Dlaczego Polska nie powinna przyjąć euro?

Hej,

Chciałbym dzisiaj podzielić się swoją pracą, którą przygotowałem na studia pt: ” Polska i strefa euro – ujęcie negatywne.” Sam osobiście jestem eurosceptykiem, uważam, że pora przymknąć oko na fajny PR wokół strefy euro, wylać sobie kubeł zimnej wody na głowę i wyciągnąć logiczne wnioski.

Wiem, że w sieci niewiele jest merytorycznych argumentów na temat dyskusji Euro, za czy przeciw? Dlatego też przedstawiam wam swój punkt widzenia.

Tak naprawdę każdy argument 'za’ wprowadzeniem euro można przekształcić w argument 'przeciw’, wszystko zależy tak naprawdę od podejścia, przekonań, własnych wniosków.

Osobiście oświadczam, iż jestem autorem poniższego opracowania, wszelkie prawa zastrzeżone. 🙂

OK pierwszy najważniejszy argument, który niewątpliwie należy wziąć pod uwagę to przede wszystkim:

Wzrost cen

Wzrost cen wynika przede wszystkim z zaokrągleń po wprowadzaniu euro. Według badania opublikowanego przez NBP pokazują wyraźny wzrost cen (tutaj znajdziesz szczegółowy raport) Ponadto zmiana waluty z PLN na euro stanowi lekkie zamieszanie wśród konsumentów, co stanowi idealny moment na nieuzasadnione podwyżki ze strony sklepów. W większości przypadków i tak nikt nie domyśli się, że podwyżka była zamierzona i bezcelowa – takie praktyki miały miejsce na Słowacji przy wprowadzaniu euro. O ile wzrosną ceny? Tego nie wie nikt. Jedno jest pewne. Z pewnością nie spadną.

 

Spadek konkurencyjności.

Nasz południowy sąsiad – Słowacja – przed wprowadzeniem euro był o wiele tańszym krajem aniżeli Polska. Słowacja czerpała korzyści przede wszystkim z turystyki zimowej (stoki narciarskie) gdzie można było skorzystać z dobrodziejstw białego szaleństwa o wiele taniej niż w Austrii, Polsce czy Niemczech. Po wprowadzeniu euro słowackie stoki przestały być konkurencyjne. Wraz ze wzrostem cen, rosną również koszty pracy, przez co maleje konkurencyjność danego kraju, co może spowodować większe bezrobocie. Po wprowadzaniu euro na Słowacji rozważano przeniesienie fabrykę części samochodów w tańsze rejony – na Ukrainę.  więcej info znajdziesz TU

 

Nierówne warunki przystąpienia do strefy Euro.

Grecja pomimo tego, że nie spełniła ani razu Postanowień Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej, przyjęła euro. Nie jest sprawiedliwe, iż kraje, które spełniły postanowienia posiadają taką samą walutę jak Grecja czy Portugalia, których to kondycja finansów publicznych pozostawia wiele do życzenia. Warunki Postanowień Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz Traktatu z Maachstrit, spełniło tylko kilka państw. Dlaczego zatem przy przystępowaniu do eurozony była 'taryfa ulgowa’ dla krajów takich jak Hiszpania, Grecja, Portugalia a teraz, kiedy przed Polską pojawia się wizja przyjęcia euro, oczekuje się od nas spełnienia wszystkich warunków. Gdzie tu sprawiedliwość?

 

Droga do przyjęcia euro to droga w jedną stronę.

W Postanowieniu Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz Traktacie z Maachstrit nie ma ani słowa o sytuacji co się stanie jeśli kraj członkowski, który przyjął euro, chce ze wspólnej waluty zrezygnować. Nie ma nawet żadnych postanowień co do sytuacji, w której to strefa euro po prostu by się rozpadła. Świadczy to o braku profesjonalizmu, o zaślepieniu w ideał wspólnej waluty oraz o krótkowzroczności.

 

Strefa Euro była na skraju załamania co świadczy o słabej stabilności.

Strefa Euro była na skraju załamania. 7 maja w raporcie EBC z czerwca 2010 czytamy, że wystąpiło ryzyko całkowitej zapaści, bardziej niebezpieczne niż po upadku Lehman Brothers w 2008r. Rentowność obligacji Hiszpanii, Portugalii i Grecji gwałtownie wzrosła. Według gazety „Welt AM Sonntag” francuscy bankierzy dzwonili do niemieckich bankierów, i zaklinali ich aby nakłonić do zakupu greckich obligacji. Nie było chętnych nawet na Francuskie obligacje. Sporną kwestią jest wejście na statek, który zaczyna tonąć.  źródło Jorg Eidgendorf Chronologie des Scheiterns „”Welt.online” 16.05.2010 http://www.welt.de

 

Brak konsekwencji traktatu z Maachstrit.

Niespójność. Pomimo, iż od samego początku wiadomo, że pozostałe kraje nie będą ratować bankrutów to tak się nie stało. Zasada każdy odpowiada za swoje długi (non-bailout, art 25. traktatu) została złamana. Małe państwa liczą na pomoc od większych, dlatego kryzys w Hiszpanii, Grecji, Portugalii stał się faktem. W traktacie z Maachstrit napisano zasadę zakazującą ratowania finansów (art. 104b) – nie będzie się wspierać państw członkowskich w kryzysie fiskalnym. Ponadto zapewniono niezależność EBC co miało zapobiegać wykorzystywaniu EBC do ratowania finansów poszczególnych krajów. Wszystkie te zasady złamano.

 

Będąc w strefie Euro, najprawdopodobniej musielibyśmy pomagać Grecji, Portugalii, Hiszpanii i Irlandii.
Według szacunków serwisu internetowego Puls Biznesu, nasze wsparcie finansowe dla krajów borykających się z problemami finansów publicznych wniosłoby około 4 mld euro. Dzięki temu, iż mamy suwerenną walutę, uniknęliśmy „zrzutki” dla PIIGS’ów. Jeśli nawet będzie od nas się oczekiwać pomocy dla bankrutów z pewnością będzie mniejsza, aniżeli bylibyśmy w strefie euro. źródło :http://www.pb.pl/2092303,38383,zaoszczedzilismy-miliardy-euro

 

Brak dostosowania stóp procentowych do konkretnej sytuacji w Polsce.

EBC prowadzi politykę „uśrednioną”, co skutkuje tym, że dla jednych państw stopy procentowe są za wysokie a dla innych za niskie. Jak widać na przykładzie Hiszpanii, gdzie obniżenie stóp dzięki przyjęciu euro wywołało sztuczny boom na rynku nieruchomości, który ostatecznie przerodził się w katastrofę, gdy tylko EBC podniósł stopy procentowe. A NBP i RPP bardziej będą brały pod uwagę polskie realia niż bank zajmujący się jednocześnie Francją, Niemcami, Hiszpanią, Włochami, Grecją, Irlandią, Belgią, Holandią i pozostałymi krajami strefy euro.

 

Niemożność prowadzenia wspólnej polityki pieniężnej

Decyzje podejmuje EBC a nie bank centralny danego kraju, co jest szczególnie groźne podczas kryzysu gospodarczego. Jak pisze Ewa Radomska, „Jeśli natomiast wstrząsy mają charakter asymetryczny (dotyczą poszczególnych krajów) ciężar procesu neutralizowania tych negatywnych zjawisk spada na kraj dotknięty wstrząsem. Ponieważ bank centralny państwa dotkniętego wstrząsem nie może obniżyć stopy redyskontowej (co implikuje spadkiem oprocentowania kredytów w bankach komercyjnych) w celu pobudzenia działalności inwestycyjnej, powrót gospodarki do stanu równowagi odbywa się na drodze dostosowania rynku pracy lub w krajowej polityce fiskalnej”. Innymi słowy, Polska pozbawiona innych możliwości walki z kryzysem będzie musiała zmagać się z rosnącym bezrobociem tylko posługując się polityką fiskalną – co może być korzystne ale prawdopodobne jest, że niezadowoleni wyborcy wybraliby kogoś, kto zamiast zaciskania pasa obiecałby zwiększenie świadczeń socjalnych poprzez zadłużenie państwa.

 

Pokusa nadużycia nieodpowiedzialnej polityki innych państw członkowskich

Euro pozwala na redystrybucję. Na tej redystrybucji korzystają państwa których system bankowy i rząd zwiększają podaż pieniądza szybciej niż inne. Wydatki finansowane przez deficyt i drukowanie rządowych obligacji pośrednio umożliwiają rządom tworzenie pieniędzy. Obligacje kupuje system bankowy. EBC przyjmuje obligacje jako zabezpieczenie nowych pożyczek. Rządy zamieniają obligacje na nowe pieniądze. Kraje w których deficyt budżetowy jest większy mogą utrzymywać deficyt w handlu zagranicznym i kupować dobra od krajów które mają niższy deficyt budżetowy. Redystrybucja daje korzyści tym krajom, które wywołują większą inflacje niż inne a więc mają wyższy deficyt budżetowy. Takie kraje jak Grecja mogą sobie pozwolić na rozbudowywanie państwa opiekuńczego, zatrudnianie ludzi w administracji państwowej i bezrobocie, lecz jednocześnie utrzymują wysoki poziom życia, częściowo za różnicę nowo wydrukowanymi rządowymi obligacjami. Nie byłoby to możliwe gdyby zmniejszyły deficyt. Zwiększanie wydatków budżetowych, ułatwia wygranie wyborów i pozytywnie wpływa na sondaże partii rządzącej.

 

Zbyt szybko rosnąca podaż pieniądza.

Dla banków emisyjnych istnieje granica, której nie wolno przekraczać jeśli chcą pozostać wierne swojej misji – stania na straży stabilności waluty. EBC wprawdzie nie „drukuje” pieniędzy, ale przyjmuje obligacje państwowe jako kaucję, zabezpieczenie przyznanym bankom kredytów. EBC kupował na otwartym rynku kapitałowym greckie, portugalskie, hiszpańskie i włoskie zwiększając ilość pieniądza w obiegu, kiedy jeszcze kilka dni wcześniej zobowiązał się, iż tego robić nie będzie. Ich kursy zwyżkowały natomiast kursy obligacji niemieckich spadały, ponieważ Niemcy udzieliły gwarancji zagrożonym państwom.

 

Strefa euro to eksperyment.

… i nie wiadomo, czym się skończy. Dotychczas w historii świata pieniądz był oparty albo jakiś materiał (np. pieniądz kruszcowy mający pokrycie w złocie) albo o zaufanie do jakiegoś państwa (pieniądz fiducjarny). Tymczasem euro jest oparte tylko na zaufaniu do EBC, który jest bankiem centralnym strefy monetarnej, ale nie bezpośrednio żadnego państwa – na razie, ale miejmy nadzieję, że państwo Unia Europejska jednak nie powstanie i EBC nie będzie jego bankiem.

 

A jakie jest Twoje zdanie?

Polecane książki

9 comments add your comment

  1. Świetne opracowanie. Jestem zdania, że strefa euro rozpadnie się. Kiedy? Nie wiadomo, ale „prędzej niż później” 😉

  2. Dzięki. Też tak myślę. Myślę, że rok 2012 przyniesie bardzo dużo niespodzianek w kwestiach gospodarki.

  3. Artykuł przeleciałem dosyć pobieżnie z braku czasu, ale zgadzam się co do tezy. Argumenty też sensowne, zresztą te można by mnożyć i mnożyć… Szkoda tylko, że naród jest głupi i łyknie wszystko co Tusk ze swoim udawanym uśmiechem powie w TV… Na szczęście kryzys trochę osłabił entuzjazm do euro. Pamiętam jak jeszcze studiowałem zarządzanie na jednym z uniwersytetów (rzuciłem te studia, nic mi nie dawały) grupa na ćwiczeniach została spytana czy powinniśmy wejść do euro i dlaczego. Większość przytaknęła, ale nikt nie potrafił powiedzieć jakie będziemy mieli z tego korzyści. Tak bo… yyy no bo tak 🙂 Jedyny argument jaki padł to, że „firmy będą miały łatwiej bo nie będą musiały przeliczać kursu walut”. Żal… i to ma być przyszła elita intelektualna i kadra zarządzająca…

  4. Krzysiek, dokładnie.

    No i solidny argument za euro: „Jak pojadę na wakacje do Grecji czy Hiszpanii to nie muszę wymieniać waluty! Przecież też mają euro!” Takie argumenty wołają o pomstę do nieba, ale niestety, na masy działają. Miejmy nadzieję, że euro w PL się nie przyjmie.

    Pozdrawiam,
    Michał

  5. Trochę późno dodaje, jednak ruszyło mnie to zdanie „Dlaczego Polska nie powinna przyjąć euro?” – przecież już za późno na takie argumentowanie. Polska przyjmie euro, chyba, że UE się rozpadnie. Jesteśmy do tego zobowiązani – nie ma od tego wyjścia. Po co więc dziś argumenty za i przeciw? Czy to nie marnowanie czasu? Na mocy traktatu akcesyjnego, w którym 70 ileś procent (nie pamiętam już dokładnie ile) opowiedziało się za UE podpisaliśmy się także pod wspólną walutą. Argumentacja jakieś 8 lat za późno.

    • Wątpię, abyśmy spełnili kryteria z Maachstrit, więc proces wdrażania Euro może się wydłużyć. Im dłużej będzie on trwał tym lepiej dla nas, bo większe prawdopodobieństwo, że strefa Euro się rozpadnie.

      • Tutaj się zgodzę w aktualnej chwili nawet państwa będące w strefie nie spełniają kryteriów. Jednak to już kwestia makroekonomiczna, na którą przeciętny obywatel nie ma wpływu w żadnym głosowaniu. Żadna unia walutowa nie przetrwała i pewnie Euro nie przetrwa. Ciekawi mnie druga strona medalu, jak powracanie krajów UE do swoich dawnych walut wpłynie na złotówkę. Mam dziwne wrażenie, że destrukcyjnie. Powrót wielkiej skali cel, lobbowanie eksportu, przeciwdziałanie eksportowi.

  6. Świetna dawka wiedzy dla każdego kto interesuje się tematyką wejścia euro do Polski.
    Oczywiście również nie jestem za przystąpieniem do strefy,prawie wszystkie argumenty zostały wypisane powyżej,dodam tylko że powinniśmy więcej rozmawiać i rozjaśniać społeczeństwu taką kwestię.
    Pozdrawiam

Leave a Comment