Gdybym był atrakcyjną kobietą…
Wyobraź sobie, że pewnego dnia budzisz się i przeżywasz całe swoje życie jako niesamowicie atrakcyjna kobieta. Cała historia zaczęłaby się szczęśliwie od samego faktu, że moi rodzice – silne jednostki – przekazaliby mi najlepsze z możliwych genów. Urodziłbym się piękną, zdrową, atrakcyjną kobietą o której marzy większość facetów.
Szczęśliwy los na genetycznej loterii
Jesteś wygrany już na starcie. Od początku Twojego poczęcia, wszyscy dookoła mówią Ci, że jesteś piękna. Rodzice, kuzyni, nauczyciele, dziadkowie. „Cóż za piękna dziewczynka!” „Ale Ty masz śliczne włosy” „Jakie Ty masz śliczne oczy”. Patrząc w lustro w wieku lat kilku, jeszcze nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo szczęśliwy los na loterii wygrałaś. W przedszkolu chłopcy kokieteryjnie ciągają Cię za włosy, klepią w ramie, Pani faworyzuje, a Twoja mama codziennie mówi Ci, że jesteś najpiękniejsza. Już od szkoły podstawowej rozsiewasz wokół siebie magiczną aurę kobiecości, która zawstydza chłopców z całej klasy. Na dyskotece szkolnej każdy chciałby z Tobą zatańczyć, ale nie każdy ma na tyle odwagi, żeby podejść. Patrzysz w lustro i myślisz: „Jestem piękna. Chcę mieć księcia z bajki!”
Czasy gimnazjum, czas pierwszych uniesień miłosnych. Chłopcy podrzucają Ci miłosne liściki, proponują chodzenie, zaczynają się Tobą interesować na poważnie. Ty przechodzisz burzliwy okres dojrzewania. Zakochujesz się w najlepszym możliwym chłopaku ze swojej szkoły, bo wiesz, że możesz mieć każdego. Podkochuje się w Tobie pół szkoły, a swoją aurą zawstydzasz nawet tych młodych mężczyzn ze starszych klas. Przeżywasz pierwszy pocałunek, pierwsze beztroskie zakochanie, zalewają Cię SMSy z wyznaniami miłości od innych chłopców.
Możesz mieć każdego
Liceum. Zaczynasz ubierać się bardziej kobieco. W Twojej garderobie pojawiają się buty na wysokim obcasie, sukienki i akcesoria do make-upu. Za pomocą powyższych dodatków zyskujesz na atrakcyjności, a Twoja osoba skupia zainteresowanie starszych mężczyzn. Rzucasz swoją pierwszą miłość z czasów gimnazjalnych, ponieważ zakochany na zabój rówieśnik przestał być intrygujący. Teraz wyzwanie zostaje rzucone w stronę starszych, bardziej męskich, lepiej usytuowanych mężczyzn. Koleżanki zazdroszczą Ci powodzenia wśród mężczyzn, ale przyjaźnią się z Tobą w nadziei, że dzięki Twemu kobiecemu blasku one też „ugrają” coś dla siebie. Dostajesz kilkanaście zaproszeń na studniówkę od kolegów, którzy podkochują się w Tobie od dłuższego czasu. Jesteś w kwiecie swojej atrakcyjności. Jesteś pewna siebie.
Zakładasz konto na portalach społecznościowych. Wrzucając #selfie na instagram czy facebooka otrzymujesz masę komentarzy oraz lajków. „Jesteś piękna” „Ale ślicznotka” „Umówisz się ze mną?” – Twoja skrzynka jest zalewana przez wiadomości tego typu. Przez chwilę masz wrażenie, że nie ma faceta, którego nie byłabyś w stanie sobą zainteresować.
Masz wokół siebie wianuszek mężczyzn, dzięki którym masz różne korzyści. Kolega informatyk – kiedy popsuje się komputer, kolega z samochodem – kiedy nie mam jak wrócić z imprezy, kolega przyjaciel – kiedy jest mi smutno i czujesz się gorzej, kolega kujon – kiedy nie chce Ci cię odrabiać pracy domowej, a wiesz, że on zrobi to za Ciebie. Większość facetów wstydzi się wyznać Ci, że im się podobasz, a Ty wykorzystujesz to w ramach „jesteśmy dobrymi kumplami, prawda?”. Przytakują, świadcząc Ci różne – z korzyścią dla Ciebie usługi. Twoja pewność siebie rośnie wraz z liczbą otrzymanych propozycji spotkań od facetów. Jest Ci ciągle mało. Chcesz więcej.
Idziesz na studia. Wyrywasz się z małego miasta, gdzie nie do końca mogłaś korzystać ze swojego życia, gdyż każda Twoja relacja damsko-męska była zauważona przez dość hermetyczne otoczenie. Tu jest inaczej. Nie ma rodziców, którzy kontrolują Twoje zachowanie. Nie ma czujnego oka mamy, która wie z kim aktualnie randkujesz.
Na studiach po raz kolejny utwierdzasz się w przekonaniu, że możesz zdobyć wszystko tylko dlatego, że jesteś ładna. Zaproszenia na imprezy? Notatki? Podwózka na imprezę? Drinki przy barze? Masz to wszystko bo… jesteś ładna.
Chcesz mieć spokojnego, ułożonego faceta, ale sypiasz z dupkami. W końcu trafiłaś na typ faceta, który nie kładzie przed Tobą czerwonego dywanu, nie traktuje jak księżniczkę, lecz jak zwykłą kobietę. Bierze Cię za rękę, zabiera na randkę, lądujecie u niego. Było cudownie. Jesteś niemalże w 100% przekonana, że zadzwoni, bo nie ma innej opcji, żebyś mu się nie spodobała. Olewa Cię. Przeżywasz pierwsze rozterki miłosne – czy naprawdę jestem atrakcyjna?
Pierwsze imprezy na pierwszym roku studiów. Alkohol, faceci, kluby. Ci mili i niezbyt pewni siebie siedzą grzecznie w kącie i rzucają Ci skromne uśmiechy. Nie interesują Cię, choć w głębi serca chciałabyś mieć takiego chłopaka – normalnego.
Idąc do klubu widzisz, że większość facetów Cię obserwuje. Tańcząc na parkiecie wiesz, że skupiasz na sobie wzrok kilkunastu a może i kilkudziesięciu facetów. Jesteś na topie. Rządzisz. Inne, mniej atrakcyjne kobiety patrzą na Ciebie z zazdrością. Napawasz się atencją mężczyzn i zazdrością kobiet.
Podchodzą do Ciebie faceci składają propozycje. Dostajesz darmowe drinki, oferty pracy jako modelka, propozycje matrymonialne. Przeraża Cię sposób w jaki podchodzą do Ciebie faceci – wszystko sprowadza się do wyglądu. Chciałabyś poznać chociaż kilku normalnych mężczyzn, którzy nie zwariują na punkcie Twojego wyglądu, lecz zainteresują się głębią Twojej osobowości. Niestety. Na randkach patrzą Ci w dekolt, proponują seks, zapraszają do siebie na noc. Z początku jesteś tym przerażona, ale wiesz, że nie jesteś stanie zbyt wiele z tym zrobić.
Stajesz się zimną wyrachowaną suką, która przestała wierzyć w męskie dobre serce. Tęsknisz za miłością z czasów liceum, tak bardzo bezwarunkową, że mogłabyś za nią oddać rękę. Twój pierwszy chłopak już się ożenił i ma dziecko. Ech, mógł być Twoim mężem. Wybrałaś inną drogę, drogę pt: „W poszukiwaniu najlepszego faceta”
Czas tyka. Czas mija. Kończą się studia. Kończą się imprezowe znajomości i zaczyna się normalne życie. Trzeba iść do pracy. W komunikacji miejskiej mijasz młodsze, piękniejsze od siebie kobiety – teraz to na nich spoczywa wzrok wszystkich mężczyzn. Już nie jesteś na topie. Już nie jesteś najładniejsza. Zaczynasz odczuwać niedobór facetów, którzy chcą traktować Cię jak księżniczkę.
Miałaś kilku facetów. A może nawet i kilkunastu. Każdego kolejnego porównujesz do poprzedniego stając się coraz bardziej wybredną i nieszczęśliwą kobietą. Tamten miał samochód. A tamten miał świetną sylwetkę. A poprzedni dobrze zarabiał. A mój pierwszy chłopak tak pięknie mówił mi „Kocham Cię” do snu.
Zaczynasz szukać nierealnego zlepka każdej możliwej najlepszej cechy jednego z Twoich byłych facetów. Ma być przystojny. Ma być inteligentny. Ma być pewny siebie. Ma być spontaniczny. Ma mnie zaskakiwać. Musi mnie rozumieć.
Niestety, takich facetów – jest jak na lekarstwo, a być może w ogóle nie istnieją. Nie uświadczysz ich w klubach z głośną muzyką, którzy odurzeni dawką alkoholu nie są zainteresowani tym jakie masz hobby. Mijają kolejne miesiące, lata a Ty zastanawiasz się gdzie popełniłaś błąd?
Twoja wygrana w genetycznej loterii miała być największym szczęściem jakim podarował Ci los. Niestety, przerodziła się w przekleństwo. Twój czas świetności minął, nie błyszczysz najjaśniejszym blaskiem kobiecości. Faceci interesują się młodszymi od Ciebie, Tobą interesują się nieliczni. Niewielu z nich jest przystojnych. Jeszcze mniej z nich jest inteligentnych. Jeszcze mniej z nich potrafi Cię rozśmieszyć.
Przegrałaś. Będąc w zenicie swojego czasu świetności olałaś go. Tego, który pokochał Cię taką jaką byłaś. Tego, który potrafił Cię zaskoczyć. Tego, który był inteligentny. Tego, który chciał sprawić, że będziesz szczęśliwa. Tego, który mógłby Cię poślubić. Zgubiło Cię Twoje przerośnięte ego i ślepe poczucie, że młodość będzie trwać wiecznie. Zabrakło pokory.
Ech, ciężko by było być atrakcyjną kobietą i nie dać się zwariować na punkcie własnego wyglądu…
Jako kobieta chciałabym zaprzeczyć, że takie historie się nie dzieją, ale życie pokazuje, że jest sporo prawdy w tym co piszesz…:)
Świetnie trafiłeś w sedno.
No cóż NIE MA TEGO ZŁEGO CO BY NA DOBRE NIE WYSZŁO!!!! Jak mawiała moja pra, pra babcia „TEGO KWIATA TO PÓŁ ŚW…. I JESZCZE WIĘCEJ!!!! Najwyraźniej TEN KSIĄŻĘ MUSI SZUKAĆ SOBIE KSIĘŻNICZEK NA ZUPEŁNIE INNYCH DWORACH! A co zaś się tyczy ” KOŃCZĄCYCH SIĘ LAT ŚWIETNOŚCI” TO JA TUTAJ BYM NIE BYŁA TEGO 'szybkiego końca taka pewna” w dzisiejszych czasach są metody że te lata MOŻNA SPOKOJNIE PODTRZYMAĆ ZNACZĄCO DŁUŻEJ!!!!!!!!!!!!! Osobiście znam FAJNE CZTERDZIESTKI, przy których I ZAKOMLEKSIONYMI trzydziestka może się schować.. Jednak biedne problemy miewają z ZAHUKANYMI MAŁOLATAMI. A TO TAKI DO KOMPUTERA SIĘ WŁAMIE , A TO PO NOCACH WYDZWANIA…….ŻAŁOSNE ….
bycie miłym i ładnym nie daje szczęścia – mili dla wszystkich ludzi: są mdli i nie dbają o własne potrzeby, a ładni: cała swoją osobe budują na powierzchownym wizerunku.
Ale bardzo pomaga, jeżeli się to „dobro” mądrze inwestuje, nie zapominając o innych kwestiach (duchowych etc)
Coś w tym jest niestety 😉 ale czy każdej babie potrzebny jest facet? I odwrotnie 😉