Jakiś czas temu natknąłem się na ciekawy wpis na temat porannego wstawania. Autor opisywał korzyści jakie daje wstawanie godziny, czy półtorej przed wyjściem z domu. Z racji tego, że nie należałem do grona ludzi wstających o wiele wcześniej przed wyjściem do pracy postanowiłem to przetestować.
Przez większość czasu w zimę nie potrafiłem zmotywować się do wstawania wcześniej. Zaczynając pracę o 9 wystarczyło, że wstałem o 8.15 tylko po to, żeby wziąć szybki prysznic po czym od razu wyjść do pracy. Zazwyczaj całą drogę ziewałem, a myślami byłem jeszcze w ciepłym łóżeczku. Na ratunek przychodził odtwarzacz mp3 i kilka energetycznych utworów, które skutecznie mnie wybudzały. Na szczęście jakieś 6 tygodni powiedziałem sobie: „Dosyć, tak być nie może!”
Najpierw za cel obrałem sobie wstawanie o 7.30. Pierwsza pobudka wyglądała w następujący sposób – dzwoni budzik, podnoszę go, patrzę, że jeszcze dobre 30 minut spania przede mną, więc po co wstawać? Przestawiałem budzik na 8.15 i przez ten czas po prostu spałem. Cóż, nie do końca wyszło tak jak chciałem. Kiedy zacząłem zastanawiać się dlaczego tak się dzieje doszedłem do zaskakującego wniosku, mianowicie: nie miałem celu dla którego miałbym wcześniej wstawać. Mówiłem sobie o tym, że wstanę rano, ale podświadomość żywo odpowiadała: ale po co masz wstawać rano? Nie lepiej będzie pospać dłużej?
Wprowadzając poprawki do swojego planu działań, ustaliłem poranne cele: co najmniej 20minut czytania książki. Zmieniłem godzinę wstawania na 7.20 uznając ją za optymalną po czym zacząłem znów testować.
Jak myślisz, czy mi się udawało? Biiiip. Error. Nic się nie zmieniło. Znów sytuacja była taka sama. Dzwoni budzik, patrzę i zaspany niewiele myśląc ustawiałem godzinę 8.15. W większości przypadków byłem po prostu cholernie nie wyspany, dlatego też odkładałem moment opuszczenia łóżka do ostatecznej godziny – w moim przypadku 8.15. Po raz kolejny zacząłem zastanawiać się, dlaczego nie potrafię wstać z rana?
W następnej kolejności zacząłem analizować vademecum snu, czyli ile powinno się spać, żeby się wyspać. Co się okazało? Spałem po prostu za mało. Kładąc się w większości przypadków o 1.30, a czasem nawet o 2 po prostu nie mogłem być wyspany. 5 godzin z minutami – to było najzwyczajniej w świecie dla mnie za mało. Przyszła kolej na kolejną korektę, czyli wyrabianie w sobie nawyku wcześniejszego chodzenia spać. Postanowiłem sobie, że będę chodził spać maksymalnie o 00.30, a najlepiej o 00.00. W zasadzie czas po północy traciłem na bezsensowne snucie się po internecie, które myślałem, że jest bardziej efektywne niż sen. Myliłem się.
To był strzał w dziesiątkę. Wstając po 7 godzinach czułem się wyspany i pełen energii. Taki efekt właśnie chciałem uzyskać.
Dobrze, ale dlaczego Ty miałbyś wcześnie wstawać?
1. Wstając wcześnie masz większe poczucie zorganizowania.
Wczesny poranek to idealny czas na to, żeby dokładnie zaplanować co będziesz tego dnia robił. Nie pozostawiasz wolnego czasu bez planowania – rozpisujesz cały dzień godzina po godzinie i konsekwentnie realizujesz swój plan działań. To naprawdę motywuje, uwierz.
2. Masz czas na to, żeby się rozbudzić.
Wstając niewiele wcześniej przed wyjściem z pracy nie masz czasu tak naprawdę na nic. Wyjście do pracy/szkoły prosto z łóżka do nie jest najlepszym rozwiązaniem – sam o tym doskonale wiem. Uczucie ociężałości, spowolnione myślenie i pesymistyczne myślenie pt: „Znów do pracy, o Boże jak mi się nie chce!”. Skończ z tym! Od jutra spróbuj się nieco ożywić. Nie wiem co Cię z rana rozbudzi. Słuchanie muzyki? Poranne ćwiczenia? Motywująca książka? A może śpiew pod prysznicem? Rób to na co masz ochotę – masz przecież dużo więcej czasu niż zwykle.
3. 1+ 2 = czyli Twój sposób na „wyjście z bloku startowego”.
Jeśli zorganizujesz swój dzień i z uśmiechem na twarzy wyjdziesz z domu – z pewnością będziesz o wiele bardziej produktywny aniżeli byłbyś pesymistycznie nastawiony. Znajdź swój sposób na rozpoczynanie dnia. Niektórzy medytują, inni czytają, jeszcze inni wolą rozpocząć dzień od jakiejś aktywności fizycznej. Znajdź w tym wszystkim siebie, miej poczucie, że to Ty kierujesz swoim życiem, a nie życie Tobą.
Spróbuj. Warto.