[LIST] Zmienić studia czy studiować dalej to co nie do końca lubię?

Cześć,
Piszę, bo mam ogromny dylemat. Jestem na II roku prawa. Niestety te studia nie są szczytem moich marzeń, mimo tego, że większość ludzi uważa je za przepustkę do wielkiego świata i sześciu zer na koncie. Wybrałam je, chociaż nie byłam do końca pewna co chcę studiować i co chcę w życiu robić. Po pierwszym roku byłam dość zniechęcona, ale wiele osób powtarzało mi, że na drugim roku wszystko się rozkręci. No i nie rozkręciło się. Nadal nuda.

Zawsze chciałam studiować coś, co będzie ciekawe, co będzie moją pasją i będzie powodowało, że będę biegła na zajęcia w podskokach. A niestety nie jest tak. Ponadto obecnie mieszkam z rodzicami, jednak chciałabym się w końcu usamodzielnić itd. Stąd w styczniu zrodził się pomysł, aby przenieść się do innego miasta. Początkowo, żeby nie wprowadzać zbytniej rewolucji w życie chciałam spróbować przenieść się na inną uczelnię na prawo. Jednak mam już na koncie parę nieciekawych ocen, które w końcowym podliczaniu średniej ocen dyskwalifikują mnie. I stąd zrodził się kolejny pomysł. Chciałam podjąć nowe studia- psychologię, oczywiście w innym mieście.

Nie uważam się za omnibusa w tej dziedzinie, ale te zagadnienia zawsze przewijały się w jakiś sposób w kręgu moich zainteresowań w mniejszym lub większym stopniu. Ale nie mam też gwarancji, że na 100% te studia spodobają mi się. Nie wiem, co mam zrobić. Z jednej strony mam 21 lat i jestem w takim wieku, że mogę zmienić swoje życie o 180 stopni. Z drugiej strony, mój pomysł może brzmieć jak totalna fanaberia i kaprys nieszczęśliwej studentki. Ale kurcze, wizja kolejnych lat spędzonych na wydziale prawa, na który mam dosłownie alergię jest raczej smutna.

Do tego dochodzą opinie na temat psychologii, często słyszę, że jest to kierunek nieprzyszłościowy i skupisko bezrobotnych. Może to idealistyczne podejście, ale zawsze wydawało mi się, że studia to coś inspirującego, co będzie ciekawe i będzie siłą napędową do dalszego rozwoju, działania. Ale z tego co widzę to chyba jest zupełnie inaczej. Nie wiem, dobija mnie jeszcze to, że psychologia trwa 5 lat, a ja już miałabym 2 lata w plecy. Powiedziałam o swoim pomyśle mojej mamie- zamierzałam wziąć urlop dziekański na prawie i spróbować na psychologii, ale wynikła z tego tylko kłótnia i problem został zamieciony pod dywan. Chyba dla niej to jakiś mój nierealny wymysł, którego bez jej wsparcia nie zrealizuję.

Ciężko mi obiektywnie na to wszystko spojrzeć i przeanalizować plusy i minusy na chłodno. Dlatego pomyślałam, że może Ty spojrzysz na to z innej perspektywy i podpowiesz, co mogłabym zrobić.

Proszę o anonimowość i liczę na szybką odpowiedź : )

Pozdrawiam,
Czytelniczka

Przede wszystkim dziękuję za e-maila. Pamiętaj o jednym – nie ma głupich pytań. 🙂

Na początku zacznę od Twojej obecnej sytuacji – czyli studiowanie prawa. Zadaj sobie pytanie, czy chcesz spędzić resztę życia będac prawnikiem, adwokatem czy też notariuszem? Z punktu widzenia osoby trzeciej, wizja takiej pracy wygląda świetnie, lecz najważniejsze moim zdaniem jest to jak Ty się z tym czujesz. Niestety pieniądze czy prestiż to argumenty w pełni logiczne, a my jako ludzie oprócz umysłu posiadamy jeszcze serce. Zmuszanie się przez kolejne 30 lat życia do pracy, które nie będziesz lubić sprawi, że staniesz się zgnuśniałą, markotną kobietą, która wylewa swoje frustracje na cały świat. 🙂

Twoi rodzice chcą Twojego dobra, lecz również myślą głównie logicznie. Patrzą przede wszystkim na to, żebyś miała dostatni tryb życia, w miarę bezpieczny i prestiżowy zawód. Pamiętaj, jednak, że jest to Twoje życie. Masz na sobie ogromną odpowiedzialność, ponieważ za wszystkie decyzje poniesiesz konsekwencje.

Ok, teraz do rzeczy, co ja bym zrobił?

Po pierwsze, zadać sobie pytanie. Co ja chcę w życiu robić? Jaki zawód chciałbym wykonywać? Jak chciałbym zarabiać na życie? Czy byłaby to bardziej praca biurowa czy też w terenie? Z ludźmi czy raczej z arkuszami kalkulacyjnymi? Na podstawie takich prostych pytań można wstępnie nakreślić swoje predyspozycje tak, aby wiedzieć mniej więcej w jakiej branży lub dziedzinie chcielibyśmy się rozwijać.

Po drugie, jeżeli interesuje Cię psychologia, nie musi to być tożsame ze studiowaniem tego kierunku. Dlaczego chcesz koniecznie rzucić jedne studia i zacząć drugie? Jeżeli czujesz, że psychologia Ci się podoba, ale nie jesteś tego do końca pewna to możesz w formie testu przez następne pół roku pochodzić na studia jako wolny słuchacz na wykłady, porozmawiać z ludźmi, którzy tam studiują i wysłuchać ich opinii. Przeskakiwanie z kierunku na kierunek sprawia, że tracisz czas, ponieważ będziesz mieć stracone 2 lata. Z jednej strony 2 lata to nic w perspektywie całego życia, ale z drugiej strony przeskakiwanie z kierunku na kierunek mija się z celem.

Po trzecie, zadaj sobie pytanie czy psychologia, którą zamierzasz studiować przyda Ci się w przyszłym zawodowym życiu? Nie zamierzam krytykować zawodów takich jak psycholog czy socjolog, ponieważ tacy ludzie też są potrzebni i nie uważam, że po humanistycznych kierunkach na nic poza bezrobociem nie można liczyć. Wszystko bowiem zależy od konkretnego człowieka, jego ambicji, marzeń oraz celów. Jako psycholog z pewnością trudno znaleźć pracę na etacie, ale być może można zarabiać w inny sposób? Własna książka, porady, prowadzenie bloga… Możliwości są nieograniczone, podstawą jest jednak odpowiedź na ważne pytanie – co chce w życiu robić? A potem zacząć to robić. 🙂

Powodzenia!

Polecane książki

10 comments add your comment

  1. Proponuję zrobić jeszcze mały research po dostępnych kierunkach. Nie wiem z jakiego miasta jest czytelniczka, ale przykładowo we Wrocławiu gdzie mieszkam jest kilka unikalnych kierunków, takich jak np. komunikacja wizerunkowa, które będą w stanie zaspokoić jej oczekiwania. A co do tego, że życie prawnika jest nudne – vide „W garniturach”. Nigdy mnie prawo nie interesowało zbytnio, ale po obejrzeniu tego serialu poważnie się nad nim zastanawiam 🙂

  2. łooo jeny, spodziewałam się społecznego linczu i fali krytyki pt: rozkapryszona studentka prawa narzeka że studiuje superprestiżowy kierunek, po którym będzie podcierać tyłek dolarami : D baaaardzo spoko artykuł, dzieki za odpowiedź i rady! : )) na razie jestem zalana kolejną falą pomysłów, ale wolę nie zapeszać i siedzieć cicho:)) jeżeli ruszę do przodu to dam znać co i gdzie studiuje i pochwalę się swoim superzadowalającym życiem:))

    • Witaj,
      Z mojej strony krótka rada – dobrze się zastanów nad swoimi wyborami. Podobnie jak Michał uważam, że zmiana kierunku nie załatwi twojego problemu. Dlaczego?
      Po pierwsze – studiowanie psychologii jako kierunku studiów wiele pożytku Ci nie przyniesie. Ciężko jest znaleźć pracę na etacie w tym zawodzie. Pozostałe opcje które wymienił Michał – prowadzenie bloga, pisanie książek itp nie jest już jednak zarezerwowane dla absolwentów psychologii. Możesz zgłębić swoją wiedzę w tej interesującej Cię dziedzinie. Nikt Ci tego nie zabroni. Natomiast skończenie studiów na kierunku który już rozpoczęłaś byłby dobrą inwestycją w przyszłość (choć będąc szczerym – i tutaj z pracą nie jest tak łatwo, jeśli nie uda się zdać aplikacji).
      Na Twoim miejscu usiadłbym z kartką papieru i opisał siebie za 10 lat. Co robię, jak wygląda moje życie, ile pieniędzy na nie potrzebuję. Następnie zastanów się jak możesz te cele osiągnąć. Na tej podstawie będziesz w stanie odrzucić to co mogło by być czystą i w niczym nie uzasadnioną fanaberią 😉 Być może Twoje potrzeby za 10 lat będą zupełnie inne niż dziś, a zawód prawnika idealnie się w nie wpisze?
      Nie znamy Ciebie – zresztą nawet gdyby tak było nikt nie mógłby Ci powiedzieć, co masz zrobić. Możemy ewentualnie powiedzieć, co byśmy zrobili na twoim miejscu – to jednak nie rozwieje Twoich obaw.

      • Właśnie ostatnio usłyszałam od nowo poznanej osoby podobną radę podczas rozmowy o studiach- psychologia może być Twoją pasją, ale można ją oddzielić od wykonywanego zawodu. I w sumie też nie do końca wiedziałam, co chciałabym robić i co najważniejsze, co mogłabym robić po psychologii. Tym bardziej, że trwa ona 5 lat, więc to kupa czasu. Uznałam, że urlop dziekański na prawie i pójście na 3.5 letnie studia inżynierskie- geodezję z kartografią- może być strzałem w dziesiątkę : D jeżeli mi się nie spodoba- wrócę z podkulonym ogonem na prawo i będę miała tylko rok w plecy za to tonę doświadczeń : ) chyba tak zbalansowana decyzja wydaje się być okej?:) no i kierunek wydaje się być bardziej 'pożyteczny’ i pewniejszy niż prawo 🙂 i może okazać się połączeniem przyjemnego z pożytecznym:)

        • Jeśli miałbym ocenić (jest to jednak ocena subiektywna) to wybór znacznie lepszy. Zastanowił bym się jednak na Twoim miejscu, czy nie było by warto spróbować połączyć te dwa kierunki studiów. Znam studentkę prawa, która równocześnie studiowała administrację.
          Jeśli jednak zdecydujesz się na ten nie najszczęśliwszy urlop dziekański, postaraj się w tym czasie zaliczyć przedmioty z którymi masz problem (taka moja rada).
          Boję się, że studia na Politechnice nie będą Tobie odpowiadały z prostego powodu – jest to zupełnie inny typ wymagań i nauki. Zamiast wkuwania na pamięć wymagany jest logiczny postęp itp. Wielu osobom to nie odpowiada.
          Tak jak już wspominałem – ciężko doradzać komuś. Twoja dzisiejsza propozycja jest jednak znacznie lepsza od tej zaprezentowanej w liście.
          Zastanów się gruntownie! 😉
          Życzę powodzenia!

    • Nie ma co krytykować. Sprawa nie jest wcale taka prosta. Popatrzmy: jeżeli na myśl o obecnym kierunku dostajesz spazmów i alergii to nie ma chyba sensu dalej tego ciągnąć. Z drugiej strony już coś zaczęłaś. Podjęłaś konkretną decyzję. Porzucenie tego teraz to strata czasu (w pewnym sensie). Warto zastanowić się, czy warto. A może zacisnąć zęby i to dokończyć? Z pewnością kosztowało Cię to sporo czasu i siły. Może to tylko tymczasowy kryzys?

      Napisałaś, że masz dużo pomysłów. Powiedzmy, że postanowisz robić coś innego. Niech będzie ta psychologia. Zaczniesz ją studiować. A co będzie, jak znowu zaczniesz wątpić? (z resztą już masz wątpliwości 🙂 ) Znowu zmienisz kierunek? Jasne, czemu nie, ale myślę, że poczułabyś się lepiej mając świadomość, że zrobiłaś coś od A do Z. Ech, sprawa nie jest łatwa…

  3. Czytelniczkę rozumiem. Sam jestem po prawie i aplikacji radcowskiej, jednak u mnie rezygnacja z działalności w tej branży wynika z czegoś innego. Lubię prawo, ale za dużo się naoglądałem „etycznych” zachowań, w których nadrzędnym celem jest pieniądz, nie dobro klienta. Dałem sobie spokój. Obecnie mam własną DG i spokojną głowę i sumienie

  4. To ja odpowiem z drugiej strony. Mi „znudziło się” prawo na trzecim roku. Poszedłem w innym kierunku i powoli buduję swój sukces. Kontakt z prawnikami (dobrymi) upewnia mnie jednak, że to był błąd. Cóż – decyzja bez odwrotu, żałuję, ale idę dalej. Przemyśl to dobrze – nie musisz być notariuszką, adwokatką. Po prawie można robić naprawdę wiele.

    • Gorzej jak nie znajdzie zaangażowania w cokolwiek związanego z prawem. Znam osoby które po skończeniu prawa pracują w szkole… Bez aplikacji nie jest łatwo…

  5. Stratą czasu jest bardziej dalsza podróż w niechcianym kierunku, niż jego zmiana po dwóch latach 🙂 O prawdziwej stracie czasu można by mówić już po skończeniu studiów, gdy brakuje nam sił i motywacji, by ciągnąć ten od dawna znienawidzony przez nas zawód.

    Bardzo możliwe, że każde studia będą Cię nudzić. Na psychologii też będziesz uczyć się wielu nie do końca wartościowych rzeczy, które – według jakichś autorytetów – każdy psycholog „powinien wiedzieć” bez względu na to, jak bardzo jest to nieprzydatne w jego późniejszej praktyce 🙂

    Zastanów się nie tyle nad studiami i ich ekscytacją, co nad efektem końcowym, które one dają. Zobacz się w roli eksperta swojego nowego fachu (jak on pracuje, jakie zadowolenie daje mu jego praca).

    Czasem studia nie oddają atmosfery zawodu, który może sprawiać Ci przyjemność przez całe późniejsze życie.

    Pozdrawiam

Leave a Comment