Michał

Jak z pewnością zauważyliście, nie pisałem od ponad 3 tygodni. Maj był dość intensywnym miesiącem, gdzie poprowadziłem kilka szkoleń. Po nich przyszedł czas na refleksję, przemyślenia i zasłużony odpoczynek.

Z racji małych problemów zdrowotnych praktycznie przez cały czerwiec nie publikowałem żadnych wpisów, ale że wszystko jest już OK, wpisy powinny pojawiać się regularnie.

Jakie są plany na najbliższe miesiące?

  • Zmiana wyglądu strony. Na przełomie lipca-sierpnia strona zmieni swój wygląd na bardziej profesjonalny. Rezygnuję z typowo „blogowego” wyglądu strony, gdzie blog będzie częścią strony, a nie jej całością.
  • Cykliczne szkolenia. We wrześniu mam w planach zorganizowanie dwóch szkoleń:
    • Wystąpienia publiczne – poziom podstawowy. Będzie to podobna edycja do warsztatu, który zorganizowałem w Lublinie. Więcej informacji tutaj.
    • Praktyczne seminarium rozwoju osobistego – wydarzenie poświęcone motywacji, wyznaczaniu celów, praktycznych rad odnośnie poprawy własnego życia. Więcej informacji wkrótce.
  • Wystąpienia gościnne na uczelniach. Na chwilę obecną współpracuję z warszawskimi uczelniami takimi jak UKSW czy SGH. Chcę rozszerzyć liczbę uczelni partnerskich o kolejne znane uczelnie (nie tylko te w Warszawie). Jeżeli należysz chciałbyś usłyszeć mnie na swojej uczelni skontaktuj się ze mną na info@motywacja-blog.pl 🙂

Na blogu zaczną pojawiać się artykuły poświęcone nie tylko motywacji, ale również związane z szeroko pojętym lifestylem. Ideą, którą się kieruję jest zmiana bloga tematycznego w bloga personalnego. Pojawią się recenzje filmów, książek, artykuły eksperckie, wpisy z humorem.

Korzystając z okazji zadam pytanie – jakie wpisy najchętniej czytasz?

Odpowiedz proszę w komentarzu.

Pamiętam jak dziś czasy, kiedy jeszcze jako nieśmiały chłopak zastanawiałem się skąd bierze się w ludziach „magnetyzm”, który sprawia, że niektórych ludzi moglibyśmy słuchać godzinami. Kiedyś sądziłem, że „żeby mieć gadane” trzeba się takim urodzić, a mi biednemu chłopakowi z małego miasta nie było dane otrzymać takiego talentu od matki natury. Myliłem się. Tego da się nauczyć.

Dziś siadam z kubkiem zielonej herbaty i patrzę wstecz. Widzę siebie. Nieśmiały, zakompleksiony, skulony mężczyzna, którym byłem jeszcze 6 lat temu pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Za każdym razem kiedy mam gorszy dzień, a ogień motywacji gdzieś przygasa przypominam sobie kim byłem kiedyś i jakie postępy poczyniłem. Zmiana jest możliwa. Jedyne co musisz zrobić to zacisnąć zęby i iść konsekwentnie przed siebie.

Jeżeli miałbym podać jedną umiejętność, która dała mi w życiu najwięcej – bez wątpienia odpowiedziałbym, że byłaby to umiejętność publicznego przemawiania. Zauważcie, że gdy siedzicie w gronie znajomych, popijając herbatę czy inny trunek i w pewnym momencie zabierasz głos, a uwaga Twoich słuchaczy skupia się na Tobie – występujesz publicznie.

Przemawiamy wszędzie. W szkole, na uczelni, w pracy, podczas szkoleń, podczas zebrań, spotkań ze znajomymi. Uważam, że większość osób nie zdaje sobie sprawy, jak ważna jest umiejętność przemawiania w pewny siebie, konkretny i merytoryczny sposób, tak aby nasz rozmówca chciał nas słuchać.

Moja historia

Jeżeli miałbym się cofnąć w czasie i przenieść do czasów szkolnych, nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek poprowadzę szkolenie z publicznego przemawiania. Nie należałem do osób wylewnych czy pewnych siebie w konsekwencji czego myślałem, że prędzej zostanę informatykiem niż szkoleniowcem. Na szczęście stało się inaczej. 😉

W momencie kiedy zacząłem walczyć ze swoją nieśmiałością, zapragnąłem zmienić się w osobę, którą inni zechcą słuchać. Magnetyzm osobowości był dla mnie Świętym Graalem, którego chciałem za wszelką cenę znaleźć. Zaczęło się dość niewinnie. Po przeczytaniu kilku książek związanych z przywództwem oraz charakterystyką lidera, zacząłem zmieniać swoje myślenie z biernego na proaktywne.

Podróż zaczyna się od pierwszego kroku

Pamiętam jak dziś pierwszy dzień na uczelni, gdzie cała moja przyszła grupa (której jeszcze wtedy nie znałem) zebrała się w parku tuż obok uczelni o wyznaczonej godzinie. Wszyscy umówiliśmy się przez Internet, bo tylko w taki sposób mogliśmy się komunikować. Przyszedłem 10 minut wcześniej niż powinienem, a mym oczom ukazał się dość komiczny widok. 10 osób stojących dość blisko siebie, ale każdy patrzący w inną stronę. Przeszedłem wolnym krokiem uważnie obserwując ruchy każdego z nich. W pewnym momencie pomyślałem: „Trzeba zapytać”. Cześć. Finanse i rachunkowość pierwszy rok? – Tak, odparła grupa. To dlaczego ze sobą nie rozmawiacie? – Jakoś tak wyszło.

Może brzmi to komicznie, ale byłem pierwszą osobą, która powiedziała cokolwiek i zjednoczyła całą grupę. Później zaproponowałem, abyśmy zmienili miejsce  a grupa z entuzjazmem podążała za mną. Wow. Jestem liderem!

Przez cały okres studiów starałem się jak najczęściej zabierać głos, gdzie przy grupie od 20 do 250 osób wyrażałem swoje poglądy pewnym siebie głosem. Często skupiałem wzrok innych na sobie, jednak niewzruszony tym faktem robiłem swoje. W końcu chciałem stać się osobą, która ma w sobie „magnetyzm osobowości”.

Czas na profesjonalne szkolenie

Kiedy zacząłem czuć się coraz pewniej siebie w sytuacjach publicznych, udałem się na profesjonalne szkolenie aktorskie przygotowujące do wystąpień przed kamerą. Miesięczny kurs dał mi ostro w kość, gdzie przez płacz, złość, smutek i całą ruletkę emocji przechodziłem kolejne etapy na drodze do zostania profesjonalnym mówcą. Nauczyłem się gestykulować, trzymać zainteresowanie widzów, odpowiadać na niezręczne pytania.

Później zacząłem nagrywać się na kamerze, by doskonalić cechy, które uważałem za kluczowe. Jedno z moich nagrań znajdziesz – tutaj.

Z czasem, kiedy na blogu zaczęło przybywać czytelników, pojawiły się pierwsze zapytania o poprowadzenie gościnnego wykładu. Pierwszy. Drugi. Trzeci. Dziesiąty. Dwudziesty piąty.

25. Tyle dokładnie poprowadziłem szkoleń/wykładów/warsztatów do dnia dzisiejszego.

Ostatnim, 25 warsztatem było szkolenie w Lublinie, gdzie postanowiłem szerzyć swoją wiedzę z wystąpień publicznych i uczyć innych tej umiejętności. Szkolenie było fenomenalne. Kiedy mijałem kolejne kilometry w drodze powrotnej do Warszawy, cieszyłem się jak małe dziecko widząc całą drogę, którą pokonałem przez ostatnie 6 lat.

Kiedyś bałbym się przyjść na takie szkolenie, a co dopiero samodzielnie poprowadzić. Dziś wszystko się zmieniło.

Opinie jakie dostałem po szkoleniu w Lublinie, wywołały u mnie uczucie satysfakcji. „Wow, naprawdę pomogłem ludziom rozwiązać ich problemy”

Oto niektóre z opinii:

„Podejście trenera do uczestników – życzliwe, z szacunkiem, budujące atmosferę zaufania.
Podziwiam, że zdecydowałeś się mimo temperatury wystąpić w zakrytych butach, długich spodniach i koszuli z rękawami – znajomość zasad to jedno, a ich przestrzeganie to druga sprawa – GRATULUJĘ!
Masz duży potencjał i idziesz w dobrym kierunku. Doświadczenie przyjdzie z czasem:)
POWODZENIA”

„Jak zapisywałam się na szkolenie to szczerze mówiąc nie wierzyłam, że to cokolwiek może mi pomóc przy wystąpieniach publicznych. Jestem ostatnio zmuszana do robienia częstych prezentacji więc dla mnie to ogromny stres, którego do tej pory nie mogłam opanować. A jednak! Po szkoleniu czuje się pewniej i z większą uwagą i determinacją przygotowuje się do wystąpienia. Strach choć wciąż pozostał jest zdecydowanie mniejszy. Jutro czeka mnie kolejne wystąpienie publiczne, ale jakoś specjalnie się nie stresuje 🙂 To szkolenie bardzo mnie odblokowało. Oby więcej takich! Dzięki!”

„Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na udział w szkoleniu „Public speaking”. Na początku miałam obawy co do niego, jak się okazało – niepotrzebnie. Atmosfera była miła, treść szkolenia została przekazana w zrozumiały i przyjemny sposób. Po szkoleniu jestem naładowana pozytywną energią. Mam lepsze nastawienie do samej siebie. Niesamowite jest to, że w ciągu 5 godzin nauczyłam się radzić sobie ze stresem, nie walczyć z nim a akceptować go. Wiem, że jest to dopiero początek, ale za to jaki. Dostarczyłeś mi dużą dawkę wiedzy na temat wystąpień publicznych oraz pokazałeś, że nie jest to wcale takie straszne i że da się tego nauczyć. Dziękuję Ci bardzo za to, że podbudowałeś moją wiarę w siebie i że dzięki Tobie znienawidziłam czytanie z kartki. Szkolenie okaże się przydatne nie tylko przy wystąpieniach publicznych, ponieważ wpłynęło ono na ogół mojego życia. Teraz wiem, że mogę być na tyle dobra, na ile sobie pozwolę. Szkolenie z pewnością poleciłabym znajomym. Jeśli będzie kolejna edycja zapewne kogoś ze sobą zabiorę.”

„Szkolenie Public Speaking zdecydowanie należy do tych, które mogę polecić. Pokonywanie swoich barier i powiększanie swojej strefy komfortu jednak nie należy do najłatwiejszych rzeczy, Nie chętnie przystępujemy do tego typu ćwiczeń sami, Szkolenie dało mi tą możliwość, Miałem okazję wystąpić, pośmiać się, wygłupić i porozmawiać o tym wszystkim z uczestnikami a przede wszystkim wyciągnąć wnioski. Spotkanie z pewnością traktuje jako pożytecznie spędzony czas, Zrobiłem dobry krok w kierunku swojego rozwoju, Pozdrawiam”

„Szkolenie bardzo pozytywne i na pewno mi się przyda. Wręcz żałuję, że nie zaprosiłem na nie znajomych. Pod koniec szkolenia przemawiać było już dużo łatwiej, choć – jak zauważył jeden z uczestników – to też kwestia tego, że oswoiliśmy się już ze sobą. Przydałoby się położyć większy nacisk na to w jaki sposób można się odstresować przed wystąpieniem – ja robiłem sobie notatki i mam to w większości zapisane, ale nie wszyscy tak zrobili i taka informacja może ulecieć. Można by te wszystkie techniki, które pojawiły się na slajdach od razu spraktykować. Niemniej rozumiem ograniczenia czasowe i ze szkolenia jestem bardzo zadowolony.”

Jak już zdążyliście zauważyć w poprzednim wpisie – 25.05 (niedziela) organizuję szkolenie z wystąpień publicznych w Lublinie. Wszystkich tych, którzy nie otrzymali informacji o szkoleniu w Lublinie, odsyłam do poprzedniego wpisu, do którego link znajduje się tutaj.

Dziś chciałbym zaprosić Was na szkolenie otwarte, które poprowadzę na warszawskiej uczelni UKSW (Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego), w ramach „Pikniku Psychologicznego”.

Informacje logistyczne:

Gdzie? Warszawa, UKSW, Kampus UKSW, ul. Wóycickiego 1/3, Aula Schumana, Auditorium Maximum (budynek 21)

Kiedy? 24.05.2014 w godzinach 11-13

Temat? Nauka Twoim nowym hobby. Poznaj tajniki skutecznej motywacji

Wstęp bezpłatny.

Zapowiada się naprawdę ciekawe wydarzenie na które serdecznie zapraszam. Jestem jednym z kilku prelegentów, którzy tego dnia będą dzielić się z Wami swoim doświadczeniem, wiedzą, technikami oraz przemyśleniami w kwestii tematów związanych z rozwojem osobistym.

Więcej informacji znajdziesz na wydarzeniu na Facebooku. Link poniżej

https://www.facebook.com/events/216484561894497/227263210816632/

Zapraszam wszystkich czytelników, mam nadzieję, że uda nam się bliżej poznać!

PS Kto się wybiera, niech napisze o tym w komentarzu! 😉

Jeżeli jesteś z Lublina bądź okolic i chciałbyś nauczyć się występować publicznie to mam dla Ciebie świetną informację. Wraz z Karolem Chojnackim z PraktycznyRozwoj.pl organizujemy szkolenie, które odbędzie się już za dwa tygodnie w jednej z najlepszych sal szkoleniowych w Lublinie.

O czym dowiesz się na szkoleniu?

  • Nauczysz się radzić sobie ze stresem podczas wystąpienia
  • Popracujemy nad Twoją emisją głosu
  • Zmienimy Twoje przekonania na bardziej efektywne
  • Otrzymasz możliwość wystąpienia przed kamerą oraz uzyskasz cenny feedback
  • Pokażę Ci w jaki sposób gestykulować
  • … i wiele innych!

Informacje logistyczne na temat szkolenia:

Gdzie? Lublin, Caffe Trybunalska, Rynek 4 

Kiedy? 25.05.2014 w godzinach: 12-17

Ilość wolnych miejsc: 20

Cena? 29zł!

Więcej informacji oraz zapisy w linku poniżej:

http://motywacja.mintshost.com/publicspeaking/

Pytania proszę kierować na info@motywacja-blog.pl

Do zobaczenia w Lublinie!

 

Dokładnie dwunastego maja o godzinie 9:30 rozpoczęło się seminarium, którego główną gwiazdą był Randy Gage – amerykański mówca motywacyjny. W towarzystwie amerykańskiego prelegenta nie zabrakło również polskich akcentów, bowiem gościnnie wystąpili Mateusz Grzesiak i Łukasz Jakóbiak.

Ku uprzejmości organizatorów seminarium otrzymałem bezpłatną wejściówkę na szkolenie w strefie „GOLD” co było naprawdę miłym gestem, ale przejdźmy do konkretów

Sprawy organizacyjne

Seminarium odbyło się w jednym z warszawskich hoteli tuż niedaleko lotniska, w Hotelu Gromada zlokalizowanym na ulicy 17 stycznia. Nie zamierzam się zbyt długo rozwodzić na temat spraw organizacyjnych, lecz muszę w tym miejscu pochwalić organizatorów za bardzo dobrze zorganizowane seminarium. Darmowa kawa w cenie biletu oraz lunch wyznaczają nową jakość tego typu wydarzeń, gdzie uczestnik nie musi się martwić o to czym wypełni pusty żołądek po kilku godzinach prelekcji. Liczne telebimy na sali, odpowiednie nagłośnienie sprawiały, że osoba siedząca na samym końcu doskonale słyszała każde słowo prelegenta. Dodatkowo jako uczestnik sekcji GOLD otrzymałem darmowe materiały, w którego skład wchodziły: broszura wraz z agendą szkolenia z notatnikiem oraz  dwa magazyny: Manager MLM oraz Magazyn sukces.

10/10

Część merytoryczna

Randy Gage

Na wykład Randy’iego spóźniłem się 20 minut, lecz z opowieści pozostałych uczestników szkolenia odetchnąłem z ulgą, ponieważ dowiedziałem się, że nie ominęło mnie nic ważnego. Gdy zająłem swoje wygodne miejsce zacząłem uważnie słuchać słów najważniejszej osoby całego wydarzenia. Na pierwszym wykładzie Randy mówił dość dużo o przyszłości oraz o szansach jakie są z nią związane. Według Randy’iego sztuczna inteligencja zostanie opracowana w przeciągu 15 lat, a komputery kwantowe będą w stanie tysiąckrotnie szybciej obrabiać dane niż dotychczasowe procesory. Taka wizja świata mnie zaciekawiła, lecz chwilami miałem wrażenie, że słucham futurologa nie zaś osoby, która zajmuje się rozwojem osobistym. Prognozowanie, że za 15 lat będziemy oglądać talk-show dwóch komputerów opartych o sztuczną inteligencję zupełnie mnie nie przekonała, a moment w którym człowiek zakocha się w komputerze niczym w filmie „Her” wydaje mi się mocno odległy.

Drugi wykład poświęcony był kreatywności, przedsiębiorczości oraz innowacyjności. Podobał mi się sposób myślenia jaki Randy próbował przekazać uczestnikom, który bazował na zadawaniu sobie odpowiednich pytań. Parafrazując Einsteina, który powiedział, że nie jesteśmy w stanie rozwiązać problemu na tym samym poziomie myślenia, na którym byliśmy tworząc problem, podpisuję się pod stwierdzeniem, że kluczem do rozwiązywana problemów jest odpowiednie myślenie. Przedstawiony model myślenia Randy’iego, który nie bazuje jedynie na rozwiązywaniu problemów, lecz na przewidywaniu trendów w przyszłości, otwiera nasz umysł na możliwości jakie niesie ze sobą przyszłość.

Trzeci wykład o tytule takim samym jak nazwa seminarium, był w zasadzie stricte wykładem poświęconym podświadomości oraz przekonaniom. Przyznam się szczerze, że przy trzecim wykładzie trochę się nudziłem niejednokrotnie zerkałem na zegarek, ponieważ informacje, jakie przekazywał prelegent były mi doskonale znane. Podświadomość, przekonania, prawo przyciągania, nawyki – o tym wszystkim w zasadzie możemy przeczytać śledząc chociażby mojego bloga.  😉

Oceniając pierwszego prelegenta na podstawie całych trzech wykładów, byłem lekko zawiedziony. Osobiście spodziewałem się bardziej zaawansowanej wiedzy i nieco bardziej precyzyjnej. Na minus zasługuje fakt, że Randy nie miał prezentacji multimedialnej, co ułatwiałoby uczestnikom zanotowanie najważniejszych informacji i skupiłoby uwagę o czym dokładnie mówi prelegent. Sam sposób prowadzenia wykładu był w moim odczuciu momentami nudny i zbyt ogólnikowy. Szczerze powiedziawszy, gdyby nie pozostali prelegenci odczuwałbym lekki niedosyt, ale na szczęście postanowiłem zostać do końca.

Podsumowując Randy’iego

6,5/10. Za mało konkretny i zaawansowany materiał oraz za przynudzanie w pewnych momentach. Plusem była możliwość zadawania pytań.

Łukasz Jakóbiak

Postać Łukasza zupełnie nie pasowała mi do tego typu wydarzenia, a z racji tego, iż kompletnie go nie znałem – dla przypomnienia dodam, że jestem na diecie informacyjnej (nie czytam newsów, nie oglądam programów w stylu talk-show  – pozostałem neutralny i chciałem zobaczyć na własne oczy kim jest Łukasz. Nie zawiodłem się!

Jak opisałbym wykład, gdybym miał to opisać jednym słowem?

WOW!

Ten facet ma niesamowitą energię, jest niezwykle charyzmatyczny i co najważniejsze – jest pozytywnie i konsekwentnie realizującym własne pomysły szaleńcem – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Łukasz zrobił dobre emocjonalne wejście, co poderwało uczestników na nogi zaraz po nasyceniu swych żołądków pysznym lunchem. Tego trzeba było! Prelegent wspierał się prezentacją multimedialną przepełnioną zdjęciami oraz filmami, dzięki czemu moja uwaga skupiona była przez cały czas trwania prezentacji.

Łukasz opowiadał o swoich szalonych pomysłach jakie zrealizował m.in. w jaki sposób zrobił sobie zdjęcie z Lady Gagą czy w jaki sposób kreatywnie poszukiwał pracy wywieszając swoje CV na przeciwko siedziby firmy do jakiej aplikował. Prezentacja nasycona była ciekawymi historiami, które dla większości uczestników były nieprawdopodobne do wykonania – celem prelegenta było pokazanie, że nawet to co z pozoru wydaje się nie możliwe – leży w zasięgu Twojej ręki.

Bardzo dużo energii, bardzo dużo humoru, bardzo ciekawy materiał w połączeniu z charyzmą i inteligencją Łukasza dało idealną prezentację w konsekwencji czego oceniam go najwyżej i przyznaję mu tytuł najlepszego mówcy spośród trójki z nich.

Łukasz, jeżeli to kiedykolwiek przeczytasz to wiedz, że…. nie mam się do czego przyczepić. 🙂

10/10

Mateusz Grzesiak

O Mateuszu usłyszałem po raz pierwszy dobrych kilka lat temu, gdzie studiując jego szkolenia na YouTube czy artykuły udostępniane w sieci oceniłem go jako trenera godnego uwagi. Byłem niezmiernie ciekaw osoby, po której spodziewałem się świetnego szkolenia i… nie zawiodłem się.

Sam styl prowadzenia Grzesiaka jest bardzo specyficzny czyniąc go w moich oczach bardzo dobrym trenerem, który potrafi utrzymać uwagę uczestników. Liczne żarty, śmieszne porównania, ironiczne wstawki w połączeniu z merytorycznym materiałem dają idealną mieszankę, której chce się słuchać. Grzesiak mówił o mechanizmach jakie nami rządzą, dlaczego robimy to co robimy oraz w jaki sposób zachowujemy się jako jednostki w społeczeństwie. Na godne pochwały zasługuje ogromna wiedza Mateusza poparta przytoczonymi badaniami oraz statystykami czyniąc wykład niezwykle merytorycznym i profesjonalnym. Dodatkowo plus należy się za ciekawostki z życia wzięte, ciekawe historie oraz różnice kulturowe dotyczące Polski i reszty świata.

Jak dla mnie Mateusz potrafi perfekcyjnie kontrolować emocje jakie odczuwają uczestnicy, przez co podczas seminarium było zarówno dużo dobrej zabawy i śmiechu jak i pytań skłaniających do refleksji. Zakończenie w cichym stylu pozostawiając uczestników w klimacie przemyśleń – bomba!

Jeżeli miałbym się do czegoś przyczepić to do faktu, że Mateusz poruszył kilka jak nie kilkanaście zagadnień nie do końca je wyczerpując, lecz zamiar pozostawienia uczestnika z niedosytem jest najprawdopodobniej celowy. 😉

Jak dla mnie:

9,5/10

Podsumowując:

Po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu, że warto uczestniczyć w szkoleniach takich jak dzisiejsze „Go Big or Go Home”, jednakże na przyszłość radzę organizatorom nieco bardziej doprecyzować agendę.

Opisy wykładów były jak dla mnie zbyt ogólne przez co nie do końca wiedziałem czego mam się spodziewać. Lubię chodzić na szkolenia z konkretnymi problemami oraz przemyśleniami, tak aby traktować szkolenie jako narzędzie praktycznego rozwoju – wcielać gotowe strategie w życie, nie zaś jako sposób na pogłębienie swojej wiedzy teoretycznej.

Brakuje mi również trochę gotowych notatek ze szkolenia, tak by za kilka tygodni można było do nich wrócić. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że na szkoleniach obowiązkowo powinno rozdawać się materiały wspierające prelekcję, by uczestnik mógł śledzić aktualnie omawiany temat i lepiej go zrozumieć.

Całe wydarzenie oceniam na 7/10.

 

  1. Nigdy nie będziesz tak młody jak dziś.
    Kiedy rozmawia się z osobami starszymi, często daje się usłyszeć słowa w stylu: „Pamiętam jak byłem w Twoim wieku..”, „Ale ten czas szybko mija…”. To prawda. W momencie kiedy jesteś młodą, pełną energii, zdrową osobą, wydaje Ci się, że stan taki będzie trwać wiecznie. Niestety nie. Twoje zasoby są ograniczone. Któregoś dnia Twoje serce przestaje bić i zakończysz swój żywot. Czy należy się tego bać? Nie. Czy należy mieć to na uwadze każdego ranka? TAK!Niejednokrotnie w rozmowach ze starszymi osobami słyszę żal, że życie uciekło im przez palce, marzenia pozostały niezrealizowane, a wiele z planów zostało odkładanych w nieskończoność „na jutro”. Z pewnością o czymś marzysz i coś chciałbyś osiągnąć. Bądź świadom, że nigdy nie będziesz tak młody jak dziś, więc… kiedy masz działać jak nie dziś?
  2. To jakie działania podejmujesz dziś, kreuje Twoje jutro.
    Rutyna, uczucie skserowanych dni i zautomatyzowane czynności odtwarzane każdego dnia – któż tego nie zna? 7:00 pobudka, 9-17 praca, wieczór z rodziną, spacer i sen. Po kilku latach odtwarzania rutyny wpadamy w pułapkę, że w naszym życiu nic się nie da zmienić. Pracy nie rzucę, miejsca zamieszkania nie zmienię – cóż mi pozostało? Użalanie się nad sobą i zaakceptowanie swego próżnego losu.Twój dzisiejszy dzień ma wpływ na jutro. To od Ciebie zależy czy będziesz dążyć do realizacji swych celów, czy też wybierzesz sprawdzony, utarty schemat, który odtwarzasz każdego dnia. Jest bezpieczny, ale nudny. Nie widzisz tego?Jeśli chcesz zmienić swoje „jutro”, najpierw musisz zmienić swoje „dziś”.
  3. Jedyne czego doświadczasz w życiu to chwila obecna. Przeszłość to wspomnienie, przyszłość – iluzja, choć bardzo realistyczna.
    Bardzo miło jest powspominać stare czasy, kiedy spotykamy się z ludźmi, których dawno nie widzieliśmy. Równie przyjemnie jest usiąść przed czystą kartką, którą w ciągu kilku chwil zapełnimy planami i celami, które chcielibyśmy zrealizować.  Porównajmy nasze życie do filmu, a za moment teraźniejszy weźmiemy punkt, który wskazuje klatkę, która aktualnie wyświetlana jest na monitorze – to po lewej stronie jest Twoja przeszłość, po prawej zaś przyszłość. Film można przewinąć, cofnąć – życia nie. Każdy upływ sekundy, minuty czy godziny to upływ kolejnych „klatek” Twojego życia.
    Gdzie byłeś i co robiłeś godzinę temu?
    Wczoraj o tej samej godzinie?
    Tydzień temu?
    Rok temu?
    5 lat temu?
    Czujesz upływ czasu?
    Wykorzystaj maksymalnie chwilę obecną, by niczego w życiu nie żałować.
  4. Szczęście jest kwestią wyboru.
    Prawda, którą głoszę niemalże na każdym szkoleniu. To od Ciebie zależy na ile jesteś szczęśliwy. Przez całe życie do kogoś się porównujemy, co nas unieszczęśliwia. Przekazy marketingowe nakazują Ci ciągle biec, kupować coraz to nowsze produkty, coraz modniejsze ubrania, bardziej luksusowe auta.Myślisz, że jeśli nadążysz za trendami, to będziesz szczęśliwy?Po pierwsze, nigdy nie złapiesz tego króliczka, który Ci ucieka. To co dziś jest modne, jutro może nadawać się co najwyżej na szmatę do podłogi. Wczorajszy smartfon już nie będzie najszybszy, a auto kupione rok temu z pewnością ma już nowszy odpowiednik. Naprawdę chcesz za tym gonić?Doceń chwilę teraźniejszą. Zobacz co masz. Zatrzymaj się na chwilę. Spójrz na swoją rodzinę, która towarzyszy Ci każdego dnia życia. Twoje dzieci, rodziców, przyjaciół, psa czy kota. Ujrzyj w ich oczach miłość, którą obdarowują Cię każdego dnia nie wymagając zapłaty. Zobacz ile udało Ci się osiągnąć do dnia dzisiejszego. Bądź wdzięczny za to co masz, naucz się pokory i doceniaj każdą rzecz, która w życiu Ci się przytrafi.
  5. Twoich 5 najbliższych przyjaciół jest odzwierciedleniem Ciebie. Porównaj zarobki, styl życia
    Ludzie są jak lustra – widzimy w nich swoją twarz. Jeśli jesteś nieufny, podejrzliwy, wyrachowany i myślisz w jaki sposób kogoś wykiwać – prawdopodobnie również w taki sposób postrzegasz ludzi. To zadziwiające, ale jesteśmy chodzącymi lustrami, które odbijają nasze cechy charakteru i zachowania.Znasz regułę wzajemności?
    Działa doskonale.Jeżeli chciałbyś być milionerem, przebywaj w kawiarni gdzie spotykają się milionerzy – oto mój niedawno zasłyszany cytat, z którym się w stu procentach zgadzam.Przeanalizuj swoich najbliższych przyjaciół.
    Kim są?
    Ile zarabiają?
    Czy są szczęśliwi?
    Jaki styl życia prowadzą?
    Jak spędzają swój wolny czas?
    Teraz spójrz na siebie.

    Widzisz podobieństwo?

  6. Jesteś architektem swojego życia. Nikt poza Tobą nie ma bezpośredniego wpływu na Twoje życie.
    Niezależnie od tego ile masz lat, dorośnij. Skończ narzekać na obecną sytuację w kraju, złe wychowanie czy brak pomocy od Państwa. Zachowaj się jak osoba dorosła – weź pełną odpowiedzialność za swoje życie. Nie zwalaj winy na czynniki zewnętrzne, ponieważ tak robią dzieci.”To on!” – mówi małe dziecko, które boi się kary.Ty robisz z pewnością często podobnie, nie jest tak?
    Boimy się przyznać do błędu. Do swoich słabości. Do źle podjętych decyzji. Życie nie będzie jednym wielkim pasmem sukcesów i każda dojrzała osoba o tym wie.Czasem się potkniesz czy pomylisz, ale przyznaj się do siebie i powiedz – „Sam jestem sobie tego winien”. Przeproś za to, co zrobiłeś źle, wyciągnij lekcje i popraw się.
  7. „Co jeśli to ostatni dzień Twojego życia?”
    Taki cytat widnieje nad moim łóżkiem, przez co jest pierwszą rzeczą na jaką patrzę tuż po przebudzeniu się. Czasem odczytuję go bez głębszego zastanowienia się rzucając się w wir rutynowych zadań, czasem zaś poddaję się refleksji – co jeśli dziś mi się przydarzy coś śmiertelnego?
    Co pozostawię po sobie?
    Czy uwzględniając mój wiek i zasoby – jestem w tym momencie w miejscu, w którym naprawdę chciałbym być? Czy realizuję konsekwentnie wszystkie swoje cele i marzenia?
    Czy nie przeżyłem swoich ostatnich kilku tygodni czy miesięcy we śnie, w którym żyłem iluzją, że moje życie będzie trwać w nieskończoność i na wszystko „przyjdzie jeszcze czas?”Nie bój się tego typu przemyśleń. One nie gryzą, a wnoszą wiele do sposobu postrzegania naszego życia.

Ostatnio coraz częściej dostaję listy od płci pięknej z problemami natury typowo relacji damsko-męskich. Jak zainteresować faceta? Dlaczego nie zadzwonił pomimo tego, że obiecał? Czemu relacja skończyła się na pierwszej randce?

Nie czuję się wystarczająco kompetentny by radzić w kontekście relacji damsko-męskich, jednakże z racji tego, iż jestem mężczyzną, mam pewne określone kryteria oraz cechy, które niesamowicie cenie w kobietach jak i rzeczy, na które jestem uczulony. Jestem ciekaw czy męska część czytelników zgodzi się z moimi kryteriami. 😉

Co lubię w kobietach? Zachowania, które mężczyźni uwielbiają.

  1. Jej atrakcyjność fizyczna powala na kolana.
    Nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że faceci są wzrokowcami i pierwszą rzeczą na jaką my – faceci – zwracamy uwagę jest wygląd. Zresztą, nie tylko faceci. Kobiety też zwracają uwagę na wygląd, ponieważ są to podświadome mechanizmy, które są zakorzenione głęboko w nas. Nie bójmy się tego powiedzieć wprost – nikt z nas nie zechce umówić się na randkę z kimś, kto nam się po prostu nie podoba. Możemy kogoś szanować, lubić, ale wielkiej miłości raczej z taką osobą nie będzie. Dla mnie osobiście wygląd zewnętrzny jest podstawowym kryterium, na które można odpowiedzieć jedynie w zero-jedynkowy sposób: TAK/NIE. Imponują mi kobiety, które inwestują w swój wygląd, pokazują mi, że naprawdę zależy im na tym, by wyglądać jak najlepiej. Dla mnie to afrodyzjak. Lubię chodzić na zakupy i doradzić kobiecie w czym wygląda naprawdę dobrze, całkiem miło patrzeć na ładną kobietę w dobrze dobranych ciuchach.
  2. Jest inteligentna.
    Uwielbiam kobiety, które są inteligentne. Niestety, wiele osób mylnie interpretuje inteligencję, wrzucając ją do jednego worka z nabytą wiedzą, oczytaniem czy znajomością wielu wzorów chemicznych. Pod pojęciem inteligencja rozumiem szeroki wachlarz procesów myślowych, które odpowiadają za rzeczy takie jak: „wyłapywanie” ironii, umiejętność rozmowy na każdy temat, umiejętność przedstawiania własnych poglądów, żartowanie z wyczuciem, „wyłapywanie” dwuznaczności, które są podstawą umiejętnego flirtu. Jeśli kobieta potrafi w ciekawy sposób opowiadać mi o swoim życiu, potrafi myśleć nieco szerzej niż większość społeczeństwa – jestem w siódmym niebie. Niestety, takich osobników jest coraz mniej.
  3. Troszczy się i opiekuje – kobiece ciepło.
    Nie wiem, który facet chciałby mieć kobietę, która jest zimna, pozbawiona uczuć i wyrachowana. „Zimne suki” być może i wydają się być intrygujące na początku, o tyle każdy facet, który myśli o relacji długoterminowej, będzie omijał takie kobiety z daleka. Nie wyobrażam sobie być w związku z kimś, kto nie potrafi się „zaopiekować” mężczyzną. Pod pojęciem opiekować, rozumiem tutaj umiejętność okazywania uczuć, wykonywanie drobnych czynności, które świadczą o tym, że kobieta chce za pomocą prostych czynności pokazać, że jesteśmy dla niej ważni np. zrobienie kanapek do pracy. 😉 Przejęcie wszystkich czynności na siebie i zrobienie z kobiety kury domowej jest skrajnością i nie to mam tutaj na myśli. Troska i ciepło są dla mnie niesamowicie ważne, z uwagi na fakt, że jeżeli kobieta jest zimna i wyrachowana w stosunku do mnie, to w taki sam sposób będzie zachowywać się w stosunku do moich rodziców, przyjaciół a przyszłości również i do naszych dzieci. Nie, dziękuję – oziębłym Paniom mówię nie.
  4. Jest niesamowicie kobieca. Jakie gesty uwielbiają mężczyźni? Kobiece!
    Pisząc ten punkt zastawiam się w jaki sposób wytłumaczyć coś, co jest kompletnie nielogiczne. Opisanie za pomocą słów pojęcia „kobiecości” jest równie ciężkie, co zobrazowanie osobie niewidomej jak wygląda kalejdoskop. W taki sam nieprecyzyjny sposób kobiety opisują czasem facetów, którzy im się spodobali – „On miał to coś, był męski”. No właśnie. To działa w obie strony. Faceci uwielbiają kobiece kobiety. Takie, które okazują swoją kobiecość na każdym kroku i w każdym aspekcie. Zachowaniem, mową ciała, ubiorem, słowami, czynami, gestami. To nie mit, że przed taką kobietą facetom czasem miękną nogi, gdy ta spojrzy się na nich i uśmiechnie. Magia.
  5. Ma artystyczną duszę.
    Mam ogromną słabość do kobiet, które mają artystyczną duszę i część swojego życia poświęcają jakiejś formie sztuki. Hobby takie jak: malarstwo, śpiew, taniec, pisarstwo czy fotografia działają na mnie jak magnes. Takie kobiety mają w sobie coś, czego nie mają księgowe czy Panie z urzędu skarbowego. Niesamowita wrażliwość na piękno, umiejętność dostrzegania detali, czerpanie przyjemności z małych rzeczy, chęć tworzenia. Najprawdopodobniej doceniam to dlatego, ponieważ sam dostrzegam w sobie wiele takich cech. Zwykły spacer z osobą, która potrafi cieszyć się chwilą potrafi zamienić się w magiczną podróż przez aleje tulipanów, baniek mydlanych i koncertu okolicznych świerszczy.
  6. Potrafi otwarcie rozmawiać i precyzyjnie komunikować czego potrzebuje.
    Często słyszę od kobiet, że to faceci mają problemy z rozmową. Podobno my – mężczyźni – nie chcemy uzewnętrzniać swoich problemów, często reagujemy emocjonalnie i zamykamy się w „jaskini”, gdy mamy jakiś problem. Zauważyłem, że sporo kobiet ma podobnie reagując w niemalże identyczny sposób na problemy czy gorsze chwile. Umiejętność rozmowy o własnych emocjach, uczuciach czy zachowaniach jest ogromną rzadkością. Nie problem rzucić talerzem czy podnieść głos. Sztuką jest w kontrolowany sposób powiedzieć jak się czujemy, precyzyjny komunikat jakie mamy potrzeby i w czym druga osoba może nam pomóc.
  7. Ma otwarty umysł. Potrafi marzyć.
    Mój ulubiony temat do rozmowy to… brak ulubionego tematu do rozmowy. Co mam tutaj na myśli? Fakt, że rozmowa z osobą, która ma otwarty umysł można rozmawiać na dowolny temat, nawet jeśli końcowe wnioski są mocno abstrakcyjne czy nielogiczne. „Nie, z pewnością tak nie jest”, „To nielogiczne”, „Tak nie jest”, „Ale głupoty opowiadasz”, „Źle myślisz”, „To nie może być prawda” –  nienawidzę takich stwierdzeń, gdyż świadczy to o tym, że mój rozmówca/rozmówczyni ma zamknięty umysł jak słoik zawekowany na zimę. Utarte schematyczne szlaki myślowe – to nie dla mnie.

Czego NIE lubię w kobietach? czego mężczyźni nie lubią w kobietach

  1. Nadmiernie kalkuluje i myśli zbyt logicznie.
    Coraz więcej widuję kobiet, które w zasadzie poza wyglądem fizycznym absolutnie NICZYM nie różnią się od facetów. Są bardzo logiczne, świetnie kalkulują, podejmują tylko racjonalne decyzje. Kiedy rozmawiam z kobietą, która myśli w tak kalkulacyjny sposób, cały czar znika. Logicznie nie da się wzniecić chemii. Logicznie można zarządzać pracownikami w korporacji, ale jeśli mam poczuć chemię, to nie chcę po drugiej stronie czuć faceta. Taka kobieta byłaby świetną przyjaciółką, ale nie chciałbym spędzić z „kalkulatorem” reszty swego życia. Logika jest tylko jednym z narzędzi. Czasem coś czujemy, czasem działamy intuicyjnie, czasem siadamy na ławce w parku i słuchamy śpiewu ptaków nie myśląc o niczym. Bardzo często ludzie zbyt logiczni nie potrafią okazywać uczuć, nie lubią dzieci czy zwierząt, a emocje są im obce. Jesteśmy ludźmi, więc warto zachowywać się jak ludzie, nie roboty.
  2. Z góry uprzedzona i wie lepiej, że chcesz ją tylko wykorzystać.
    Jak poznaję kobietę, która z góry wie lepiej, że „jestem facetem i chcę jednego” – odechciewa mi się. Rozumiem, że ktoś może być po przejściach, czy mieć złe doświadczenia z przeszłości, ale zablokowanie się na samym początku znajomości i snucie podejrzeń co do naszych, męskich zamiarów działa odstraszająco. „Czego ode mnie chcesz?” „Po co chcesz się spotkać?”, „Ty mnie tylko chcesz wykorzystać i zostawić” – sygnał do zaprzestania rozmowy, bo z takim podejściem chemii nie uświadczę nigdy. Prędzej znajdą wodę na Marsie, niż zakocham się w kobiecie, która wmawia mi, że chce od niej tylko „jednego”.
  3. Emocjonalne dziecko – krzyczy, tupie nogami, wymusza, kontroluje.
    Kolejny ważny punkt, który świadczy o tym, czy kobieta jest dobrą kandydatką na długoterminowy związek. Kompletnie nie potrafię zrozumieć facetów, którzy akceptują dziecięce zachowania swoich kobiet. Krzyczą, wyzywają, tupią nogami, robią z nich idiotów i najgorszych złoczyńców. Zupełnie nie potrafię zrozumieć jak można być z kimś, kto bezpodstawnie podnosi głos i potrafi zrobić kłótnię o mało istotne rzeczy. Takim kobietom zalecam wizytę u psychologa, by opanować swoje emocje – żaden inteligentny i opanowany facet nie zwiążę się z furiatką.
  4. Zgrywa twardą, zimną sukę.
    Są kobiety, które lubią nakładać maskę twardej i zimnej suki, szczególnie zaraz po negatywnych doświadczeniach z innymi facetami. Zaskakuje mnie fakt, że niektórzy nie zdają sobie sprawy z tego, że maska, którą noszą jest tak widoczna, że aż bije po oczach. Bądźmy sobą. Nie zgrywaj twardej jeśli taka nie jesteś. Asertywność – owszem. Pozorny chłód, udawana twardość i pewność siebie – nie.
  5. Kobieta, przy której zanudzisz się na śmierć.
    Kiedy na propozycję: „Zróbmy A lub B”, kobieta odpowiada „Nie wiem”, wiedz, że coś się dzieje. Kiedy dziewczyna mówi Ci, że nie ma zainteresowań, ogląda seriale, nie lubi swojej pracy i w sumie sama nie wie po co z Tobą tutaj siedzi – wiedz, że koniec spotkania jest bliski.  Uwielbiam dziewczyny, których zasób słownictwa kończy się na: „Tak”, „Nie”, „Aha” i  „Nie wiem”
  6. Kobieta, która nie rzuca mi wyzwań.
    Chcę mieć kobietę, przy której stale będę się czegoś uczyć i przy której będę się rozwijać. Wierzę, że idealny związek to taki nad którym się pracuje i stale dąży do tego, by między dwojgiem ludźmi relacja układała się coraz lepiej. Bardzo często – zarówno mężczyźni jak i kobiety – po wejściu w związek przestają się starać o partnera. Ciepłe kapcie, telewizor i przejście w stan bierny. No tak, mam już kogoś, to nie muszę się starać. Ja tego tak nie postrzegam, starać się, uwodzić, zaskakiwać, flirtować, kokietować, poznawać trzeba przez cały czas. Nie dziwię się, że chemia między ludźmi gaśnie, jeśli przestają się sobą interesować.
  7. Leniwa i mało ambitna, wiecznie niezadowolona z życia.
    „Chodźmy pobiegać” – Nie. „Chodźmy do kina” – Nie chce mi się. „Wyjdźmy na miasto” – Nie chce mi się. „Odwiedźmy moich znajomych” – Ale po co? „Chodź na rower/basen/spacer/cokolwiek” – Nie, posiedźmy w domu. „Chcesz iść ze mną na to szkolenie?” – Nie, mnie to nie interesuje.  Nic bardziej nie demotywuje niż kobieta, której nic nie pasuje, jest leniwa i mało ambitna.

Jakie gesty uwielbiają mężczyźni?

Ja osobiście lubię jak kobieta jest kobieca. Czule patrzy na mężczyznę, opiekuję się nim, daje wsparcie i ciepło. To oczywiście bardzo mocno zależy od faceta, bo nie każdy musi mieć tak samo.

Co mężczyźni lubią w kobietach?

Inteligencję, ciepło, wrażliwość, ambicję, „ogarnięcie”. Tego czego wymagasz od niego wymagaj również od siebie 🙂

Jakie kobiety lubią mężczyźni?

Nie będę pisał tutaj bzdur, że faceci lubią kobiety niedostępne albo zimne i wyrachowane. Prawda jest taka, że faceci tak samo jak kobiety szukają kogoś przy kim będzie miło być sobą i iść przez życie razem. Ja lubię kobiety inteligentne, ogarnięte, mające na siebie pomysł, ciepłe, otwarte emocjonalnie.

W jakich kobietach kochają się mężczyźni?

Myślę, że dla facetów najważniejszy jest wygląd, później dopasowanie charakterologiczne, poczucie humoru i poziom ogarnięcia życiowego. Jeśli on ciężko pracuje, nie dziw się, że nie chce się związać z kimś dla kogo praca jest zupełnie nieważna.

Jak mężczyzna reaguje na piękną kobietę?

Uśmiecha się do niej, jeśli jest odważny i ma ku temu okoliczność – inicjuje rozmowę. Większość facetów robi czytelne zagrania i jeśli mu się podobasz to poprosi Cię o numer telefonu lub Facebooka i się umówi z Tobą na kawę.

Często podczas urlopu, kiedy siedzimy na wygodnym, nasłonecznionym tarasie z drinkiem w ręku, chcielibyśmy, aby takie dni powtarzały się w nieskończoność. Słodkie lenistwo, luksus hotelu i żadnych zmartwień – tak w większości  przypadków wygląda udany urlop. Dziś w drodze do pracy zastanawiałem się, czy z pewnością chciałbym, aby tak wyglądało moje życie, gdybym mógł takowe prowadzić.

Podczas mych rozważań uświadomiłem sobie, że idealny dzień, który zaspokajałby moje wszystkie potrzeby byłby… normalnym dniem pracującym, których to jest najwięcej w ciągu życia przeciętnego Kowalskiego. Dni podczas urlopu są skrajnością i o ile dobrze jest wypocząć przez tydzień lud dwa o tyle dam sobie rękę uciąć, że większość z Was po 3 miesiącach zaczęłaby się nudzić i marzyłaby o powrocie do pracy. Brak zajęcia i znudzenie może dopaść każdego, nawet osobę o wysokich dochodach, która nie musi pracować i może cały dzień poświęcić na błogie lenistwo.

Dlaczego uważam, że przeciętny dzień pracujący byłby najlepszym dniem, który warto powtarzać?

Pierwszy i najważniejszy powód jest bardzo prosty. Tych dni jest najwięcej w ciągu całego Twojego życia.
Zauważ, jeśli masz w planach pracować na etacie od powiedzmy 20 roku życia do 60, daje nam to 40 lat. Przy założeniu, że liczba dni pracujących w ciągu roku wynosi około 252, wychodzi nam 10.080 dni. Nie chciałbym żyć od weekendu do weekendu, od świąt do świąt czy od urlopu do urlopu, nienawidząc swojej pracy, chodząc wiecznie zestresowanym, sfrustrowanym i niezadowolonym ze swojego położenia w życiu. Chcę udoskonalać dzień powszedni, tak by móc cieszyć się każdym, absolutnie każdym dniem.

Drugi powód również jest dość oczywisty. Podczas dnia powszedniego realizujesz różne działania, przemieszczając się po ważnych sferach Twojego życia.
Praca, kariera, rodzina, zdrowie, znajomi, nauka. Czy nie te właśnie obszary życia są najważniejsze? Gdyby nie były najważniejsze, to nie poświęcałbyś lwią część swojego życia na pracę. Zaraz mógłbyś przytoczyć argumenty w stylu: „Ale przecież trzeba pracować”, „Trzeba za coś żyć” – z czym w 100% zgodzę. Prawda jest jednak taka, że ludzie potrzebują pracy, nie tylko dla zarabianych pieniędzy, lecz dla własnej samorealizacji. Wiele osób, które przeszły na emeryturę stwierdzały, że ktoś zabrał im coś, co było dla nich ważne – pracę. Szczerze powiedziawszy nie rozumiem dlaczego ludzie nie lubią pracy – praca może być przyjemna, ciekawa, dobrze płatna, pełna wyzwań. Trzeba tylko dobrze poszukać i mieć plan na swoją karierę.

Trzeci powód – zwykły dzień może być niezwykły. Kwestia podejścia.
Zauważ, że sami często boimy się wyjść ze swojej leniwej strefy komfortu, jednocześnie narzekając, że nasze życie jest nudne. Kiedy jednak ktoś dzwoni i proponuje Ci wyjście na miasto – z pewnością przypomnisz sobie takie dni, kiedy powiedziałeś: „Nie”. Wygrał telewizor, ciepły koc i wieczór w domu, kiedy okazja do urozmaicenia życia była tuż pod ręką. Ja przez ostatnie 3 miesiące staram się trzymać zasady, aby nie odmawiać propozycji, które składają mi moi znajomi. Ktoś proponuje wyjście do kina? Idę. Wyjście na imprezę? Idę. Jedziemy do Krakowa? Jadę. Staram się korzystać ze wszystkich okazji, jakie podsuwa mi życie, ponieważ wiem, że niby nic nie znaczące wyjście na miasto, może skończyć się poznaniem ciekawych osób czy przeżyciem niezapomnianych chwil.

Zakładanie z góry, że  ” się nie opłaca”, „nie ma sensu”, „nie mam pieniędzy” – wyrzuciłem do kosza i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwy. Szczęście bowiem można znaleźć w prostych chwilach swego życia o czym przekonałem się wielokrotnie.

To czy jesteś szczęśliwy jest kwestią wyboru. Wybierz mądrze.

Dziś po raz kolejny stanąłem na scenie warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki, gdzie miałem przyjemność poprowadzić wykład pt: „Kompletna zmiana stylu życia, czyli nowe spojrzenie na osiąganie sukcesów”. Kilka łyków energetyzującego Burn’a, ostatnie poprawki sprzętu, wciśnięcie spustu migawki w kamerze. Zaczęło się. Odważny krok w stronę sceny, odwracam się w stronę publiczności.

Pierwsze zdanie

W chwili, gdy wypowiadam pierwsze słowo zawsze czuję to samo. Niesłychaną ekscytację faktem, że przez kolejne kilkadziesiąt minut będę mógł skupić uwagę słuchaczy na tym co mam im do powiedzenia. Gdy na sali niesie się echo pierwszych słów zaczynających się od „Witam was bardzo serdecznie…” nagle cichną rozmowy, wyciszają się komórki, spojrzenia wszystkich osób znajdujących się na sali skupiają się na mnie. Uwielbiam to uczucie. Kilkadziesiąt par oczu wpatrzonych w Ciebie, zadających sobie pytanie: „Kim jesteś i czego mnie nauczysz?”

Pierwsze minuty zazwyczaj bywają najtrudniejsze. Serce bije dwa razy szybciej niż powinno, krew pulsująca w tętnicach sprawia, że na twarzy pojawiają się lekkie wypieki i jest to sygnał od organizmu, że znajdujesz się w sytuacji stresowej. Stres towarzyszy mi przed każdym wystąpieniem, nawet jeśli robię to dwudziesty raz z rzędu. Uśmiech na twarzy, kilka luźniejszych zdań na początek by rozładować atmosferę i ciśnienie wraca do normy. Po raz kolejny udowadniam sobie, że strach ma tylko wielkie oczy i jedyną skuteczną metodą pokonania go, jest po prostu zrobić to co masz do zrobienia. Nie waham się. Nie myślę o strachu. Mówię, idę dalej nie zwracając uwagę na fizyczne oznaki stresu.

Gdy znika stres, jego miejsce zajmuje flow

Po kilku minutach prelekcji, gdy uwaga słuchaczy skupiona jest w większym lub mniejszym stopniu, doznaję uczucia olśnienia, piękny stan umysłu, który psychologowie nazywają stanem flow. W tym stanie dialog wewnętrzny zanika, myśli się wyciszają, a towarzyszy mi jedynie spójna i klarowna wizja tego o czym w danej chwili mówię. Nie zastanawiam się nad doborem słów. Same mimowolnie formułują się w mej głowie tworząc zdania, akapity. Przeżywam ten stan całym sobą, czując przyjemną pustkę w głowie. W stu procentach jestem obecny tylko tu i teraz.

Kolejny slajd, kolejne zagadnienie. Część osób na sali notuje, ponieważ przyszła skorzystać z tego wykładu w jak największym stopniu, inni zaś skupiają swą uwagę jedynie na słuchaniu mych słów, treści jaką mam do przekazania. Widzę po spojrzeniach jak uczestnicy śledzą każdy mój ruch na podium. Fizyczne uczucie czasu w tym momencie znika. Wpadam w stan, gdzie pojęcie takie jak sekundy, minuty czy godziny przestają mieć znaczenie. Stoper, który włączam w telefonie spoczywa tuż obok mnie na biurku. Nieubłaganie odmierza czas, pomaga mi trzymać ramę czasową prelekcji.

Dobiega 45 minuta wykładu, czas na kolejne zagadnienie. Pomimo tego, że w ustach czuję suszę, jestem szczęśliwy, że po raz kolejny mogę swym doświadczeniem i przekazem inspirować innych ludzi. Uwielbiam to.  Kocham patrzeć na uśmiechnięte twarze osób, które czują, że coś w ich życiu się zmieni. Nawet jeśli tylko jedno zdanie, jedna myśl, jeden slajd, jedna historia zatrzyma się na dłużej w ich świadomości i da coś do myślenia – moja misja została spełniona.

Minęła godzina. Czas na panel dyskusyjny i zadawanie pytań. Jedni wstydzą się swych pytań, inni wręcz przeciwnie. Za każdym razem gdy ktoś zadaje mi pytanie, staram się nie radzić. Nie prawić moralitetów. Nie tłumaczyć suchej teorii, lecz pokazać w jaki sposób ja myślę lub zadać odpowiednie pytanie, które da uczestnikowi do myślenia. Kluczem do sukcesu bowiem są umiejętne zadawane pytania.

Godzina piętnaście. Time is up. Koniec. „Dziękuję wam bardzo za przybycie. Z mojej strony to by było na tyle”. Lekki ukłon w stronę publiczności oznaczający gest szacunku. Do mych uszu dobiegają gromkie brawa będące wisienką na torcie całego wydarzenia.

Kocham to uczucie. 

Kilka osób podchodzi, składa gratulacje. Szybka wymiana kontaktów, miłe spojrzenia, uściski dłoni. Pakuję sprzęt i ruszam do samochodu zaparkowanego tuż pod PKiN. Siadam wygodnie. Patrzę się przed siebie. Uśmiecham się. Włączam radio, odpalam silnik. „Kocham Cię życie!” – mówię podgłaszając moją ulubioną piosenkę.

PS Jeśli ktoś zrobił jakieś zdjęcie podczas prelekcji, mógłby się nim ze mną podzielić!

PS2 Materiał video zapisał się tylko do 23 minuty. Postaram się wyciąć jakiś ciekawy fragment.

Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy dziś uczestniczyli podczas prelekcji. Kolejne już niebawem. 🙂

 

W najbliższą niedzielę (6.04) będę miał przyjemność poprowadzić wykład w Warszawie pt: „Kompletna zmiana stylu życia, czyli nowe spojrzenie na osiąganie sukcesów”. Przewidywany czas wykładu to 1h 15min + krótki panel dyskusyjny . Zapowiada się około 100 osób. Im więcej tym lepiej. 😉

Z kwestii logistycznych:

Gdzie? Collegium Civitas | PKiN XII piętro, Plac Defilad 1

Kiedy? 6.04 12.15-13.45

Temat?  Temat szkolenia: Kompletna zmiana stylu życia, czyli nowe spojrzenie na osiąganie sukcesów.

Wstęp bezpłatny. Więcej informacji oraz zapisy –  http://warszawaboss.pl/?prelegenci=michal-flisiuk

Serdecznie zapraszam, chętnie poznam czytelników mojego bloga!