Pamiętam jak dziś czasy, kiedy jeszcze jako nieśmiały chłopak zastanawiałem się skąd bierze się w ludziach „magnetyzm”, który sprawia, że niektórych ludzi moglibyśmy słuchać godzinami. Kiedyś sądziłem, że „żeby mieć gadane” trzeba się takim urodzić, a mi biednemu chłopakowi z małego miasta nie było dane otrzymać takiego talentu od matki natury. Myliłem się. Tego da się nauczyć.
Dziś siadam z kubkiem zielonej herbaty i patrzę wstecz. Widzę siebie. Nieśmiały, zakompleksiony, skulony mężczyzna, którym byłem jeszcze 6 lat temu pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Za każdym razem kiedy mam gorszy dzień, a ogień motywacji gdzieś przygasa przypominam sobie kim byłem kiedyś i jakie postępy poczyniłem. Zmiana jest możliwa. Jedyne co musisz zrobić to zacisnąć zęby i iść konsekwentnie przed siebie.
Jeżeli miałbym podać jedną umiejętność, która dała mi w życiu najwięcej – bez wątpienia odpowiedziałbym, że byłaby to umiejętność publicznego przemawiania. Zauważcie, że gdy siedzicie w gronie znajomych, popijając herbatę czy inny trunek i w pewnym momencie zabierasz głos, a uwaga Twoich słuchaczy skupia się na Tobie – występujesz publicznie.
Przemawiamy wszędzie. W szkole, na uczelni, w pracy, podczas szkoleń, podczas zebrań, spotkań ze znajomymi. Uważam, że większość osób nie zdaje sobie sprawy, jak ważna jest umiejętność przemawiania w pewny siebie, konkretny i merytoryczny sposób, tak aby nasz rozmówca chciał nas słuchać.
Moja historia
Jeżeli miałbym się cofnąć w czasie i przenieść do czasów szkolnych, nigdy bym nie przypuszczał, że kiedykolwiek poprowadzę szkolenie z publicznego przemawiania. Nie należałem do osób wylewnych czy pewnych siebie w konsekwencji czego myślałem, że prędzej zostanę informatykiem niż szkoleniowcem. Na szczęście stało się inaczej. 😉
W momencie kiedy zacząłem walczyć ze swoją nieśmiałością, zapragnąłem zmienić się w osobę, którą inni zechcą słuchać. Magnetyzm osobowości był dla mnie Świętym Graalem, którego chciałem za wszelką cenę znaleźć. Zaczęło się dość niewinnie. Po przeczytaniu kilku książek związanych z przywództwem oraz charakterystyką lidera, zacząłem zmieniać swoje myślenie z biernego na proaktywne.
Podróż zaczyna się od pierwszego kroku
Pamiętam jak dziś pierwszy dzień na uczelni, gdzie cała moja przyszła grupa (której jeszcze wtedy nie znałem) zebrała się w parku tuż obok uczelni o wyznaczonej godzinie. Wszyscy umówiliśmy się przez Internet, bo tylko w taki sposób mogliśmy się komunikować. Przyszedłem 10 minut wcześniej niż powinienem, a mym oczom ukazał się dość komiczny widok. 10 osób stojących dość blisko siebie, ale każdy patrzący w inną stronę. Przeszedłem wolnym krokiem uważnie obserwując ruchy każdego z nich. W pewnym momencie pomyślałem: „Trzeba zapytać”. Cześć. Finanse i rachunkowość pierwszy rok? – Tak, odparła grupa. To dlaczego ze sobą nie rozmawiacie? – Jakoś tak wyszło.
Może brzmi to komicznie, ale byłem pierwszą osobą, która powiedziała cokolwiek i zjednoczyła całą grupę. Później zaproponowałem, abyśmy zmienili miejsce a grupa z entuzjazmem podążała za mną. Wow. Jestem liderem!
Przez cały okres studiów starałem się jak najczęściej zabierać głos, gdzie przy grupie od 20 do 250 osób wyrażałem swoje poglądy pewnym siebie głosem. Często skupiałem wzrok innych na sobie, jednak niewzruszony tym faktem robiłem swoje. W końcu chciałem stać się osobą, która ma w sobie „magnetyzm osobowości”.
Czas na profesjonalne szkolenie
Kiedy zacząłem czuć się coraz pewniej siebie w sytuacjach publicznych, udałem się na profesjonalne szkolenie aktorskie przygotowujące do wystąpień przed kamerą. Miesięczny kurs dał mi ostro w kość, gdzie przez płacz, złość, smutek i całą ruletkę emocji przechodziłem kolejne etapy na drodze do zostania profesjonalnym mówcą. Nauczyłem się gestykulować, trzymać zainteresowanie widzów, odpowiadać na niezręczne pytania.
Później zacząłem nagrywać się na kamerze, by doskonalić cechy, które uważałem za kluczowe. Jedno z moich nagrań znajdziesz – tutaj.
Z czasem, kiedy na blogu zaczęło przybywać czytelników, pojawiły się pierwsze zapytania o poprowadzenie gościnnego wykładu. Pierwszy. Drugi. Trzeci. Dziesiąty. Dwudziesty piąty.
25. Tyle dokładnie poprowadziłem szkoleń/wykładów/warsztatów do dnia dzisiejszego.
Ostatnim, 25 warsztatem było szkolenie w Lublinie, gdzie postanowiłem szerzyć swoją wiedzę z wystąpień publicznych i uczyć innych tej umiejętności. Szkolenie było fenomenalne. Kiedy mijałem kolejne kilometry w drodze powrotnej do Warszawy, cieszyłem się jak małe dziecko widząc całą drogę, którą pokonałem przez ostatnie 6 lat.
Kiedyś bałbym się przyjść na takie szkolenie, a co dopiero samodzielnie poprowadzić. Dziś wszystko się zmieniło.
Opinie jakie dostałem po szkoleniu w Lublinie, wywołały u mnie uczucie satysfakcji. „Wow, naprawdę pomogłem ludziom rozwiązać ich problemy”
Oto niektóre z opinii:
„Podejście trenera do uczestników – życzliwe, z szacunkiem, budujące atmosferę zaufania.
Podziwiam, że zdecydowałeś się mimo temperatury wystąpić w zakrytych butach, długich spodniach i koszuli z rękawami – znajomość zasad to jedno, a ich przestrzeganie to druga sprawa – GRATULUJĘ!
Masz duży potencjał i idziesz w dobrym kierunku. Doświadczenie przyjdzie z czasem:)
POWODZENIA”
„Jak zapisywałam się na szkolenie to szczerze mówiąc nie wierzyłam, że to cokolwiek może mi pomóc przy wystąpieniach publicznych. Jestem ostatnio zmuszana do robienia częstych prezentacji więc dla mnie to ogromny stres, którego do tej pory nie mogłam opanować. A jednak! Po szkoleniu czuje się pewniej i z większą uwagą i determinacją przygotowuje się do wystąpienia. Strach choć wciąż pozostał jest zdecydowanie mniejszy. Jutro czeka mnie kolejne wystąpienie publiczne, ale jakoś specjalnie się nie stresuje 🙂 To szkolenie bardzo mnie odblokowało. Oby więcej takich! Dzięki!”
„Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na udział w szkoleniu „Public speaking”. Na początku miałam obawy co do niego, jak się okazało – niepotrzebnie. Atmosfera była miła, treść szkolenia została przekazana w zrozumiały i przyjemny sposób. Po szkoleniu jestem naładowana pozytywną energią. Mam lepsze nastawienie do samej siebie. Niesamowite jest to, że w ciągu 5 godzin nauczyłam się radzić sobie ze stresem, nie walczyć z nim a akceptować go. Wiem, że jest to dopiero początek, ale za to jaki. Dostarczyłeś mi dużą dawkę wiedzy na temat wystąpień publicznych oraz pokazałeś, że nie jest to wcale takie straszne i że da się tego nauczyć. Dziękuję Ci bardzo za to, że podbudowałeś moją wiarę w siebie i że dzięki Tobie znienawidziłam czytanie z kartki. Szkolenie okaże się przydatne nie tylko przy wystąpieniach publicznych, ponieważ wpłynęło ono na ogół mojego życia. Teraz wiem, że mogę być na tyle dobra, na ile sobie pozwolę. Szkolenie z pewnością poleciłabym znajomym. Jeśli będzie kolejna edycja zapewne kogoś ze sobą zabiorę.”
„Szkolenie Public Speaking zdecydowanie należy do tych, które mogę polecić. Pokonywanie swoich barier i powiększanie swojej strefy komfortu jednak nie należy do najłatwiejszych rzeczy, Nie chętnie przystępujemy do tego typu ćwiczeń sami, Szkolenie dało mi tą możliwość, Miałem okazję wystąpić, pośmiać się, wygłupić i porozmawiać o tym wszystkim z uczestnikami a przede wszystkim wyciągnąć wnioski. Spotkanie z pewnością traktuje jako pożytecznie spędzony czas, Zrobiłem dobry krok w kierunku swojego rozwoju, Pozdrawiam”
„Szkolenie bardzo pozytywne i na pewno mi się przyda. Wręcz żałuję, że nie zaprosiłem na nie znajomych. Pod koniec szkolenia przemawiać było już dużo łatwiej, choć – jak zauważył jeden z uczestników – to też kwestia tego, że oswoiliśmy się już ze sobą. Przydałoby się położyć większy nacisk na to w jaki sposób można się odstresować przed wystąpieniem – ja robiłem sobie notatki i mam to w większości zapisane, ale nie wszyscy tak zrobili i taka informacja może ulecieć. Można by te wszystkie techniki, które pojawiły się na slajdach od razu spraktykować. Niemniej rozumiem ograniczenia czasowe i ze szkolenia jestem bardzo zadowolony.”