Dlaczego właśnie to robię? Wystąpienia publiczne

Dziś po raz kolejny stanąłem na scenie warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki, gdzie miałem przyjemność poprowadzić wykład pt: „Kompletna zmiana stylu życia, czyli nowe spojrzenie na osiąganie sukcesów”. Kilka łyków energetyzującego Burn’a, ostatnie poprawki sprzętu, wciśnięcie spustu migawki w kamerze. Zaczęło się. Odważny krok w stronę sceny, odwracam się w stronę publiczności.

Pierwsze zdanie

W chwili, gdy wypowiadam pierwsze słowo zawsze czuję to samo. Niesłychaną ekscytację faktem, że przez kolejne kilkadziesiąt minut będę mógł skupić uwagę słuchaczy na tym co mam im do powiedzenia. Gdy na sali niesie się echo pierwszych słów zaczynających się od „Witam was bardzo serdecznie…” nagle cichną rozmowy, wyciszają się komórki, spojrzenia wszystkich osób znajdujących się na sali skupiają się na mnie. Uwielbiam to uczucie. Kilkadziesiąt par oczu wpatrzonych w Ciebie, zadających sobie pytanie: „Kim jesteś i czego mnie nauczysz?”

Pierwsze minuty zazwyczaj bywają najtrudniejsze. Serce bije dwa razy szybciej niż powinno, krew pulsująca w tętnicach sprawia, że na twarzy pojawiają się lekkie wypieki i jest to sygnał od organizmu, że znajdujesz się w sytuacji stresowej. Stres towarzyszy mi przed każdym wystąpieniem, nawet jeśli robię to dwudziesty raz z rzędu. Uśmiech na twarzy, kilka luźniejszych zdań na początek by rozładować atmosferę i ciśnienie wraca do normy. Po raz kolejny udowadniam sobie, że strach ma tylko wielkie oczy i jedyną skuteczną metodą pokonania go, jest po prostu zrobić to co masz do zrobienia. Nie waham się. Nie myślę o strachu. Mówię, idę dalej nie zwracając uwagę na fizyczne oznaki stresu.

Gdy znika stres, jego miejsce zajmuje flow

Po kilku minutach prelekcji, gdy uwaga słuchaczy skupiona jest w większym lub mniejszym stopniu, doznaję uczucia olśnienia, piękny stan umysłu, który psychologowie nazywają stanem flow. W tym stanie dialog wewnętrzny zanika, myśli się wyciszają, a towarzyszy mi jedynie spójna i klarowna wizja tego o czym w danej chwili mówię. Nie zastanawiam się nad doborem słów. Same mimowolnie formułują się w mej głowie tworząc zdania, akapity. Przeżywam ten stan całym sobą, czując przyjemną pustkę w głowie. W stu procentach jestem obecny tylko tu i teraz.

Kolejny slajd, kolejne zagadnienie. Część osób na sali notuje, ponieważ przyszła skorzystać z tego wykładu w jak największym stopniu, inni zaś skupiają swą uwagę jedynie na słuchaniu mych słów, treści jaką mam do przekazania. Widzę po spojrzeniach jak uczestnicy śledzą każdy mój ruch na podium. Fizyczne uczucie czasu w tym momencie znika. Wpadam w stan, gdzie pojęcie takie jak sekundy, minuty czy godziny przestają mieć znaczenie. Stoper, który włączam w telefonie spoczywa tuż obok mnie na biurku. Nieubłaganie odmierza czas, pomaga mi trzymać ramę czasową prelekcji.

Dobiega 45 minuta wykładu, czas na kolejne zagadnienie. Pomimo tego, że w ustach czuję suszę, jestem szczęśliwy, że po raz kolejny mogę swym doświadczeniem i przekazem inspirować innych ludzi. Uwielbiam to.  Kocham patrzeć na uśmiechnięte twarze osób, które czują, że coś w ich życiu się zmieni. Nawet jeśli tylko jedno zdanie, jedna myśl, jeden slajd, jedna historia zatrzyma się na dłużej w ich świadomości i da coś do myślenia – moja misja została spełniona.

Minęła godzina. Czas na panel dyskusyjny i zadawanie pytań. Jedni wstydzą się swych pytań, inni wręcz przeciwnie. Za każdym razem gdy ktoś zadaje mi pytanie, staram się nie radzić. Nie prawić moralitetów. Nie tłumaczyć suchej teorii, lecz pokazać w jaki sposób ja myślę lub zadać odpowiednie pytanie, które da uczestnikowi do myślenia. Kluczem do sukcesu bowiem są umiejętne zadawane pytania.

Godzina piętnaście. Time is up. Koniec. „Dziękuję wam bardzo za przybycie. Z mojej strony to by było na tyle”. Lekki ukłon w stronę publiczności oznaczający gest szacunku. Do mych uszu dobiegają gromkie brawa będące wisienką na torcie całego wydarzenia.

Kocham to uczucie. 

Kilka osób podchodzi, składa gratulacje. Szybka wymiana kontaktów, miłe spojrzenia, uściski dłoni. Pakuję sprzęt i ruszam do samochodu zaparkowanego tuż pod PKiN. Siadam wygodnie. Patrzę się przed siebie. Uśmiecham się. Włączam radio, odpalam silnik. „Kocham Cię życie!” – mówię podgłaszając moją ulubioną piosenkę.

PS Jeśli ktoś zrobił jakieś zdjęcie podczas prelekcji, mógłby się nim ze mną podzielić!

PS2 Materiał video zapisał się tylko do 23 minuty. Postaram się wyciąć jakiś ciekawy fragment.

Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy dziś uczestniczyli podczas prelekcji. Kolejne już niebawem. 🙂

 

Polecane książki

17 comments add your comment

  1. Byłam na tej prelekcji, zgadzam się z tym o czym mówiłeś, zwłaszcza z tym, że na niektóre rzeczy nie mamy wpływu, możemy mieć wpływ tylko na siebie, na nasze przekonania, przede wszystkim dobrze jest się starać by słowa i zachowanie innych nie doprowadzało do naszego złego samopoczucia, bo siebie samych to tylko my znamy i możemy oceniać naprawdę.

    Pozdrawiam

  2. Jak szkoda tym razem przegapiłem twoje wystąpienie, może następnym razem !!!

  3. Mnie pożarłby stres, bardzo tremują mnie publiczne wystąpienia, ale tym bardziej respekt 😉

    • W najbliższej przyszłości będę robić szkolenia z wystąpień publicznych. Uwierzcie mi, da się tego nauczyć. Ba, da się to pokochać. 🙂

  4. Szkoda, że w Bielsku nie ma takich wystąpień, może będzie Pan kiedyś w Bielsku-Białej?

    • Niestety, nie przewiduję. Chyba, że dostanę od jakiejś uczelni zaproszenie. 🙂

  5. A jesli mozna wiedziec to kiedy pojawisz sie w Lublinie? No i przede wszystkim jaki bedzie tym razem temat wystapienia? Pozdrawiam!

    • Nie mam jeszcze ustalonego terminu. Będzie to w przybliżeniu końcówka maja. Temat – najprawdopodobniej Wystąpienia publiczne: first steps. 😉

  6. Bycie trenerem to nowoczesny lifestyle. Pełen możliwości i wartości. I nie są to puste słowa. Świat potrzebuje ludzi którzy będą motywować innych.

  7. Ludzie potrzebują mądrych mentorów. Są ogłupiani ze wszystkich stron, mało motywacji do działania. Im więcej takich osób jak Pan tym lepiej.

  8. Mentor jest ważny w życiu każdego człowieka. Wielu ludzi takich mentorów dostrzega w swoich bliski- rodzicach. Ci którym się nie poszczęściło mogą liczyć właśnie na trenerów. Tak trzymaj.

    Dziennik kulinarny

  9. Podziwiam ludzi, którzy umieją opanować stres towarzyszący wystąpieniom publicznym. Jest to jeden z większych stresów jakich doznałam w życiu. Szczególnie właśnie ten początek wystąpienia. Jak opanuję stres na początku dalej jest ok. Choć zdarzyło mi się nie opanować i musiałam zrobić przerwę natychmiast. 🙂

  10. Bardzo potrzebne są takie wystąpienia i te dodające wiary prelekcje ,ponieważ wielu z nas umiera ze strachu zwłaszcza przy pierwszych wystąpieniach tak dla nas ważnych. Sam wiem po sobie jak miałem pierwsze szkolenie młodej kadry.Mam nadzieję że w najbliższym czasie będę mógł uczestniczyć w Pana prelekcji.

  11. Moim trenerem była w dzieciństwie matka. Pomimo braku wyższego wykształcenia motywowała mnie do tego, żebym osiągnęła w życiu więcej niż Ona. Fajnie, że są organizowane spotkania tego typu, bo niektórym ludziom są potrzebni tacy ludzie jak Pan. Mało im wiary w osiągnięcie sukcesu i potrzebują mentora 🙂

  12. Podziwiam Cię, niesamowite, że przemawiasz publicznie, czujesz tremę przed spotkaniem, ale nie dajesz się i jednak prowadzisz ten wykład i robisz to dobrze 🙂

Leave a Comment