dieta

Różowy króliczek

To nie był Twój najlepszy dzień. Szef po raz kolejny uświadomił Ci, że jesteś gówno wart, a żona zawraca Ci głowę rzeczami zupełnie nieistotnymi od momentu przekroczenia progu swoich zakredytowanych czterech kątów. Udajesz się do pokoju, by przez chwilę pobyć sam. Odczuwasz lekki dyskomfort, ponieważ życie, które wiedziesz obecnie nie jest tym co planowałeś osiągnąć kiedy byłeś młodszy. Zostałeś oszukany przez samego siebie. Włączasz Internet. Pomimo tego, że jeszcze nie zdążyła załadować się cała strona WWW na którą wchodzisz, to Twoją uwagę próbują skraść ogromne reklamy kłamiące prosto w twarz: „Schudłam 10kg w tydzień i jestem szczęśliwa. To proste!”. Chcesz dokarmić swój umysł nieco ambitniejszą lekturą. Czytasz wywiad z kimś znanym, pokroju od zera do milionera. Po raz kolejny uświadamiasz sobie, że wszystko jest w zasięgu Twojej ręki i że chcieć to móc.

Uspokajasz się. Cukierkowa wizja sukcesu stworzona na potrzeby marketingu po raz kolejny zrobiła Ci wodę z mózgu, ponieważ po raz kolejny naiwnie uwierzyłeś, że jutro: zmienisz pracę, schudniesz, naprawisz swoje relację z kobietą. To właśnie jest różowy króliczek. Niepozorny. Miękki w dotyku. Słodki. Miły. Dałeś się nabrać, że tak będzie wyglądała Twoja droga na szczyt.

Ha, ha ha. Dobre żarty.

Jeśli wierzysz, że wszystko pójdzie łatwo, lekko i przyjemnie jesteś zwyczajnie głupi.

Miałem nie pisać więcej na temat sukcesu i motywacji, ale chcę na koniec tutaj coś zostawić. Zimny prysznic, który obudzi Was z letargu.

Oto chwila prawdy. Nie każdy z Was osiągnie sukces. Większość z Was wyląduje w pracy, której nie lubi i będzie zmuszona pracować tylko po to by opłacać rachunki. Drażni Cię to co czytasz? Dobrze. Dziś chcę Cię wkurwić.

Prowadziłem kilkanaście szkoleń, wykładów, warsztatów. Mogę na palcach jednej ręki pokazać osoby, które faktycznie coś zmieniły w swoim życiu po moich prelekcjach. Tak, być może mam tak niskie statystyki, bo jestem kiepskim trenerem – też jest taka opcja. Niestety, porównując moje doświadczenia z innymi trenerami całość układa się w jedną, sensowną, szczerą całość pt: „Większość z Was nigdy się nie zmieni.” Część z Was jest leniwa. Część nie wie czego tak naprawde chcę. Jeszcze inni będą oszukiwać się przez kolejne kilka lat, że się rozwijają kiedy poza czytaniem książek nie będą robić nic innego.

Cała przygoda z osiąganiem sukcesu skończy się po zapisaniu całego zeszytu w celach, pomysłach, ideach, które nigdy nie ujrzą światła dziennego. Cmentarzysko marzeń. Po każdym rozwojowym szkoleniu uwierzysz, że możesz coś zdziałać. Tydzień po szkoleniu wrócisz do starego trybu życia i znów będziesz nieszczęśliwy.

Różowy króliczek to skurwiel, który będzie Ci wmawiać, że każdy sukces w życiu jest łatwy do osiągnięcia. Nie musisz wkładać w niego dużo pracy, wystarczy chcieć, prawo przyciągania, inne bzdety. Za każdym razem kiedy w to uwierzysz – przegrałeś.

Nadal w to wierzysz?

Gdyby wszyscy mówili Ci prawdę to byś spadł z krzesła. Proces dochodzenia do sukcesu jest często koszmarnie ciężki. Nie chcę Cię straszyć. Chcę Cię jedynie uświadomić, żebyś wiedział na co się piszesz.

Odchudzanie jest proste? Proste może być zjedzenie czekolady, nie zaś robienie treningu podczas, którego prawie wymiotujesz. Tyle, że jedzenie czekolady nie wyrzeźbi Ci brzucha i tyłka. To jest piękne w życiu. Każdy by chciał, ale nie każdy będzie miał to o czym marzy, bo cena którą trzeba zapłacić za sukces jest słona.

Nie bądź w grupie tych co „chcieliby”. Bądź w tej, która już do tego dąży.

Wylej z siebie siódme poty, poczuj jak serce podchodzi Ci do gardła, wrzuć się na głęboką wodę, gdzie do końca nie będziesz pewien czy przeżyjesz. Zapomnij o różowym króliczku, weź się kurwa do roboty!

Licz się z tym, że będzie ciężko. Kalkulacja jest prosta. Jeśli będzie łatwo – miło się zaskoczysz. Jeśli będzie ciężko – będziesz świadom na co się pisałeś. Bądź dorosły. Miej pokorę. Uświadom sobie, że nic nie dostaje się na pstryknięcie palcami.

Początki będą najgorsze.

Będziesz czuł, że nie dasz radę.
Będziesz czuł, że jesteś bliski rezygnacji.
Będą gorzkie łzy cierpienia podcinające Ci skrzydła.
Będziesz czuł, że Ci się nie uda.
Pot będzie zalewał Ci czoło.
Będziesz walił pięścią w ścianę krzycząc: „Dlaczego nic mi w życiu nie wychodzi?!”.

Finalnie jednak dasz radę i będziesz z siebie dumny. Tego Ci życzę.

 

O ile marzenia same w sobie stanowią doskonały sposób na to by oderwać się od szarej rzeczywistości, o tyle pozostawanie przez dłuższy okres w strefie marzeń bez konsekwentnej ich realizacji prędzej czy później spotka się z twardym zderzeniem z tym co jest tu i teraz. Pomimo tego, że wszyscy trenerzy rozwoju osobistego mówią o wyznaczaniu celów oraz o konkretnym planie realizacji, niewiele osób to robi.

Doskonałym przykładem na wysyp wszelkiej maści celów oraz postanowień jest Nowy Rok, gdzie większość osób postanawia zmienić coś w swoim życiu? Efekt? Często na mówieniu się kończy.

Moje postanowienie noworoczne

Pokaże Wam na własnym przykładzie w jaki sposób mój noworoczny cel przełożył się na konkretne efekty widoczne już w ciągu pierwszego miesiąca.

Od 1.01.2015 zacząłem się odchudzać. Tuż przed Sylwestrem uświadomiłem sobie, że z roku na rok robię się coraz starszy (tak wiem, bardzo odkrywczy wniosek! 🙂 ). Z racji tego, że lubię sobie coś udowadniać, pomyślałem:

„Jeżeli kiedykolwiek mam mieć idealną sylwetkę rodem z okładki Men’s Health’a to kiedy mogę mieć taką formę? Za dziesięć lat? Za pięć lat? Za dwadzieścia lat? A może w tym roku?”

Nagle coś mnie uderzyło. Uderzył mnie zimny powiew szarej rzeczywistości, który uświadomił mi, że jeśli mam mieć idealną kondycję i sylwetkę muszę tego dokonać jak najwcześniej.

Dlaczego?

Po pierwsze, zbyt długa perspektywa czasowa (2-5 lat) może sprawić, że się po prostu rozmyślę. Im dłużej będziesz coś odkładać na później, tym większa szansa, że się rozmyślisz. Wmówisz sobie, że Twój cel nie był warty realizacji i że lepiej cieszyć się obecną chwilą niż spocić się na siłowni.

Po drugie, jest wysoce prawdopodobne, że w przyszłości zmienią mi się priorytety. Być może w ciągu 5 lat stanę się dumnym ojcem i mężem przez co większą część czasu będę poświęcać najbliższym mi osobom, aniżeli sztandze.

Po trzecie, od dłuższego czasu mam w sobie nawyk, żeby nie rzucać słów na wiatr. Jeśli o czymś myślę – trzeba to koniecznie jak najszybciej zrobić. Po prostu. Dobry nawyk, polecam wszystkim

Cel:

Spadek wagi o 8, 10, lub 12kg w zależności od widocznych efektów, -5cm w pasie, lepsza kondycja tj. przebiegnięcie półmaratonu do końca lipca.

Plan:

  1. Ustalić dietę
  2. Ustalić plan treningowy
  3. Zabrać się za realizację 🙂

Dieta:

Wiele osób rzuca się na odchudzanie jak wygłodniały lew na młodą antylopę, popełniając przy tym MASĘ błędów. Głodzą się, frustrują, nie ćwiczą, a po tygodniu stwierdzają, że ich kiepski wygląd to sprawa genów.

Aby skutecznie i zdrowo się odchudzać, należy ułożyć sensowną dietę pamiętając o tym, żeby było to bezpieczne dla naszego organizmu.

Jak ułożyć skuteczną dietę?

  1. Wylicz swoje BMR – basic metabolic rate
  2. Odejmij od tego 300kcal.
  3. Wystrzegaj się: słodyczy, alkoholu, gazowanych napojów, „białych” węglowodanów.
  4. Zaprzyjaźnij się z: węglowodanami o niskim IG, produktami, które mają w sobie „zdrowe” tłuszcze, wagą kuchenną w celu dawkowania odpowiedniej porcji posiłków, aplikacją do liczenia kalorii – ja używam My Fitness Pal.

Dodatkowo rozpisując sobie konkretną dietę, zmieniłem swoje przekonanie odnośnie jedzenia. Nie jem dlatego, żeby czerpać przyjemność z jedzenia, ale jem dlatego, żeby być zdrowym.

W kwestii treningu u mnie wygląda to tak:

  • 2x w tygodniu pływanie na basenie – nie dlatego, że jest super skuteczny, ale dlatego, bo lubię. 🙂
  • 2x w tygodniu bieganie – tu akurat udało się pogodzić przyjemne z pożytecznym – bieganie jest skuteczne oraz sprawia mi przyjemność.
  • Założenie „ruszania się” w ogóle. W smartfonie, z którego korzystam posiadam aplikację, która liczy mi kroki. Ustaliłem sobie cel – pokonać 10.000 kroków każdego dnia. Niby proste, ale 10.000 kroków to około 8km.

Efekty:

W ciągu 29 dni udało mi się zrzucić 4kg –  około 1kg tygodniowo. W pasie zrobiło się 2 cm mniej.

Dalsze założenia i plany:

  1. Dalsza konsekwentna realizacja planu treningowego ustalonego w styczniu.
  2. Rozpoczęcie treningu siłowego od połowy lutego-początku marca.

Podsumowanie:

Gdybym powiedział Wam, że wszystko przyszło mi lekko, łatwo i przyjemnie, z pewnością nie uwierzylibyście mi na 100%. Chciałbym, żebyście wiedzieli, że z początku nie było łatwo. Przejście z chaotycznego trybu żywienia na dokładnie zaplanowany było ciężkie. Przez kilka pierwszych dni swojej diety myślałem, że zemdleję i miałem myśli, żeby się poddać. Kiedy pierwszy raz ubrałem dres i wyszedłem biegać, myślałem, że wypluję płuca, przebiegając jedynie połowę zaplanowanej trasy.

Pierwszy tydzień był okropny, ale nie poddawałem się. Miałem przed oczami jeden cel i nie widziałem nic poza nim. Wiedziałem, że nie mogę się poddać. Wiedziałem, że będę musiał stawić czoła najgorszemu z możliwych wrogów, który będzie mnie sabotował na każdym kroku – samego siebie. Wiedziałem również, że na każdy sukces trzeba zapracować dlatego pokornie przetrzymałem pierwsze siedem dni.

Drugi tydzień był łatwiejszy. Pierwszy kilogram w dół, kolejny kilometr postępu w kwestii biegania.

W trzecim i czwartym tygodniu, plan, który założyłem zaczął stawać się integralną częścią mojego życia i konsekwentnie realizuję go aż do dziś.

Tak, miałem chęć przerwać mój plan.
Tak, było momentami ciężko.
Tak, było warto.
Nie, nie poddam się.
Tak, osiągnę swój cel.

Tego Ci życzę.

 

Skrajności. Tak bardzo je uwielbiamy. Wokół widzę dziesiątki osób, które podążając swą ścieżką rozwoju zmieniają swe nastawienie niczym chorągiewka na wietrze. Nie neguję tego. Sam kiedyś uwielbiałem skrajności jednak uświadomiłem sobie, że życie musi zachować formę zdrowego balansu.

Skrajności w podejściu do miłości

Weźmy dla przykładu związki. Ile osób czytających ten artykuł miało kiedykolwiek zawód miłosny? Chyba każdy lub prawie każdy. Kiedy jesteśmy młodzi, myślimy, że miłość to motylki w brzuchu, że kobiety to księżniczki a mężczyźni to rycerze na białym koniu. Pamiętasz kiedy pierwszy raz spotkałeś/-aś osobę, w której się zakochałeś/zakochałaś? Ogromna fala uczuć, pierwsze zakochania, miłosne SMS’y a tu nagle nieoczekiwanie pojawia się zawód miłosny. Nasz Romeo/Julia przestaje odpisywać, urywa się kontakt i pozostaje płacz wraz z kilkutygodniową depresją. Dlaczego nas zostawił? Dlaczego ja nie mam szczęścia w miłości? Dlaczego przytrafiło się to akurat mi? Wiele osób zadaje sobie takie pytanie i jest to pierwsza faza – rozpacz. Kiedy wypłaczemy morze łez zaczyna się druga faza polegająca na wyciągnięciu wniosków, kiedy to wiele osób wybiera skrajne opcje. Skoro on mnie nie pokochał to z pewnością żaden facet nie potrafi tego zrobić. Miłości nie ma. Będę zimną suką i pokażę wszystkim facetom, że nikomu więcej nie dam się skrzywdzić. Ciepła kobieta z otwartym sercem zmienia się o 180 stopni w zimną sukę, sądząc, że odcięcie uczuć jest rozwiązaniem. Facet, który pragnął jedynie kochać, uświadomił sobie, że kobiety nie zasługują na uczucia.

Od imprezowicza do pracoholika

Weźmy chociażby pod uwagę karierę zawodową. Nasza literacka postać w liceum i na studiach bawi się w najlepsze. Jest postrzegana jako dusza towarzystwa i nie stroni od alkoholowych trunków. Podpisuje listę obecności na każdej imprezie, poznaje masę nowych osób i beztrosko żyje na koszt rodziców. Nie myśli w ogóle o przyszłości, karierze, nie ma nawet pomysłu na życie. Liczy się tylko obecna chwila oraz jak największa ilość doznań. Kiedy mijają studia i dana osoba wypływa na pełne morze rynku pracy, widzi, że dla świeżo upieczonego studenta nie ma jakichś dobrych stanowisk i musi włożyć wiele pracy w to, by awansować na dobrze płatne stanowisko. Zaczyna się praca po 10h dziennie, tylko po to by przypodobać się szefowi i zostać docenionym w formie awansu czy podwyżki. Korporacja uczy naszego bohatera, że w życiu najważniejsze są pieniądze, ponieważ są przepustką do lepszego życia. Dawne kontakty ze studiów zostają zaniedbane, bo przecież lepiej wziąć dodatkowe nadgodziny, aniżeli spotkać się z mniej ambitnymi osobami rozmawiając przy zimnym piwie. Stres narasta, a nasza postać literacka z beztroskiego, imprezowego osobnika zmienia się w sfrustrowanego, przepracowanego pracownika korporacji.

Uwielbiam słodycze, ale jestem na diecie..

Diety to również idealny przykład. Jak wiele znasz osób, które żyją skrajnościami i w momencie kiedy są na diecie ucinają prawie wszystkie produkty, które – nie daj Boże – mogłyby ich przyprawić o dodatkowe kilogramy? Z pewnością wiele. Etykietka 'diety’ nakazuje ludziom katować się przez najbliższy miesiąc czy dwa jedząc nieziemsko zdrowe, lecz niesmaczne produkty. Bycie na rygorystycznej diecie jest skrajnością, ponieważ zazwyczaj po zejściu z diety ludzie wracają do starych nawyków żywieniowych. Efekt jo-jo jest bardzo popularny przede wszystkim przez to, że ludzie popadają w skrajności. Nie jestem dietetykiem, ale na mój racjonalny umysł odmawianie sobie jakichkolwiek przyjemności żywieniowych przez czas diety, tylko po to, by osiągnąć dany efekt, a zaraz po osiągnięciu celu znów wrócić do starych nawyków żywieniowych – nie ma sensu. Jeśli lubimy słodycze, zjedzenie czegoś niezbyt dużego raz na jakiś czas nie zburzy nam efektów.

Zdroworozsądkowe wnioski

Co pokazują nam wszystkie trzy powyższe sytuacje? Przede wszystkim to, że żadna ze skrajności nie jest dobra. Zmienianie się z czułego, kochającego faceta w zimnego drania być może na krótki czas poprawi nam relacje z kobietami, ale pomimo tego, że będzie w ich życiu dużo nie uda nam się zbudować głębokiej relacji z żadną z nich, jeśli nie otworzymy się przed drugą osobą. Nie popieram żadnego ze stanowisk, bo zarówno żebranie o uczucia, jak i absolutne odcięcie jakichkolwiek uczuć – nie jest dobre. Kluczem jest odnalezienie zdrowego balansu, który w pełni reprezentuje nasze stanowisko i jest mieszanką różnych podejść jakie reprezentowaliśmy przez całe swoje życie.

Rygorystyczna dieta to również strzał w kolano. Po miesiącu abstynencji od czekoladowych batoników czy od coca-coli, z pewnością schudniemy. Kilogramy pójdą w dół, a w raz z nimi wzrośnie nasza frustracja w momencie kiedy będziemy mieć nieodpartą ochotę na coś słodkiego. Dieta niestety nie pozwala nam zjeść nawet najmniejszego okruszka czegoś słodkiego, toteż większość z osób będących na rygorystycznej diecie sięgnie po słodkości tuż po zakończeniu ścisłej diety. Nieodparta chęć jedzenia słodyczy będzie silniejszym pragnieniem, aniżeli zdrowe odżywianie, a w konsekwencji tego, szpinak czy inne warzywa zostaną wyparte przez czekoladę i gazowane napoje.

A przecież można połączyć jedno i drugie. Jesteśmy tylko ludźmi i nic co ludzkie nie jest nam obce. Każdy z nas chce kochać, ale uczucia trzeba przede wszystkim szanować i powierzać osobom, które szanują nas. Słodki batonik raz na jakiś czas czy puszka gazowanego napoju nie powinny gościć w naszych lodówkach zbyt często, jednakże spożycie któregoś z powyższych produktów nie oznacza końca naszej dobrej sylwetki.

Gwarancją stabilności naszych działań jest odnalezienie złotego środka i spójne życie wraz z naszymi wewnętrznymi zasadami.

PS. Wypełniłeś ostatnią ankietę odnośnie najbliższego szkolenia?

PS2. Przyjdź i posłuchaj mojego wystąpienia 16.11.2013 w Lublinie! Więcej informacji tutaj.

Na temat wyznaczania celów jak i ich realizacji zostało napisanych setki publikacji. Pomimo tego, że wiele się o tym mówi, dużo osób nie potrafi skutecznie wyznaczać celów, ponieważ często w książkach jest mało konkretów albo czytelnicy najzwyczajniej odpuszczają sobie wypełnianie gotowych formularzy dotyczących wyznaczania celów. Dzisiaj postaram się to zmienić i przedstawić wam konkretną formułę wyznaczania celów, która dla mnie działa bardzo dobrze. Zastanawiałem się jaką formę wpisu obrać i doszedłem do wniosku, że artykuł ten napiszę możliwie najprostszym językiem, tak aby każdy kto jest zainteresowany mógł zrozumieć ideę. Continue reading →

Rzesze dietetyków i znawców żywieniowych powtarzają, że jesteśmy tym co jemy. Wniosek jest zarazem prosty i prawdziwy, bowiem jeśli odżywiamy się nieodpowiednio pochłaniając dużą ilość niezdrowych produktów – prędzej czy później odbije się to na naszym zdrowiu. Dość logiczne. Odżywianie się jednak buduje nasze ciało, komórki i tkanki, nie mając wpływ na nasze myślenie. (na szczęście! Wyobrażacie sobie świat, gdzie zjedzony hamburger zmienia wasze przekonania? )Zgadzając się z definicją „jesteś tym co jesz” rozszerzam ją o kolejny wymiar – jesteś tym co czytasz. Continue reading →

Żyjemy w XXI wieku, w epoce informacji. Dziś informacja jest najważniejsza. Dzięki niej można zarobić dużo pieniędzy, jeśli potrafi się szybko podjąć trafną decyzję. My jako społeczeństwo informacyjne, jesteśmy uzależnieni od informacji. Świat zmienia się bardzo szybko i w dzisiejszych czasach kilka dni odcięcia od konkretnych informacji może oznaczać ogromne straty – szczególnie w biznesie. Wiedza (szczególnie w dynamicznie rozwijających się branżach) coraz szybciej się dezaktualizuje, więc kto nie czyta, ten odpada z gry.

Niestety albo stety, z dnia na dzień informacji 'produkuje się’ coraz więcej. Portale mainstream’owe, telewizja, radio nieustannie tworzą setki tysięcy bitów informacji dziennie, z czego większość to moim zdaniem… chłam lub reklamy. Dużo osób nie przywiązuje uwagi do tego jakie informacje przyswaja, „odżywiając” swój umysł w kiepski sposób. Prawda jest taka, że człowiek potrzebuje informacji, aby zaspokajać potrzeby swojego umysłu. Potrzebujemy czytać, oglądać, słuchać, przetwarzać. Tak jak śniadanie, obiad i kolacja jest niezbędna do prawidłowego funkcjonowania całego organizmu, tak kilka artykułów, wideo, audio zasila nasz umysł w informacje. Analogicznie do posiłków, można odżywiać się wartościowymi informacjami lub chłamem, dla którego wręcz szkoda czasu.

Jakie informacje przyswajasz?

Zastanów się jakie informacje karmią Twój umysł. Czy informacje te są dla Ciebie rozwojowe, neutralne czy wręcz szkodliwe? Z pewnością nasze podejścia będą się różnić, ponieważ ja dla przykładu uważam czytanie portali z newsami za absolutną stratę czasu. Dlaczego? O tym za chwilę.

Idźmy dalej. Większość programów w telewizji oraz mało wartościowych stron w Internecie to informacje, które nie zmienią zupełnie nic w Twoim życiu.

Dieta informacyjna ma na celu ograniczyć ilość spożywanych informacji do absolutnego minimum związanego z tematami, które Cię interesują/ciekawią/z którymi jesteś związany ze względu na wykonywany zawód. Przestałem traktować zalewanie się informacjami jako coś w rodzaju rozrywki (z małymi wyjątkami). Przestałem też interesować się wszystkim co popadnie, bo to zwykła strata czasu. Filmik, który obejrzysz w Internecie lub ciekawostka, którą przeczytasz – zajmą Twoją uwagę i są świetnym sposobem na zmarnowanie czasu, ale czy ten czas nie mógłby być wykorzystany efektywniej?

Przeładowanie informacjami nie jest korzystne dla zdrowia, dlatego też postanowiłem ograniczyć ilość 'spożywanych’ informacji dziennie.

Na czym polega moja dieta informacyjna?

  • Nie oglądam telewizji. Ba, nie mam nawet odbiornika.
  • Nie czytam faktów/newsów/informacji z mainstreamowych portali typu onet czy wp. Po co? Co mnie to obchodzi, że umarła znana aktorka czy kto jest nowym przewodniczącym danej partii? Jeśli wydarzy się coś niesłychanie ważnego, z pewnością dowiesz się o tym od innych ludzi.
  • Nie oglądam seriali/sitcomów – to kwestia sporna, jeśli dla kogoś oglądanie seriali to rozrywka i sposób na relaks, proszę bardzo, ja podziękuję. 😉
  • Nie słucham radia. Ciekawsze audycje mogę znaleźć w Internecie, większość treści prosto z radia to chłam i reklamy.
  • Mam zainstalowanego AdBlock’a w przeglądarce, aby nie być bombardowanym przez reklamy. Co do reklam zwracam uwagę jedynie na AdWords’y, bo reklama kontekstowa jest jedną z najlepszych form reklamy.

Poniżej przedstawiam Ci listę blogów i portali, które czytam i odwiedzam regularnie. Być może będą dla Ciebie źródłem inspiracji.

  • Goldblog.pl – o pieniądzu, ekonomii, metalach szlachetnych, inwestowaniu. Bardzo ciekawy blog.
  • Wykop.pl – mój typ nr.1. Lubię społeczność wykopowiczów, bo trafiają się tam publikacje zarówno merytoryczne jak i śmieszne. Szybki przegląd portalu w poszukiwaniu czegoś co mnie ciekawi, jeśli nie ma – wychodzę. Dodatkowo można czasem przeczytać dobrą ciętą ripostę w komentarzach.
  • Planeta-seo.pl – agregator blogów osób związanych z branżą SEO. Jedne wartościowe, inne mniej, ale staram się czytać wszystkie, by poznać różne punkty widzenia.
  • Obserwatorfinansowy.pl – bezapelacyjnie najlepszy portal związany z finansami. Rzetelne, ciekawe, długie artykuły. Dużo analiz, raportów, liczb, faktów.
  • prawda2.info – forum o 'prawdzie’. Czytam głównie działy związane z gospodarką i wiadomości. Czytając to forum można popaść w paranoję, więc radzę ostrożnie.
  • PiO – forum pozycjonowanie i optymalizacja – branża SEO. Niestety dużo bajkopisarzy, ale też sporo testów i ciekawych rzeczy
  • SFD.pl – forum o sporcie, siłowni, kulturystyce. Sporo spamu, ale są też dobre porównania, opinie, recenzje.
  • GazetaPrawna.pl – jeśli już chcę przeczytać jakiegoś newsa to tylko stamtąd. Dobre porównania, analizy, recenzje. Dziedzina prawa i podatków to jedyne 'newsy’ z którymi uważam, że warto być na bieżąco.

I tyle! Nie odwiedzam pięćdziesięciu pięciu stron internetowych w poszukiwaniu sensacji czy plotek. Nie gram w głupie flashowe gierki. Mam naprawdę głęboko gdzieś życie gwiazd, to, że w Afryce właśnie są rekordowe upały, a prezydent popełnił literówkę w liście do premiera. Nie przywiązuję uwagi w ogóle do informacji, które nie mają żadnego znaczenia z punktu widzenia tego co jest związane z moją pracą lub zainteresowaniami. Czuję się o wiele lepiej przeznaczając mniej czasu na spędzanie czasu w Internecie, wykorzystując ten czas na bycie offline.

Jest milion o wiele lepszych sposobów na wykorzystanie wolnego czasu niż siedzenie przed komputerem.

Wielu ludzi narzeka na to, że nie mogą schudnąć, nie mogą rzucić palenia czy zmotywować się do porannych ćwiczeń fizycznych. Coraz większa rzesza kupuje książki motywacyjne tylko po to, aby rozpalić w sobie wielki ogień motywacji, który zwykle po kilku dniach wygasa. Kończy się zwykle rozczarowaniem, że książki nie działają a czytelnik nic nie zmienił w swoim życiu.

Z racji tego, iż postanowiłem większość czasu oraz energii przeznaczyć na wpisy praktyczne, dzisiejszy wpis będzie bez zbędnego teoretyzowania. Pora wziąć się do roboty i przestać narzekać!

Dam Ci 12 wskazówek, dzięki którym podniesiesz skuteczność swoich działań. W końcu zaczniesz działać zamiast biadolić, że cały świat spiskuje przeciwko Tobie.

Jeśli przeczytasz ten wpis od A do Z, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, iż nie potrzebujesz żadnej dodatkowej książki z zakresu motywacji czy osiągania celów.

Co to znaczy być produktywnym?

Produktywność to synonim wydajności i efektywności. Osoba produktywna to osoba efektywna i wydajna.

Produktywność można mierzyć za pomocą mierników sukcesu, które będa się różnić w zależności od zawodu

Jeśli jesteś handlowcem, produktywność może się wyrażać w tym ile spotkań z Klientami umawiasz i w efekcie ile sprzedajesz.

Jeśli jesteś pisarzem, produktywność może się wyrażać w tym ile słów dziennie piszesz lub książek rocznie wydajesz.

Dla muzyka – produktywność będzie oznaczać liczbę zagranych koncertów lub wydanych płyt.

Produktywny dzień – co to znaczy?

Dzień produktywny to dzień efektywny i wydajny. To dzień w którym zrobiłeś wszystkie zadania, które sobie wyznaczyłeś na ten dzień. To dzień w którym dawałeś z siebie wszystko i jesteś zadowolony ze swojej pracowitości. To dzień w którym skupiałeś się głównie na pracy, Twoja uwaga się nie rozpraszała i pracowałeś nad tym nad czym założyłeś sobie pracować.

Produktywny dzień to dzień udany! Takich dni życzę Ci jak najwięcej.

Co robić, żeby być produktywnym?

Filarem produktywności jest kilka czynników. Są to:

1. Wstawaj z rano, to sprzyja produktywności

wstawanie rano

Wiem, że dużo zależy od tego czy ktoś jest „sową” czy „rannym ptaszkiem”, ale według badań ~do 8 godzin po wstaniu wydziela się największa ilość dopaminy, neuroprzekaźnika odpowiadającego za motywację. Pracując zatem z rana wykorzystujesz naturalne predyspozycje swojego organizmu.

Z samego rana jesteśmy najbardziej wypoczęci, najmniej zestresowani i nasza głowa jest gotowa do pracy po całonocnym wypoczynku. Dodatkowo z rana mamy ekspozycję na słońce co również podnosi naszą chęć do działania.

Jeśli miałbym wybierać kiedy jest odpowiedni czas na najcięższą pracę, wybrałbym godziny poranne 8-11 rano. To wtedy powinieneś odhaczać najważniejsze tematy i wykorzystywać ten najlepszy czas w ciągu dnia dla swoich korzyści.

Rekomenduję zatem zbudować sobie nawyk porannego wstawania np. o 6:00 lub 7:00. Jeśli teraz wydaje Ci się to okrutnie nieprawdopodobne to uwierz mi, że jeśli przez kilka kolejnych dni zaczniesz wstawać o regularnej porze to Twój organizm się do tego przyzwyczai. Z czasem przestaniesz nastawiać budzik, bo Twój wewnętrzny zegar biologiczny sam się wyreguluje.

2. Jasno określ cele. Zadbaj o to, aby były ciekawe.

cele

Cel to podstawa. Bez ustalenia konkretnego celu, sam tak naprawdę nie wiesz dokąd zmierzasz, ani co chcesz osiągnąć. Tak jak przed wybudowaniem domu czy mostu najpierw robi się plan, tak i przed zrealizowaniem marzenia, trzeba ustalić cel; co kiedy jak i gdzie.

Jeśli chcesz schudnąć sprecyzuj ile kg chcesz schudnąć w jakim okresie czasu. Dodatkowo ustal, ile razy w tygodniu chciałbyś biegać, chodzić na basen czy na siłownię oraz w jakich godzinach. Nie sugeruj się tym, że nie masz wiedzy na temat odchudzania, ponieważ chodzi tylko o to, abyś określił ile jesteś w stanie sam z siebie dać. Konkretny plan działania ułożysz nieco później, na razie kreślimy tylko jego zarys. Ponadto powinieneś odpowiedzieć na poniższe pytania:

– Dlaczego chcę to zrobić?

– Co zyskam, jeśli mi się uda?

– Jaka kara mnie czeka, jeśli się poddam?

Dobrym sposobem jest wymyślenie sobie kary oraz nagrody za wykonanie lub nie wykonanie danego działania. Jeśli nie zmotywuje Cię marchewka to być może zmotywuje Cię bat. Cel zapisz na kartce i powieś w widocznym miejscu.

Jeśli nie wiesz co chcesz osiągnąć to ciężko poznać czy byłeś produktywny czy nie. Poza tym cele powinny być dla Ciebie ciekawe, powinny być dla Ciebie wyzwaniem.

Znajdź coś co lubisz i będzie Ci się chciało robić.

3. Określ jasne mierniki sukcesu.

Mierniki sukcesu, czyli KPI służą temu, aby jasno odpowiedzieć na pytanie „po czym poznam, że byłem produktywny” lub „osiągnąłem swoje cele”.

Tak jak pisałem wyżej, Twoje cele powinny być konkretne, dlatego konieczne jest, aby wybrać odpowiedni i jasny miernik sukcesu. Powinno być bardzo jasne czy udało Ci się danego dnia zrealizować cel czy też nie.

Jeśli zależy Ci na zbudowaniu nawyku pisania, takim miernikiem sukcesu może być na przykład ilość słów napisanych każdego dnia. W ten sposób będziesz mógł łatwo na końcu dnia ocenić czy tego dnia zrealizowałeś cel czy też nie.

Cel: Zbudować nawyk pisania każdego dnia
Miernik sukcesu: 1000 słów każdego dnia. Jeśli napisałeś mniej, cel jest nieosiągnięty. Jeśli 1000 lub więcej – osiągnięty.

4. Zabieraj się od razu do pracy. Nie prokrastynuj.

media spolecznosciowe

Jeśli zaczynasz dzień w pracy od scrollowania Facebooka to jest duże prawdopodobieństwo, że nie zechce Ci się pracować.

Dlaczego?

Stymulacja pochodząca z konsumpcji mediów społecznościowych jest o wiele silniejsza niż ta z pracy, więc nie odpisywanie na maile ma marną szansę wygrać ze słodkimi kotkami na Tik Toku.

Zaczynaj dzień od najcięższych zadań i wystrzegaj się poddawaniu się rozrywce z rana. Przerwę na Facebooka możesz zrobić po pierwszym bloku pracy, ale nie wcześniej.

Problemem Internetu i mediów społecznościowych jest to, że wydaje nam się, że wejdziemy tam „na chwilkę”. Niestety jak się później okazuje nagle zniknęła nam godzina i musimy nadrobić stracony czas w pracy.

5. Rób regularne przerwy

Aby być produktywnym trzeba robić regularne przerwy w pracy. Najlepiej raz na godzinę odchodzić od komputera na jakieś 10-15 minut.

Pomoże to nie tylko Twojej głowie, ale również ciału. Pozycja siedząca nie jest idealną pozycją dla naszego kręgosłupa. Im więcej siedzimy, tym bardziej prawdopodobne, że z czasem zacznie nas boleć kręgosłup. Dlatego też warto już dziś zbudować nawyk regularnych przerw od komputera, aby kotwiczyć w sobie dobry nawyk regularnych przerw.

Według badań, człowiek jest w stanie utrzymać skupienie przez około 45-60 minut, powyżej tego czasu zaczniemy się rozpraszać i mózg zacznie prosić o przerwę.

Warto zatem pracować w blokach około 60 minutowych + 5-10 minut przerwy.

6. Odłóż telefon komórkowy

Według badań, nadmierne korzystanie ze smartfona obniża naszą produktywność. Przede wszystkim chodzi o to, że telefon w zasięgu wzroku stanowi niebywałą pokusę dla naszego mózgu, aby tam zajrzeć – a nuż pojawiło się coś ciekawego.

Będąc co chwile rozpraszanym przez nas mózg ciężko utrzymać głębokie skupienie. Dlatego zaleca się, aby nie trzymać telefonu w zasięgu naszego wzroku, tak aby sam widok telefonu nas nie rozpraszał.

Dobrym nawykiem jest wyciszanie lub wyłączanie telefonu wtedy kiedy mamy blok pracy. Telefon możemy sprawdzać wtedy kiedy mamy przerwę i będzie to w zupełności wystarczające.

Na początku będzie ciężko nauczyć się wyłączać telefon, ale z czasem docenisz jak przydatny jest to nawyk.

 7. Czytaj fachową literaturę –  'jak zrobić…’

Jeśli masz już wyznaczone cele, kolejnym krokiem jest zdobywanie niezbędnych informacji na temat danego przedsięwzięcia. Jeśli naszym celem jest zrzucenie paru kilogramów, musimy mieć wiedzę na temat tego w jaki sposób to zrobić. W Internecie jest mnóstwo artykułów, książek czy publikacji na temat najpopularniejszych celów takich jak: odchudzanie, rzucanie nałogu, rozpoczęcie ćwiczeń fizycznych, randkowania, nauce tańca i wiele wiele innych.

Znajdź ludzi, którym udało się osiągnąć taki cel, jaki Ty sobie wybrałeś i obserwuj ich. Inspiruj się tym co mówią, ucz się na ich błędach.

Na świecie jest prawie 7 miliardów ludzi, więc na 100% znajdzie się ktoś kto zaczyna iść taką drogą jak Ty lub właśnie ją przeszedł.

W dobie XXI wieku znajdziesz fachowe informacje praktycznie na każdy temat. Skorzystaj z tego.

8. Ułóż konkretny plan działania

Na podstawie fachowej wiedzy, którą zdobyłeś w punkcie poprzednim, musisz teraz ułożyć konkretny plan działania. Zaplanuj dzień po dniu co będziesz robił, w jaki sposób będziesz się odżywiał, kiedy będziesz miał czas na gotowanie, a kiedy na spotkania ze znajomymi.

Kiedy będziesz chodził na basen?

Kiedy na siłownie? Kiedy będziesz miał czas wolny tylko i wyłącznie dla siebie?

Spróbuj wziąć pod uwagę wszystkie możliwe potencjalne okoliczności.

Najlepiej jeśli zaczniesz od metody małych kroków. Jeśli chcesz chodzić docelowo 3x na siłownię to spróbuj najpierw chodzić 1x w tygodniu, a potem stopniowo dokładaj kolejne treningi. O wiele łatwiej będzie Ci zbudować nawyk w taki sposób niż od razu rzucać się na głęboką wodę.

Według książki „Atomic Habits” powinno się zaczynać od małych rzeczy i stopniowo je rozbudowywać. Na przykład, jeśli chcesz zacząć robić pompki, zrób 1 pompkę w pierwszym dniu. 2 dzień – 2 pompki, 3 dzień- 3 pompki. W ten sposób po miesiącu dojdziesz do 30 pompek. Niby oczywisty sposób, ale niewiele ludzi tak robi.

dolina rozczarowania

9. Zrób wszystko co w twojej mocy aby mieć pewność że wszystko jest dopięte na ostatni guzik.

Przejrzyj jeszcze raz swoje cele oraz plan działania. Czy wszystko zostało w nich uwzględnione? Czy Twoim zdaniem nie ma takiej okoliczności, która zepsułaby Ci Twój plan? A co jeśli skończą Ci się produkty niezbędne do diety, a Tobie nie zechce się iść do sklepu?

Co jeśli zadeklarowałeś się nie pić przez miesiąc alkoholu, a Twój dobry kolega wyciągnie Cię na piwo? Co mu odpowiesz?

Przemyśl jeszcze raz wszelkie możliwe okoliczności. Im więcej jesteś w stanie przewidzieć, tym bardziej będziesz na dane zajścia przygotowany.

10. Skontaktuj się z ludźmi którym się udało.

Jest to odwieczna prawda sukcesu, która mówi, że aby osiągnąć dany cel, musisz znaleźć osobę, której się to udało. Jeśli się odchudzasz, znajdź osobę, która schudła. Jeśli rzucasz palenie, porozmawiaj z osobą, która rzuciła papierosy. Wbrew pozorom ludzie bardzo chętnie dzielą się swoimi sukcesami, a dzięki temu, możesz z nią zweryfikować swój plan działania. Na forach dyskusyjnych userzy chętnie Ci pomogą. Nie bój się zadawać nawet najgłupszych pytań. Kto pyta nie błądzi!

11. DZIAŁAJ!

W tym kroku nie mogę Ci zbyt wiele poradzić. Mogę Ci jedynie życzyć powodzenia i trzymać gorąco kciuki wierząc, że Ci się uda. Jeżeli – tak jak zdecydowana większość osób – rozmyślisz się i powiesz sobie 'nie mam motywacji do działania’ wiedz, że jesteś leniem i szukasz sobie wymówek. Wiedz również, że straciłeś mnóstwo cennego czasu, który mógłbyś wykorzystać w inny, lepszy sposób. Pokaż światu, że Ty, właśnie Ty możesz dany cel osiągnąć i czerp satysfakcję z każdego nawet najmniejszego sukcesu.

12. Poddaj się refleksji

Regularnie zachęcam Cię do refleksji i odpowiedzeniu sobie na kilka ważnych pytań:

Co Ci się udało osiągnąć? Z czego jesteś dumny?

Co można było poprawić? Jakie lekcje można z tego wyciągnąć?

Co chciałbyś osiągnąć w perspektywie kolejnego miesiąca / kwartału / roku? Do czego dążysz?

Warto odpowiadać sobie na te pytania, aby mieć pewność, że Twoje cele są dla Ciebie ciekawe, że to co robisz jest dla Ciebie atrakcyjne i upewnić się, że idziesz w dobrą stronę. Mam nadzieję, że artykuł ten pomoże Ci być skuteczniejszym każdego dnia.

Tego życzę Ci z całego serca.

Michał Flisiuk

Jak schudnąć?

work hard graphic 2

Wszystko należy upraszczać jak tylko można, ale nie bardziej.

Ludzie od wieku szukają magicznych rozwiązań na ich problemy. Począwszy od problemu z pieniędzmi, poprzez problemy z nadwagą , a na problemach w relacjach damsko-męskich kończąc. Poradników na te trzy powyższe tematy zostało napisane setki, jak nie tysiące i nie sposób by było je wszystkie przeczytać. Ostatnio zacząłem się zastanawiać, czy większość problemów ludzi jest naprawdę niezwykle skomplikowana, czy też ludzie je po prostu wyolbrzymiają? Niestety, bardziej obstaję przy twierdzeniu nr… 2. Continue reading →