Listopadowa refleksja

Stojąc na grobami swoich bliskich z pewnością część z was uświadomiła sobie własną śmiertelność. Śmierć często przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie i wcale nie jest powiedziane, że musimy dożyć statystycznych 76 lat życia. Nie chcę jednak pogrążać was w depresyjnej atmosferze, tylko fakt w jaki sposób wizyta na cmentarzu dała mi siłę i spokój.

Wczoraj stojąc nad grobem swoich dziadków moje myśli wyciszyły się i mogłem poddać się czemuś, jakiego nie doświadczam tak łatwo na co dzień. Odcięcie od Internetu na kilka godzin, wyłączenie telefonu, cisza i spokój – takie czynniki zawsze wyzwalają we mnie stan pełen spokoju. W pewnej chwili patrząc na tablicę nagrobkową, uświadomiłem sobie, że mam 24 lata. Nie jest to ani dużo, ani mało, jednak rzadko zastanawiam się nad upływem czasu w moim życiu. Zostawiam tą myśl, nie oceniam, pozwalam jej płynąć, ponieważ wszystko jest zależne i poddanie pochopnej ocenie jest bezcelowe. Myśli i obrazy płyną przez mój umysł niczym chmura na niebie. Słowa, obrazy, wspomnienia. Niedawno chodziłem do podstawówki, gimnazjum, liceum, matura, studia, a dziś całą tą ścieżkę mam już za sobą.

Skupienie się na teraźniejszości

Nie ubolewam nad tym, że lata mijają tak szybko czy też, że na mojej twarzy niedługo zaczną pojawiać się zmarszczki. Świadomość własnego wieku była jedną myślą, która przepływając przez mój umysł pozostawiła uczucie przyjemnej pustki by poczuć w 100% tu i teraz. Obecność. Czuję swoje ciało. Słyszę swój oddech. Skupiając się mocniej czuję bicie swojego serca, które nieustannie pracuje dla mnie od początku mojego ziemskiego istnienia. Całe moje ciało jest w harmonii, spokoju, relaksie. W takim stanie wiem dokąd chcę iść, wiem czego chcę od życia. Wiem jakie mam plany i wiem co jest dla mnie dobre. Kocham swoje ciało, moją osobę i wszystkie komórki żyjące w moim ciele.

Nie skupiam się na innych ludziach. Odcinam się od powszechnych komentarzy sąsiadów z cmentarza, czczych dyskusji czy śmiechów ludzi, którzy nie potrafią zachować w miejscu wiecznego odpoczynku naszych bliskich.

Na swoich policzkach czuję powiew jesiennego wiatru, który uświadamia mnie, że pomimo świecącego słońca nadszedł listopad. Kołyszące się na wietrze chryzantemy, palący się znicz, modlitwa księdza przechodzącego nieopodal. Niesamowity spokój, relaks, zaduma.

Każdy kto czuje się zestresowany, sfrustrowany czy nieustannie 'gryziony’ przez jakąś myśl powinien chociaż spróbować wyciszyć się na cmentarzu. Poszukać odpowiedzi. Poczekać na jakąś myśl. Zharmonizować się z miejscem świętego spokoju. Wyłączyć telefon komórkowy. Nie myśleć o pracy. Rozmowy z rodziną odłożyć na czas po obiedzie.

Doceń każdą chwilę w Twoim życiu i oddaj jej się a zobaczysz to czego nigdy nie byłeś w stanie dostrzec. Idealnie pasuje tutaj cytat, który niedawno wstawiłem na fanpage:

„Prawdziwa podróż ku odkryciu składa się nie z poszukiwania nowych pejzaży, lecz obserwacji nowymi oczami.”

Marcel Proust

Polecane książki

4 comments add your comment

  1. Mnie tak śmierć nie rusza. Umrę to umrę. Trudno. Odwiedzić cmentarze chodze głównie wieczorem. Uwielbiam tę 1-wszo listopadową aurę.

  2. „Gdyby dzisiaj był ostatni dzień mojego życia, czy chciałbym robić to co dzisiaj mam zamiar zrobić?”
    (Steve Jobs)

  3. Obojętnie czy jesteś osobą wierzącą czy nie, polecam iść od czasu do czasu do kościoła.Nie po to aby się pomodlić, ale po to aby usiąść pomyśleć czy też się uspokoić. Od jakiegoś czasu chodzę do kościoła w sytuacjach gdy czuje, że stres mnie przygniata. Muszę przyznać, że to bardzo pomaga.

  4. Pięknie ubrałeś swe przemyślenia w słowa. Jest to konkretny przekaz, wszystko rozumiem… a jednak, ciężko mi to wprowadzić w życie. Ciągle mam wrażenie, że kolejna czynność czeka, po aktualnej. Ciągle coś mnie goni, coś się zbliża. Żyjemy fast foodowym, multitaskingowym życiem z którego ciężko wyjść. Masz jakieś wskazówki, jak to zmienić? Krok po kroku.

Leave a Comment