motywacja

Listów odnośnie motywacji dostaję od Was na pęczki. Szukacie motywacji do nauki, pracy, znalezienia partnera życiowego, rozkręcenia biznesu. Po przeanalizowaniu Waszych problemów, widzę, że schemat jest bardzo powtarzalny, dlatego też Ci którzy pisali ze mną w ostatnim czasie, niech potraktują ten wpis jako cenną wskazówkę.

Problem z motywacją

Największą przyczyną dla którego ludzie mają problemy z motywacją, jest fakt, że… oni tak naprawdę sami nie wiedzą czy do końca chcieliby to osiągnąć.  W jednym z poprzednim wpisów pisałem o tym szerzej- klik. Slogany pt: „Bądź bogaty”, „Miej dobrą sylwetkę”, „Poznawaj dużo ludzi”, „Rozkręcaj biznes” mnożą się jak grzyby po deszczu i w zasadzie wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że jest to myślenie typowo życzeniowe.

Czy chciałbyś być bogaty? Na to pytanie z pewnością większość z Was odpowie twierdząco. Zobaczymy jakie mogą być przykładowe odpowiedzi:

  1. Tak.
  2. Chciałbym
  3. No w sumie chciałbym
  4. Sam nie wiem, chyba tak
  5. Oj fajnie by było być bogatym.
  6. TAK, pragnę tego ze wszystkim sił i jestem zdeterminowany to osiągnąć.

Chciałbym? Sam nie wiem? Chyba tak? No fajnie by było? – Wybaczcie, ale krew mnie zalewa, jak słyszę od kogoś, że w sumie chciałby znaleźć dziewczynę, ale brak mu motywacji. Nie rozumiem jak można ’ w sumie czegoś chcieć ’. Życie jest bardzo proste i albo czegoś pragniesz i jesteś zdeterminowany by to osiągnąć albo nie.

Nikt Ci nie każe być bogatym, wysportowanym biznesmenem, ponieważ jest to Twoje życie i tylko Ty wiesz czego chcesz najlepiej.

Większość książek motywacyjnych czy lektur rozwojowych przedstawia proces osiągania celów jako łatwy, przyjemny, wręcz bajeczny. Czytelnik myśli, że dojście do miliona jest łatwe, kaloryfer na brzuchu to kwestia kilku wizyt na siłowni, a piękna kobieta sama będzie zapraszać go na randki. Nic bardziej mylnego.

Powiem wam coś, czego nie przeczytacie nigdzie indziej:

Sukces wymaga poświęceń. Wymaga od Ciebie determinacji, konsekwencji, stanowczości. Będzie ciężko, będzie bolało, będzie pot, będą łzy, ale jest to droga, którą warto kroczyć.

Czy naprawdę tego chcesz?

Tak? Bierz się do roboty?

Nie? Pozostaje Ci podziwiać sukcesy innych.

Zastanówmy się, czy szukałbyś motywacji do tego, żeby wyjść do sklepu i kupić coś do jedzenia kiedy jesteś bardzo głodny. Czy wtedy pisałbyś do mnie maila:

– „Michał, wiesz co, w sumie to zjadłbym coś, ale nie chce mi się iść do sklepu. Poradzisz coś?”

– Oczywiście. Zamów sobie pizzę śmierdzący leniu!

W skrajnych przypadkach z motywacją, polecam konsultacje indywidualne.

Dla studentów przełom stycznia i lutego to jeden z najbardziej produktywnych okresów w ciągu całego roku, ze względu na sesję. Pomimo tego, iż rzesze profesorów, wszelkie poradniki czy rodzice powtarzają Ci, abyś uczył się regularnie, Ty postanawiasz wykorzystać swój czas niezwykle efektywnie i „połykasz” wiedzę z całego semestru w ciągu kilku dni. Często panikujesz, niejednokrotnie wymyślasz inne ważniejsze rzeczy takie jak np. sprzątanie czy zrobienie zakupów i koniec końców czujesz, że uczyć w zasadzie Ci się nie chce.

Jak zatem zmotywować się do nauki?

  1. Staraj się zrozumieć, a nie wkuwać na pamięć.
    Pewnie większość z Was, tak jak i mnie obrzydza fakt na myśl o tym, że musicie się czegoś nauczyć na pamięć. Cóż, o ile pewnych przedmiotów można się nauczyć na zasadzie zrozumienia pewnych procesów w nim zachodzących, o tyle dat, wzorów, nazwisk trzeba się nauczyć na pamięć. Są ewenementy wśród studentów, którzy uczą się nawet rozwiązywania zadań na pamięć, co uważam za jedno wielkie nieporozumienie. Twój umysł posiada o wiele lepsze zdolności aniżeli sam fakt zapamiętywania, toteż postaraj się zrozumieć materiał, którego się uczysz. Mało który egzamin zalicza się na zasadzie „wkucia na blachę”, więc nawet jeśli będziesz wiedział o co mniej więcej chodzi, jest szansa, że uda Ci się zaliczyć.
  2. Uświadom sobie, że w perspektywie długoterminowej uczysz się dla siebie.
    Odrzuć oceny, pochwały, poklepywania rodziców czy wizję kilkuset złotych stypendium. Ucz się przede wszystkim dla siebie, ponieważ wiedzę, którą zdobędziesz możesz wykorzystać w swoim życiu. Ja zawsze zadawałem sobie pytanie: „Jak dany przedmiot może przydać mi się w życiu?” i w niemalże każdym z nich znajdywałem coś ciekawego. Wzór, strategia, ideologia czy też paragraf prawny. Nawet podstawy prawa – przedmiot niebywale nudny – można wykorzystać w przyszłości. Znajomość swoich praw jako obywatel czy konsument, to w dzisiejszym świecie wręcz absolutna podstawa.
  3. Wyłącz komputer i telefon. Skoncentruj się w 100% na nauce.
    Porada, którą znajdziesz niemalże w każdym poradniku odnośnie efektywnej nauki. Wystarczy jeden mail z cudowną promocją Twojej ulubionej marki, kolejna wspaniała piosenka na YouTube udostępniona przez znajomego czy telefon od przyjaciółki z recenzją wczorajszej randki i Twoja uwaga zostaje rozproszona na dobre kilkanaście minut. Internet to niesamowity pożeracz czasu i jeśli szukasz czegoś ciekawszego niż notatki ze studiów, z pewnością to znajdziesz. Z własnego doświadczenia wiem, że najlepiej wyłączyć komputer i poświęcić swój czas tylko notatkom i książkom. Najefektywniej uczy się w ciszy i spokoju.
  4. Podkreślaj, notuj, przekreślaj, zaznaczaj. Uruchom wyobraźnię.
    Nauka w większości przypadków angażuje głównie lewą, logiczną półkulę mózgu. Podczas studiowania wzorów, schematów, liczb, tabelek Twoja prawa półkula niesamowicie się nudzi, przez co nauka nie postępuje tak szybko jakbyś tego chciał. Wystarczy użyć kilku kolorowych zakreślaczy, żeby prawa półkula dostała bodźce do przeanalizowania w postaci kolorów. Ja podczas nauki niemalże zawsze uruchamiałem swą bujną wyobraźnię i często patrząc na wzory dodawałem im kolory, zapachy, obrazy, dźwięki. Ucząc się rozwiązywania zadań, spróbuj utożsamić to zadanie ze sobą. Wyobraź sobie, że problem postawiony w zadaniu dotyczy Ciebie, Twojej firmy, Twoich najbliższych osób, Twoich problemów. Takie podejście znacznie zwiększa zaangażowanie, dzięki czemu szybciej się uczymy.
  5. Idź do czytelni lub biblioteki.
    Czytelnia to wspaniałe miejsce, gdzie mając do dyspozycji darmowy dostęp do Internetu, ciszę, spokój oraz zasoby książkowe – tylko skrajnie leniwe osoby odmówią sobie nauki. Widząc studentów, którzy mają nosy w książkach, czy piszą prace magisterskie sami stajemy się bardziej chętni do nauki. W każdym dużym mieście do dyspozycji studentów jest wiele bibliotek i każda osoba, która zechce skorzystać ze zbiorów biblioteki, z pewnością znajdzie dla siebie odpowiednie miejsce. Radzę jednak nie poświęcać uwagi zgrabnym nogom młodych studentek, ponieważ przy takim obrocie spraw z zaliczeniem sesji może być kiepsko. Z drugiej jednak strony, być może uda się poznać miłość życia, więc tak czy inaczej – warto wyjść z domu po nową wiedzę, czy nowe znajomości. Taka motywacja dla facetów może wydać się najbardziej efektywna spośród wszystkich możliwie dostępnych. 😉

2013 był epicki

Mniej więcej rok temu wsłuchiwałem się w wystrzał korków od szampana gdzieś w czeskich Karkonoszach. „2013..” – pomyślałem patrząc na rozbłyskające na niebie fajerwerki. W salwie śmiechu, uścisków dłoni, buziaków i serdecznych pozdrowień od innych osób pomyślałem sobie w głębi – ten rok będzie epicki.

Blog

Od pierwszego stycznia do dnia dzisiejszego blog odwiedziło lekko ponad 70.000 użytkowników dokonując przy tym 526.714 odsłon.  Średni czas na stronie wynosi 4:42 co stanowi dla mnie dobrą informację – lubicie czytać treści publikowane na blogu. Dla mnie każdy nowy użytkownik, każdy share, każdy like, każdy komentarz jest na wagę złota. Otrzymałem wiele listów, większość z nich była listami pochwalnymi, gdzie bezsprzecznie pisaliście w większości przypadków to samo – Michał robisz dobrą robotę, keep it going!

Nie pozostaje mi nic innego niż obiecać zarówno sobie jak i Wam, że od Nowego Roku treści na blogu będzie więcej. Mam w planach uruchomienie kanału na YT, a na blogu publikować treści nie tylko związane z motywacją i rozwojem osobistym.

Wystąpienia publiczne

W tym roku było mi dane wystąpić 4 razy, dzięki czemu około 1000 osób mogło mnie usłyszeć. Pierwszym wydarzeniem było seminarium Fullmen w lutym, które odbyło się we Wrocławiu. Po raz drugi wystąpiłem również na tym samym evencie, z tym, że była to druga, czerwcowa edycja. Wykład na temat poszukiwania własnej ścieżki rozwoju było mi dane poprowadzić w Warszawie, w auli głównej budynku głównego SGH’a. Najlepszym jednak moim wystąpieniem było wystąpienie na evencie „Trybisz to” w Lublinie. Ten rok był dla mnie przełomowy, ponieważ nigdy wcześniej nie dostałem tak wielu zaproszeń jak w tym roku, a to wszystko zawdzięczam dzięki temu, że odpowiednie osoby natknęły się na mojego bloga w sieci.

Moje umiejętności w kwestii wystąpień publicznych poszły mocno w górę, co widzę sam osobiście na nagraniach wideo pomiędzy pierwszym, lutowym wystąpieniem a ostatnim – listopadowym. Jestem zadowolony ze swoich wyników i nie mogę się doczekać tego, co będzie się dziać w roku 2014! A plany są ambitne, więcej wystąpień gościnnych oraz własne szkolenia o których niebawem usłyszycie.

Ludzie

Zawsze uważałem, że warto poznawać jak największą liczbę osób, ponieważ uczymy się od każdego. To przekonanie owocuje ogromną otwartością na inne osoby, dzięki czemu mam łatwość w nawiązywaniu kontaktów. W tym roku nawiązałem ogromnie silną więź przede wszystkim z osobami z Warszawy (dzięki V!ncent) oraz z pozostałych części Polski. Nie sposób wymienić nazwisk wszystkich osób, ale czuję ogromną wdzięczność z racji tego, że los stawia na mej drodze tak fenomenalnych ludzi. To dla mnie niesamowite, że stale trafiam na osoby, które mają podobne podejście do mojego. Są otwarte, świadome, rozwijają się, mają do siebie dystans i są inteligentne. Dziękuję! To dzięki Wam staję się lepszy.

Podróże

W tym roku odwiedziłem 4 kraje. Czechy, Włochy, Wielka Brytania i Niemcy. Podróże kształcą i rozwijają o czym przekonuję się za każdym razem gdy pakuję swą niewielką walizkę i wyjeżdżam za granicę naszego pięknego kraju. W 2013 bardzo silnie utwierdziłem się w przekonaniu, że warto podróżować, poznawać nowych ludzi, zgłębiać kulturę i obyczaje danego miejsca. Co najśmieszniejsze, moje podróże były niskobudżetowe, gdzie mając kilkaset złotych w kieszeni możemy udać się na całkiem fajną podróż. Brak pieniędzy czy czasu to dwie najbardziej pospolite wymówki o czym również się utwierdziłem po raz kolejny. Nigdy nie będę żałował pieniędzy na podróże, a w 2014 chcę na 100% zwiedzić Portugalię, Francję i w planach mam również Filipiny.

Własna firma

Dużo czasu myślałem nad własną firmą. Wiele osób mówiło mi, że lepiej wybrać bezpieczniejsze stanowisko w dobrej, międzynarodowej firmie, zamiast działać na własną rękę. Wiele osób mówiło mi również, że bez dotacji UE czy Państwa moja firma prędzej czy później upadnie, jednak nie słuchałem ich. Dnia 4.11.13 stałem się właścicielem własnego biznesu z czego jestem nieziemsko dumny. Na początku 2014 powstanie profesjonalna strona internetowa z opisem wszystkich usług jakie świadczę z zakresu marketingu internetowego. Strona WWW bloga również ulegnie zmianie, ale o tym już niebawem.

Podsumowując: W roku 2013….

  • Byłem w najlepszym związku w swoim całym życiu
  • Szkoliłem się ponad 80 godzin u różnych trenerów
  • Przeczytałem 12 książek
  • Schudłem 6kg (93-87)
  • Napisałem 67 artykułów na łamach bloga motywacja-blog.pl
  • Odpisałem na 36 listów
  • Przejechałem 960 kilometrów rowerem
  • Przybyło nam 1194 like na Facebooku (1.01.13 – 650, 23.12.13 – 1840). Wzrost o 283%!
  • Przeprowadziłem  konsultacji indywidualnych

Jak Twoje osiągnięcia w 2013? Czy jesteś z nich zadowolony/a?

Jesteś leniem!

Przez ostatnie 3 lata publikowałem wszelkiego rodzaju poradnikowe artykuły mające na celu zmotywowanie Cię do działania. Moim celem było przekazanie Ci maksymalnej ilości wiedzy, byś mógł osiągnąć w życiu to czego naprawdę pragniesz. Niestety, prawda jest taka, że osoby, które nie potrafią skorzystać z publikowanych treści są po prostu… leniwe.

Sam przez to przechodziłem

Jakieś dobre 4 lata temu byłem zafascynowany książkami motywacyjnymi, bo dawały fajnego kopa endorfinowego. Po takiej lekturze, czułem, że moja pewność siebie sięga niebios i że wszystko od tej pory będzie szło po mojej myśli. Cóż, uczucie było złudne i jak szybko pozytywne emocje przychodziły, tak szybko odchodziły. Ciągle zadawałem sobie pytania w stylu: „Dlaczego nie mam motywacji by zrobić XYZ?”. Niczym ćpun na głodzie łaknąłem motywujących treści, by znaleźć magiczną siłę do działania. Całe szczęście ogarnąłem się w porę i nie wydałem miliona złotych na wszelkiego rodzaju szkolenia, książki czy produkty guru motywacji.

Motywacji można szukać całe życie

Prawda jest taka, że jeżeli nie czujesz, że naprawdę chcesz coś zrobić, to tego nigdy nie zrobisz. Wymarzone Ferrari czy najpiękniejsza kobieta na świecie, do której podszedłbyś zagadać gdybyś był zmotywowany to zwykłe wymówki. Życie opiera się na prostych zasadach i albo coś robisz, albo tego nie robisz. Myślenie o biznesie po raz tysiąc pięćset pięćdziesiąty piąty, przerabianie wszelkich możliwych scenariuszy bankructwa czy nieprzespane noce z myślami pt: „Wejść w to czy nie?” – nie są robieniem biznesu. Uświadomiłem to sobie jakiś czas temu kiedy cierpiałem na podobną przypadłość – overthinking. Wszystko w moim życiu musiało być schematycznie przemyślane, niczym jeden wielki proces przebiegający od punktu A do punktu Z. Każda czynność musiała być logiczna, poparta argumentami, przeanalizowana pięćdziesiąt razy podczas gapienia się w sufit przed zaśnięciem. Ale życie nie jest tylko logiczne.

Spotkasz rzeczy, których nie zrozumiesz i będziesz musiał to zaakceptować

Lewa, logiczna półkula jest ważnym ośrodkiem w naszym mózgu, bo bez niej bylibyśmy oszukiwani w każdym sklepie podczas wydawania reszty. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to PÓŁkula, co oznacza, że jest również drugie pół czegoś, co również jest bardzo ważne. Jest nią prawa półkula odpowiadająca w skrócie za abstrakcyjne myślenie. XXI wiek to wiek żelaznej logiki, cyfr i wykresów, lecz najśmieszniejszy jest fakt, że nie wszystko da się logicznie wyjaśnić. Nie wytłumaczysz fenomenu życia, miłości, wiary w Boga, cudów na świecie czy powstania wszechświata. Na szczęście z tego wyrosłem i w tej chwili nie zawracam sobie tym wszystkim głowy, bo chcę jak najwięcej doświadczać, zamiast myśleć o tym jak coś działa.

Myślenie o czymś, teoretyzowanie, wizualiazcja scenariuszy – to brak działania. Lepiej usiąść raz na rower i się porządnie wypieprzyć, zamiast przeczytać 50 poradników w stylu „Jak jeździć na rowerze”, by później uznać, że jest to za trudne i sobie odpuścić. A wiele osób tak robi. Chwyta się czegoś na 5 minut po czym uznaje, że to trudne i nie dla nich.

A może po prostu jesteś leniem?

Nie, nie, nie, nie! Ja po prostu nie wiem wystarczająco dużo. Jak on śmie nazywać mnie leniem? – odpowiada Twój głos wewnętrzny podczas lektury tego artykułu.

Nie interesuje mnie dlaczego czegoś nie robisz. Pewnie powiesz, że nie masz czasu, energii, pieniędzy, żona Cię ogranicza albo pies zrobił kupę na wycieraczkę. Fakt jest jeden – nie posuwasz się naprzód. Stoisz w miejscu. Nie realizujesz celów. Nie wykonujesz zadań. Zwalasz winę na psa, bo ten ze stresu nie wytrzymał do spaceru i zabrudził Ci podłogę.

Nie interesuje mnie to. Świat, wszechświat czy inni ludzie też nie są tym zainteresowani. Liczą się fakty.

A fakty są żelazne i prawdziwe – jeśli nie realizujesz swoich celów, jesteś leniem. Bądź szczery i powiedz sobie otwarcie – jestem leniem. Czemu boimy się o tym mówić? To nie jest żaden temat tabu tylko ludzka przypadłość, która przytrafia się każdemu.

Nikt nigdy nie odpowie, że nie realizuje jakichś zadań bo jest leniwy. Prędzej wymyśli bajkę na miarę „Shreka” aniżeli przyzna się, że jest leniem.

Wszyscy jesteśmy leniami i mamy gorsze dni. Pozostaje pytanie – czy chcesz to zmienić?

<ironia>Tymi słowami zakończę, bo jestem leniwy i nie chce mi się dalej pisać. 😉 </ironia>

Witaj 🙂 często czytam Twojego bloga, ale jakoś teraz spróbowałam coś do Ciebie napisać. Widzę jak czytam wpisy, że jesteś pozytywnie nastawioną do życia osobą. Gratuluje. Zaraź mnie swoim optymizmem 😉 Mam 20 lat. Nie długo zacznę drugi rok analityki medycznej. Niestety analityka to nie coś co chciałabym w życiu robić. Zawsze się dobrze uczyłam i nie wiedziałam kim chce zostać w przyszłości. Moja babcia mówiła innym, że moja wnusia zostanie lekarzem. Ja miałam może 10 lat wtedy i nie brałam tych słów serio jak to małe dziecko. Lata mijały aż w końcu poszłam do liceum na bio-chema.

Zawsze interesowałam się tymi przedmiotami więc nie miałam z tym problemu. Kiedy moja babcia zmarła na raka to postanowiłam , że chce iść na medycynę. Gdyby nie późne rozpoznanie lekarzy i bagatelizowanie objawów przez nich to ona jeszcze by żyła. Przez ostatni rok który pozostał mi do matury nie wychodziłam z pokoju, bo wiadomo, żeby się dostać na lekarski trzeba mieć dużo punktów. Uczyłam się bardzo dużo. Zresztą wcześniej też, ale miałam cel do zrealizowania, ale chciałam go spełnić. Niestety matura nie poszła mi zadowalająco. Poszłam na analitykę medyczną z postanowieniem poprawy matury, bo w domu nie mogłam zostać, bo czasami jakbym się nie dostała po raz kolejny to rok mam zmarnowany, a poza tym mieszkam w małej wsi gdzie plotki się rozchodzą więc wiem, że sąsiedzi zaczęliby wysnuwać różne domysły na mój temat. Ja się nie martwię aż tak ich opinią jak moi rodzice więc poszłam na coś co nie jest moim priorytetem. Od października uczyłam się i na studia i na maturę. Na początku było ciężko, ale trochę materiału się pokrywało więc nie było źle, ale przecież sama tak chciałam. Niektórzy myślą, że jestem dziwna, bo nie chodziłam na imprezy, bo jakoś nie jestem ich zwolenniczką. Miałam lokatorkę, która ostro imprezowała za nad dwie 😀 i mówiła, że mnie podziwia za to, że potrafię się tyle uczyć i że na pewno się dostanę za drugim razem.

Te słowa mnie podbudowały. Rodzice byli też tego pewni. Pech chciał, że w tym roku owszem poprawiłam maturę, ale zabrakło mi trochę procent by chociaż dostać się na niestacjonarną medycynę, ale też nie chciałam żeby rodzice wydali na mnie ponad 20 tys., a drugie tyle za ECTS przez ustawę. Powinnam się załamać i mówić, że jestem do niczego, że może nie nadaję się na lekarza, ale jednak tak nie myślę. Próbuję. Znam tyle osób które są na medycynie to im zazdroszczę tego. Imprezują i olewają te studia, bo dla niektórych ważny jest tylko w przyszłości prestiż. Ja bym wiele dała, aby być na ich miejscu. Czytałam trochę „Potęgę podświadomości” czy „Sekret” i przez parę dni żyje wolną chwilą, ale później myślę o studiach i czar pryska.

Wszyscy których znam twierdzą, że jestem pogodna osobą. Dużo się śmieje. Nawet uśmiecham do obcych ludzi jak Ty J Nawet kuzyni twierdzą , że nie zachowuję się jak 20latka , ponieważ nie mam chłopaka, a wolny czas przeznaczam na naukę, a nie na imprezach. Zawsze mi powtarzają, że za kilka lat skończę studia i wrócę do rodzinnych stron, a oni będą mieć wszystko, a ja nic. Takie zachowanie mnie dołuje. Pomimo tego postanowiłam się nie poddawać i próbować jeszcze raz za rok dodatkowo pisać jeszcze jeden przedmiot na maturze, ale boję się, że…. mogę się rozczarować! A rozczarowania w oczach rodziców po raz trzeci nie zniosę. Znajomi mówią : „Za rok skończysz drugi rok analityki, a medycyna trwa tyle lat”. Ja trochę też tak trochę sądzę, bo w sumie mamy tylko jedno życie, ale z drugiej strony po co przez resztę życia się unieszczęśliwić? Po to żyjemy aby realizować swoje marzenia prawda? Dziękuję za motywację do działania. Pozdrawiam.

Studentka.

Dziękuję za list. Zakładając sobie konkretny cel istnieje ryzyko, że możemy go nie zrealizować. Dotyczy to w szczególności trudnych celów tak jak w Twoim przypadku, gdzie mała wpadka zaprzepaściła Twoją szansę. Moim zdaniem nie warto dążyć do celu „po trupach” czy „za wszelką cenę”, ponieważ to co chcielibyśmy uzyskać w życiu nie zawsze nam wyjdzie. Trzeba odnaleźć w tym wszystkim złoty środek, chyba, że zaniedbanie wszystkiego wokół, a skupianie się tylko na celu jest tym czego chcesz.

Trzeba założyć jakiś plan B. Mając tylko jeden plan na życie pt: „Chcę iść na medycynę” zostawiasz sobie 50% szans, że Ci nie wyjdzie. Jeżeli dorzucisz do tego plan B lub plan C, możesz zminimalizować to ryzyko do kilku procent, ponieważ niezależnie od sytuacji życiowej, Ty zawsze będziesz miała jakiś pomysł. Porażki to składowa część sukcesu i jeśli mocno czegoś chcemy prędzej czy później nam wyjdzie.

Wszystko co dzieje się w Twoim życiu dzieje się po coś !

Jeśli czujesz, że medycyna to Twoja misja życiowa i pragniesz tego z całego serca – nie poddawaj się i próbuj aż do skutku. Realizuj cele, które naprawdę chcesz, w które wierzysz. Nie rób czegoś dla pieniędzy czy prestiżu bo motywacja prędzej czy później się wypali.

Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę w Twój sukces. Żyj spójnie ze swoimi wartościami i walcz o to co kochasz.

Pozdrawiam

PS. Moja skrzynka nieco się rozluźniła, więc możecie śmiało pisać listy na info@motywacja-blog.pl

PS2. Nie zapominajcie o konsultacjach indywidualnych . Więcej informacji tutaj 🙂

Chciałem serdecznie zaprosić wszystkich czytelników na Dni Rozwoju, które trwać będą przez 3 dni (od wtorku do czwartku włącznie) w Warszawie. Będę miał przyjemność poprowadzić moduł związany z odnajdywaniem się na własnej ścieżce rozwoju.

Jeżeli jesteś moim czytelnikiem/czytelniczką i chciał(a)byś zobaczyć mnie w realnym świecie…

Jeżeli jesteś zainteresowany/-a rozwojem osobistym oraz tematyką motywacji…

Jeżeli chciał(a)byś nauczyć się czegoś nowego…

Zapraszam na Dni Rozwoju! 🙂

Usłyszysz mnie w czwartek 24.10.2013 o godzinie 17:00 w auli II – budynek główny SGH. Wstęp wolny.

PS. Dla wszystkich zapisanych na mojej liście mailingowej udostępnię w przeciągu 2-3 tygodni nagranie z tego wydarzenia, jednakże zachęcam do wzięcia udziału. 🙂

Więcej informacji możecie uzyskać tutaj – https://www.facebook.com/events/447055855405756/?ref_dashboard_filter=calendar

Dosłownie kilkadziesiąt minut temu dostałem od znajomego wideo motywacyjne zatytułowane „Siła inspiracji”. Jest to wywiad ze światowej klasy mówcą motywacyjnym Les’em Brownem, którego nauki są bardzo mądre.  Les w wywiadzie opowiada historie ze swojego życia, pokazując, że wszystko w naszym życiu można zmienić jeżeli wystarczająco tego pragniemy. Continue reading →

Ostatnio na moją skrzynkę przychodzą dziesiątki e-maili od Was. Każdego dnia sprawdzam pocztę i staram się w miarę możliwości odpisywać na Wasze listy, jednakże nie zawsze mi to wychodzi – w końcu też jestem człowiekiem i chciałbym mieć trochę czasu dla siebie. 🙂

Z racji tego, iż na łamach bloga zostało opublikowanych prawie 30 listów, a na niezliczoną ilość z nich odpisałem Wam w prywatnej wiadomości, dzieląc się moim doświadczeniem, postanowiłem wprowadzić o wiele skuteczniejszą formę kontaktu ze mną. Jak wiadomo e-mail to tylko tekst, a najskuteczniejszą formą kontaktu jaką do tej pory wymyślono jest spotkanie w cztery oczy.

Konsultacje indywidualne odbywać się będą na terenie Warszawy lub przez Internet (e-mail/Skype), więc…

Jeżeli masz problem z:

  • Motywacją
    • Nie wiesz jak zmotywować się do pracy
    • Czujesz, że nie masz pojęcia czego chcesz od życia
    • Nie wiesz w jaki sposób chciał(a)byś dalej żyć
    • Wyznaczyłeś/-aś cele, lecz ich nie realizujesz
    • Jesteś typem lenia i chciał(a)byś to zmienić
    • Marzysz o lepszym życiu, ale nic w tym kierunku nie robisz
    • Przesiadujesz całymi dniami na Facebooku i masz z tego powodu wyrzuty sumienia
  • Przekonaniami
    • Czujesz, że Twój dialog wewnętrzny jest toksyczny i chciał(a)byś to zmienić
    • Masz negatywne zdanie o sobie
    • Negatywnie postrzegasz świat
    • Uważasz, że wszystko wokół Ciebie jest złe; rząd, kraj, ludzie
  • Relacjami
    • Jesteś nieśmiały(-a) i brak Ci pewności siebie
    • Jesteś samotny/-a i chciałbyś to zmienić, ale nie wiesz jak
    • Nie wiesz w jaki sposób masz się zachowywać w pewnych sytuacjach
    • Brak Ci asertywności
    • Jesteś typem 'cichej osoby’ i jest Ci smutno, że nikt się Tobą nie interesuje
  • Wystąpieniami publicznymi
    • Nigdy w życiu nie występowałeś/-aś publicznie
    • Stresujesz się na samą myśl o wyjściu przed grupę osób
    • Nie potrafisz w ciekawy sposób przekazywać wiedzy

…lub ostatnio najbardziej popularny z problemów – nie wiesz, jaki kierunek studiów powinieneś/powinnaś wybrać…

…lub inny problem, którym chciałbyś/chciałabyś się ze mną podzielić…

Możesz się ze mną spotkać i porozmawiać o tym problemie.

Koszt uzależniony jest od nakładu pracy jaki nas czeka.
Więcej informacji udzielę pod adresem e-mail:

info@motywacja-blog.pl

Więcej informacji o mnie uzyskasz tutaj.

Opinie

Uważam, iż takie indywidualne konsultacja to bardzo pomocna sprawa. Na moim przykładzie mogę stwierdzić, że możliwość rozmowy, wysłuchania, przedstawienia swoich problemów komuś kto mnie nie zna to wielka ulga. Co najważniejsze to możliwość spojrzenia na nie z innej perspektywy i uzyskanie przydatnych, życiowych porad. Myślę, że niektórych rzeczy byłam świadoma, ale do końca do mnie nie docierały. Pomogłeś mi przejrzeć na oczy, uświadomiłeś, że mamy tylko jedno życie, więc trzeba z niego korzystać jak najwięcej.
Jedynie mam zastrzeżenie do siebie, że może mogłam np. wypisać jakie są moje konkretne problemy wtedy byłoby łatwiej rozmawiać, bo bym tak się nie zakręciła 😉 Jednak myślę, że udało mi się przedstawić najważniejsze problemy i uzyskać stosowne rady 🙂 Mam nadzieje, że tym razem będzie coraz lepiej.
Katarzyna K.

 

 

Szanowny autorze!

Do napisania tego maila skłonił mnie Twój artykuł – http://motywacja.mintshost.com/mam-ch-zycie-i-narzekam-dalej/
– na który natknąłem się w googlach poszukując jakiejś życiowej motywacji. Mam nadzieję że regularne prowadzenie bloga idzie w parze z regularnym sprawdzaniem skrzynki mailowej 🙂 Przyzna się szczerze, że pragnę konfrontacji mojej desperacji i życiowego pesymizmu z Twoim optymizmem, motywacją i doświadczeniem w kwestii samorozwoju i szeroko rozumianej poprawy jakości życia et. etc. Przejdę więc do rzeczy:

Chciałbym mój komentarz do artykułu otworzyć takim oto zdaniem (wybacz mi wulgaryzm, użyty celowo aby wzmocnić wypowiedź) – 'łatwo się tak, k***a, mówi’. W swoim artykule napisałeś:

Twoje, wyjątkowe, oryginalne życie. To Ty piszesz jego scenariusz. To Ty jesteś autorem tej wspaniałej opowieści pt:” Moje życie”.. To od Ciebie zależy jak będą nazywać się poszczególne rozdziały jak i sama treść.

Bazując na swoich osobistych doświadczeniach mogę śmiało stwierdzić, iż to nieprawda. Zarówno twierdzenie że każde życie jest wyjątkowe, jak i myślenie że nasz los leży w naszych rękach – jest nieprawdą. Brzmi to dla mnie jak pozytywistyczny bełkot, w który, choć pragnąłbym, nie mogę uwierzyć. Takie stwierdzenie otwiera nagle drzwi w życiu. Nastawia człowieka na tryb 'mogę wszystko’. Automatycznie wydaje się, że przy odpowiednim wysiłku, wszystko można osiągnąć, a sukces w jakiejkolwiek życiowej dziedzinie jest tylko i wyłącznie kwestią czasu. Człowiek z takim nastawieniem boleśnie może przeżyć rozbicie się o niezwykle twardą i wytrzymałą ścianę, jaką jest rzeczywistość.

To, czy znajdziesz dobrą pracę, kochającą dziewczynę, uda Ci się zrealizować zawodowo czy po prostu spełnisz marzenia – od Ciebie zależy tylko i wyłącznie po części. W dużej mierze natomiast od szczęścia, losu, Boga, czy jakkolwiek jeszcze to można nazwać. Niewidzialna siła, czy zbieg okoliczności, to wszystko wpływa na sukces czy też porażkę. Chciałbym podać w tym miejscu swój życiowy przykład – w ramach pracy nad sobą i motywacji, jakieś dwa lata temu postanowiłem zdobyć dziewczynę, którą pokochałem. Nie będę rozwodził się nad samą drogą, jaką przeszedłem aby z Nią wejść w związek, powiem tylko iż przedtem byłem kompletnym laikiem w relacjach damsko-męskich, ba, z dziewczynami nawet nie potrafiłem rozmawiać. W każdym razie, po roku w związku, który powoli się rozpadał, zostałem porzucony. Mimo wszelkich dobrych chęci, działania, próby naprawy błędów, przyznania się do nich… mimo tego, że mi zależało i zrobiłem wszystko co w mojej mocy – nasz związek legł w gruzach. Właściwie, aby ująć to o co mi konkretnie chodzi, mogę napisać 'mój’ związek. Ponieważ samemu nie można stworzyć solidnego związku z drugą osobą, niezależnie od tego czy się ją kocha czy nie – potrzebne są chęci obydwu stron. Samemu nic nie mogę zdziałać, walcząc o swoje szczęście w życiu emocjonalnym. Na to, na kim mi zależy już za bardzo nie mam wpływu.

Przechodząc do drugiej kwestii, jaką będzie praca nad sobą bardziej fizyczna i umysłowa, niż emocjonalna – nie każdy został obdarzony pewnymi predyspozycjami do zrobienia wszystkiego. Jeśli ktoś nie urodził się geniuszem, nie jest w stanie nauczyć się danej rzeczy. Jeśli ktoś nie ma szczęścia, nie jest w stanie czegoś osiągnąć. Jeśli komuś natura poskąpiła wytrwałości, po prostu nie jest w stanie wypracować sobie sylwetki sportowca. Praca nad sobą jest piękna, do momentu kiedy zauważysz brak swoich umiejętności, i bezsens tego co wykonujesz w kółko licząc na efekty, które nie nadchodzą i nie zapowiada się na to, by miały nadejść. To chyba najbardziej demotywująca rzecz jaka może spotkać człowieka – mimo iż daje z siebie wszystko, nic z tego nie wychodzi.

Po trzecie – wizja i kierowanie. Ludzie są istotami które nieświadomie potrzebują 'przywódcy’. Kogoś, kto ich poprowadzi, kto chociaż sprawi, że uwierzą w siebie, będą mieli jakiś punkt odniesienia, bezpieczny zaułek, do którego będą mogli uciec w razie niepowodzenia. Nie wszyscy są urodzonymi liderami, i nie wszyscy potrafią pokierować swoim życiem. Jeśli chodzi o mnie, brak mi na przykład wizji – skoro nic się nie udało, jak cokolwiek może się udać, to brnięcie w bezsens. Lepiej sobie odpuścić i oszczędzić bólu, nie robiąc sobie złudnych nadziei. Brakuje też sposobu. 'To od Ciebie zależy…’ tak, wszystko fajnie, tylko co mam zrobić, żeby coś osiągnąć? Co, jeśli się nie uda? Nie chcę pogarszać i tak już swojej nadkruszonej psychiki. Z natury jestem pesymistą, filtruję pozytywne myślenie ze względu na każdy jego słaby punkt.

Zastanawiałem się, co wyjdzie z wymiany myśli człowieka bardzo zdemotywowanego i bardzo zmotywowanego, jakim niewątpliwie jesteś.Byłbym wdzięczny za niepublikowanie tego maila na Twoim blogu, a jeśli już to proszę o zachowanie mojej anonimowości. Z góry dziękuję, i czekam na odpowiedź 🙂

Z wyrazami szacunku
Czytelnik

Witaj Czytelniku!

Z racji tego, że list jest długi, pozwolę sobie podzielić go na mniejsze części i postaram się rozwiać zwisające nad Tobą pesymistyczne chmury. 🙂

Do napisania tego maila skłonił mnie Twój artykuł – http://motywacja.mintshost.com/mam-ch-zycie-i-narzekam-dalej/
– na który natknąłem się w googlach poszukując jakiejś życiowej motywacji. Mam nadzieję że regularne prowadzenie bloga idzie w parze z regularnym sprawdzaniem skrzynki mailowej 🙂 Przyzna się szczerze, że pragnę konfrontacji mojej desperacji i życiowego pesymizmu z Twoim optymizmem, motywacją i doświadczeniem w kwestii samorozwoju i szeroko rozumianej poprawy jakości życia et. etc. Przejdę więc do rzeczy:

Chciałbym mój komentarz do artykułu otworzyć takim oto zdaniem (wybacz mi wulgaryzm, użyty celowo aby wzmocnić wypowiedź) – 'łatwo się tak, k***a, mówi’. W swoim artykule napisałeś:

Twoje, wyjątkowe, oryginalne życie. To Ty piszesz jego scenariusz. To Ty jesteś autorem tej wspaniałej opowieści pt:” Moje życie”.. To od Ciebie zależy jak będą nazywać się poszczególne rozdziały jak i sama treść.

Bazując na swoich osobistych doświadczeniach mogę śmiało stwierdzić, iż to nieprawda. Zarówno twierdzenie że każde życie jest wyjątkowe, jak i myślenie że nasz los leży w naszych rękach – jest nieprawdą. Brzmi to dla mnie jak pozytywistyczny bełkot, w który, choć pragnąłbym, nie mogę uwierzyć. Takie stwierdzenie otwiera nagle drzwi w życiu. Nastawia człowieka na tryb 'mogę wszystko’. Automatycznie wydaje się, że przy odpowiednim wysiłku, wszystko można osiągnąć, a sukces w jakiejkolwiek życiowej dziedzinie jest tylko i wyłącznie kwestią czasu. Człowiek z takim nastawieniem boleśnie może przeżyć rozbicie się o niezwykle twardą i wytrzymałą ścianę, jaką jest rzeczywistość.

 

Mówiąc o rzeczywistości mówisz o swojej rzeczywistości. Twój zbiór przekonań, Twoje doświadczenie życiowe, poniekąd Twoje geny jak i miejsce, czas, ludzie z którymi się wychowywałeś doprowadziło Cię do tego momentu, w którym jesteś obecnie. To, co dla Ciebie będzie bzdurą i nieprawdą, dla mnie może być czymś co zmieni moje życie. Pomimo tego, że prawo, podatki, okoliczności życiowe jak i zasoby są równe dla wszystkich ludzi, jedni osiągają spektakularne sukcesy, inni zaś kończą z tanim winem w ręku pod sklepem.

Dlaczego tak się dzieje?

Jest to bardzo mocno związane z tym, jakie masz przekonania. Każdy z nas ma jakieś przekonania zarówno na temat świata zewnętrznego jak i na temat samych siebie. Moim zdaniem warto pracować nad swoimi przekonaniami, tak aby były proaktywne i działały na naszą korzyść. Ja staram się nie być gołosłownym i tak jak Ty – nie lubię pustosłowia pt: „Możesz wszystko, jesteś wielki”. Oczywiście, statystyki mówią same za siebie i średnio 1-5% osób, które weszły w świat rozwoju osobistego, faktycznie w życiu dochodzi do jakiegoś sukcesu. Prawda jest też taka, że są osoby, które wchodzą w ten świat tylko po to… żeby dobrze się poczuć.

Punktem wyjścia jest zdanie – każdy ma swoją własną wewnętrzną rzeczywistość. W Twojej ciężko jest np. rozkręcić firmę, w mojej – wręcz przeciwnie, łatwo. Kto z nas ma rację?

A czym jest racja? Oboje ją mamy.

To, czy znajdziesz dobrą pracę, kochającą dziewczynę, uda Ci się zrealizować zawodowo czy po prostu spełnisz marzenia – od Ciebie zależy tylko i wyłącznie po części. W dużej mierze natomiast od szczęścia, losu, Boga, czy jakkolwiek jeszcze to można nazwać. Niewidzialna siła, czy zbieg okoliczności, to wszystko wpływa na sukces czy też porażkę. Chciałbym podać w tym miejscu swój życiowy przykład – w ramach pracy nad sobą i motywacji, jakieś dwa lata temu postanowiłem zdobyć dziewczynę, którą pokochałem. Nie będę rozwodził się nad samą drogą, jaką przeszedłem aby z Nią wejść w związek, powiem tylko iż przedtem byłem kompletnym laikiem w relacjach damsko-męskich, ba, z dziewczynami nawet nie potrafiłem rozmawiać. W każdym razie, po roku w związku, który powoli się rozpadał, zostałem porzucony. Mimo wszelkich dobrych chęci, działania, próby naprawy błędów, przyznania się do nich… mimo tego, że mi zależało i zrobiłem wszystko co w mojej mocy – nasz związek legł w gruzach. Właściwie, aby ująć to o co mi konkretnie chodzi, mogę napisać 'mój’ związek. Ponieważ samemu nie można stworzyć solidnego związku z drugą osobą, niezależnie od tego czy się ją kocha czy nie – potrzebne są chęci obydwu stron. Samemu nic nie mogę zdziałać, walcząc o swoje szczęście w życiu emocjonalnym. Na to, na kim mi zależy już za bardzo nie mam wpływu.

Oczywiście, jestem zwolennikiem teorii, że istnieją siły wyższe, które mają na nas wpływ, niejednokrotnie ściągając na ziemie w postaci chorób, nieszczęść, porażek czy innych wypadków, które w życiu nam się przydarzają. Nie zmienia to jednak faktu, że wszystko co w życiu Ci się przydarzy jest tylko kwestią interpretacji. Jeżeli szef wyrzuci Cię z pracy, możesz się załamać, rozpłakać i uznać, że nic w życiu nie mogło Ci się gorszego zdarzyć. Można też spojrzeć pod nieco innym kątem i powiedzieć sobie: „Ta praca i tak była gówniana i w zasadzie chciałem ją zmienić. Cieszę się, że teraz mam wolną rękę i mogę zrobić co tylko zechce.

Kto zatem ma rację i zachowuje się słusznie? Ten co rozpacza nad stratą pracy czy ten, który się cieszy? Każdy z nich.

Czy zostawienie przez partnera czy partnerkę życiową musi być tragedią?

To też wszystko zależy od nastawienia. Oczywiście, miłość, wspólne wspomnienia i przestrzeń życiowa, którą dzieliliśmy z bliską osobą nie pozwalają nam o tej osobie zapomnieć, ale tutaj też można znaleźć jakieś pozytywy. Jeżeli dana osoba Cię zostawiła to najprawdopodobniej zrobiłaby to prędzej czy później. Im wcześniej tym lepiej, ponieważ jest mniej w tym Twojego zmarnowanego czasu. Jesteś bogatszy w doświadczenie, którego nie zdobyłbyś gdybyś zamknął się w swojej ołowianej bańce z napisem: ” Nie wchodzę w relacje, bo boje się porażki”. To trochę jak z jazdą na rowerze – musisz się kilka razy przewrócić żeby się nauczyć jeździć. Proste, prawda? 🙂

Z moich doświadczeń wynika dość pozytywny wniosek – każdy kolejny mój związek jest lepszy i czuję się w nim bardziej szczęśliwie niż w poprzednim. Być może gdybym nie miał odwagi zerwać mojego pierwszego związku nie przeżyłbym tylu wspaniałych chwil, a związek ten prędzej czy później przerodziłby się w coś toksycznego?

Nie wiem. Jestem tu i teraz, w tym miejscu a nie innym – nie ma sensu rozpamiętywać przeszłości. Cieszę się z tego gdzie jestem i co mam w tej chwili.

Przechodząc do drugiej kwestii, jaką będzie praca nad sobą bardziej fizyczna i umysłowa, niż emocjonalna – nie każdy został obdarzony pewnymi predyspozycjami do zrobienia wszystkiego. Jeśli ktoś nie urodził się geniuszem, nie jest w stanie nauczyć się danej rzeczy. Jeśli ktoś nie ma szczęścia, nie jest w stanie czegoś osiągnąć. Jeśli komuś natura poskąpiła wytrwałości, po prostu nie jest w stanie wypracować sobie sylwetki sportowca. Praca nad sobą jest piękna, do momentu kiedy zauważysz brak swoich umiejętności, i bezsens tego co wykonujesz w kółko licząc na efekty, które nie nadchodzą i nie zapowiada się na to, by miały nadejść. To chyba najbardziej demotywująca rzecz jaka może spotkać człowieka – mimo iż daje z siebie wszystko, nic z tego nie wychodzi.

Chciałbym, abyś zapoznał się z biografią Abrahama Lincolna, byłego prezydenta USA. Jeżeli twierdzisz, że sukces zawsze przychodzi łatwo, grubo się mylisz. Gwarantuję Ci, że 99% wyników naszej pracy to praca nad sobą.

Nie wierzysz? Sprawdźmy:

Czy jeżeli od dziś, poświęcałbyś 4h dziennie na grę na pianinie, to czy po 5 latach nie zostałbyś profesjonalistą? Mógłbyś spokojnie grać przed ludźmi, nagrywać się na YouTube i zyskiwać podziw innych. Pewnie wiele osób powiedziałoby Ci :„Tobie to łatwo, bo Ty masz talent”, ale co byś takiej osobie odpowiedział?

„Nie miałem żadnego talentu. 5 lat temu podjąłem świadomą decyzję o rozpoczęciu gry na pianinie. Przez pierwszy miesiąc dźwięki, które wydobywały się spod moich palców nie można było nazwać muzyką, a moi rodzice nie mogli zdzierżyć tego jak bardzo kaleczę ich uszy. Ja jednak nie poddawałem się, ponieważ bardzo chciałem opanować tę umiejętność. Po kilku miesiącach zagrałem bezbłędnie pierwsze etiudy, później znalazłem forum dyskusyjne, gdzie zapaleni miłośnicy pianina wymieniali się swoimi umiejętnościami. Ciężka praca i wytrwałość zaprowadziły mnie do tego miejsca, gdzie jestem dziś.”

Praca, praca, praca i jeszcze raz praca. Nie mniej jednak, warto znać swoje predyspozycje i je rozwijać aniżeli robić postępy w dziedzinie której ani nie czujesz, ani nie lubisz – to oczywiste!

Po trzecie – wizja i kierowanie. Ludzie są istotami które nieświadomie potrzebują 'przywódcy’. Kogoś, kto ich poprowadzi, kto chociaż sprawi, że uwierzą w siebie, będą mieli jakiś punkt odniesienia, bezpieczny zaułek, do którego będą mogli uciec w razie niepowodzenia. Nie wszyscy są urodzonymi liderami, i nie wszyscy potrafią pokierować swoim życiem. Jeśli chodzi o mnie, brak mi na przykład wizji – skoro nic się nie udało, jak cokolwiek może się udać, to brnięcie w bezsens. Lepiej sobie odpuścić i oszczędzić bólu, nie robiąc sobie złudnych nadziei. Brakuje też sposobu. 'To od Ciebie zależy…’ tak, wszystko fajnie, tylko co mam zrobić, żeby coś osiągnąć? Co, jeśli się nie uda? Nie chcę pogarszać i tak już swojej nadkruszonej psychiki. Z natury jestem pesymistą, filtruję pozytywne myślenie ze względu na każdy jego słaby punkt.

Zastanawiałem się, co wyjdzie z wymiany myśli człowieka bardzo zdemotywowanego i bardzo zmotywowanego, jakim niewątpliwie jesteś.Byłbym wdzięczny za niepublikowanie tego maila na Twoim blogu, a jeśli już to proszę o zachowanie mojej anonimowości. Z góry dziękuję, i czekam na odpowiedź 🙂

Prawda jest taka, że zawsze ponosisz jakieś ryzyko utraty komfortu, czy też utraty bezpieczeństwa. Dla przykładu praca na etacie.

Wielu ludzi sądzi, że jest bardzo bezpieczna, że jak już wejdziesz w struktury firmy, to jesteś osobą, której nie da się zwolnić. Ale co się dzieje, kiedy w branży, której pracujesz spada sprzedaż? Zazwyczaj cięcia kosztów zaczynają się od redukcji zatrudnienia, więc gdzie tu jest bezpieczeństwo? Jeśli mają Cię zwolnić to i tak Cię zwolnią, choćbyś był prezydentem RP.

Co jeśli się nie uda? Nic. Zyskasz nowe doświadczenie i z uśmiechem na twarzy z racji tego, że spróbowałeś pójdziesz dalej w świat. Czy załamałeś się po pierwszej próbie jazdy na rowerze, kiedy upadłeś i zrobiłeś dziurę w spodniach? Czy jako dziecko zaniechałeś rozwijania swojej zdolności chodzenia, tylko dlatego, że na początku prawie zawsze lądowałeś na tyłku? Nie, brnąłeś dalej i nie zwracałeś uwagi na to, że nauka chodzenia może wiązać się z „utratą bezpieczeństwa”.

Pozdrawiam i przesyłam powiew optymizmu. 🙂

Właśnie kończysz czytać jedną z topowych książek z zakresu rozwoju osobistego i motywacji. Wertujesz kolejne strony, a po prawej stronie książki zostało już tylko kilka kartek do przeczytania. Czujesz, że słowa, które przyswaja Twój umysł trafiają do Ciebie niczym strzelec w przysłowiową „dziesiątkę” w tarczy. Masz moc działania i wiesz, że możesz przenosić góry.

Hurra! Zdobyłem wiedzę, która pozwoli mi zrealizować cele!

Uczucie po przeczytaniu motywacyjnej książki lub po uczestnictwie w seminarium rozwojowym jest niesamowite. Masz ochotę wziąć się od razu do pracy, bo w końcu ujrzałeś świat w kolorowych barwach. Wszystko jest możliwe, jesteś wielki, Twoje wszelkie możliwe kompleksy odeszły w niepamięć. Nie potrafisz zrozumieć tego, że przez tyle lat nie potrafiłeś poczuć tak fenomenalnie jak dziś. Snujesz wybujałe plany, bowiem cały świat stoi na wyciągnięcie ręki. Rozkoszując się tym stanem postanawiasz spożytkować go w jakiś produktywny sposób. Myślami przenosisz się do krainy miodem i mlekiem płynącej, gdzie otrzymasz wszystko o co tylko poprosisz.

Najpierw plany

Jeżeli jesteś ambitny i naprawdę chcesz zacząć osiągać sukcesy, siadasz z pustką kartką A4 i zaczynasz wypisywać wszystko co chciałbyś osiągnąć w przeciągu kilku miesięcy. Więcej pieniędzy, wspaniały życiowy partner, lepsza sylwetka, fajniejsze ubrania, sportowy samochód i willa z basenem na Hawajach. Wypisując swoje plany jesteś pewien, że wszystkie cele zrealizujesz, ponieważ w końcu raz na zawsze w Twojej głowie ktoś przestawił jakiś włącznik i od teraz będziesz zmotywowany już na zawsze. Uśmiech na twarzy, hurraoptymistyczne nastawienie, pozytywna muzyka na słuchawkach do końca dnia i problem ze zrozumieniem pesymistów, których tak wielu dookoła Ciebie.

Dzień dobiega końca, a Ty z uśmiechem na twarzy zasypiasz w swoim ciepłym łóżku. Śnisz o pieniądzach, kobietach, sportowych autach, ponieważ wiesz, że wkrótce wszystko osiągniesz. Spokój ducha i Twoja pewność siebie zaskakuje Cię na każdym kroku. WOW, chyba stałem się innym człowiekiem – myślisz.

Nieoczekiwany scenariusz

Budząc się następnego dnia, Twój zapał jest nieco mniejszy, jednakże nadal stoi na stosunkowo wysokim poziomie. Chce Ci się wstać z łóżka i nawet jesteś w stanie zrobić sobie śniadanie bez narzekania na wszystko dookoła. Po porannych niezbędnych czynnościach siadasz do kartki z celami i zaczynasz na nią patrzyć pod nieco innym kątem. Hmm.. Ciężko Ci będzie zdobyć willę na Hawajach, nie bardzo masz znajomych, żeby wyjść na imprezę w celu poznania partnerki życiowej, a Twoja kiepska praca nie pozwala Ci na taki standard życia jakbyś tego chciał. Zaczynasz się zastanawiać dlaczego Twoje nastawienie jest nieco inne niż wczoraj i po chwili refleksji dochodzisz do wniosku że…

„Nie wiem jeszcze wystarczająco dużo”

Cały proces wydaje Ci się logiczny i sensowny. Częściowa wiedza z książki pozwoliła Ci wzniecić całkiem pokaźny płomień motywacji, jednakże okazał się niewystarczająco silny, gdyż nie posiadłeś całej niezbędnej wiedzy z tego zakresu. Wychodząc temu naprzeciw dochodzisz do wniosku, że należy zgłębić kolejne grube tomy psychologiczne by przestawić Twój umysł na tory prowadzące do sukcesu.

Chwytasz za kolejną książkę i postanawiasz czytać dalej.

Sytuacja się powtarza i zostajesz w błędnym kole. Czytasz kolejną książkę, rozpisujesz plany po czym za kilka dni dochodzisz do wniosku, że jeszcze nie jesteś gotowy by podjąć się realizacji swych celów. Zaślepiony wizją rozwoju osobistego, postanawiasz nabijać sobie w głowę milion teoretycznych wzorów, zasad, reguł, jednakże ciągle stoisz w tym samym miejscu.

Dlaczego?

Hurraoptymistyczna motywacja moim zdaniem nie działa. Jest to przyjemne, dość miłe wrażenie stanu flow jednakże prędzej czy później wróci do stanu wyjściowego a my poczujemy się źle, że pozytywny stan prysnął jak mydlana bańka. Jest wielu ludzi, którzy przez całe życie uważają, że nie wiedzą jeszcze wystarczająco dużo i odkładają na bok swoje długoterminowe cele, by stale się rozwijać.

Zapamiętaj kilka ważnych zdań:

  • Nigdy nie posiądziesz całej wiedzy
  • Zawsze będziesz miał obawy przed podjęciem przedsięwzięcia
  • Nigdy nie podejmiesz działania, jeśli będziesz żył iluzją, że „jutro będzie lepszy moment niż dziś”