Weekendowy wypad do Londynu. UK – przemyślenia, relacja z podróży

Jako fanatyk taniego podróżowania, jakiś czas temu postanowiłem odwiedzić skolonizowany już i tak przez Polaków kraj – Wielką Brytanię. Przez wielu wychwalany raj na ziemi, ogromny, wielokulturowy kraj wzbudził we mnie ciekawość i niewiele myśląc kupiłem bilety lotnicze. Co prawda moja podróż była bardzo krótka, aczkolwiek wiele rzeczy można zaobserwować już na pierwszy rzut oka.

Ku uciesze wszystkich osób mieszkających w Warszawie, przewoźnicy korzystający z lotniska w Modlinie konkurują ze sobą cenowo, żeby rozkręcić nowe lotnisko. Korzystając z oferty, udało mi się zakupić bilety za niewiele ponad 100zł. Cena atrakcyjna, ba nawet bardzo, bo za 100zł nie kupiłbym wystarczającej ilości benzyny, aby dojechać nad polskie morze. Czytelników, którzy lubią tanie podróżowanie informuję, iż bilety lotnicze stricte na weekend jest niezmiernie ciężko dostać, aczkolwiek wszystko jest możliwe i przy uważnym subskrybowaniu fly4free.pl można oblatać całą Europę niewielkim kosztem.

Witamy w Londynie!

Jako aktualny mieszkaniec Warszawy, zawsze wydawało mi się, że stolice europejskie nie są aż tak ogromne niż dwu-trzykrotność wielkości Warszawy, ale kiedy zobaczyłem mapę Londynu byłem w ciężkim szoku. Miasto jest OGROMNE o czym świadczy fakt, iż na chwilę obecną według nieoficjalnych źródeł w Londynie mieszka ok 8-9 milionów ludzi. Liczby liczbami, jednak tłum ludzi mówi sam za siebie kiedy udamy się do centrum Londynu w okolice Oxford Street (największa ulica handlowa w Europie). Nie ważne jaki mamy dzień tygodnia, świątek piątek czy niedziela – w okolicach Oxford Street zawsze są tłumy ludzi. Takie metro w centrum Warszawie, tylko 10x więcej ludzi. 😀

Co do punktów najchętniej odwiedzanych przez turystów, czyli okolice angielskiego parlamentu, nie zrobiły jakoś na mnie piorunującego wrażenia. Trzeba przyznać, że multikulturowość i wielkość miasta sprawia, że miasto w moim odczuciu nie ma klimatu. Warto przeznaczyć na zwiedzanie dzień, ale raczej nie więcej. Chyba, że ktoś chce zwiedzić jak największą liczbę muzeów, wtedy jak najbardziej.

Angielski kapitalizm vs polski postkomunizm

W Polsce często jeszcze oceniamy kogoś po wyglądzie, bo uroki poprzedniego systemu sprawiały, że więcej rozmawiało się o sąsiadach i znanych gwiazdach niż o swoim życiu. Idąc w polskim małym miasteczku będąc ubranym inaczej niż wszyscy, można poczuć na sobie spojrzenia innych ludzi mówiące „Jak on się do cholery ubrał!?”. Kilka lat mieszkania w Warszawie sprawiły, że przestałem zwracać uwagę na przechodniów, bo mam swoje życie i wolę nim się zajmować niż innymi. W Londynie kila razy widziałem przystojnego faceta, ubranego w dobry garnitur z… pomarańczowymi Nike’ami na nogach 🙂 Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że gość ma nierówno pod sufitem, ale kiedy taka osoba wsiada do Maybacha raczej stereotyp dziwaka zanika. To jest to co mi się tam podobało. Nikt Cię nie ocenia, możesz iść w piżamie na zakupy, mieć na głowie wielkie afro albo nosić buty sportowe do garnituru. Nikogo to nie obchodzi. Żyj tak jak Ci się podoba – prosta i skuteczna, szeroko pojęta wolność.

Co do wolności gospodarczej mogę podać tylko fakt, że w Wielkiej Brytanii proces zakładania działalności gospodarczej jest całkowicie zautomatyzowany i odbywa się to przez Internet. Po 15 minutach otrzymujemy REGON, NIP i wszelkie niezbędne informacje na maila. Da się? Da się. Tylko nie w Polsce..

Wyspa skolonizowana przez Polaków

Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem, że w Londynie przebywa aż tylu Polaków, dopóki sam się o tym nie przekonałem. Idąc ulicą bez problemu co kilkadziesiąt sekund można usłyszeć coś po polsku. Nie miałem problemu z rozpoznaniem obywatela swojego kraju, a najzabawniejsze zdarzenie spotkało mnie w sklepie kiedy chcąc zapłacić kasjerka spytała „Jesteś z Polski?” No cóż, chyba mam wypisane na twarzy „Kochana Polsko” albo coś w tym stylu. 🙂

Zakupy

Kiedy leciałem do UK nie nastawiałem się jakoś zbytnio na zakupowy szał o którym mówią wszyscy w Polsce. Słynny Primark, przeceny w Tk-maxx’ie nie wzbudzały we mnie większego zainteresowania dopóki nie odwiedziłem tych sklepów. WOW. Byłem w ogromnym szoku, że całkiem niezłe spodnie mogę mieć już od 35zł, co dla nas – słabo zarabiających Polaków – jest nadal opłacalne. W Polsce ciuchy są cholernie drogie i nie mam pojęcia dlaczego tak jest. Skoro najniższa krajowa w UK wynosi ~6,5funta, a za dwie godziny pracy można mieć całkiem fajne spodnie, taka sytuacja w Polsce wydaje się NIEREALNA.

Krótkie podsumowanie

Pomimo tego, że byłem tam tylko 3 dni mogę wyciągnąć już jakieś wnioski. Przede wszystkim nie jest to dla mnie wymarzony kraj gdzie chciałbym mieszkać. Kiedy byłem młodszy, wielkie miasta działały na mnie jak magnes na metalowe przedmioty, jednakże im starszy się staje tym bardziej doceniam moje rodzinne małe miasto z którego pochodzę. Szybki tryb życia, wieczny pośpiech, o którym mówią wszyscy żyjący w Londynie.. Z jednej strony można dorobić się sporych pieniędzy, a z drugiej strony ogromnego stresu i poczucia wypalenia zawodowego. Być może w innych mniejszych miastach żyje się lepiej, aczkolwiek mnie do UK nie ciągnie. Z pewnością udam się tam na zakupy ze względu na o wiele szerszy i tańszy asortyment męskich ubrań, ale będzie to również wypad weekendowy.

Kraj który najbardziej mi się podobał do tej pory była Hiszpania i tam z pewnością będę niejednokrotnie wracał. O moim wyjeździe do Barcelony możesz przeczytać tutaj.

 

Polecane książki

3 comments add your comment

  1. Ja właśnie poluję na tanie loty, ale niestety mi pasuje tylko w weekend ;/ Akurat mieszkam obecnie w Warszawie i chciałem to jakoś wykorzystać. Najtańsze loty to chyba do Budapesztu są za 1zł 🙂

  2. Zabawne, niemal jakbyś spisał to co mówiłam tuż po powrocie z weekendowej wycieczki do UK, byłam tam chwilę przed Tobą, bo trzy tygodnie temu. Spędziłam w Londynie tylko (może aż) 3 dni, po czym na widok Warszawy uśmiech sam cisnął mi się na usta. (-: Z kolei następnego dnia po powrocie, w drodze do pracy, rozglądałam się wokół siebie ze znacznie większym zainteresowaniem niż do tej pory i to co zaobserwowałam uświadomiło mnie tylko w przekonaniu, że kocham NASZE miasto! (-:
    Oczywiście nie chcę niczego zarzucać Londynowi ani jego mieszkańcom czy turystom(w tym samej sobie q: ), bo określenie „inny” nie oznacza „gorszy”.
    Natomiast bardzo pozytywnie zaskoczył mnie Londyn nocą, wówczas miasto tętniło życiem jeszcze intensywniej niż za dnia, gdzie na każdym kroku spotykałam bawiących się ludzi, a multinarodowość miasta robi niesamowite wrażenie! Na pewno kiedyś tam wrócę, a jeśli ktoś jeszcze zastanawia się czy warto odwiedzić wyspy, to nie ma na co czekać, trzeba to zobaczyć i przeżyć samemu. (-:

  3. Co kraj to obyczaj ….a za czasów komuny to o takich wypadach nawet się nie myślało .
    Więc nie wszystko jest tak żle jak to nasi rodacy malują.
    pozdr.

Leave a Comment