodnego oparcia, podłokietników i funkcji jeżdżenia po podłodze, ale nie parzy Cię w dupę żywym ogniem, gdy na nim siedzisz. I w takim stanie ludzie egzystują, pozostając na tym niewygodnym, chujowym, tanim, plastikowym krześle stając się z nim w pewnym momencie tak związanym, że nie wyobrażają sobie bez niego życia. Od niewygodnego krzesła z czasem zaczyna boleć kręgosłup radości i satysfakcji z życia, ale skoro już tyle lat jesteśmy do niego przyspawani, to pozostaniemy tak już na zawsze.

Skończ z tym i przetnij linę, którą jesteś przywiązany do swojej strefy pozornego komfortu. Wyrzuć to pieprzone, niewygodne, obrzydliwe, niewystarczające krzesło przez okno decyzji, których boisz się podjąć. Daj się poparzyć, podrapać, przewrócić, skaleczyć, uderzyć i trzasnąć z całym impetem o dno, by się odrodzić. Jak feniks z popiołu. Jak nowy, lepszy, mądrzejszy Ty, który kroczy przez świat ścieżką, którą sam wybrał.

Minęło grubo ponad 7 lat odkąd sięgnąłem po książkę, która wprowadziła mnie w świat szeroko pojętego rozwoju osobistego i motywacji. Przez ten czas przeszedłem już chyba wszystko. Euforia związana z odkryciem “sekretnej metody motywacji”, chwile zwątpienia, kiedy wszystkie “metody” opisane w książkach okazały się brednią, chwile prawdziwego szczęścia kiedy wpadałem na autorski pomysł rozwiązania konkretnego problemu. Continue reading →

Dawno, dawno temu… Kiedy dzieci bawiły się grzecznie na boisku do koszykówki, a świat kręcił się bez smartfonów i Internetu, żył pewien gówniarz. Była to moja nieskromna osoba w czasach, kiedy mój wiek nie przekraczał średniej długości męskiego członka wyrażonej w centymetrach. Continue reading →

Różowy króliczek

To nie był Twój najlepszy dzień. Szef po raz kolejny uświadomił Ci, że jesteś gówno wart, a żona zawraca Ci głowę rzeczami zupełnie nieistotnymi od momentu przekroczenia progu swoich zakredytowanych czterech kątów. Udajesz się do pokoju, by przez chwilę pobyć sam. Odczuwasz lekki dyskomfort, ponieważ życie, które wiedziesz obecnie nie jest tym co planowałeś osiągnąć kiedy byłeś młodszy. Zostałeś oszukany przez samego siebie. Włączasz Internet. Pomimo tego, że jeszcze nie zdążyła załadować się cała strona WWW na którą wchodzisz, to Twoją uwagę próbują skraść ogromne reklamy kłamiące prosto w twarz: „Schudłam 10kg w tydzień i jestem szczęśliwa. To proste!”. Chcesz dokarmić swój umysł nieco ambitniejszą lekturą. Czytasz wywiad z kimś znanym, pokroju od zera do milionera. Po raz kolejny uświadamiasz sobie, że wszystko jest w zasięgu Twojej ręki i że chcieć to móc.

Uspokajasz się. Cukierkowa wizja sukcesu stworzona na potrzeby marketingu po raz kolejny zrobiła Ci wodę z mózgu, ponieważ po raz kolejny naiwnie uwierzyłeś, że jutro: zmienisz pracę, schudniesz, naprawisz swoje relację z kobietą. To właśnie jest różowy króliczek. Niepozorny. Miękki w dotyku. Słodki. Miły. Dałeś się nabrać, że tak będzie wyglądała Twoja droga na szczyt.

Ha, ha ha. Dobre żarty.

Jeśli wierzysz, że wszystko pójdzie łatwo, lekko i przyjemnie jesteś zwyczajnie głupi.

Miałem nie pisać więcej na temat sukcesu i motywacji, ale chcę na koniec tutaj coś zostawić. Zimny prysznic, który obudzi Was z letargu.

Oto chwila prawdy. Nie każdy z Was osiągnie sukces. Większość z Was wyląduje w pracy, której nie lubi i będzie zmuszona pracować tylko po to by opłacać rachunki. Drażni Cię to co czytasz? Dobrze. Dziś chcę Cię wkurwić.

Prowadziłem kilkanaście szkoleń, wykładów, warsztatów. Mogę na palcach jednej ręki pokazać osoby, które faktycznie coś zmieniły w swoim życiu po moich prelekcjach. Tak, być może mam tak niskie statystyki, bo jestem kiepskim trenerem – też jest taka opcja. Niestety, porównując moje doświadczenia z innymi trenerami całość układa się w jedną, sensowną, szczerą całość pt: „Większość z Was nigdy się nie zmieni.” Część z Was jest leniwa. Część nie wie czego tak naprawde chcę. Jeszcze inni będą oszukiwać się przez kolejne kilka lat, że się rozwijają kiedy poza czytaniem książek nie będą robić nic innego.

Cała przygoda z osiąganiem sukcesu skończy się po zapisaniu całego zeszytu w celach, pomysłach, ideach, które nigdy nie ujrzą światła dziennego. Cmentarzysko marzeń. Po każdym rozwojowym szkoleniu uwierzysz, że możesz coś zdziałać. Tydzień po szkoleniu wrócisz do starego trybu życia i znów będziesz nieszczęśliwy.

Różowy króliczek to skurwiel, który będzie Ci wmawiać, że każdy sukces w życiu jest łatwy do osiągnięcia. Nie musisz wkładać w niego dużo pracy, wystarczy chcieć, prawo przyciągania, inne bzdety. Za każdym razem kiedy w to uwierzysz – przegrałeś.

Nadal w to wierzysz?

Gdyby wszyscy mówili Ci prawdę to byś spadł z krzesła. Proces dochodzenia do sukcesu jest często koszmarnie ciężki. Nie chcę Cię straszyć. Chcę Cię jedynie uświadomić, żebyś wiedział na co się piszesz.

Odchudzanie jest proste? Proste może być zjedzenie czekolady, nie zaś robienie treningu podczas, którego prawie wymiotujesz. Tyle, że jedzenie czekolady nie wyrzeźbi Ci brzucha i tyłka. To jest piękne w życiu. Każdy by chciał, ale nie każdy będzie miał to o czym marzy, bo cena którą trzeba zapłacić za sukces jest słona.

Nie bądź w grupie tych co „chcieliby”. Bądź w tej, która już do tego dąży.

Wylej z siebie siódme poty, poczuj jak serce podchodzi Ci do gardła, wrzuć się na głęboką wodę, gdzie do końca nie będziesz pewien czy przeżyjesz. Zapomnij o różowym króliczku, weź się kurwa do roboty!

Licz się z tym, że będzie ciężko. Kalkulacja jest prosta. Jeśli będzie łatwo – miło się zaskoczysz. Jeśli będzie ciężko – będziesz świadom na co się pisałeś. Bądź dorosły. Miej pokorę. Uświadom sobie, że nic nie dostaje się na pstryknięcie palcami.

Początki będą najgorsze.

Będziesz czuł, że nie dasz radę.
Będziesz czuł, że jesteś bliski rezygnacji.
Będą gorzkie łzy cierpienia podcinające Ci skrzydła.
Będziesz czuł, że Ci się nie uda.
Pot będzie zalewał Ci czoło.
Będziesz walił pięścią w ścianę krzycząc: „Dlaczego nic mi w życiu nie wychodzi?!”.

Finalnie jednak dasz radę i będziesz z siebie dumny. Tego Ci życzę.

 

Odłamki szkła

Czasem jest tak, że wszystko w Twoim życiu idzie jak po maśle. Ostra jak brzytwa wizja Twego życia materializuje się w najdrobniejszych szczegółach, a Ty niczym reżyser na planie filmowym rozkładasz się wygodnie na krześle i napawasz się faktem, że wszystko dzieje się tak jak sobie zaplanowałeś. Continue reading →

Często kiedy nowa osoba wchodzi w świat rozwoju osobistego i przyswaja dziesiątki poradników motywacyjnych oczekuje zarazem szybkich efektów. Wizualizuj pieniądze, wyznacz cele, bądź optymistą i do dzieła. Niestety, w większości przypadków kończy się jedynie na słownych postanowieniach, a zmian w życiu jak nie było tak nie ma.

Kluczem do sukcesu mili Państwo jest – WYTRWAŁOŚĆ o czym niewiele osób pamięta.

Blogowanie – najważniejsza rada dla młodych blogerów

Dostaję od Was wiele e-maili z podziękowaniami, pytaniami, wątpliwościami odnośnie bloga. Wielu z Was chciałoby pójść tą samą ścieżką co ja i rozwijać się jako trener rozwoju osobistego. Pamiętam jeszcze jak dziś, listopad 2010, kiedy kupiłem domenę motywacja-blog.pl. Uruchomiłem bloga, dodałem swój pierwszy wpis. Wiedziałem, że nie będzie to projekt krótkoterminowy. Lubiłem pisać i cała przygoda z blogiem jest dla mnie przyjemnością.

Widząc e-maile od młodych blogerów, którzy proszą mnie o wsparcie w rozkręceniu ich bloga, zawsze patrzę ile na blogu znajduje się wpisów. Jeżeli pisze do mnie ktoś, kto napisał w swoim życiu 5-10 artykułów, daje 90% szansy, że za rok tego bloga w sieci już nie będzie.

Dlaczego?

Bo większość nastawia się na szybki efekt. Proces pozyskiwania nowych czytelników to proces długotrwały, gdzie trzeba włożyć dużo pracy i starań. Nie ma tutaj mowy o wielomilionowych przychodach w pierwszych dniach prowadzenia bloga. Dużo osób z mojego otoczenia również próbowało prowadzić bloga. No właśnie – próbowało, ponieważ większość z nich tej próby nie przeszła.

Najważniejsza rada dla młodych blogowiczów brzmi następująco – jeśli nie lubisz pisać, chcesz to robić stricte dla pieniędzy to odpuść sobie. Istnieją setki lepszych pomysłów na biznes niż blog. Bycie blogerem jest poniekąd stylem życia, gdzie z uśmiechem na twarzy dzielisz się swoimi przemyśleniami ze swoimi czytelnikami. Mi to sprawia ogromną przyjemność.

Wytrwałość – uniwersalny klucz otwierający każde wrota sukcesu

Nasz organizm jest skonstruowany tak, żeby w niezależnie od tego w jakim stanie się znajduje – dążył do homeostazy, czyli stanu równowagi. W tym momencie masz jakieś umiejętności, jakąś sylwetkę, zarobki, wiedzę, znajomych. Twoje życie jest poniekąd jakimś schematem i Twój umysł się do tego przyzwyczaja. Aby zmienić coś w swoim życiu najpierw należy włożyć dużo wysiłku by wykształcić nowy nawyk.

Podobno, człowiek „biologicznie” odnawia się co 7 lat. W przeciągu tych 7 lat każda komórka Twojego ciała otrzymuje swój nowy odpowiednik, dla przykładu naskórek regeneruje się średnio co miesiąc, a błona żołądka co 3 dni. Po obejrzeniu dokumentu Bruca Liptona – Nowa Biologia, uświadomiłem sobie, że jeżeli życie ludzkie na poziomie samych komórek jest zależne od sposobu w jaki myślimy, to aby stworzyć zarówno mentalnie jaki biologicznie nową wersję siebie być może  upłynąć nawet 7 lat.

Brzmi ciekawie i jak dla mnie ma to wiele sensu. W przeciągu 7 lat człowiek jest w stanie przejść ogromną metamorfozę, zmienić swoje myślenie, sylwetkę i otoczenie. Myślę, że nawyki i schematy myślowe wypracowane w tak długim czasie mogą spokojnie towarzyszyć Ci do końca swojego życia. Oczywiście, 7 lat to odległa perspektywa i z pewnością większa liczba czytelników zwątpiłaby jeżeli powiedziałbym, że 'musi upłynąć 7 lat by diametralnie zmienić swoje życie’, ponieważ każdy chce szybkich efektów.

Rada na dziś: Myśl długoterminowo.

Jak z pewnością zauważyliście, nie pisałem od ponad 3 tygodni. Maj był dość intensywnym miesiącem, gdzie poprowadziłem kilka szkoleń. Po nich przyszedł czas na refleksję, przemyślenia i zasłużony odpoczynek.

Z racji małych problemów zdrowotnych praktycznie przez cały czerwiec nie publikowałem żadnych wpisów, ale że wszystko jest już OK, wpisy powinny pojawiać się regularnie.

Jakie są plany na najbliższe miesiące?

  • Zmiana wyglądu strony. Na przełomie lipca-sierpnia strona zmieni swój wygląd na bardziej profesjonalny. Rezygnuję z typowo „blogowego” wyglądu strony, gdzie blog będzie częścią strony, a nie jej całością.
  • Cykliczne szkolenia. We wrześniu mam w planach zorganizowanie dwóch szkoleń:
    • Wystąpienia publiczne – poziom podstawowy. Będzie to podobna edycja do warsztatu, który zorganizowałem w Lublinie. Więcej informacji tutaj.
    • Praktyczne seminarium rozwoju osobistego – wydarzenie poświęcone motywacji, wyznaczaniu celów, praktycznych rad odnośnie poprawy własnego życia. Więcej informacji wkrótce.
  • Wystąpienia gościnne na uczelniach. Na chwilę obecną współpracuję z warszawskimi uczelniami takimi jak UKSW czy SGH. Chcę rozszerzyć liczbę uczelni partnerskich o kolejne znane uczelnie (nie tylko te w Warszawie). Jeżeli należysz chciałbyś usłyszeć mnie na swojej uczelni skontaktuj się ze mną na info@motywacja-blog.pl 🙂

Na blogu zaczną pojawiać się artykuły poświęcone nie tylko motywacji, ale również związane z szeroko pojętym lifestylem. Ideą, którą się kieruję jest zmiana bloga tematycznego w bloga personalnego. Pojawią się recenzje filmów, książek, artykuły eksperckie, wpisy z humorem.

Korzystając z okazji zadam pytanie – jakie wpisy najchętniej czytasz?

Odpowiedz proszę w komentarzu.

Pamiętam jak dziś czasy, kiedy jeszcze jako nieśmiały chłopak zastanawiałem się skąd bierze się w ludziach „magnetyzm”, który sprawia, że niektórych ludzi moglibyśmy słuchać godzinami. Kiedyś sądziłem, że „żeby mieć gadane” trzeba się takim urodzić, a mi biednemu chłopakowi z małego miasta nie było dane otrzymać takiego talentu od matki natury. Myliłem się. Tego da się nauczyć.

Dziś siadam z kubkiem zielonej herbaty i patrzę wstecz. Widzę siebie. Nieśmiały, zakompleksiony, skulony mężczyzna, którym byłem jeszcze 6 lat temu pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Za każdym razem kiedy mam gorszy dzień, a ogień motywacji gdzieś przygasa przypominam sobie kim byłem kiedyś i jakie postępy poczyniłem. Zmiana jest możliwa. Jedyne co musisz zrobić to zacisnąć zęby i iść konsekwentnie przed siebie.

Jeżeli miałbym podać jedną umiejętność, która dała mi w życiu najwięcej – bez wątpienia odpowiedziałbym, że byłaby to umiejętność publicznego przemawiania. Zauważcie, że gdy siedzicie w gronie znajomych, popijając herbatę czy inny trunek i w pewnym momencie zabierasz głos, a uwaga Twoich słuchaczy skupia się na Tobie – występujesz publicznie.

Przemawiamy wszędzie. W szkole, na uczelni, w pracy, podczas szkoleń, podczas zebrań, spotkań ze znajomymi. Uważam, że większość osób nie zdaje sobie sprawy, jak ważna jest umiejętność przemawiania w pewny siebie, konkretny i merytoryczny sposób, tak aby nasz rozmówca chciał nas słuchać.

Moja historia

Jeżeli miałbym się cofnąć w czasie i przenieść do czasów szkolnych, nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek poprowadzę szkolenie z publicznego przemawiania. Nie należałem do osób wylewnych czy pewnych siebie w konsekwencji czego myślałem, że prędzej zostanę informatykiem niż szkoleniowcem. Na szczęście stało się inaczej. 😉

W momencie kiedy zacząłem walczyć ze swoją nieśmiałością, zapragnąłem zmienić się w osobę, którą inni zechcą słuchać. Magnetyzm osobowości był dla mnie Świętym Graalem, którego chciałem za wszelką cenę znaleźć. Zaczęło się dość niewinnie. Po przeczytaniu kilku książek związanych z przywództwem oraz charakterystyką lidera, zacząłem zmieniać swoje myślenie z biernego na proaktywne.

Podróż zaczyna się od pierwszego kroku

Pamiętam jak dziś pierwszy dzień na uczelni, gdzie cała moja przyszła grupa (której jeszcze wtedy nie znałem) zebrała się w parku tuż obok uczelni o wyznaczonej godzinie. Wszyscy umówiliśmy się przez Internet, bo tylko w taki sposób mogliśmy się komunikować. Przyszedłem 10 minut wcześniej niż powinienem, a mym oczom ukazał się dość komiczny widok. 10 osób stojących dość blisko siebie, ale każdy patrzący w inną stronę. Przeszedłem wolnym krokiem uważnie obserwując ruchy każdego z nich. W pewnym momencie pomyślałem: „Trzeba zapytać”. Cześć. Finanse i rachunkowość pierwszy rok? – Tak, odparła grupa. To dlaczego ze sobą nie rozmawiacie? – Jakoś tak wyszło.

Może brzmi to komicznie, ale byłem pierwszą osobą, która powiedziała cokolwiek i zjednoczyła całą grupę. Później zaproponowałem, abyśmy zmienili miejsce  a grupa z entuzjazmem podążała za mną. Wow. Jestem liderem!

Przez cały okres studiów starałem się jak najczęściej zabierać głos, gdzie przy grupie od 20 do 250 osób wyrażałem swoje poglądy pewnym siebie głosem. Często skupiałem wzrok innych na sobie, jednak niewzruszony tym faktem robiłem swoje. W końcu chciałem stać się osobą, która ma w sobie „magnetyzm osobowości”.

Czas na profesjonalne szkolenie

Kiedy zacząłem czuć się coraz pewniej siebie w sytuacjach publicznych, udałem się na profesjonalne szkolenie aktorskie przygotowujące do wystąpień przed kamerą. Miesięczny kurs dał mi ostro w kość, gdzie przez płacz, złość, smutek i całą ruletkę emocji przechodziłem kolejne etapy na drodze do zostania profesjonalnym mówcą. Nauczyłem się gestykulować, trzymać zainteresowanie widzów, odpowiadać na niezręczne pytania.

Później zacząłem nagrywać się na kamerze, by doskonalić cechy, które uważałem za kluczowe. Jedno z moich nagrań znajdziesz – tutaj.

Z czasem, kiedy na blogu zaczęło przybywać czytelników, pojawiły się pierwsze zapytania o poprowadzenie gościnnego wykładu. Pierwszy. Drugi. Trzeci. Dziesiąty. Dwudziesty piąty.

25. Tyle dokładnie poprowadziłem szkoleń/wykładów/warsztatów do dnia dzisiejszego.

Ostatnim, 25 warsztatem było szkolenie w Lublinie, gdzie postanowiłem szerzyć swoją wiedzę z wystąpień publicznych i uczyć innych tej umiejętności. Szkolenie było fenomenalne. Kiedy mijałem kolejne kilometry w drodze powrotnej do Warszawy, cieszyłem się jak małe dziecko widząc całą drogę, którą pokonałem przez ostatnie 6 lat.

Kiedyś bałbym się przyjść na takie szkolenie, a co dopiero samodzielnie poprowadzić. Dziś wszystko się zmieniło.

Opinie jakie dostałem po szkoleniu w Lublinie, wywołały u mnie uczucie satysfakcji. „Wow, naprawdę pomogłem ludziom rozwiązać ich problemy”

Oto niektóre z opinii:

„Podejście trenera do uczestników – życzliwe, z szacunkiem, budujące atmosferę zaufania.
Podziwiam, że zdecydowałeś się mimo temperatury wystąpić w zakrytych butach, długich spodniach i koszuli z rękawami – znajomość zasad to jedno, a ich przestrzeganie to druga sprawa – GRATULUJĘ!
Masz duży potencjał i idziesz w dobrym kierunku. Doświadczenie przyjdzie z czasem:)
POWODZENIA”

„Jak zapisywałam się na szkolenie to szczerze mówiąc nie wierzyłam, że to cokolwiek może mi pomóc przy wystąpieniach publicznych. Jestem ostatnio zmuszana do robienia częstych prezentacji więc dla mnie to ogromny stres, którego do tej pory nie mogłam opanować. A jednak! Po szkoleniu czuje się pewniej i z większą uwagą i determinacją przygotowuje się do wystąpienia. Strach choć wciąż pozostał jest zdecydowanie mniejszy. Jutro czeka mnie kolejne wystąpienie publiczne, ale jakoś specjalnie się nie stresuje 🙂 To szkolenie bardzo mnie odblokowało. Oby więcej takich! Dzięki!”

„Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na udział w szkoleniu „Public speaking”. Na początku miałam obawy co do niego, jak się okazało – niepotrzebnie. Atmosfera była miła, treść szkolenia została przekazana w zrozumiały i przyjemny sposób. Po szkoleniu jestem naładowana pozytywną energią. Mam lepsze nastawienie do samej siebie. Niesamowite jest to, że w ciągu 5 godzin nauczyłam się radzić sobie ze stresem, nie walczyć z nim a akceptować go. Wiem, że jest to dopiero początek, ale za to jaki. Dostarczyłeś mi dużą dawkę wiedzy na temat wystąpień publicznych oraz pokazałeś, że nie jest to wcale takie straszne i że da się tego nauczyć. Dziękuję Ci bardzo za to, że podbudowałeś moją wiarę w siebie i że dzięki Tobie znienawidziłam czytanie z kartki. Szkolenie okaże się przydatne nie tylko przy wystąpieniach publicznych, ponieważ wpłynęło ono na ogół mojego życia. Teraz wiem, że mogę być na tyle dobra, na ile sobie pozwolę. Szkolenie z pewnością poleciłabym znajomym. Jeśli będzie kolejna edycja zapewne kogoś ze sobą zabiorę.”

„Szkolenie Public Speaking zdecydowanie należy do tych, które mogę polecić. Pokonywanie swoich barier i powiększanie swojej strefy komfortu jednak nie należy do najłatwiejszych rzeczy, Nie chętnie przystępujemy do tego typu ćwiczeń sami, Szkolenie dało mi tą możliwość, Miałem okazję wystąpić, pośmiać się, wygłupić i porozmawiać o tym wszystkim z uczestnikami a przede wszystkim wyciągnąć wnioski. Spotkanie z pewnością traktuje jako pożytecznie spędzony czas, Zrobiłem dobry krok w kierunku swojego rozwoju, Pozdrawiam”

„Szkolenie bardzo pozytywne i na pewno mi się przyda. Wręcz żałuję, że nie zaprosiłem na nie znajomych. Pod koniec szkolenia przemawiać było już dużo łatwiej, choć – jak zauważył jeden z uczestników – to też kwestia tego, że oswoiliśmy się już ze sobą. Przydałoby się położyć większy nacisk na to w jaki sposób można się odstresować przed wystąpieniem – ja robiłem sobie notatki i mam to w większości zapisane, ale nie wszyscy tak zrobili i taka informacja może ulecieć. Można by te wszystkie techniki, które pojawiły się na slajdach od razu spraktykować. Niemniej rozumiem ograniczenia czasowe i ze szkolenia jestem bardzo zadowolony.”

Jak już zdążyliście zauważyć w poprzednim wpisie – 25.05 (niedziela) organizuję szkolenie z wystąpień publicznych w Lublinie. Wszystkich tych, którzy nie otrzymali informacji o szkoleniu w Lublinie, odsyłam do poprzedniego wpisu, do którego link znajduje się tutaj.

Dziś chciałbym zaprosić Was na szkolenie otwarte, które poprowadzę na warszawskiej uczelni UKSW (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego), w ramach „Pikniku Psychologicznego”.

Informacje logistyczne:

Gdzie? Warszawa, UKSW, Kampus UKSW, ul. Wóycickiego 1/3, Aula Schumana, Auditorium Maximum (budynek 21)

Kiedy? 24.05.2014 w godzinach 11-13

Temat? Nauka Twoim nowym hobby. Poznaj tajniki skutecznej motywacji

Wstęp bezpłatny.

Zapowiada się naprawdę ciekawe wydarzenie na które serdecznie zapraszam. Jestem jednym z kilku prelegentów, którzy tego dnia będą dzielić się z Wami swoim doświadczeniem, wiedzą, technikami oraz przemyśleniami w kwestii tematów związanych z rozwojem osobistym.

Więcej informacji znajdziesz na wydarzeniu na Facebooku. Link poniżej

https://www.facebook.com/events/216484561894497/227263210816632/

Zapraszam wszystkich czytelników, mam nadzieję, że uda nam się bliżej poznać!

PS Kto się wybiera, niech napisze o tym w komentarzu! 😉

Jeżeli jesteś z Lublina bądź okolic i chciałbyś nauczyć się występować publicznie to mam dla Ciebie świetną informację. Wraz z Karolem Chojnackim z PraktycznyRozwoj.pl organizujemy szkolenie, które odbędzie się już za dwa tygodnie w jednej z najlepszych sal szkoleniowych w Lublinie.

O czym dowiesz się na szkoleniu?

  • Nauczysz się radzić sobie ze stresem podczas wystąpienia
  • Popracujemy nad Twoją emisją głosu
  • Zmienimy Twoje przekonania na bardziej efektywne
  • Otrzymasz możliwość wystąpienia przed kamerą oraz uzyskasz cenny feedback
  • Pokażę Ci w jaki sposób gestykulować
  • … i wiele innych!

Informacje logistyczne na temat szkolenia:

Gdzie? Lublin, Caffe Trybunalska, Rynek 4 

Kiedy? 25.05.2014 w godzinach: 12-17

Ilość wolnych miejsc: 20

Cena? 29zł!

Więcej informacji oraz zapisy w linku poniżej:

http://motywacja.mintshost.com/publicspeaking/

Pytania proszę kierować na info@motywacja-blog.pl

Do zobaczenia w Lublinie!