Wpisy Michała

28 styczeń 2017. Stoję w hali odlotów w jednym z mniej popularnych lotnisk w stolicy naszego pięknego kraju. Na ekranie nadchodzących lotów, tuż pod cyfrowym, nieubłaganie zmieniającym czas zegarem widnieje moja destynacja. „Fuck” – pomyślałem. „To się dzieje naprawdę”. Paryż. Nieco ponad dwa miesiące temu znudzony monotonią codziennego etatowego życia, spragniony ubarwić swoje życie nieco bardziej, kupiłem bilety do Paryża. Dla mnie i mojej drugiej połówki.

30 styczeń 2017, godziny wieczorne. Stoję zamknięty w pokoju wynajętego mieszkania, nie mogąc opuścić skromnych kilku metrów kwadratowych. Siedzę. Po raz piąty poprawiam koszulę, przeglądam się w wygaszonym ekranie smartfona, patrzę w sufit. Słyszę odgłos charakterystycznych prac kuchennych wydobywających się zza drzwi. Nie mogę wyjść – moja druga połowa przygotowuje mi niespodziankę. „Już możesz wyjść!” – słyszę i pomimo tego, że był już wieczór dopiero uderzyło mnie, że właśnie skończyłem 28 lat. Chwilę później wpatruję się w blask świecy, która powolnym płomieniem w akompaniamencie cyfr 2 i 8, ochoczo rozświetla mą twarz. „Pomyśl życzenie” – kobiecy głos rzuca urodzinową sugestię. Mam. Zdmuchuję świeczkę.

Czego nauczyłem się przez ostatnie 28 lat życia? Kilku rzeczy.

  1. Nauczyłem się, że pieniądze są ważne, ale nie są najważniejsze. Życie jest zbyt krótkie by żyć głównie dla pieniędzy.
    Nie boję się przyznać, że jeszcze kilka lat temu byłem przeświadczony, że pieniądze są jedną z ważniejszych wartości w życiu człowieka. Wiecie, typowe myślenie człowieka zachodniej cywilizacji, gdzie „mieć” przedkłada się nad „być”. Jedną z charakterystycznych cech mojego charakteru jest to, że nie lubię być gołosłownym. Jeśli uważam, że coś jest słuszne – testuję to. Stali czytelnicy najprawdopodobniej zauważyli, że prawie cały rok 2016 nic nie pisałem. Było to spowodowane przewartościowaniem pewnych priorytetów w moim życiu, gdzie blog zszedł na dalszy plan. Cóż. Poświęciłem się pracy. Dużej ilości pracy. Czasem nawet i 12h dziennie. Pomimo tego, że nie żałuję tego dość specyficznego okresu pracoholizmu w moim życiu to nie chciałbym go powtórzyć. Czas spędzony na pracy mija nieubłaganie szybko. Rok 2016 kojarzy mi się głównie z biznesem i pracą, a mało w nim było czasu na odpoczynek i chwile dla siebie. Żadna skrajność nie jest dobra.’
  2. Błędnie myślałem, że wiek definiuje ilość lat a nie kondycja mentalna. 
    Wiek to etykietka. Możesz mieć 21 lat i zachowywać się mentalnie jak stary dziadek, któremu nic się nie chce. Możesz mieć 80lat, codziennie wstawać rano z uśmiechem na twarzy i przeżywać pozytywnie każdy dzień. Śmieszą mnie powiedzenia, że „w pewnym wieku” coś „nie przystoi”. Zamierzam zachować mentalną młodość tak długo jak tylko się da.
  3. Większością ilością rzeczy przejmowałem się niepotrzebnie.
    Jak sobię pomyślę o maturze, studiach czy o tym, że jakaś dziewczyna nie chciała się ze mną umówić to ogarnia mnie śmiech. Z perspektywy czasu dostrzegam, że zdecydowaną większość rzeczy brałem zbyt do siebie i zbyt dosłownie. Pomimo tego, że w moim życiu (jak w każdym) pojawiało się odrzucenie to nie wpłynęło to na moje życie. Idę dalej, oczekując najlepszego, ale będąc przygotowanym na najgorsze.
  4. Przełamywanie strachu zawsze się opłacało.
    Skok ze spadochronem okazał się najlepszą rzeczą jaką w życiu zrobiłem, każda zmiana pracy była na lepsze, podróż bez noclegu do Holandii zapamiętam do końca życia, pierwszy poprowadzony wykład okazał się sukcesem. Pomimo tego, że każdej z tych rzeczy cholernie się bałem – opłaciło się. Może po prostu mam szczęście.

 

To zabawne. Kiedy obserwuję ludzi, którzy mają do zrealizowania jakiś konkretny cel, nie mogę się nadziwić, że zaczynają od dupy strony. Przykładem jest zapisanie się na siłownię lub rozpoczęcie uprawiania jakiegokolwiek innego sportu. Często jest tak, że dana osoba kupi najbardziej polecaną przez stałych bywalców siłowni parę butów, modny strój sportowy z rozpoznawalnym znaczkiem, karnet premium/vip/chujwiecojeszcze a dopiero potem zacznie się zastanawiać: „Jak się zmotywować, żeby zacząć ćwiczyć”.

Ty wiesz, że takie coś nie działa. Gdybyś miał zupełnie inne zdanie, nie czytałbyś tego artykułu, bo nie miałbyś z tym problemu, prawda? Mam Cię. OK, ale muszę Ci się do czegoś przyznać. Ja sam kiedyś działałem w ten sposób. Na szczęście wraz z wiekiem przyszła również refleksja, że chyba coś w tym schemacie jest nie halo.

Perfekcyjnym przykładem z mojego życia, kiedy z jednej strony chciałem coś zmienić, ale z drugiej brakowało mi silnej woli by to zmienić, był nałóg palenia papierosów. Na tym blogu znajdziesz co najmniej dwa artykuły, gdzie zarzekałem się, że już nigdy nie będę palić. Ta. Chciałbym w to wierzyć. 😉

Prawda jest taka, że za każdym razem kiedy przeokropnie wkurwiony chciałem raz na zawsze skończyć z nałogiem tytoniowym, wytrzymywałem maksymalnie 1-2 miesiące. Potem twiedziłem, że jestem w stanie to kontrolować i zgadnijcie co. Nie, nie zachowywałem się jak super-bohater o nadprzyrodzonych zdolnościach, który zapanował nad wstrętnym nałogiem. Sięgałem znów po paczkę fajek. Ta sytuacja powtarzała się dobre kilka jak nie kilkanaście razy.

Wiesz dlaczego mi się nie udawało? Tak, bo zaczynałem od dupy strony.

A wiesz dlaczego w końcu udało mi się przyzwyciężyć ten przeokropny nałóg? Tak, bo zacząłem od słusznej strony. Zacząłem od siebie!

Prawda jest taka, że lubiłem tytoń i sam fakt palenia był dla mnie nieziemsko przyjemny. I tu był pies pogrzebany, ponieważ za każdym razem kiedy obiecywałem sobie, że skończę z tym nałogiem, czułem, że coś stracę. Że już nie będę mógł w pracy wychodzić na dwór by zaciągnąć się dymem złożonym z ponad 1000 różnych kancerogennych subtancji. Że nie będę mógł rozpieprzać ponad 200zł miesięcznie na papierosy miesięcznie. Że nie będę mógł dostąpić zaszczytu śmierdzących ubrań i włosów. Tyle stracić!

W głowie poukładało mi się zupełnie niespodziewanie. Był bowiem piękny czerwcowy dzień. 30 stopni w cieniu, nieziemsko urocze kobiety wokół noszące obcisłe szorty, a ja spaceruję powolnym krokiem ulicami Warszawy. Odpalam papierosa. Tego dnia kupiłem sobie paczkę Djarumów goździkowych, które lubiłem. Pierwsze zaciągnięcie się śmierdzącym, tytoniowym dymem i… nie czuję nic.

Poczułem tak potwornie przerażającą pustkę, że z niedowierzaniem upewniłem się dwa razy, czy na pewno końcówka tej tytoniowej pałeczki tli się pomarańczowym żarem. Wszystko było OK. Papieros odpalony, wdycham dym tak jak dziesiątki razy przedtem, ale nie czuję przyjemności. Tak jakbym kupił podrabiany narkotyk od dilera, po którym to spodziewałem się mocnych doznań.

Nie ma nic, co mogłoby wywołać uśmiech na moich ustach. Jest smród, wizja raka płuc w perspektywie kilkudziesięciu lat, marnowanie ekwiwalentu pieniężnego pary fajnych spodni miesięcznie i śmierdzący oddech.

Kurwa. – powiedziałem sam do siebie w myślach wpatrując się w unoszący się dym znad goździkowego Djaruma. Dlaczego ja to robię? Po co ja palę? Czy to jest w ogóle przyjemne? Poczułem, że w tym momencie jestem absolutnie tu i teraz. Wszystkie moje zmysły skupiły się na odpalonym papierosie, a ja stojąc w miejscu urządziłem sobie sesję coachingowych pytań i odpowiedzi.

– Nie będę palił. – mój umysł wyrzucił stanowcze polecenie do reszty ciała, które trwa do dziś.

Historia opisana powyżej miała miejsce 21 czerwca 2015 roku. Nie chciałem jej opisywać wcześniej, bo nie wiedziałem, czy dam radę. Po 8 miesiącach stwierdzam, że tak – dam radę. To jest możliwe. Pod warunkiem, że zaczniesz od dobrej strony. Od siebie.

Nigdy w życiu nie odnajdziesz wewnętrznej siły do zrealizowania celu, który wydaje Ci się bolesny. Spójrz z innej perspektywy.

Praca może być wspaniała.

Siłownia może być częścią Twojego nowego, wymarzonego życia.

Zdrowa żywność może posmakować Ci bardziej niż pizza i słodycze.

Zmień przekonania, zacznij od siebie. Powodzenia.

Minęło grubo ponad 7 lat odkąd sięgnąłem po książkę, która wprowadziła mnie w świat szeroko pojętego rozwoju osobistego i motywacji. Przez ten czas przeszedłem już chyba wszystko. Euforia związana z odkryciem “sekretnej metody motywacji”, chwile zwątpienia, kiedy wszystkie “metody” opisane w książkach okazały się brednią, chwile prawdziwego szczęścia kiedy wpadałem na autorski pomysł rozwiązania konkretnego problemu. Continue reading →

Ludzie są niesamowici. Pomimo tego, że wylądowaliśmy na Księżycu, rozbiliśmy atom i połączyliśmy wszystkie komputery na świecie w globalną sieć, dzięki której możesz czytać ten wpis, to przekonania niektórych ludzi pozostały w ciemnej jaskini w epoce kamienia łupanego. Dla tych, którzy wierzą w chociaż jedną rzecz, którą wymieniłem poniżej proponuję rozpalić ognisko, wsypać magiczny proszek i stanąć na głowie w nadziei, że na ich życie spadnie deszcz pieniędzy i pełnia szczęścia. Powodzenia. Continue reading →

Wyobraź sobie, że za pomocą magicznej różdżki albo innego ustrojstwa kupionego na chińskim bazarze zamieniam Cię w lwa. Masz piękną, bujną grzywę, złowrogie spojrzenie i status króla zwierząt. Rządzisz. Nieziemsko dumny przemierzasz kolejne metry afrykańskiego stepu w poszukiwaniu Twojego dzisiejszego obiadu. Continue reading →

W czasach kiedy mój wzrost nie przekraczał 120cm, a moja wiedza z zakresu matematyki kończyła się na dodawaniu liczb naturalnych w przedziale 1-10, dziwiło mnie to, że ludzie są tacy poważni. Idąc beztrosko do szkoły podstawowej z plecakiem wypełnionym pysznymi kanapkami patrzyłem na dorosłych jak na obcych. Grobowa mina, nadęcie i spięcie jak pies podczas defekacji na trawniku. Continue reading →

Świat nie jest ani cudowny, ani chujowy. On po prostu jest. Za każdym razem, kiedy Twoje emocje są skrajne, zakładasz na nos okulary i widzisz spaczony obraz świata. Kiedy spotka Cię stłuczka w drodze do pracy, wszyscy kierowcy wydają Ci się być złamanymi kutasami, którzy wpychają się kilka centymetrów przed przedni zderzak Twego auta. Kiedy masz dobry dzień i jesteś szczęśliwy, nawet ptasie odchody na ulicy wyglądają jakoś tak ładniej a ludzie są bardziej uśmiechnięci. Nawet sąsiad spod czwórki, który nigdy się nie uśmiecha. Takie są fakty. Życzę Ci, byś częściej cieszył się z ptasich gówien, niż wkurwiał na kierowców. Continue reading →

Idziesz do szkoły podstawowej. Rodzice mówią Ci, że nauka jest ważna i jeśli nie zdobędziesz odpowiedniej edukacji to jedyne na co możesz liczyć to stanowisko operatora łopaty. Bierzesz to za pewnik, tak jak fakt, że ubrudzisz się gofrem, jeśli zamówisz tego z podwójną bitą śmietaną. Dorastasz. Natura ludzka jest nieubłagana i jeśli tylko masz możliwość pójścia na skróty, wybierasz łatwiejszą drogę.

Continue reading →