[LIST] Nieśmiałośc, erytrofobia – jak sobie poradzić?

Witam 😉
Bardzo się cieszę, że trafiłam na motywacja-blog.pl, chociaż właściwie trochę przypadkowo. Przeglądając pierwszą stronę spodobał mi się język w jakim jest prowadzony, potrafiący przemówić do rozsądku i dać do myślenia. Całego bloga jeszcze nie przeczytałam, ale zainteresowały mnie poszczególne nagłówki i dalsze ich treści, a do reszty na pewno wrócę. Zastanawiałam się czy pisać tego e-maila, postanowiłam się jednak odważyć i spróbować.
Szukałam bardziej informacji, jak pozbyć się erytrofobii, którą ostatnio odkryłam( w takim sensie, że posiada nazwę i rzeczywiście istnieje, a nie sobie ją uroiłam), a która trapi mnie już przez dobre 6 lat. Może nie jest to główny temat tego pamiętnika, ale moim zdaniem, poniekąd się z nim wiąże. Przede wszystkim poprzez brak pewności siebie i problemów w relacjach międzyludzkich.
Jestem aktualnie na pierwszym roku studiów, jak już było wspomniane na blogu- poznawanie nowych ludzi, rozłąka z rodzicami itd. No właśnie, nie potrafię znaleźć przyczyny tego, co spowodowało erytrofobię. Zawsze lubiłam się śmiać, jednak miałam do tego coraz mniej powodów, albo po prostu wmawiałam sobie, że ich nie mam. Pochodzę z malutkiej miejscowości, gdzie wszyscy się znają, co rok do gimnazjum dochodzi tylko kilka osób z okolicznych miejscowości, gdzie klasy liczą po 5 osób. Wcześniej praktycznie przebywałam wciąż z tymi samymi ludźmi przez tyle lat. W szkole ponadpodstawowej zatem się zaczęło. Do tej pory jestem w miarę dobrą uczennicą, a kiedyś chodzenie do szkoły o dziwo sprawiało mi przyjemność. Po roku oswoiłam się z tymi kilkoma osobami, które dołączyły do naszej klasy, jednak to nie byłam już ja. Nie potrafiłam zgłosić się na lekcji i powiedzieć kilku konstruktywnych zdań. W liceum było jeszcze gorzej. Wyprowadziłam się z domu do internatu. Tu byłam z ludźmi tylko na `cześć`, oprócz 2 dziewczyn z pokoju( w tym jedną znałam, bo chodziła ze mną do gimnazjum). Liczyłam na to, żę idąc do szkoły, do dużego miasta, całkiem sama,  będę zmuszona jakoś sobie poradzić. Z początku myślałam, że to tylko nieśmiałość i że się przełamię, w końcu jestem prawie dorosła.
Tak się jednak nie stało. Miałam bardzo słaby kontakt z osobami z nowej klasy. Na lekcjach nie potrafiłam się odezwać, siedziałam cicho jak mysz pod miotłą, wiec nauczyciele nawet nie wiedzieli jak mam na imię. To było silniejsze ode mnie. Kiedy ktoś się do mnie odezwał albo nauczyciel o coś zapytał spuszczałam głowę w dół, żeby nikt nie widział jak się czerwienię, prawie tracąc przy tym przy okazji oddech, a serce dziurawiło mi płuca i ręce zalewały się potem (właśnie erytrofobia). Nie mówię nic o wystąpieniach przed całą klasą, a były takie tylko 2, które skończyły się źle… Teraz poszłam na studia, znów mam nadzieję, że mi „to przejdzie”, ale z dnia na dzień chyba  coraz słabiej w to wierzę. Dużo tracę przez tę niemoc, bezsilność i blokadę, chociaż bardzo chciałabym się odezwać, nie potrafię. Chociażby ktoś poprosi mnie o długopis, a wtedy też potrafię `spalić raka` . Jest to bardzo krępujące i u mnie prowadzi do ciągłego i coraz większego zamykania się w sobie. Nie wychodzę praktycznie nigdzie poza uczelnię, na którą poszłam z koleżanką, zresztą znamy się od urodzenia. Nie wspomniałam jeszcze o pracy wakacyjnej, której oczywiście nie miałam, bo panikowałam. Bałam się nawet DZWONIĆ, a przecież wtedy nikt mnie nie widzi, i umawiać ludzi na wizyty do lekarza. Bardzo dużo tracę, przez takie wycofanie z życia. Chciałabym pójść na łyżwy, ale nie pójdę, bo tam jest dużo ludzi i będą się na mnie przecież gapić, mam nawet problem, żeby zamówić żarcie w budce. Większość życia spędzam na zamartwianiu się, czego nienawidzę. Zastanawiałam się już czy to nie początki fobii społecznej, ale mam nadzieję, że to nie jest aż tak poważny problem.
Oczywiście opisałam tą moja historię bardzo pesymistycznie, ale jest wiele momentów gdzie mogę być chociaż trochę ZADOWOLONA 🙂 Tylko czuję, że to za mało.
 Czytam, rozmyślam, chcę, ale jest coś i nie mogę zrozumieć co, co mnie hamuje.
Planuję rozpocząć jakąś terapię u psychologa, jeśli sama nic nie zdziałam, a już trochę czasu próbuję.
Mam nadzieję na odpowiedź, a jeśli jej nie dostanę, to przynajmniej mogłam ` się wygadać` 🙂
Pozdrawiam! 😉

Witaj,

Niezmiernie cieszę się, że zdecydowałaś się do mnie napisać! Nie masz pojęcia jak bardzo cenię ludzi, którzy są świadomi własnych problemów (które prześladują wszystkich), oraz starają się je zmienić sięgając po otaczające nas rozwiązania. 😉

Przede wszystkim erytrofobia to lęk przed czerwienieniem się, a ten stan z kolei jest skutkiem naszych obaw. Potrafię sobie wyobrazić jak czułaś się podczas tych dwóch wystąpień publicznych, ale nasze myśli mają w sobie element twórczy, także wyobrażając sobie że podczas wystąpienia dopadną Cię duszności, suchość w gardle, rumieńce i drżący głos, to w efekcie tak się stanie. Powiem Ci w tajemnicy, że przed każdym moim wystąpieniem pojawia się moment pełen obaw, ale to jest tylko moment, bo po wzięciu oddechu i utwierdzeniu się w przekonaniu, że inni ludzie są przyjaźnie nastawieni i nikt nie chce mi zaszkodzić, sprawia iż odzyskuję wiarę w swoje możliwości, budzi się we mnie jeszcze większa chęć rozmowy i radość z możliwości przekazywania im swojej wiedzy i obserwowania postępów. 😉

Wydajesz się być bardzo inteligentną dziewczyną! Nie pozwól aby obawa przed ludźmi uczyniła z Ciebie outsidera! Mam mnóstwo znajomych z mniejszych miejscowości, niektórzy mieli bardzo podobne problem do Twojego, ale udało im się z nimi wygrać, a więc wszystko można zmienić na lepsze.

  1. Przede wszystkim zainwestuj w jakiś zeszyt bądź notatnik, w którym będziesz mogła opisywać swoje postanowienia, plany, cele. To co zapisane ma większą moc sprawczą. Jeśli teraz pomyślałaś sobie o tym, aby zacząć pisać na kartach to absolutnie wybij to sobie z główki, kartki gubią się, niszczą, etc. My natomiast potrzebujemy czegoś co będziesz mogła nosić przy sobie 😉 Jeśli masz takowy zeszyt w szafce to super, a jeśli nie to śmigaj po niego do sklepu (nawet spożywczego) jak najszybciej.
  2. Na ostatniej stronie wypisz swoje osiągnięcia, z czego jesteś dumna, zapytaj bliskich co w Tobie cenią a czego Ty najprawdopodobniej nie dostrzegasz. Pamiętaj, że skromność jest ambiwalentną cechą. Salvador Dali mawiał abyśmy postrzegali siebie jako geniuszy, wtedy inni też ich w nas zauważą. Uwaga – sam był tego najlepszym przykładem! Fakt, że dostałaś się na studia jest nie lada wyczynem, dobre oceny z egzaminów, znajomość języka angielskiego, powinnaś odczuwać ogromną dumę.
  1. Na pierwszej stronie wypisz 5 rzeczy, które chciałabyś osiągnąć w najbliższej przyszłości. Jednym z punktów, które wykonasz może być publiczne zabranie głosu. Postaraj się przygotować na wykład z materiału, którego jeszcze nie przerobiliście. Przygotuj się i zgłoś publicznie z pytaniem, które Cię nurtuje. Na początek powinno to być krótkie pytanie, później będzie Ci coraz łatwiej wyrażać swoje zdanie 😉 Dla ułatwienia tego zadania proponuję abyś usiadła bliżej wykładowcy, aby nie przekrzykiwać całej auli. Drugim punktem powinno być wyjście z koleżanką lub ze znajomymi na jakąś domówkę. Polacy mają to do siebie, że bardzo obawiają się wyjścia z inicjatywą rozmowy, ale oczywiście oczekują jej od innych. Z doświadczenia wiem, też że sami wybieramy sobie znajomych, dlatego przyklej na twarz uśmiech i przedstaw się ludziom, których tam spotkasz, pytając skąd znają domownika czy też jak minął im dzień (zadawaj pytania, które wymagają dłuższej odp.), bardzo szybko zauważysz w nich wdzięczność przejęcia przez Ciebie inicjatywy. 😉
  2. Po wykonaniu poszczególnych zadań spraw sobie nagrodę. Nikt nigdy nie zadba o nasze szczęście tak bardzo jak my sami, zatem jeśli będziesz z siebie dumna to zafunduj sobie kwiatka lub książkę, albo też przepyszną kolację i komedię umilającą wieczór.
  3. Przewróć dwie strony i wypisz cechy lub stany, których chciałabyś doświadczyć i zatrzymać, np.:„jestem szczęśliwa i lubiana”, bądź „spotykam w swoim życiu dobrych ludzi, bo i ja jestem dobrym człowiekiem”. Pamiętaj, że to mają być stwierdzenia. Sformułowania „chciałabym” lub „chcę” są zawieszonymi życzeniami, ale „jestem” lub „mam” ruszają w świat i nadają im cel.
  4. Pisałaś też o swojej pracy wakacyjnej i trudności prowadzenia rozmów z klientami. Postaraj się koncentrować na rozmowach. Kiedyś słyszałem o człowieku (nie pamiętam dokładnie jego nazwiska), który od pewnego wieku nigdy nie odczuwał stresu. Jak on to robił – myślałem… otóż sukcesem jest pełna koncentracja. Jeśli z kimś rozmawiasz to nie zastanawiaj się co powiedzą ludzie w kolejce, co pomyślą koleżanki podczas zajęć. Po prostu skup się na tym co robisz i bądź profesjonalna. Ludzie są najróżniejsi, ale jeśli Ty będziesz uśmiechnięta i szczera to odwdzięczą Ci się tym samym, a jeśli trafi się jakiś ponurak to oznacza, że nie Ty a on ma problem.
  5. Co do czerwienienia się… Cóż, prawdopodobnie odczuwasz jak płonie Ci twarzyczka, ale uwierz, że w większości przypadków stany te są spotęgowane w nas. Wydaje mi się, że nie rumienisz się aż tak bardzo jak Ci się wydaje, a jeśli tak jest to w takiej sytuacji uszczypnij się delikatnie w dłoń, wtedy Twój organizm skoncentruje się na tym miejscu a twarz pozostanie prawie niewzruszona 😉 Kobiety z rumieńcem wyglądają uroczo, choć makijaż i tak czyni go wręcz niewidocznym.
  6. Może masz jakieś zainteresowania? Jeśli nie to poszukaj jakiegoś hobby, które będzie przynosiło Ci więcej satysfakcji, to nie muszą być drogie zainteresowania, wystarczy zbieranie pocztówek z różnych miejsc i wykorzystywanie ich jako zakładek do książek (nauka staje się znacznie przyjemniejsza). Jeśli masz zdolności manualne to mogłabyś stworzyć własne portfolio. Świetnym pomysłem jest też aktywność studencka, jeśli interesuje Cię jakaś konkretna tematyka, to wyjdź na wstępne rozeznanie w danej sekcji i poznawaj ludzi. 😉
  7. Nie poruszałaś kwestii relacji damsko-męskich, ale myślę że nie można ich pomijać. Każdy chce spotkać swoją drugą część, ale dopóki nie pokochasz siebie, nie będziesz mogła pokochać innych. Z czasem kiedy zmienisz swoje podejście do życia, spotkasz mnóstwo facetów, których będziesz interesowała i którzy będą o Ciebie zabiegali. Teraz jednak lepiej będzie jak skupisz się na sobie i własnych rozwoju.

Reasumując:

  1. Pokochaj siebie! Jeśli sama tego nie zrobisz to będziesz zamknięta na wszystkich.
  2. Uśmiechaj się! Nic tak nie raduje serca jak widok osoby, która jest szczęśliwa i zadowolona.
  3. Rób to co przynosi Ci satysfakcję! Oglądaj filmy z napisami w języku angielskim (łącz przyjemne z pożytecznym), wybierz sobie w każdym semestrze przedmiot, który będzie Cię najbardziej interesował i z którego będziesz najlepsza. Poszukaj materiałów i czytaj. Nie każdy jest we wszystkim dobry, czasem czynniki zewnętrzne uniemożliwiają osiąganie chociażby proporcjonalnych do naszej wiedzy ocen.
  4. Bądź spontaniczna i sama wybieraj sobie znajomych! Jeśli będziesz chciała z kimś porozmawiać to usiądź obok tej osoby i przedstaw się.
  5. Dbaj o siebie! Właściwie odżywanie, sport i troska o wygląd zewnętrzny czynią nas pewniejszymi siebie. Także jeśli w jakimś ubraniu, fryzurze czy nawet makijażu nie czujesz się pewna siebie, to zmień to!
  6. Nagradzaj siebie za każdą pożądaną zmianę, której dotychczas się obawiałaś.
  7. Pamiętaj, że ludzie z gruntu są dobrzy, czasem mają kwaśne miny, ale gdybyś przewróciła się na ulicy to z pewnością ktoś pomógłby Ci się podnieść. Ile razy ktoś się gubi a inni poświęcają swój czas aby wskazać danej osobie właściwą drogą. Nawet nauczyciele nie zmuszali Cię do odpowiedzi, bo zapewne nie chcieli wprawiać Cię w zakłopotanie.
  8. Zabieraj częściej głos publicznie! Na początku jedno lub dwa krótkie pytanie, a doświadczysz błogiego poczucia satysfakcji z odwagi. Zrób to nie dla siebie a dla tego stanu!
  9. Wyróżnij się! Ja preferuję wzbogacanie swojej wiedzy poprzez chociażby przygotowanie się do zajęć. Musisz się rozwijać jeśli chcesz czuć się wyjątkowa. Inteligencję się ceni!
  10. Rzeczą ludzką jest popełniać błędy. Każdy je popełnia, zupełnie każdy, a obserwując czyjeś, ludzie często współczują i odczuwają ulgę, że sami też mają podobne problemy.

Mam nadzieję, że wdrożysz w swoje życie powyższe i z dnia na dzień zaczniesz się rozwijać i czuć jeszcze bardziej wyjątkową osobą. Pamiętaj, że kto nie ryzykuje nie pije szampana! 😉

Jeśli będziesz miała jakieś pytania, czy też wątpliwości to pisz śmiało. Odezwij się po przynajmniej tygodniu, jak Ci idzie i jak się czujesz.

Pozdrawiam!

Polecane książki

7 comments add your comment

  1. Witam, mój komentarz adresuję do autorki listu. Mam wydaje się interesująca poradę związaną z jej problemem. Jako, że jestem trochę leniwy posłużę się tutaj głównie cytatami z książki Viktora Frankla, autora teorii logoterapii, która jak opisuje jest skuteczna w podobnych przypadkach. Opisuje on tu działanie pewnej techniki na przykładzie min, nomen omen, problemów z czerwienieniem się:
    „…Cechą charakterystyczną tego lęku jest to, że wywołuje on dokładnie ten skutek, którego pacjent się obawia. Na przykład osoba, która obawia się, że wszedłszy do pomieszczenia pełnego ludzi zacznie się czerwienić, rzeczywiście ma większe szanse zaczerwienić się w podobnych okolicznościach.
    Jak na ironię, tak jak lęk prowokuje urzeczywistnienie się tego, czego się najbardziej obawiamy, tak przesadna intencja uniemożliwia spełnienie się tego, czego najbardziej pragniemy.”
    „.. technika terapii zwana, intencją paradoksalną … polega na na nakłonieniu cierpiącego na fobię pacjenta, aby ten zapragnął – choćby na krótką chwilę – tego czego, najbardziej się boi.
    Przytoczę w tym miejscu konkretny przykład. Pewien młody lekarz poradził się mnie kiedyś w kwestii swego lęku przed poceniem. za każdym razem gdy obawiał się, że może się spocić jego lęk antycypacyjny wystarczył aby wywołać obfite poty. …poradziłem pacjentowi, aby w sytuacjach, w których normalnie się pocił, spróbował pokazać otoczeniu, jak bardzo potrafi się spocić..”
    Skracając ów pacjent w sytuacji lękowej mówił sobie dosłownie:”Poprzednim razem wypociłem z siebie niecały litr – teraz niech to będzie co najmniej dziesięć litrów!” W ten sposób ów człowiek w ciągu tygodniowej sesji wyleczył się z fobii której doświadczał od 4 lat. Cytuję dalej: .. powyższa technika polega na odwróceniu nastawienia pacjenta w taki sposób, by miejsce jego lęku zajęło paradoksalnie pragnienie. Tym samym ów lęk przestaje być podsycany i znika. Technika ta wymaga jednak odwołania się do typowo ludzkiej umiejętności autodystansu, którego nieodłącznym elementem jest poczucie humoru.”
    Przy okazji polecam książkę ww autora „Człowiek w poszukiwaniu sensu”. Opowiada ona głównie o wspomnieniach z obozu koncentracyjnego i o tym jak różni ludzie psychicznie radzili sobie tej sytuacji, a przy okazji są też rozdziały o logoterapii, więcej technik i przykładów. Pozdrawiam!

  2. Najważniejsze:
    Nie bój się porażki. Pamiętaj, że tylko ci co nic nie robią się nie mylą. Pamiętaj, że nawet ci najlepsi i najsławniejsi mają wpadki, które po latach wspominają z humorem.

  3. Najtrudniejsze to zacząć, zrobić pierwszy krok- potem idzie już jak po maśle 🙂
    Wiadomo, że każdy obawia się zmian, boimy się porażki, nadszarpniętej opinii, reputacji, ale bez wprowadzania zmian nie tylko będziemy tkwić w miejscu, a wręcz będziemy się cofać.
    Wystarczy po prostu powiedzieć sobie „co mi szkodzi?”

    http://motywatorka.blogspot.com/ -tam ja staram się jakoś zmobilizować, także zapraszam serdecznie 🙂

  4. W krótkiej formie.

    A jednak warto. Wystarczy poszperać chwilę w internecie by dotrzeć do interesujący treści. Podoba mi się. Lubię to. Chętnie podzielę się z innymi informacją na temat tego bloga. To mogą być również ich ulubione historie.

  5. Koleżanko jesteś bardzo optymistycznie nastawiona do fobii 🙂 podziwiam. Ja nie, bo to coś rujnuje mi życie od 8 lat. No przecież można zrobić makijaż ! o taaak, tylko mieć tkz. „tapetę” to żadna przyjemność, nawet wychodząc na spacer. Proszę tylko nie mówić, że da się to wyleczyć, bo w to nie wierzę, chyba, że byłby to cud. Nawet gdy makijaż pomaga ja i tak go widzę, poza tym szyi i rąk nie da się ukryć. Samo ery to chyba nie wszystko przynajmniej w moim przypadku dochodzą inne stresujące objawy.
    Pozdrawiam.

    • Mojego buraka nawet makijaż nie jest w stanie ukryć, ale lepiej się z nim czuję, bo powtarzam sobie, że nawet jak się zaczerwienię, to nie będę wyglądać jak świnka: cała różowiutka- tylko białka świecą 😛

Leave a Comment