Błysk flesza
Wszystko zaczyna się od błysku flesza. Ułamka sekundy. Tylko tyle potrzeba by w Twojej głowie pojawiła się myśl, która z wielkim prawdopodobieństwem stanowić będzie część składową najbliższej przyszłości. Jak ziarno, które trafiło na podatny grunt i przerodziło się w dojrzałą roślinę. Co zabawne, to tylko od Ciebie zależy w którą stronę tą myśl ukierunkujesz. Spektakularny sukces i sromotna porażka – wszystko to zaczęło się od jednej myśli, która była na samym początku tej drogi. Którą z nich wybierzesz?
Zadaj sobie pytanie, jak wiele myśli przebiega dziennie przez Twoją głowę. Dziesiątki? Setki? Pierdyliardy? Teraz pomyśl sobie w jaki sposób te wszystkie wyniosłe idee, skomplikowane koncepcje i klarowne wnioski oddziałują na Twój biedny, pofałdowany mózg, który często nie jest w stanie wytrzymać tego obciążenia i się przegrzewa uniemożliwiając wykonywanie swej bazowej funkcji – myślenia.
Nie gadaj tyle!
Umówmy się, wszyscy gadamy zbyt dużo. Mam na myśli tutaj dialog, który prowadzi nawet najbardziej ekstremalny przykład introwertyka – dialog, który rozgrywa się wewnątrz Twojej głowy. W większości przypadków, to co mówisz sam do siebie nie jest konstruktywne. Eskaluje tylko strach, zwątpienie, niepewność. Gdybyś miał przyjaciela, który mówi Ci to co Twój dialog wewnętrzny, spotykałbyś się z nim raz na rok. Albo i to nie.
Okej, zaraz powiesz, ale jedna myśl nic nie zmieni. Musi być ich cały tuzin. Kopa. Albo cała wypchana po brzegi przyczepa, wtedy też zaczynają uzyskiwać określoną skalę, wywierając wpływ na Ciebie samego. Pełna zgoda. Nie mniej jednak, by urodziła się cała sterta myśli, najpierw musi się pojawić myśl numer jeden. Kiedyś oglądałem film, który nosił tytuł „Efekt motyla”. Bardzo mi się podobał, ponieważ zmienił nieco myślenie w moim nastoletnim wówczas mózgu na bardziej przyczynowo-skutkowe. Jeśli nie oglądałeś, powinieneś w tym momencie przerwać czytanie, odpalić Netflixa czy inną wypożyczalnię wirtualnych kaset VHS, znaleźć film i dodać ten film jako kolejny w kolejce do obejrzenia. Nie będę przekornym trollem i nie napiszę w kolejnym zdaniu o czym był ten film oraz dlaczego główny aktor umiera w 12 minucie filmu. Wracając do wniosków – zadałem niedawno sobie pytanie:
Co jeśli myśl, która odwiedziła nasz mózg jakiś czas temu wywołała na tyle istotną w nim zmianę, że to gdzie dziś jesteśmy jest pośrednim wynikiem tej myśli?
Jeśli to chociaż z grubsza prawda, to powinienem zainwestować w firmę, której zleciłbym opracowanie kagańca dla mózgu, tak aby mieć 100% kontrolę nad dialogiem wewnętrznym. W tym momencie jedyne środki jakie znam, które mogłyby w tym przypadku pomóc są wpisane na listę substancji nielegalnych. Cóż, trzeba szukać innych sposobów. Podobno medytacja daje całkiem niezłe wyniki.
Uświadom sobie wpływ Twoich myśli
Nie mniej jednak zapanowanie nad dialogiem wewnętrznym to jedno, świadomość zaś tego jaką krzywdę lub spektakularny efekt możemy dzięki niemu uzyskać to drugie. Mam czasem wrażenie, że ludzie tracą czas. Tracą czas na rzeczy, które istnieją tylko w ich głowach, bowiem są na tyle nierealne, że nigdy nie zmaterializują się w życiu codziennym. Coś jak jednorożce pierdzące barwną tęczą. Bujda, bajka, brednia. Czy tak nie jest? W większości przypadków, scenariusze, które przerabiasz w głowie nigdy się nie wydarzą. Kobieta, do której zamierzasz podejść nie wyleje Ci wiadra pomyj na głowę, szef do którego idziesz po podwyżkę nie wyrzuci Cię z pracy a używane auto, które planujesz kupić z pewnością było bite.
Lubimy dryfować myślami po wodach skrajności. Lubimy użalać się nad sobą wieszcząc wszem i wobec rychły koniec swego żywota, gdy na bezrtęciowym termometrze pojawi się liczba 36,7 i mieć nadzieję, że kawałek papieru kupiony w blaszanym kiosku pośród smutnych i spracowanych ludzkich twarzy za 3 złote na którym widnieje 6 liczb od 1 do 49 uczyni nas obrzydliwie bogatymi. To sprawia, że powstaje dysonans pomiędzy tym kim jesteś faktycznie a tym kim jesteś w swojej głowie. Dysonans w dłuższej perspektywie zamienia się w napięcie. Napięcie rodzi stres. Długotrwały stres, zalewając ogromną dawką kortyzolu wyniszcza ciało. Wyniszczone ciało w pewnym momencie psuje się i pęka, jak stara, plastikowa wysłużona zabawka. Trzymam kciuki, aby to nie był Twój scenariusz.
Życzę Ci konstruktywnych i owocnych myśli.