Motywacja do nauki

Minęło grubo ponad 7 lat odkąd sięgnąłem po książkę, która wprowadziła mnie w świat szeroko pojętego rozwoju osobistego i motywacji. Przez ten czas przeszedłem już chyba wszystko. Euforia związana z odkryciem “sekretnej metody motywacji”, chwile zwątpienia, kiedy wszystkie “metody” opisane w książkach okazały się brednią, chwile prawdziwego szczęścia kiedy wpadałem na autorski pomysł rozwiązania konkretnego problemu. Continue reading →

Idziesz do szkoły podstawowej. Rodzice mówią Ci, że nauka jest ważna i jeśli nie zdobędziesz odpowiedniej edukacji to jedyne na co możesz liczyć to stanowisko operatora łopaty. Bierzesz to za pewnik, tak jak fakt, że ubrudzisz się gofrem, jeśli zamówisz tego z podwójną bitą śmietaną. Dorastasz. Natura ludzka jest nieubłagana i jeśli tylko masz możliwość pójścia na skróty, wybierasz łatwiejszą drogę.

Continue reading →

Podpal się

Być może właśnie dochodzisz do trzydziestki. W Twoim podziemnym garażu stoi zaparkowane Audi, masz fajną pracę w korpo, mieszkanie urządzone w Ikei, modne ciuchy w trzydrzwiowej szafie. Patrząc codziennie rano w lustro stwierdzasz, że nie jesteś najbrzydszy na całym osiedlu, a podczas sobotniej imprezy dostrzegasz subtelne uśmiechy młodych kobiet. Teoretycznie masz wszystko, ale w praktyce czegoś Ci brakuje. Czego? Continue reading →

Czasem są takie dni, że jedyne na co masz ochotę to otworzyć zimne piwo z promocji, które kupiłeś po drodze z pracy, położyć się wygodnie na sofie, którą kupiłeś za jedną z ostatnich wypłat, patrzeć się w sufit i uprawiać nasz polski sport narodowy. Ponarzekać. Continue reading →

Przeczytałeś jakiś czas temu motywacyjną książkę. Poczułeś, że Twoje ciało wypełniło się nieziemską energią. Wyjąłeś kartkę papieru. Spisałeś cele i marzenia, które nosiłeś w sobie od dziecka. Minął miesiąc. Kartka z celami zbiera kurz. W Twoim życiu nic się nie zmieniło. Continue reading →

Społeczeństwo możemy podzielić z grubsza na dwie części. Na tych co chcą przeżyć normalne, szare, skserowane życie pozbawione fajerwerków oraz na tych, którzy chcą rozwijać się i doświadczyć w swoim życiu jak najwięcej. Pierwszą część od razu odrzucam, ponieważ nie jest to grupa docelowa mojego bloga – nie piszę tu przecież poradników na temat tego w jaki sposób delektować się smakiem piwa przed telewizorem. Dla drugiej części wpis ten niech będzie przestrogą, przed radami, jakie mogą dawać Ci inni ludzie, dzięki którym z pewnością się nie rozwiniesz. Continue reading →

O ile marzenia same w sobie stanowią doskonały sposób na to by oderwać się od szarej rzeczywistości, o tyle pozostawanie przez dłuższy okres w strefie marzeń bez konsekwentnej ich realizacji prędzej czy później spotka się z twardym zderzeniem z tym co jest tu i teraz. Pomimo tego, że wszyscy trenerzy rozwoju osobistego mówią o wyznaczaniu celów oraz o konkretnym planie realizacji, niewiele osób to robi.

Doskonałym przykładem na wysyp wszelkiej maści celów oraz postanowień jest Nowy Rok, gdzie większość osób postanawia zmienić coś w swoim życiu? Efekt? Często na mówieniu się kończy.

Moje postanowienie noworoczne

Pokaże Wam na własnym przykładzie w jaki sposób mój noworoczny cel przełożył się na konkretne efekty widoczne już w ciągu pierwszego miesiąca.

Od 1.01.2015 zacząłem się odchudzać. Tuż przed Sylwestrem uświadomiłem sobie, że z roku na rok robię się coraz starszy (tak wiem, bardzo odkrywczy wniosek! 🙂 ). Z racji tego, że lubię sobie coś udowadniać, pomyślałem:

„Jeżeli kiedykolwiek mam mieć idealną sylwetkę rodem z okładki Men’s Health’a to kiedy mogę mieć taką formę? Za dziesięć lat? Za pięć lat? Za dwadzieścia lat? A może w tym roku?”

Nagle coś mnie uderzyło. Uderzył mnie zimny powiew szarej rzeczywistości, który uświadomił mi, że jeśli mam mieć idealną kondycję i sylwetkę muszę tego dokonać jak najwcześniej.

Dlaczego?

Po pierwsze, zbyt długa perspektywa czasowa (2-5 lat) może sprawić, że się po prostu rozmyślę. Im dłużej będziesz coś odkładać na później, tym większa szansa, że się rozmyślisz. Wmówisz sobie, że Twój cel nie był warty realizacji i że lepiej cieszyć się obecną chwilą niż spocić się na siłowni.

Po drugie, jest wysoce prawdopodobne, że w przyszłości zmienią mi się priorytety. Być może w ciągu 5 lat stanę się dumnym ojcem i mężem przez co większą część czasu będę poświęcać najbliższym mi osobom, aniżeli sztandze.

Po trzecie, od dłuższego czasu mam w sobie nawyk, żeby nie rzucać słów na wiatr. Jeśli o czymś myślę – trzeba to koniecznie jak najszybciej zrobić. Po prostu. Dobry nawyk, polecam wszystkim

Cel:

Spadek wagi o 8, 10, lub 12kg w zależności od widocznych efektów, -5cm w pasie, lepsza kondycja tj. przebiegnięcie półmaratonu do końca lipca.

Plan:

  1. Ustalić dietę
  2. Ustalić plan treningowy
  3. Zabrać się za realizację 🙂

Dieta:

Wiele osób rzuca się na odchudzanie jak wygłodniały lew na młodą antylopę, popełniając przy tym MASĘ błędów. Głodzą się, frustrują, nie ćwiczą, a po tygodniu stwierdzają, że ich kiepski wygląd to sprawa genów.

Aby skutecznie i zdrowo się odchudzać, należy ułożyć sensowną dietę pamiętając o tym, żeby było to bezpieczne dla naszego organizmu.

Jak ułożyć skuteczną dietę?

  1. Wylicz swoje BMR – basic metabolic rate
  2. Odejmij od tego 300kcal.
  3. Wystrzegaj się: słodyczy, alkoholu, gazowanych napojów, „białych” węglowodanów.
  4. Zaprzyjaźnij się z: węglowodanami o niskim IG, produktami, które mają w sobie „zdrowe” tłuszcze, wagą kuchenną w celu dawkowania odpowiedniej porcji posiłków, aplikacją do liczenia kalorii – ja używam My Fitness Pal.

Dodatkowo rozpisując sobie konkretną dietę, zmieniłem swoje przekonanie odnośnie jedzenia. Nie jem dlatego, żeby czerpać przyjemność z jedzenia, ale jem dlatego, żeby być zdrowym.

W kwestii treningu u mnie wygląda to tak:

  • 2x w tygodniu pływanie na basenie – nie dlatego, że jest super skuteczny, ale dlatego, bo lubię. 🙂
  • 2x w tygodniu bieganie – tu akurat udało się pogodzić przyjemne z pożytecznym – bieganie jest skuteczne oraz sprawia mi przyjemność.
  • Założenie „ruszania się” w ogóle. W smartfonie, z którego korzystam posiadam aplikację, która liczy mi kroki. Ustaliłem sobie cel – pokonać 10.000 kroków każdego dnia. Niby proste, ale 10.000 kroków to około 8km.

Efekty:

W ciągu 29 dni udało mi się zrzucić 4kg –  około 1kg tygodniowo. W pasie zrobiło się 2 cm mniej.

Dalsze założenia i plany:

  1. Dalsza konsekwentna realizacja planu treningowego ustalonego w styczniu.
  2. Rozpoczęcie treningu siłowego od połowy lutego-początku marca.

Podsumowanie:

Gdybym powiedział Wam, że wszystko przyszło mi lekko, łatwo i przyjemnie, z pewnością nie uwierzylibyście mi na 100%. Chciałbym, żebyście wiedzieli, że z początku nie było łatwo. Przejście z chaotycznego trybu żywienia na dokładnie zaplanowany było ciężkie. Przez kilka pierwszych dni swojej diety myślałem, że zemdleję i miałem myśli, żeby się poddać. Kiedy pierwszy raz ubrałem dres i wyszedłem biegać, myślałem, że wypluję płuca, przebiegając jedynie połowę zaplanowanej trasy.

Pierwszy tydzień był okropny, ale nie poddawałem się. Miałem przed oczami jeden cel i nie widziałem nic poza nim. Wiedziałem, że nie mogę się poddać. Wiedziałem, że będę musiał stawić czoła najgorszemu z możliwych wrogów, który będzie mnie sabotował na każdym kroku – samego siebie. Wiedziałem również, że na każdy sukces trzeba zapracować dlatego pokornie przetrzymałem pierwsze siedem dni.

Drugi tydzień był łatwiejszy. Pierwszy kilogram w dół, kolejny kilometr postępu w kwestii biegania.

W trzecim i czwartym tygodniu, plan, który założyłem zaczął stawać się integralną częścią mojego życia i konsekwentnie realizuję go aż do dziś.

Tak, miałem chęć przerwać mój plan.
Tak, było momentami ciężko.
Tak, było warto.
Nie, nie poddam się.
Tak, osiągnę swój cel.

Tego Ci życzę.

 

Zapewne większość z Was jeszcze studiuje, bądź jest na etapie wybierania studiów lub jest tuż świeżo po studiach. Mój okres studiów upłynął bardzo szybko i tak oto w tym roku będę bronić swojej pracy magisterskiej. 5 lat studiowania, które minęły bardzo szybko uświadomiły mi kilka bardzo ważnych rzeczy na które z pewnością nie wpadłbym przed rozpoczęciem studiowania.

Czego zatem nauczyły mnie studia?

  1. Statystyka i statystyka matematyczna to bardzo ważne przedmioty.
    Postrach wielu studentów, szczególnie uczelni ekonomicznych. Przedmiot, który trzeba zaliczyć na pierwszym lub drugim roku studiów w zależności od kierunku. Przez wielu znienawidzony z racji tego, iż żeby zdać trzeba w moim skromnym odczuciu mieć nieco oleju w głowie. Statystyka była jedynym przedmiotem, który był dla mnie naprawdę ciekawy i stanowił dla mnie okazję do zdobycia interesującej, moim zdaniem niezbędnej do pracy w przyszłości wiedzy. Wiek XXI to wiek analizy, badań, interpretacji i pomiarów. Sama analiza i badania zaś nie wystarczą, bowiem trzeba umieć jeszcze dane.. czytać i wyciągać z nich wnioski. Tu z pomocą przychodzi statystyka. Warto wiedzieć co oznacza wyrażenie „większość”, czym jest mediana, kwartyl, czy jakie jest prawdopodobieństwo wygrania w Dużego Lotka. Na tym niestety koniec mojej uciechy z części merytorycznej studiów.
  2. Warto być otwartym na nowe znajomości.
    Znajomości na studiach zaocznych z reguły są celowe i nastawione na konkretne korzyści np. w postaci udzielenia pomocy przed nadchodzącym egzaminem. O ile uczęszczając na studia dzienne poznałem kilka wspaniałych, wartościowych, niezwykle ciekawych ludzi o tyle na studiach zaocznych znalazłem bardziej „partnerów” do wymieniania się notatkami. Nie mniej jednak stawiam na to, iż warto być otwartym na nowych ludzi. Wyznaję zasadę, żeby być proaktywnym i otworzyć się na innych ludzi jako pierwszy. Wtedy można ocenić, czy dana osoba nam pasuje lub czy można z nią porozmawiać na poziomie. Dzięki otwartości, na studiach poznałem kilka osób, z którymi kontaktu nie zamierzam urywać przez długi, długi czas.
  3. Inteligencja i kreatywność nie są premiowane na studiach.
    Niestety. Wizję studiowania w nowoczesnym budynku, przy zaawansowanych technologiach gdzie kreatywność i wyobraźnia pracują na pełnych obrotach szybko odrzuciłem, gdyż zobaczyłem, że oprócz wkuwania regułek na nic więcej liczyć nie mogę. Zdziwiło mnie to, że na zajęciach korzystaliśmy z przestarzałych materiałów, rozwiązywaliśmy zadania na kartce papieru zamiast pracować na specjalistycznych programach do tego przeznaczonych. Nie rozumiem dlaczego uczelnia nie idzie z duchem czasu i nie zależy jej na tym, by wiedza zdobyta podczas studiów, była wykorzystana w przyszłości. Owszem, podstawy pozostają niezmienne, ale w dzisiejszym świecie nawet program sprzed kilku lat może być już nieaktualny. Przez całe 5 lat studiowania brakowało mi ciekawych projektów i merytorycznych dyskusji gdzie ocena końcowa byłaby uzależniona od poziomu mojego logicznego myślenia i inteligencji, nie zaś wiedzy wkutej na pamięć.
  4. Większość ludzi nie wie po co właściwie studiuje.
    Taka smutna prawda wśród polskich studentów. Nie zdziw się jeżeli będziesz jednym z nielicznych, którzy wiedzą po co poszli na studia. Najczęściej spotkasz się z chwiejnymi odpowiedziami w stylu: „Studia są ważne i trzeba studiować”, „W życiu liczy się papier”, „Bo po studiach znajdę dobrą pracę”, „Bo rodzice mi kazali”. Na palcach jednej ręki mógłbym policzyć osoby, które poszły na studia, bo chciały rozwinąć swój potencjał czy zdobyć cenną wiedzę. Widząc takie nastawienie odechciewa się studiować. Po co iść na studia „na siłę?”. Nie rozumiem tego.
  5. Niski poziom kształcenia w szkołach związany jest z niskimi oczekiwaniami studentów.
    Uczelnia wyższa utrzymuje się głównie z wpływów otrzymanych od studentów zaocznych oraz dotacji rządowych. Szkoła, w szczególności prywatna, musi dostosować się do oczekiwań studentów, tak by zdobyć jak najwięcej chętnych. I jak na ironię, o ile studenci płacąc powinni oczekiwać jak najwyższego poziomu kształcenia to w Polsce… najchętniej płaconoby za gotowe dyplomy. To nie wina uczelni, ani wykładowców, że poziom kształcenia jest niski. To wina mało ambitnych studentów, którzy oczekują jak najprostszej drogi do tytułu magistra.
  6. „Idź na studia i znajdź pracę” – mit.
    Idąc na studia oczekiwałem, że uczelnia pomoże mi ukierunkować się w kwestii przyszłej pracy zawodowej. Niestety, szybko zorientowałem się, iż studia same w sobie nie wystarczą i potrzebuję czegoś więcej niż tylko akademickiego wykształcenia. Po roku studiowania dziennego przeniosłem sie na studia zaoczne, po czym postanowiłem znaleźć pracę na pełen etat. Pierwsza poważna praca była krokiem milowym na drodze mego rozwoju zawodowego, ze względu na stawienie czoła realiom jakie panują na rynku pracy, nie zaś przebywaniu w sferze licznych teorii kadry profesorskiej. Studia z pewnością w jakimś stopniu zwiększają wartość na rynku pracy, ale nie uczynią z Ciebie unikalnej jednostki, za którą będa biegać pracodawcy.. no chyba, że jesteś programistą. 😉
  7. Nie ma sensu przywiązywać wagi do ocen w indeksie. Liczy się to co masz w głowie.
    Największą głupotą jaką można robić przez cały proces edukacji, począwszy od szkoły podstawowej aż do studiów wyższych to przywiązywanie się do ocen i wartościowanie kto jest lepszy a kto jest gorszy na ich podstawie. Jeżeli byłeś ambitnym uczniem z pewnością miałeś w klasie jedną albo kilka równie ambitnych osób, z którymi rywalizowałeś o lepsze stopnie. Oddawanie sprawdzianów i ten dreszczyk emocji, kto dostał 4+ a kto 5. Niestety, na dłuższą metę jest to wyniszczające i sprawia, że zaczynamy ślepo wierzyć w oceny, nie zaś we własne możliwości. Sprawdziany i kolokwia na studia są często układane w taki sposób, że bardziej skupiają się na przepisaniu regułki z książki, aniżeli logiczne rozwiązanie jakiegoś zadania. Na palcach jednej ręki mogę policzyć kolokwia, gdzie wykładowcy pozwolili mieć własne notatki, gdyż uważali, że wiedzę, którą mamy w głowie musimy umieć wykorzystać, nie zaś tylko ją znać. Człowiek powinien wspierać się wiedzą, a nie zaś być tylko dyskiem twardym, który wiedzę tą przechowuje.

 

marchewka

Publikę swój wpis ze starego bloga. Właśnie go przeglądałem i uważam, że ten artykuł zasługuje na publikację w tym miejscu 🙂 Enjoy!

Z problemem braku motywacji każdy z nas spotyka się niejednokrotnie, kiedy to mamy świadomość, że powinniśmy zrobić coś ważnego, ale tego nie robimy. Zewsząd otaczają nas przeróżne motywacyjne książki, szkolenia, czy nagrania audio, ale co tak naprawdę powoduje, że nie mamy sił, żeby wziąć się do pracy?

Continue reading →